...a tu moje uzasadnienie (Neudeck i Schroeder)
: 2005-10-11, 11:59
autor: Stary_Wraq
6. Kaiserliche Kriegsmarine, czyli Cesarska Marynarka Wojenna
Wspólna wojna przeciwko Francji dała wreszcie niemieckiemu narodowi to, co dla najlepszych jego synów przez całe dziesiątki lat stanowiło wytęskniony cel wszelkich dążeń – to jest zjednoczoną Rzeszę z Cesarzem z dynastii Hohenzollernów na tronie.
Marynarka Wojenna Związku Północnoniemieckiego stała się teraz Cesarską Marynarką Wojenną. Wkrótce po zakończeniu działań wojennych nastąpiło w niej szereg zmian. I tak – najwyższa jej władza, będąca zarówno dowództwem, jak i kierownictwem administracyjnym, podniesiona została do rangi Admiralicji. Na jej czele stanął generał Albrecht von Stosch. Wzrosła ilość personelu, rozdzielonego teraz pomiędzy dwa obszary z bazami w Kilonii i Wilhelmshaven. Utworzono też, wzorem sił lądowych, Akademię Marynarki, z którą połączono utworzoną wcześniej Szkołę Marynarki. Dla zapewnienia dopływu nowych kadr podoficerskich założono we Friedrichsort szkołę, zwaną “Schiffsjungenabteilung”.
Aby dotrzymać kroku rozwojowi techniki, zmieniającemu się układowi sił politycznych i nowym zadaniom, jakie stanęły przez Marynarką Wojenną – opracowano kolejny plan budowy floty, którego realizacja kosztować miała o 64 miliony talarów więcej, niż poprzedni z 1867 roku. Ów nowy plan przewidywał, że do 1877 zbudowanych zostanie dla marynarki jedenaście pancerników, tyleż samo korwet i trzy awiza.
Niestety plan ten nigdy nie został w pełni zrealizowany. Było to spowodowane w części zmiennymi poglądami na wartość bojową poszczególnych klas okrętów (na przykład – przez pewien czas przeceniano wartość bojową torpedowców, forując tę właśnie klasę kosztem innych), a z drugiej strony zbyt małą ilością pieniędzy w budżecie, przeznaczonych na rozbudowę floty.
6 czerwca 1873 roku zmarł Książę Adalbert Pruski. We wspomnieniu pośmiertnym, opublikowanym w Dzienniku Urzędowym Marynarki Wojennej, w ciepłych słowach podkreślono rolę, jaką Książę odegrał był w życiu tej części sił zbrojnych. W zakończeniu tego tekstu czytamy:
W osobie Zmarłego nasza Marynarka traci serce wierne Sprawie i jej ludziom, tak na najwyższych, jak i najniższych szczeblach hierarchii. – Całe jego dojrzałe życie poszło śladem dziecięcych i młodzieńczych marzeń, a wypełnione było pracą dla jednego celu: rozwoju ojczystej Marynarki.
Książę Adalbert był pierwszym przedstawicielem Hohenzollernów, który służył w Marynarce Wojennej. Od roku 1877 służy w niej kolejny przedstawiciel tego Rodu – Książę Henryk (Heinrich) Pruski. Już 14 sierpnia 1872 roku, w dniu swoich dziesiątych urodzin, został on mianowany podporucznikiem marynarki. Po pięciu latach wstąpił do wybranego sobie wcześnie i od serca zawodu oficera morskiego, stając się dla wszystkich wokół przykładem wierności w służbie. Przeszedłszy, jak każdy inny oficer, wszystkie szczeble drabiny służbowej, począwszy od kadeta – poznał gruntownie tajniki pracy na morzu, dowodząc między innymi szeregiem okrętów i w dniu 15 września 1895 roku otrzymał z rąk Jego Cesarskiej Wysokości awans na stopień kontradmirała.
Do roku 1893 na czele dowództwa Marynarki Wojennej stał generał A von Stosch. O nowo zbudowanych w tym czasie okrętach opowiadamy bardziej wyczerpująco w innym miejscu , jako, że większość z nich znajduje się wciąż w służbie. Tu wspomnijmy jedynie, że Niemcy stanęły w tym okresie całkowicie “na własnych nogach”, gdy chodzi o budowę morskich jednostek wojennych. Okręty liniowe “König Wilhelm”, “Kaiser” i “Deutschland” pochodzą jeszcze z Anglii, ale już pancerniki wieżowe “Preußen”, “Friedrich der Große” i “Großer Kurfürst”, jak również jednostki typu “Sachsen” i krążowniki powstały już tu na miejscu – częściowo w stoczniach cesarskich, częściowo zaś w prywatnych. Nikt już dziś nie podaje w wątpliwość faktu, iż to właśnie Cesarskiej Marynarce Wojennej okrętownictwo niemieckie zawdzięcza w znacznej części swoją wysoką pozycję w świecie.
W ciągu “kadencji” generała von Stoscha okręty nasze poniosły niemiecką flagę na wszystkie morza, pokazując rodakom żyjącym z dala od ojczyzny, że nowe państwo jest dostatecznie silne i gotowe, by chronić ich w razie jakiej potrzeby, a w ten sposób budząc i umacniając poczucie jedności wszystkich Niemców, rozrzuconych po całym świecie.
Niestety, los nadal nie szczędził flocie tragicznych katastrof. Wszyscy pamiętają zapewne jeszcze wstrząs, jaki wywołała hiobowa wieść o zatonięciu w dniu 31 maja 1878 roku naszego podówczas najnowszego okrętu liniowego, “Großer Kurfürst”, który koło Folkestone w Kanale Angielskim padł ofiarą zderzenia z pancernikiem “König Wilhelm”. Z załogi okrętu, liczącej 487 oficerów, podoficerów i marynarzy, śmierć w obcych wodach znalazło aż 269 osób.
17 września 1881 roku nieopodal Kilonii odbyła się pierwsza wielka parada niemieckiej floty wojennej, którą odbierał stary, lecz sławny Cesarz Wilhelm Wielki. Połączono ją z manewrami, podczas których “zaatakowano” z morza twierdzę Friedrichsort i przećwiczono operacje minowe, a torpedowce wykonały ćwiczebny atak na starą, wiosłową “kanonierkę”. Jego Cesarska Wysokość, całkowicie zadowolony z tego, co zobaczył, dał wyraz swoim uczuciom w specjalnym piśmie do Szefa Admiralicji, gdzie napisał m. in.:
Podczas Mojej wizyty dzisiejszej znalazłem zarówno ćwiczący zespół floty, jak i pozostałe elementy morskich sił zbrojnych w tak znakomitej kondycji, że z prawdziwą przyjemnością korzystam z okazji, by wyrazić Moje zadowolenie i przesłać słowa najwyższego uznania.
Tego samego dnia,
w uznaniu znakomitych zasług dla rozwoju Marynarki Wojennej,
generał von Stosch otrzymał Order Czarnego Orła.
W dniu 20 marca 1883 roku Szefem Admiralicji mianowany został następca generała von Stoscha – generał L von Caprivi. Piastował on to stanowisko do roku 1888, kładąc ogromne zasługi na polu organizacyjnego rozwoju Marynarki Wojennej, a szczególnie wzmocnienia jej sił torpedowych.
W tym czasie Cesarskiej Niemieckiej Marynarce Wojennej przybyło kolejne, ważne zadanie do wykonania: ochrona kolonii, w których zresztą zdobyciu tak wielki miała udział. 4 czerwca 1884 roku załoga “Möwe” uroczyście podniosła niemiecką flagę nad Togo, na zachodnim wybrzeżu Afryki, zaś 21 lipca tegoż roku – nad Kamerunem. Wkrótce potem, bo 6 sierpnia, załoga “Elisabeth” zrobiła to samo nad Angra Pequena, zaś w listopadzie – nad archipelagiem Nowej Brytanii i nad Nową Gwineą. Trudniej było we wschodniej Afryce, gdzie Deutsche Ostafrikanische Gesellschaft wynegocjowała panowanie nad Zanzibarem dopiero po długich rokowaniach z tamtejszą starszyzną. Miejscowy sułtan nie chciał nawet słyszeć o panowaniu jakichś przybyszów z Niemiec nad jego królestwem, lecz w obliczu niemieckiej eskadry, która pojawiła się u wybrzeży, poczuł się zmuszonym podpisać stosowny układ, ustępując tym samym żądaniom Niemców. Wspomnianą eskadrę tworzyły: “Bismarck”, “Gneisenau”, “Elisabeth”, “Stosch” i “Habicht”. Niestety, nie udało się skłonić większości Reichstagu, by parlament uchwalił pozyskanie dla Niemiec także wysp Samoa.
Los prześladował Cesarską Marynarkę także i za kadencji generała von Caprivi. 28 października 1884 koło Agger u duńskich brzegów Morza Północnego wysztrandował szkolny bryg dla jungów “Undine”, zaś w czerwcu 1885 roku w Zatoce Adeńskiej zaginęła bez śladu korweta “Augusta”. Załoga “Undine” została uratowana (z wyjątkiem jednego starszego marynarza ), zaś 9 oficerów i 214 podoficerów i marynarzy “Augusty” zginęło w straszliwym huraganie wraz ze swym okrętem.
W lecie 1887 roku Cesarz Wilhelm, nazywany Wielkim, zobaczył swą flotę po raz ostatni, gdy 3 czerwca kładł kamień węgielny pod budowę kanału, który po ukończeniu miał zostać nazwany przez jego wnuka “Kanałem Cesarza Wilhelma”. Dzień parady 23 okrętów wojennych i 14 torpedowców przed Jego Wysokością na wodach Kieler Föhrde był po dwakroć sławnym dniem dla Marynarki. Po pierwsze – tego dnia stary a sławny Cesarz dokonał przeglądu swojej Floty po raz ostatni, po drugie zaś – tego samego dnia nasz obecny Cesarz, dotąd dowódca gwardyjskiego pułku huzarów, został oficerem Batalionu Morskiego.
Następny rok okrył naród niemiecki ciężką żałobą: 9 marca 1888 roku zmarł Cesarz Wilhelm; 15 czerwca zmarł też jego syn Friedrich, ulubieniec całego narodu, jak kraj długi i szeroki. Na tronie niemieckim zasiadł Cesarz Wilhelm II, obejmując zwierzchnictwo m. in. nad flotą wojenną. W edykcie, wydanym z tej okazji na zamku Friedrichskron, napisał, jak wielkie znaczenie ma dla niego Marynarka Wojenna, która
...wie, jaką radością napełnia Mnie zewnętrzna przynależność do niej, lecz także, jakie więzy łączą Mnie z nią od najmłodszych lat, podobnie, jak Mego kochanego Brata, księcia Henryka Pruskiego.
Poznałem głębokie poczucie honoru i obowiązku, jakim żyje Marynarka Wojenna. Wiem, że każdy i na każdym stanowisku gotów jest poświęcić życie z radością dla chwały niemieckiej bandery.
W tej zatem godzinie poważnej gotów jestem wyrazić Moją pewność, iż wytrwamy razem, w dniach dobrych i złych, w sztormie i w ciszy, mając zawsze na względzie dobro niemieckiej Ojczyzny i zawsze gotowi nie szczędzić krwi serdecznej dla chwały bandery.
Niechaj nam Bóg w staraniach naszych dopomoże.
Zainteresowanie Jego Cesarskiej Mości towarzyszy Marynarce w dniach dobrych i złych, których niestety ostatnio nie brak. Pierwsze z nieszczęść dotknęło okręty “Olga”, “Adler” i “Eber” – te same, których załogi jeszcze w grudniu 1888 roku dzielnie walczyły z krajowcami na Samoa. Oto 16 marca 1889 roku straszliwy huragan spowodował rozbicie się “Adlera” i “Ebera” na rafach w porcie Apia, zaś załodze “Olgi” udało się wprowadzić okręt na miękką plażę. W katastrofie zginęło 5 oficerów i 88 podoficerów i marynarzy. Z małego “Ebera” uratował się (jedynie cudem!) porucznik Gädecke.
Katastrofy nie oszczędzały niemieckiej marynarki także później. Oto bowiem 16 lutego 1894 roku, na nowo zbudowanym okręcie liniowym “Brandenburg” pękł w czasie prób główny rurociąg parowy, powodując natychmiastową śmierć 41 osób. 2 sierpnia tegoż samego roku podczas ćwiczeń artyleryjskich, doszło na pancerniku III klasy “Baden” do eksplozji lufy jednego z dział, wskutek czego zginęło dziewięciu, zaś rany odniosło dalszych szesnastu członków jego załogi.
28 sierpnia 1895 roku w Jammerbucht koło Skagen przewrócił się torpedowiec “S-41”; z życiem z katastrofy uszli jedynie: dowódca okrętu, porucznik mar. Langemaack, i dwaj starsi sternicy. Reszta załogi w liczbie 13 ludzi, zginęła wraz z okrętem.
Jedną z największych katastrof, jakie kiedykolwiek dotknęły naszą Marynarkę, była utrata parowej kanonierki “Iltis”, która zatonęła 23 lipca 1896 roku u wybrzeży chińskich. Okręt ten, odbywający jeden ze swoich rutynowych rejsów, znajdował się w gęstej mgle na wodach pomiędzy Kiautschou i Weihaiwei w pobliżu wzgórz Shantungu, kiedy nagle rozszalał się tajfun. Żywioł w pewnej chwili cisnął niewielkim okrętem o pobliskie skały z taką mocą, że “Iltis” natychmiast poszedł na dno, zabierając ze sobą dowódcę, wszystkich oficerów i niemal całą załogę. Tylko jedenastu marynarzy zdołało się uratować. Żadne inne nieszczęście nie wywarło tak wielkiego i trwałego wrażenia na narodzie niemieckim, ba – na całej ludzkości: pokazało ono światu, zarówno przyjaciołom jak i wrogom, że tak Cesarz, jak i cały naród mogą spokojnie polegać na bohaterstwie wszystkich, którzy służą w naszej Marynarce – bez względu na okoliczności. Widok dzielnego kapitana marynarki Otto Brauna, wznoszącego w obliczu śmierci trzykrotne “Hurra!” na cześć Cesarza, podchwycone wśród wycia wichru przez całą ginącą załogę – naprawdę podnosi na duchu: pozostali wierni aż po morski grób...
Jego Cesarska Wysokość w specjalnym edykcie, skierowanym do dowódcy Marynarki Wojennej, dał wyraz swemu bólowi po stracie okrętu i niemal całej załogi, składając równocześnie hołd poległym:
Wielkim bólem przepełniła Moje serce wieść o utracie kanonierki “Iltis”, która zatonęła wraz ze wszystkimi oficerami i większością załogi podczas pełnienia służby u wybrzeży Chin. Zginęło wielu dzielnych ludzi morza, dowodzonych przez wspaniałego i zdolnego oficera. Cała Ojczyzna wraz ze Mną pogrążona jest w żałobie, a Marynarka będzie ciepło wspominać tych, dla których wierność w służbie aż po śmierć pozostała najwyższym nakazem.
Wreszcie ostatnia w naszym rejestrze katastrofa wydarzyła się 22 września 1897 roku w ujściu Łaby, poniżej Cuxhaven: torpedowiec “S-26” został przewrócony do góry dnem przez wielką falę, nadbiegającą od strony rufy. Morze zabrało sześciu ludzi z jego załogi, w tym dowódcę, por. mar. Księcia Fryderyka (Friedricha) Wilhelma Meklemburskiego, człowieka z którym zarówno sam Cesarz, jak i cała Marynarka wiązała wielkie nadzieje, a którego przymioty charakteru cenił sobie wysoko każdy, kto tylko zetknął się z nim w życiu (jak choćby piszący te słowa , który był jego nauczycielem). Książę Fryderyk osobistym przykładem dowiódł, iż dowódca niemieckiego okrętu nawet w chwili śmierci bardziej troszczy się o swą załogę, niż o siebie samego.
Oby te tragiczne wydarzenia na długo pozostały ostatnimi w dziejach naszej Marynarki! Gdyby jednak miały nastąpić kolejne nieszczęścia, to bynajmniej nie osłabią one jej ducha, bowiem każdy w jej szeregach wie, że jest na świecie rzecz od życia cenniejsza, że rzeczą tą jest Ojczyzna, która nie może istnieć bez floty: nie musisz żyć, ale skoro już żyjesz – to musisz żeglować!
Ludzie Marynarki Wojennej dowiedli swej odwagi, wytrwałości i zdecydowania w służbie zarówno w ciężkich chwilach katastrof, jak i w działaniach ściśle bojowych, na przykład w latach 1888-89 w Afryce Wschodniej, gdzie załogi niemieckich okrętów musiały w pocie czoła pracować na liniach morskich blokad, a nierzadko z bronią w ręku walczyć o utrzymanie kolonii, czy podczas wspomnianych już walk na Samoa.
Marynarka nasza okazała się ze wszech miar godnym reprezentantem Narodu, zdobywając sobie szacunek i podziw nawet u cudzoziemców. Tak było m. in. podczas wojny domowej w Chile w 1891 roku, gdzie eskadra niemieckich okrętów wojennych, dowodzona przez kontradm. Valois, odegrała tak znaczącą rolę.
W najnowszych dziejach Marynarki nie brak i chwil radosnych, by wymienić tylko uroczyste objęcie w posiadanie wyspy Helgoland w dniu 10 sierpnia 1890 roku, rozpoczęcie w dniu 24 czerwca 1894 roku służby w Marynarce przez Księcia Adalberta Pruskiego , uroczyste zakończenie budowy Kanału im. Cesarza Wilhelma i połączoną z nim – największą w dziejach świata! – rewię morską na wodach Kieler Föhrde 21 czerwca 1895 roku. Wzięło w niej udział 27 niemieckich i 53 obce okręty wojenne z 16 flot, a także dwa dywizjony niemieckich torpedowców.
Teraz wspomnijmy o ludziach, którzy od roku 1888 piastowali najwyższe stanowiska dowódcze w Marynarce Wojennej. Wtedy właśnie miejsce generała von Caprivi jako Szefa Admiralicji zajął wiceadm. hrabia von Monts, który niestety zmarł już 19 stycznia 1889 roku; kolejnym Szefem Admiralicji został wiceadm. baron von der Goltz.
30 marca 1889 roku w miejsce Admiralicji utworzono dwa naczelne organy Marynarki Wojennej: Naczelne Dowództwo, które przejęło dowodzenie, oraz Ministerstwo Marynarki Wojennej, w którego gestii znalazły się sprawy administracyjne. Szefem Naczelnego Dowództwa pozostał wiceadm. von der Goltz. Zastąpił go później adm. von Knorr, który 18 stycznia 1896 roku otrzymał z rąk Cesarza dziedziczny tytuł szlachecki. Admirał von Knorr do dziś pozostaje Naczelnym Dowódcą Marynarki Wojennej.
Pierwszym Ministrem Marynarki Wojennej został adm. Heusner, drugim – admirał Hollmann, wreszcie trzecim – w 1897 roku – kontradm. Tirpitz, mianowany na to stanowisko w uznaniu zasług, jakie położył on w dziele przygotowania i uchwalenia Ustawy o Flocie.