BISMARCK - legendarny bezsens.
: 2005-07-06, 16:06
Bismarck stał się legendą już za "zycia", ale po "śmierci" ta legenda urosła do grubej przesady.
Co to był za okręt? Ano bezsensowny. Okręty wojenne buduje się aby były przydatne w czasie ewentualnej wojny. Bismarck tego warunku niegdy nie spełniał. Zbudowano go po to aby połechtać "germańskie ego" narodu "nadludzi" i jego "nadludzkich" przywódców... a nie po to żeby się do czegoś przydał. W trakcie rzeczywistych działań wojennych okazał się być pierońsko kosztowną jednorazówką. Do zadań mu wyznaczonych nadawał się słabo... bardzo słabo, jeżeli w ogóle. Kiedy stało się to oczywiste nawet dla austriackiego kaprala, bliźniaczy Tirpitz wylądował w mysiej dziurze gdzie stał sobie i stał, aż go angole "usiekli". B i T nadawały się więc tak naprawdę tylko do straszenia, bo wypływanie na morze było bardziej niebezpieczne dla niego niż dla wroga.
Stosunek koszt/efekt dla B i T wypada miażdżąco.
Legenda Bismarcka to w większości wytwór angoli, którym nie wypadało przecież przyznać, że zatopienie B. było (a przynajmniej powinno być) czysta formalnością nie mającą ŻADNEGO wpływu na wynik wojny.
B. był bezużyteczny, marnotrawczy... był... kompletnie bez sensu. Oczywiście można się podniecać jego wspaniałością techniczną, ale po co kupować super-duper telewizor... żeby postawić na nim wazon z kwiatkami, kiedy można po prostu kupić stojak na tenże wazon
).
Podsumowując: powstał bez sensu, kosztował za dużo jak na rzecz bezsensowną, nie nadawał się do wyznaczonych mu zadań (bo naprawdę mógłby się do czegoś przydac w poprzedniej wojnie), okazał się być jednorazówką i zginął bez sensu (co z tego że sprzątnął Huda... czy Angolom zabrakło od tego okrętów z wielkimi działami??). Niech więc spoczywa w pokoju. Amen.
Co to był za okręt? Ano bezsensowny. Okręty wojenne buduje się aby były przydatne w czasie ewentualnej wojny. Bismarck tego warunku niegdy nie spełniał. Zbudowano go po to aby połechtać "germańskie ego" narodu "nadludzi" i jego "nadludzkich" przywódców... a nie po to żeby się do czegoś przydał. W trakcie rzeczywistych działań wojennych okazał się być pierońsko kosztowną jednorazówką. Do zadań mu wyznaczonych nadawał się słabo... bardzo słabo, jeżeli w ogóle. Kiedy stało się to oczywiste nawet dla austriackiego kaprala, bliźniaczy Tirpitz wylądował w mysiej dziurze gdzie stał sobie i stał, aż go angole "usiekli". B i T nadawały się więc tak naprawdę tylko do straszenia, bo wypływanie na morze było bardziej niebezpieczne dla niego niż dla wroga.
Stosunek koszt/efekt dla B i T wypada miażdżąco.
Legenda Bismarcka to w większości wytwór angoli, którym nie wypadało przecież przyznać, że zatopienie B. było (a przynajmniej powinno być) czysta formalnością nie mającą ŻADNEGO wpływu na wynik wojny.
B. był bezużyteczny, marnotrawczy... był... kompletnie bez sensu. Oczywiście można się podniecać jego wspaniałością techniczną, ale po co kupować super-duper telewizor... żeby postawić na nim wazon z kwiatkami, kiedy można po prostu kupić stojak na tenże wazon

Podsumowując: powstał bez sensu, kosztował za dużo jak na rzecz bezsensowną, nie nadawał się do wyznaczonych mu zadań (bo naprawdę mógłby się do czegoś przydac w poprzedniej wojnie), okazał się być jednorazówką i zginął bez sensu (co z tego że sprzątnął Huda... czy Angolom zabrakło od tego okrętów z wielkimi działami??). Niech więc spoczywa w pokoju. Amen.
