Iowa - pancernik czy krazownik?
Tak całkiem na poważnie, to pozwolę sobie przypomnieć, że: primo, kaptury przeciwpodmuchowe armat były w USN z brezentu (choć przyznaję, nie zawsze: (http://www.navsource.org/archives/01/016312b.jpg) i ciśnienie wylotowe jakoś ich nie rwało na strzępy, secundo, zdarzało się, że armaty artylerii głównej waliły wprost nad lawetami pięciocalówek, Boforsów i Oerlikonów, i dystans od wylotów luf do dość czułych przyrządów celowniczych tych lawet niekiedy nie przekraczał kilkunastu metrów.
Francuzi mieli taki przypadek -- podczas strzelań Richelieu na Andamanach jedna z salw 380 mm poszła przez dziób wzdłuż pokładu, bo okręt robił zwrot, a wieże samoczynnie nadążały za celem. Tak więc ogień wylotowy sięgnął obsadzonych lawet Oerlikona i doszło do pewnych poparzeń wśród obsługi. Ale co ważne, lawety te były normalnie obsadzone podczas działoczynów artylerii głównej i nikt nie robił sensacji z faktu, iż w ogóle na pokładzie dziobowym, o jakieś 30 metrów od wieży nr 1, byli jacyś ludzie. Uważam, że na większości okrętów liniowych obecność obsad artylerii przeciwlotniczej, poza bezpośrednim sąsiedztwem wież artylerii głównej, nie była niczym niezwykłym w trakcie strzelań z wielkich armat.
Francuzi mieli taki przypadek -- podczas strzelań Richelieu na Andamanach jedna z salw 380 mm poszła przez dziób wzdłuż pokładu, bo okręt robił zwrot, a wieże samoczynnie nadążały za celem. Tak więc ogień wylotowy sięgnął obsadzonych lawet Oerlikona i doszło do pewnych poparzeń wśród obsługi. Ale co ważne, lawety te były normalnie obsadzone podczas działoczynów artylerii głównej i nikt nie robił sensacji z faktu, iż w ogóle na pokładzie dziobowym, o jakieś 30 metrów od wieży nr 1, byli jacyś ludzie. Uważam, że na większości okrętów liniowych obecność obsad artylerii przeciwlotniczej, poza bezpośrednim sąsiedztwem wież artylerii głównej, nie była niczym niezwykłym w trakcie strzelań z wielkich armat.
Fear the Lord and Dreadnought
To wszystko to oczywiście prawdaTeller pisze:Tak całkiem na poważnie, to pozwolę sobie przypomnieć, że: primo, kaptury przeciwpodmuchowe armat były w USN z brezentu (choć przyznaję, nie zawsze: (http://www.navsource.org/archives/01/016312b.jpg) i ciśnienie wylotowe jakoś ich nie rwało na strzępy, secundo, zdarzało się, że armaty artylerii głównej waliły wprost nad lawetami pięciocalówek, Boforsów i Oerlikonów, i dystans od wylotów luf do dość czułych przyrządów celowniczych tych lawet niekiedy nie przekraczał kilkunastu metrów.
Francuzi mieli taki przypadek -- podczas strzelań Richelieu na Andamanach jedna z salw 380 mm poszła przez dziób wzdłuż pokładu, bo okręt robił zwrot, a wieże samoczynnie nadążały za celem. Tak więc ogień wylotowy sięgnął obsadzonych lawet Oerlikona i doszło do pewnych poparzeń wśród obsługi. Ale co ważne, lawety te były normalnie obsadzone podczas działoczynów artylerii głównej i nikt nie robił sensacji z faktu, iż w ogóle na pokładzie dziobowym, o jakieś 30 metrów od wieży nr 1, byli jacyś ludzie. Uważam, że na większości okrętów liniowych obecność obsad artylerii przeciwlotniczej, poza bezpośrednim sąsiedztwem wież artylerii głównej, nie była niczym niezwykłym w trakcie strzelań z wielkich armat.
ale kij ma dwa końce
brezent no tak byli i tacy co robili z niego brezrnt anty odłamkowy a le taki parawan zatrzyma podmuch który przewraca człowieka a więc wystarczy .
no tak celownicze maszyny wielce delikatne ale człowiek bardziej jak bo coś to jest troche jak z deszczem postawisz lornetke a postaw przy niej człowieka w deszcz to zaraz nie lornetka tylko on zacznie marudzić
co do francuzów racja tylko w czasie takich strzelań nikt sobie nie łazi po pokładzie na spacery wszyscy siedza na swoich miejscach a te sa przygotowane
pozdrawiam domek
temat trzeba rozwinąć
Odnośnie podmuchu to rozróżnił bym dwie sprawy.
1. Czy podmuch był szkodliwy dla ludzi tudzież innych przyrządów znajdujących się w pobliżu strzelających ciężkich dział.
2. Czy i w jakim stopniu się tym przejmowano.
ad. 1.
Oczywiście był szkodliwy i to znacznie. Brytyjczycy przed I wojną ( i w trakcie ) konstruowali ciężkie wieże które miały, że tak powiem, nie najlepsze zabezpieczenie przed falą uderzeniową. W związku z tym wszelkie pancerniki które miały wieże w superpozycji miały kategoryczny zakaz strzelania wieżami górnymi w okolicy dziobu czy rufy ( ta okolica, o ile pamiętam, to było ok 30 stopni na każdą burtę !!!! W tym przypadku linearne rozstawienie wież u Rosjan blokowało po ok 15 stopni na każdą burtę, więc ZWIĘKSZAŁO kąty ostrzału ). Podobnie było z wieżami umieszczonymi bliżej jednej z burt. Na drugą mogła strzelać tylko w wyjątkowych przypadkach i PO uszkodzeniu wieży sąsiedniej.
Testy na Nelsonie ( czy Rodneyu już nie pamiętam ) jednoznacznie wykazały że na pomoście bojowym nie da się przebywać jak wieża X strzela w kierunku rufy. Po pierwszym strzale po pomoście latały kawałki szkieł z okien i ich osłony. Sądzę że bardzo malowniczo oddzielała by się głowa dowódcy od reszty ciała jak by w szyję dobrze trafił dobry kawałek szkła
No i podobno podczas remontu Rodneya w USA po akcji z Bismarckiem to było na nim więcej zniszczeń od własnego ognia niż niemieckich odłamków ( a takowe też były )
A o ile pamiętam to Bismarck sam sobie wyeliminował dziobowe radary podczas strzelania do Norfolka.
Jakoś wydaje mi się że podmuch amerykańskich 16 calówek był większy. A jamaciaka jeszcze większy.
Także wpływ na własnych ludzi i sprzęt był jak najbardziej i to nie mały - szczególnie jak się było nie przygotowanym.
Ad. 2.
W czasie wojny nie przejmowano się wieloma rzeczami. W razie potrzeby niszczyciel miał przejść pełnym gazem przez grupę własnych rozbitków i obrzucić ich bombami głębinowymi jeśli pod nimi wykryto okręt podwodny i wiele innych zaleceń. Także raczej mało kto się przejmował jakimś pękniętym będenkiem usznym, bólem głowy czy złamanym palcem tudzież oparzeniami. Ważniejsze było zaszkodzenie przeciwnikowi.
A brezentowe osłony przeciwpodmuchowe? Żadne osiągnięcie. Jak pomacamy płótno żagli sztormowych to widać, że jest toto w stanie wytrzymać naprawdę dużo. W końcu ma to wytrzymać podmuch dział - 2 powiedzmy 3 atmosfery - a nie uderzenie pocisku!
Przy odpowiednim szkielecie pod spodem i ukształtowaniu całości tak żeby fala uderzeniowa "ślizgała" się po osłonie a nie była w nią "łapana" nie stanowi większego problemu. A taki brezent mógł być jeszcze grubszy.
Brezent brezentowi nie równy.
A ci kamerzyści to pewnie już znudzili się skokami na bandżi i postanowili wypróbować coś nowego
1. Czy podmuch był szkodliwy dla ludzi tudzież innych przyrządów znajdujących się w pobliżu strzelających ciężkich dział.
2. Czy i w jakim stopniu się tym przejmowano.
ad. 1.
Oczywiście był szkodliwy i to znacznie. Brytyjczycy przed I wojną ( i w trakcie ) konstruowali ciężkie wieże które miały, że tak powiem, nie najlepsze zabezpieczenie przed falą uderzeniową. W związku z tym wszelkie pancerniki które miały wieże w superpozycji miały kategoryczny zakaz strzelania wieżami górnymi w okolicy dziobu czy rufy ( ta okolica, o ile pamiętam, to było ok 30 stopni na każdą burtę !!!! W tym przypadku linearne rozstawienie wież u Rosjan blokowało po ok 15 stopni na każdą burtę, więc ZWIĘKSZAŁO kąty ostrzału ). Podobnie było z wieżami umieszczonymi bliżej jednej z burt. Na drugą mogła strzelać tylko w wyjątkowych przypadkach i PO uszkodzeniu wieży sąsiedniej.
Testy na Nelsonie ( czy Rodneyu już nie pamiętam ) jednoznacznie wykazały że na pomoście bojowym nie da się przebywać jak wieża X strzela w kierunku rufy. Po pierwszym strzale po pomoście latały kawałki szkieł z okien i ich osłony. Sądzę że bardzo malowniczo oddzielała by się głowa dowódcy od reszty ciała jak by w szyję dobrze trafił dobry kawałek szkła
No i podobno podczas remontu Rodneya w USA po akcji z Bismarckiem to było na nim więcej zniszczeń od własnego ognia niż niemieckich odłamków ( a takowe też były )
A o ile pamiętam to Bismarck sam sobie wyeliminował dziobowe radary podczas strzelania do Norfolka.
Jakoś wydaje mi się że podmuch amerykańskich 16 calówek był większy. A jamaciaka jeszcze większy.
Także wpływ na własnych ludzi i sprzęt był jak najbardziej i to nie mały - szczególnie jak się było nie przygotowanym.
Ad. 2.
W czasie wojny nie przejmowano się wieloma rzeczami. W razie potrzeby niszczyciel miał przejść pełnym gazem przez grupę własnych rozbitków i obrzucić ich bombami głębinowymi jeśli pod nimi wykryto okręt podwodny i wiele innych zaleceń. Także raczej mało kto się przejmował jakimś pękniętym będenkiem usznym, bólem głowy czy złamanym palcem tudzież oparzeniami. Ważniejsze było zaszkodzenie przeciwnikowi.
A brezentowe osłony przeciwpodmuchowe? Żadne osiągnięcie. Jak pomacamy płótno żagli sztormowych to widać, że jest toto w stanie wytrzymać naprawdę dużo. W końcu ma to wytrzymać podmuch dział - 2 powiedzmy 3 atmosfery - a nie uderzenie pocisku!
Przy odpowiednim szkielecie pod spodem i ukształtowaniu całości tak żeby fala uderzeniowa "ślizgała" się po osłonie a nie była w nią "łapana" nie stanowi większego problemu. A taki brezent mógł być jeszcze grubszy.
Brezent brezentowi nie równy.
A ci kamerzyści to pewnie już znudzili się skokami na bandżi i postanowili wypróbować coś nowego

A i co zapomniałem dodać, w sprzyjających okolicznościach to od podmuchu dział można było stracić przytomność. Ale cóż, wtedy delikwenta kładło się na pokładzie ( albo pod ) żeby otrzeźwiał i wracał do walki. Kto by się przejmował takim drobiazgiem w czasie wojny.
W czasie pokoju to już zupełnie inna sprawa. Ale wtedy Iowki ( po wojnie ) to straciły większość lekkich działek.
I taniej w utrzymaniu i po co te działka.
W czasie pokoju to już zupełnie inna sprawa. Ale wtedy Iowki ( po wojnie ) to straciły większość lekkich działek.
I taniej w utrzymaniu i po co te działka.
A i jeszcze odnośnie samego brezentu w postaci osłon przeciwpodmuchowych. O ile pamiętam to na jamaciaku osłony pzreciwpodmuchowe w wieżach artylerii głównej też były z brezentu
Ciekawe tylko jaką miał grubość
.
O tym szczególe to chyba Skulski nie pisał ( a przynajmniej nie pamiętam, a tu nie mam dostępu do jego książki )
Ciekawe tylko jaką miał grubość
O tym szczególe to chyba Skulski nie pisał ( a przynajmniej nie pamiętam, a tu nie mam dostępu do jego książki )
- dessire_62
- Posty: 2033
- Rejestracja: 2007-12-31, 16:30
- Lokalizacja: Głogów Małopolski
Opis prób morskich Yamato ,świnki nie dały rady .
Pozdrawiam.Krzysiek.Na horyzoncie w odległości 38000 tyś. metrów, ukazał się ruchomy cel. Obserwatorzy z marynarki i członkowie kierownictwa stoczni stali w milczeniu na pomoście bojowym pancernika. Celność artylerii głównej przekroczyła najśmielsze oczekiwania. Zanim okręt wrócił do portu dokonano 10 próbnych strzałów. Instrumenty pomiarowe rozmieszczone na pokładzie wskazały, że każdy pozostający na nim człowiek , zostałby poważnie ranny przez samo ciśnienie...
..Świnki morskie pozostawione na pokładzie zostały rozerwane przez falę odrzutu na kawałki”.
Tak wracając do filmiku, pomierzyłem sobie odległość kamerzystów do wylotu luf, w moich prywatnych planach typu Iowa. Wyszło mi 43 metry, w linii prostej od wylotu lufy skrajnej (obrót wieży 90 stopni na burtę) do statywu kamery.
Ten film można znaleźć na Youtube w dłuższej wersji, tam widać oficera na pomoście wokół pancernej wieży dowodzenia, który kuca za osłoną tuż przed wystrzałem (około t+2:55).
http://www.youtube.com/watch?v=-5ATYPrZnSQ
Ten film można znaleźć na Youtube w dłuższej wersji, tam widać oficera na pomoście wokół pancernej wieży dowodzenia, który kuca za osłoną tuż przed wystrzałem (około t+2:55).
http://www.youtube.com/watch?v=-5ATYPrZnSQ
Fear the Lord and Dreadnought
Jest pewna różnica między staniem obok lufy a z przodu lufy w momencie strzału.
Dosyć znane zdjęcie ( będące zresztą na okładce książki Szoszkiewicza )

Na Yamato było gorzej.
A i jak spojrzeć to tak naprawdę na tym filmie to nie strzelano pełnymi trzylufowymi salwami z wieży tylko po kolei z dział w krótkich odstępach, ale na tyle długich że podmuch się nie "sumował".....
Dosyć znane zdjęcie ( będące zresztą na okładce książki Szoszkiewicza )

Na Yamato było gorzej.
A i jak spojrzeć to tak naprawdę na tym filmie to nie strzelano pełnymi trzylufowymi salwami z wieży tylko po kolei z dział w krótkich odstępach, ale na tyle długich że podmuch się nie "sumował".....
-
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
Jak się tak dobrze przyjrzeć to z tyłu w rejonie podstaw pod zdjęte boforsy to ta fala jest już nieco słabsza ( takie mniej spłaszczone morze ). Więc wnioskuję że jeszcze bardziej z tyłu luf jest jeszcze mniejszy podmuch. Ci kamerzyści byli jeszcze bardziej z tyłu. Sądzę że w rufowej ćwiartce to nawet parę stopni ma znaczenie. Z przodu oczywiście niewielkie
- dessire_62
- Posty: 2033
- Rejestracja: 2007-12-31, 16:30
- Lokalizacja: Głogów Małopolski
-
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
Ja nic nie widzę?
Mnie się zdaje że z tymi świnkami to chyba ktoś przekoloryzował. Może gdyby było wiadomo gdzie konkretnie one stały i w którym kierunku strzelano... a może świnki po prostu podostawały zawału.
Tak trochę na boku, Mullenheim chyba pisał że radar wysiadł nie tyle od podmuchu co od wstrząsów, zresztą jest krótka wzmianka że przy pierwszym odpaleniu dział pod pokładem pękło kilka żarówek.
No nie wiem, jeśli się przyjrzeć obrysowi z lewej strony, to można się zastanawiać jakie znaczenie ma tu perspektywa, wpływ oddziaływania obracających się śrub napędowych (bo powierzchnia za rufą wskazuje że okręt jest w ruchu), a jaki położenie w owej „rufowej ćwiartce”. Tylko że ślad na wodzie jeszcze nie oznacza że pourywałoby to komukolwiek głowy, o ile pamiętam z lat dziecinnych to potrafiłem wylać połowę zupy z talerza nie dotykając go, wystarczyło intensywnie ją studzić dmuchając.Jak się tak dobrze przyjrzeć to z tyłu w rejonie podstaw pod zdjęte boforsy to ta fala jest już nieco słabsza
Mnie się zdaje że z tymi świnkami to chyba ktoś przekoloryzował. Może gdyby było wiadomo gdzie konkretnie one stały i w którym kierunku strzelano... a może świnki po prostu podostawały zawału.
Tak trochę na boku, Mullenheim chyba pisał że radar wysiadł nie tyle od podmuchu co od wstrząsów, zresztą jest krótka wzmianka że przy pierwszym odpaleniu dział pod pokładem pękło kilka żarówek.
Miałem na myśli przód i tył lufy działa a nie okrętu. Sorry za niedokładny wpis.dessire_62 pisze:Zwróć uwagę ,że strzela wieża numer 2 i jest opóźniona w stosunku do wieży nr 3 ."Przełóż " falę uderzeniową na zdjęciu z wieży nr 3 na nr 1 ,sięgnie dziobu ?
Z tymi świnkami to też mi się zdaje że przesada. Chyba że stały bezpośrednio pod wylotem dział. Skulski podaje że w odległości kilkunastu metrów od wylotu luf ( przy staniu z boku działa ) podmuch na Yamato mógł pozbawić przytomności dorosłego człowieka. Pytanie czy to wystarczy do rozerwania świnki morskiej na kawałki.
No chyba że specjalnie poustawiali je tak, żeby ludzi wystraszyć, żeby nie wyłazili na pokład w momencie strzału i nie odnosili zbędnych obrażeń. Ale w wojsku na wojnie taka samowolka?
Ciekawość ludzka nie zna granic.Maciej3 pisze:Miałem na myśli przód i tył lufy działa a nie okrętu. Sorry za niedokładny wpis.dessire_62 pisze:Zwróć uwagę ,że strzela wieża numer 2 i jest opóźniona w stosunku do wieży nr 3 ."Przełóż " falę uderzeniową na zdjęciu z wieży nr 3 na nr 1 ,sięgnie dziobu ?
Z tymi świnkami to też mi się zdaje że przesada. Chyba że stały bezpośrednio pod wylotem dział. Skulski podaje że w odległości kilkunastu metrów od wylotu luf ( przy staniu z boku działa ) podmuch na Yamato mógł pozbawić przytomności dorosłego człowieka. Pytanie czy to wystarczy do rozerwania świnki morskiej na kawałki.
No chyba że specjalnie poustawiali je tak, żeby ludzi wystraszyć, żeby nie wyłazili na pokład w momencie strzału i nie odnosili zbędnych obrażeń. Ale w wojsku na wojnie taka samowolka?Wyłażenie na pokłąd bez rozkazu? Czy choćby wystawianie głowy?