Halsey pisze:Ależ oczywiście. Moje przykłady były wybitnie pod kontrtezę. Jak i twój kontrargument pod tezę.
Korekta jak najbardziej wskazana, ponieważ Jedna z 3 amerykańskich kanonierek musiała przypłynąć na drugi koniec świata co by sobie postrzelać do jakiegokolwiek pancernika. Tak więc jeden z 2 przypadków (ale 3 pancerników) które zamykają rozdział ciekawej służby US BB, jest wybitnie Europejski
A może to afrykański przypadek? Nie zmienia to faktu że po zatopieniu Scharnchorsta historia europejskich pancerników jest już też nudna. I w sumie dla mnie jest nudna bez tego - pływał, pływał, naprawiony, trafił coś jednym pociskiem, jego trafili dwa razy, remont, o zatopił coś fajnego, a potem znowu pływał, strzelił do brzegu coś tam coś tam i złom - przeciętna historia europejczyka i to takiego co miał szczęście być jakby to rzec na topie osiągnięć.
PawBur pisze:I w sumie dla mnie jest nudna bez tego - pływał, pływał, naprawiony, trafił coś jednym pociskiem, jego trafili dwa razy, remont, o zatopił coś fajnego, a potem znowu pływał, strzelił do brzegu coś tam coś tam i złom - przeciętna historia europejczyka i to takiego co miał szczęście być jakby to rzec na topie osiągnięć.
PawBur pisze:I w sumie dla mnie jest nudna bez tego - pływał, pływał, naprawiony, trafił coś jednym pociskiem, jego trafili dwa razy, remont, o zatopił coś fajnego, a potem znowu pływał, strzelił do brzegu coś tam coś tam i złom - przeciętna historia europejczyka i to takiego co miał szczęście być jakby to rzec na topie osiągnięć.
Ale tak skonstruowaną historię można podpiąć pod każdy okręt Niektórym można dołożyć, że zderzył się z tym lub tamtym. I jest gotowa historia każdego
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Halsey pisze:Ależ oczywiście. Moje przykłady były wybitnie pod kontrtezę. Jak i twój kontrargument pod tezę.
Korekta jak najbardziej wskazana, ponieważ Jedna z 3 amerykańskich kanonierek musiała przypłynąć na drugi koniec świata co by sobie postrzelać do jakiegokolwiek pancernika. Tak więc jeden z 2 przypadków (ale 3 pancerników) które zamykają rozdział ciekawej służby US BB, jest wybitnie Europejski
O tak! Tak! Casablanca bycz piękna europejska port! Taka geografia Kali kochacz!
Do you fear death?
Do you fear that dark abyss?
All your deeds laid bare,
all your sins punished?
PawBur pisze:I w sumie dla mnie jest nudna bez tego - pływał, pływał, naprawiony, trafił coś jednym pociskiem, jego trafili dwa razy, remont, o zatopił coś fajnego, a potem znowu pływał, strzelił do brzegu coś tam coś tam i złom - przeciętna historia europejczyka i to takiego co miał szczęście być jakby to rzec na topie osiągnięć.
Ale tak skonstruowaną historię można podpiąć pod każdy okręt Niektórym można dołożyć, że zderzył się z tym lub tamtym. I jest gotowa historia każdego
Dokładnie. Tylko jakoś dziwnym trafem wyszło że źle to świadczy tylko o amerykańskich. Inne nawet jak miały jeszcze nudniej nadal są cool. Ale jogi ma trochę racji z przekomarzaniem się.
Dokładnie. Tylko jakoś dziwnym trafem wyszło że źle to świadczy tylko o amerykańskich.
Ale jakimś dziwnym trafem, tak właśnie zazwyczaj jest skonstruowana historia pancerników amerykańskich, tych zasłużonych.
Czy to źle o nich świadczy? Jak kto woli. Ale jak się to czyta? Każdy swoja opinię ma
Ale dla kogoś kto je lubi ciekawa będzie nawet historia operacyjna USS "Illinois" (BB-65)
Historia operacyjna jest w ogóle nie ciekawa. Co to mnie obchodzi którego dnia w którą stronę sobie jakiś okręt popłyną?
A Illinois jest ciekawy - bo przecież miał się "nieco" różnić od swoich czterech starszych bliźniaków.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Maciej3 pisze:Historia operacyjna jest w ogóle nie ciekawa. Co to mnie obchodzi którego dnia w którą stronę sobie jakiś okręt popłyną?
A Illinois jest ciekawy - bo przecież miał się "nieco" różnić od swoich czterech starszych bliźniaków.
A jaki jest sens budowania okrętów, żeby się różniły, czy żeby pływały?
Wojenne to buduje się raczej po to żeby walczyły i dopóki tego nie zrobią to rozważania o wartości danego okrętu są głównie akademickie.
Zresztą, konstrukcja to jedno, a wartość bojowa okrętu to drugie. Słabiej uzbrojony okręt, ale lepiej dowodzony i z lepiej wyszkoloną załoga może być dużo lepszy, od okrętu silniejszego i lepiej opancerzonego. Do tego dochodzi jeszcze czynnik losowy - wszak w co drugim opisie bitwy mamy szczęśliwe/pechowe trafienia, manewry itd, do tego rzadko kiedy bitwa toczy się w warunkach i przeciw przeciwnikowi jaki zakładano projektując okręt.
W sumie to wynik starcia KGV - Yamato wcale nie jest taki oczywisty, podobnie KBV - Iowa. I wcale nie trzeba przebić pancerza okrętu przeciwnika, żeby go pokonać.
Adam pisze:Wojenne to buduje się raczej po to żeby walczyły
Ale żeby walczyć wcale nie trzeba pływać
HF w PWS walczyła większą część czasu stojąc w portach. To chyba Bruce Lee mówił o sztuce walki bez walki
A co do drugiej części wypowiedzi, zgadzam się całkowicie. Co najmniej 50% walk na morzu niekoniecznie kończyło się tak, jakby wynikało to z czystych parametrów technicznych.
Maciej3 pisze:Historia operacyjna jest w ogóle nie ciekawa. Co to mnie obchodzi którego dnia w którą stronę sobie jakiś okręt popłyną?
A Illinois jest ciekawy - bo przecież miał się "nieco" różnić od swoich czterech starszych bliźniaków.
A jaki jest sens budowania okrętów, żeby się różniły, czy żeby pływały?
Niby tak, ale nie do końca.
Widzę, że raczej nie przekonam nikogo że bardzo ciekawe było, że w różnych miejscach pewnego dość sławnego pancernika stosowano nieco inną stal WtanHarte i że te różnice były celowe.
Smutny jest los zboczeńca fetyszysty.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.