Brak balastu podstępkowego na tym rysunku bardzo mnie dziwi.
Niemieccy konstruktorzy - projektanci użaglowienia KFK203 i 204 (a byli to jedni z najlepszych ówczesnych fachowców, głównie Henry Gruber) policzyli sobie, że
10,6 tony balastu wkładanego do zęz KFK to stanowczo zbyt mało dla kutra z żaglami. I dołożyli im jeszcze następne
10 ton balastu podstępkowego. O tym, że mieli rację dowiodło śledztwo
Bundesstelle fuer Seeunfalluntersuchung (coś w rodzaju niemieckiej "Izby Morskiej") przeprowadzone po zatonięciu jachtu GOTLAND (przebudowany KFK146), który przy niezbyt silnym wietrze położył się na burtę.
Tu macie wersję angielską
http://www.bsu-bund.de/cln_030/nn_10173 ... _49_02.pdf
A tu niemiecką
http://www.bsu-bund.de/cln_030/nn_10087 ... _49_02.pdf
Ponowne wyliczenia stateczności przy użyciu programów komputerowych i planów konstrukcyjnych KFK pokazały, że deklarowane przez właściciela jachtu na podstawie starych dokumentów 13-16 ton balastu zęzowego mogło być zbyt mało dla KFK z takim ożaglowaniem (a faktycznie tego balastu i tak było pewnie mniej).
Tak więc wychodzi na to, że gdyby H.Rutkowski miał zamiast 10,6 t choćby i kilkanaście ton w zęzach, to by się kiedyś wywalił. Tym bardziej, że oprócz momentu przechylającego od żagli, występowały na nim całkiem spore momenty przechylające od sieci z rybami, które były wybierane na prawą burtę.
Zastanawiam się, czy autor tych rysunków wydrukowanych przez "Morze" nie posłużył się po prostu planami seryjnego SKS-240, któremu dorysował większe maszty i ożaglowanie H.Rutkowskiego, i inne wyróżniające go szczegóły zabudowy jego pokładu. Natomiast nie zainteresował się różnicami w części podwodnej kadłuba, bo nie widział Rutka wyslipowanego. Ponieważ wydanie tego numeru "Morza" nastąpiło w parę miesięcy po likwidacji PCWM i parcelacji statków szkolnych pomiędzy inne szkoły morskie i rybackie, to może nawet nie było komu napisać do redakcji o poprawienie rysunków? (np. stoczniowcy uznali, że to sprawa nie ich, a nowego armatora, a tenże nawet nie miał jeszcze okazji zobaczyć Rutka od spodu?).
Wszystko, co związane z tą prze(od)budową Rutkowskiego w 1950 roku jest jakieś takie dziwne i tajemnicze - ale to zachęca do dalszych poszukiwań!
A tu zrobiłem dla Was nowe zestawienie planów konstr. (prostokąty pomocnicze mają jednakowe wielkości)
- zwykły KFK> Rutkowski1952> KFK203
- KFK_Rutkowski1952_KFK203.JPG (76.62 KiB) Przejrzano 7705 razy
Jak widać wszystkie planiki dość dokładnie trzymają szerokość rysunków, czyli
długość statków
Natomiast jest pewna różnica w wysokości masztów u Rutka1952 i KFK203, zwłaszcza grotmasztu. Może faktycznie to było wrysowywanie masztów do kopii planiku SKS-240 i ciut za krótkie wyszły?
Ale podobieństwo ożaglowania i olinowania jest uderzające. Po wojnie kilkadziesiąt KFK zostało przerobionych na jachty żaglowe, ale bardzo się różnią od siebie: kecze, szkunery, żagle gaflowe, żagle bermudzkie, duży bukszpryt, mały bukszpryt, bez bukszprytu - A więc nie był to jedyny możliwy sposób ożaglowania. I z tych zdjęć, jakie sobie wyszukałem, to nasz Rutek najbardziej odpowiada planom KFK203 i 204. Żeby było śmieszniej, to Niemcy po pierwszych rejsach KFK203 i 204 byli... bardzo rozczarowani tym, co stworzyli (głównie słabymi osiągami tych "żaglowców"). Jeśli zatem przyjąć, jak
Colonel proponuje, że całkiem przypadkowo nasi stoczniowcy "wpadli na taki sam pomysł", to również popełnili te same błędy, bo Rutek zbyt żwawo na swoich żaglach nie pływał