: 2008-12-13, 10:55
Witam!
Jeśli - za Crolickiem - przyjmiemy, że 4215 ton wskazuje na istniejace okręty...
Proponowałbym dalsze poszukiwania - w wojennych (i przedwojennych) rocznikach flot.
Może gdzieś tam jeszcze będzie te 4215?
Ale warto sprawdzić.
Świrski pisał to w zupełnie innych okolicznościach.
Nie wiedział, jak będzie wyglądała powojenna pomoc wojskowa.
Wiedział, jak wyglądały te sprawy po I wojnie.
Pozdrawiam
Ksenofont
Jeśli - za Crolickiem - przyjmiemy, że 4215 ton wskazuje na istniejace okręty...
...to z powyższych powodów uważam, że kierunek wskazany przez Marka jest niewłaściwy.Andrzej J. pisze:1. Nie można było mówić o konkretnym okręcie 4215 t, bo Holandia - gdybyśmy założyli kierunek Trompa - nie miała zamiaru żadnego Trompa sprzedawać, sama brała okręty od WB & USA.
2. Miało ich być pięć (tabelka crolicka/Mohuczego), a Trompy były tylko dwa, a nowo budowane replaye nie wchodziły w rachubę.
3. Nie wyobrażam sobie, żeby zniszczona i ograbiona Polska tuż po wojnie zapłaciła za budowę 5 krążowników.
4. Nie wiem czy nie liczyła na jakieś odszkodowania wojenne, finansowe lub by w ich ramach, na ich poczet, coś takiego zamawiać, choćby i w Holandii.
Być może. To jednak oznacza, że 4215 ton oznacza.. nic nie oznacza.Andrzej J. pisze:5. A może Mohuczy zawarł te 5 krążowników, żeby mógł z nich taktycznie zrezygnować - patrzcie: rezygnujemy z krążowników, ale załatwcie PMW całą resztę.
6. Księżycowe myślenie , papier zniesie wszystko, wishful thinking, głowa w chmurach.
Pytanie: co mu siedziało w głowie? Marek T. użył do poszukiwań JFS. I znalazł coś, co nie do końca nam odpowiada.Andrzej J. pisze:7. Dragonów było rzeczywiście pięć niezatopionych - Danae, Dauntless, Delhi (uszk.), Despatch, Diomede, ale miały one wg TWYP-a po 4800 t.
8. Wyporność STANDARD*) rzędu 4180-4200 t - więc bliską 4215 t - miało sporo krążowników typu "C" - siedem, ale trzy były okrętami szkolnymi lub j. pomocniczymi, wartościowe bo przezbrojone w armaty 102/2 a la Błyskawica - mogły być co najwyżej Caledon i Colombo.
9. Kazali mu zrobić dokument, to zrobił. Z głowy, czyli znikąd. A w niewoli naczytał się Weyersów i nie zauważył że struktury flot się zmieniły - jedni mieli to co chcieli (Szwecja, floty Ameryki Płd.), inni to co im z wojny zostało, reszta zbieraninę, co łaska...
Proponowałbym dalsze poszukiwania - w wojennych (i przedwojennych) rocznikach flot.
Może gdzieś tam jeszcze będzie te 4215?
Wątpię.Andrzej J. pisze:10. Na te 5 krążowników po 4215 t trzeba patrzeć na nowo - dotrzeć do innych dokumentów i zapisków naszej Admiralicji, jak i samego Mohuczego, może jakieś wspomnienia. Może w CAW i na Oksywiu w archiwum MW są jakieś kwity, bruliony...
Ale warto sprawdzić.
Hosyo - tak zapisano w oryginale.Andrzej J. pisze:A ponadtoLotniskowiec Hosho, bo to o niego chyba chodzi, był starym rzęchem z 1922 r., okrętem szkolnym z 1942 i - moim zdaniem - nie był wykorzystywany operacyjnie. Wg mnie miał wartość złomową, bo wartości poznawczej żadnej. Może też polityczną - ale komu by to imponowało?Ksenofont pisze:Świrski - w grudniu 1944 roku - zakładał przejęcie japońskiego lotniskowca "Hosyo".
BTW dlaczego PMW na wygnaniu nie miała, nie starała się o ŻADNE okręty Made in USA? Wiele flot sojuszniczych takie jednostki pozyskiwało
Świrski pisał to w zupełnie innych okolicznościach.
Nie wiedział, jak będzie wyglądała powojenna pomoc wojskowa.
Wiedział, jak wyglądały te sprawy po I wojnie.
Pozdrawiam
Ksenofont