: 2005-10-13, 18:52
Po pierwsze - żadne "łabędzice" - to była cała linia rozwojowa CT i miała być kontynuowana.
Oczywiście że masz rację - mniejsze niszczyciele też mogły osiągnąć sukcesy działając w ten sposób (i osiągały w czasie II wś). Ale Mogadory zrobiłyby to .. lepiej. Dzięki większej sile ognia i większej prędkości. Pomyśl sobie co by się stało z flotyllą komandora Bonte gdyby to nie niszczyciele typu H weszły do Narviku tylko flotylla Le Triomphantów. Nie musiała by się ona wycofywać...
Klebery miały być poprawioną wersją Mogadorów - na większe modyfikacje projektu nie było już czasu. Skąd te 100-ki? A stąd że zaczęto sobie zdawać sprawę z rosnącego zagrożnia ze strony samolotów. Po prostu Francuzi zdali sobie sprawę że ich niszczyciele mogą być zmuszone działać w warunkach przewagi wroga w powietrzu. Natomiast nie wiem czy miał być do nich dalocelownik - nigdzie o tym nie wyczytałem. Ale myślę że by się zmieścił.
Co do osiągów 100-ek- no cóż, nie najlepsze. Ale 114 mm pojedyńcze na niszczycielach brytyjskich miały 14/min. To jest dopiero porażające biorąc pod uwagę kiedy je wprowadzono.
Teraz kolejna rzecz - Marine Nationale miała koncepcje jakie miała, według ciebie niesłuszne. Ale co stoi na przeszkodzie żeby pod wpływem doświadczeń wojennych je zmienić lub zmodyfikować? Popatrz na to jaki potencjał modernizacyjny miały Mogadory - wrzuć na nie 8x130 DP, zdejmij wt, dodaj troszkę mnijszych kalibrów i masz krążownik plot. Możliwości takich jest wiele. Taki Albatros pływał jeszcze dłuuugo po II wś, pełniąc różne funkcje (może nawet dłużej niż niejeden Battle...) głównie dzięki temu że miał spory potencjał modernizacyjny.
Szkoda tylko że Francuzi nie dorobili się tych 130-tek uniwersalnych, sądzę że mieli by niszczyciel z działami DP szybciej niż Angole gdyby nie klęska 1940 roku. A wtedy można by przezbroić nie tylko Le Hardi ale i Mogadory. No ale to już są gdybania. Uważam że CT w czasie wojny okazały się dobrymi okrętami, chociaż niektóre nie miały okazji się specjalnie wykazać .
Oczywiście że masz rację - mniejsze niszczyciele też mogły osiągnąć sukcesy działając w ten sposób (i osiągały w czasie II wś). Ale Mogadory zrobiłyby to .. lepiej. Dzięki większej sile ognia i większej prędkości. Pomyśl sobie co by się stało z flotyllą komandora Bonte gdyby to nie niszczyciele typu H weszły do Narviku tylko flotylla Le Triomphantów. Nie musiała by się ona wycofywać...
Klebery miały być poprawioną wersją Mogadorów - na większe modyfikacje projektu nie było już czasu. Skąd te 100-ki? A stąd że zaczęto sobie zdawać sprawę z rosnącego zagrożnia ze strony samolotów. Po prostu Francuzi zdali sobie sprawę że ich niszczyciele mogą być zmuszone działać w warunkach przewagi wroga w powietrzu. Natomiast nie wiem czy miał być do nich dalocelownik - nigdzie o tym nie wyczytałem. Ale myślę że by się zmieścił.
Co do osiągów 100-ek- no cóż, nie najlepsze. Ale 114 mm pojedyńcze na niszczycielach brytyjskich miały 14/min. To jest dopiero porażające biorąc pod uwagę kiedy je wprowadzono.
Teraz kolejna rzecz - Marine Nationale miała koncepcje jakie miała, według ciebie niesłuszne. Ale co stoi na przeszkodzie żeby pod wpływem doświadczeń wojennych je zmienić lub zmodyfikować? Popatrz na to jaki potencjał modernizacyjny miały Mogadory - wrzuć na nie 8x130 DP, zdejmij wt, dodaj troszkę mnijszych kalibrów i masz krążownik plot. Możliwości takich jest wiele. Taki Albatros pływał jeszcze dłuuugo po II wś, pełniąc różne funkcje (może nawet dłużej niż niejeden Battle...) głównie dzięki temu że miał spory potencjał modernizacyjny.
Szkoda tylko że Francuzi nie dorobili się tych 130-tek uniwersalnych, sądzę że mieli by niszczyciel z działami DP szybciej niż Angole gdyby nie klęska 1940 roku. A wtedy można by przezbroić nie tylko Le Hardi ale i Mogadory. No ale to już są gdybania. Uważam że CT w czasie wojny okazały się dobrymi okrętami, chociaż niektóre nie miały okazji się specjalnie wykazać .