: 2004-03-24, 12:30
ależ ozawa nie miał prawa być marchewką 
Warship Discussion Board
https://www.fow.pl/forum/
Czemu? Halsey przetrzepał skórę Kuricie i ruszył ku największemu zagrożeniu.gość/radar1 pisze: Dla mnie jest to porażka US NAVY w znaczeniu taktyki. Mieli doświadczenie z dywersyjna akcją Ryujo w 42 i dalej "poszli za marchewką" czyli Ozawą
Zatopil go calkowicieMiKo pisze:Czemu? Halsey przetrzepał skórę Kuricie i ruszył ku największemu zagrożeniu.gość/radar1 pisze: Dla mnie jest to porażka US NAVY w znaczeniu taktyki. Mieli doświadczenie z dywersyjna akcją Ryujo w 42 i dalej "poszli za marchewką" czyli Ozawą
No bo Halsey to taki bardziej wyrwirączka był... Nimitz miał o nim mówić, że na początku wojny jego kozacki styl jeszcze się sprawdzał, bo operował małymi zespołami. W późniejszym okresie to chłop się gubił, bo przy dowodzeniu dużymi zespołami lepiej radzili sobie dowódcy którzy umieli działać wg ksiunżki jak np. Ray Spruance tj. mieli zrobioną porządnie robotę sztabową, instrukcje itd.... WHERE REPEAT WHERE IS TASK FORCE 34?THE WORLD WONDERSSmokEustachy pisze:Zatopil go calkowicieMiKo pisze:Czemu? Halsey przetrzepał skórę Kuricie i ruszył ku największemu zagrożeniu.gość/radar1 pisze: Dla mnie jest to porażka US NAVY w znaczeniu taktyki. Mieli doświadczenie z dywersyjna akcją Ryujo w 42 i dalej "poszli za marchewką" czyli Ozawą
Slusznie pisze Flsowski, ze przynajmniej powinien niszczyciel zostawic z radarem.
Po naszemu.karol pisze:Po rosyjsku, czy angielsku?
Blakajac sie gdzies w okolicach Filipin....karol pisze:nie dostrzegam jakiś oczywistych błędów ze strony amerykanów, świadczy o tym wynik serii bitew, które złamały praktyczny opór japońskiej marynarki wojennej, a admirał hals potrafił znaleźć się bardzo dobrze w przypadkowości towarzyszącej działalności floty wojennej na morzu, a dodatkowo, ku zazdrosci jego szacownych kolegów, przed mikrofonem czy piórem reportera, czyli potrafił temat znakomicie sprzedać...
to przypomnij sobie bitwe na M Filipińskim. Skoro można było wystrzelać 350 sam z 9 lotn., nie było problemu z rozgonieniem setki straceńców. To jest bład pana Halseyakarol pisze:nie dostrzegam jakiś oczywistych błędów ze strony amerykanów, świadczy o tym wynik serii bitew, które złamały praktyczny opór japońskiej marynarki wojennej, a admirał hals potrafił znaleźć się bardzo dobrze w przypadkowości towarzyszącej działalności floty wojennej na morzu, a dodatkowo, ku zazdrosci jego szacownych kolegów, przed mikrofonem czy piórem reportera, czyli potrafił temat znakomicie sprzedać...
Dowodził wtedy SpruanceAnonymous pisze:to przypomnij sobie bitwe na M Filipińskim. Skoro można było wystrzelać 350 sam z 9 lotn., nie było problemu z rozgonieniem setki straceńców. To jest bład pana Halseyakarol pisze:nie dostrzegam jakiś oczywistych błędów ze strony amerykanów, świadczy o tym wynik serii bitew, które złamały praktyczny opór japońskiej marynarki wojennej, a admirał hals potrafił znaleźć się bardzo dobrze w przypadkowości towarzyszącej działalności floty wojennej na morzu, a dodatkowo, ku zazdrosci jego szacownych kolegów, przed mikrofonem czy piórem reportera, czyli potrafił temat znakomicie sprzedać...