Który pancernik traktatowy był najlepszy na świecie?
'A' North Carolina
'B' King George V
'C' South Dakota
Oj sielanka się skończyła
PS.
I jak doholowali Cię do pracy?
A o jakim okresie czasowym kolega pisze, bo ładunki taktyczne do armat 203mm to produkował jeszcze inny kraj (ale też nie w latach 40-tych tylko trochę później), ba nawet je w naszym kraju mieliśmy..Sławomir Lipiecki pisze:...i faktu, że tylko jeden kraj na Ziemi stać na takie trudne technologicznie zabawy ładunkami taktycznymi.Maciej3 pisze:Oczywiście pomijam taki drobiazg jak czas i to że jak te pociski atomowe były to żadnych pancerników ( poza Iowkami ) w służbie nie było.
Ano właśnie, nie w latach 40-tych i początku 50-tych...Leśnik pisze:A o jakim okresie czasowym kolega pisze, bo ładunki taktyczne do armat 203mm to produkował jeszcze inny kraj (ale też nie w latach 40-tych tylko trochę później), ba nawet je w naszym kraju mieliśmy..Sławomir Lipiecki pisze:...i faktu, że tylko jeden kraj na Ziemi stać na takie trudne technologicznie zabawy ładunkami taktycznymi.Maciej3 pisze:Oczywiście pomijam taki drobiazg jak czas i to że jak te pociski atomowe były to żadnych pancerników ( poza Iowkami ) w służbie nie było.
KGV w kategorii "traktatowy" jest bezkonkurencyjny, bo jedyny :-PKtóry pancernik traktatowy był najlepszy na świecie?
'A' North Carolina
'B' King George V
'C' South Dakota
Masz na myśli te „salutacyjne” 70-tki cośtam?Nie nie taki. Dread miał jeszcze lekką artylerię...
2. Ale przecież tak typ Scharnhort jak i Bismarck miały całkiem solidne opancerzenie wież, nie odbiegające na pewno od pancerników typu KGV i proporcjonalnie Nelson, niewiele odbiegające od North Carolina, czy Richelieu. Przód 360mm ustawione prawi pionowo więc pod lepszym kątem względem nadlatujących pocisków, strop 130mm. Czy to jest faktycznie żenada? A ten pochylony stropik najprawdopodobniej był odporny na brytyjskie 14”, 15” i 16” (zestawiając dane z tabelek) w takim samym zakresie odległości jak cały system opancerzenia, a jego pogrubienie dwukrotnie to przyrost niecałych 30 ton na wieżę (wliczając pogrubienie tylnego skosu dla wyważenia), całość ze wzmocnieniem fundamentów pewnie spokojnie zamknęłaby się w 40tonach na wieżę. W skali całego okrętu zamknęłoby to się zmniejszeniem zasięgu o jakieś 150km (2%), lub zwiększeniem zanurzenia o jakieś 2cm. Na pewno zastosowania takiego a nie innego systemu opancerzenia, nie przekłada tu się na słabsze czy mocniejsze opancerzenie uzbrojenia.Sławomir Lipiecki pisze:Oj były,. były. Nawet bombkami fosforowymi się bawili, a zdjęcie z testów Angielskich jest nawet w książeczce Pana T. Klimczyka pt. "PANCERNIKI"...
Nadal piszesz na zasadzie - AoN byłby dla "Bismarcka" gorszy - tak bo tak i koniec. Ja wciąż chcę się dowiedzieć dlaczego (?)
Przedłożyłem swoje argumenty - są jasne i proste.
1. Oba systemy przykrywają to samo.
2. AoN jest grubszy i szerszy na burcie, lepiej chroni wieże, GSD i maszynę sterową.
3. Niemiecki system chroni przed artylerią średnią jeden pokład nad pasem burtowym, jednak de facto nie ma tam nic istotnego.
4. System AoN chroni ten sam rejon, jednak wyłącznie przed lekką artylerią, szczególnie z pociskami burzącymi HC.
5. Każde trafienie cięższym pociskiem w Niemca, oznacza wybuch w środku.
6. Wieże na Niemcu łatwiej uszkodzić / zniszczyć.
7. Maszyna sterowa bardzo słabo chroniona - jeden pocisk lub torpeda mogą być decydujące.
Za grosz nie widzę tu przewagi układu niemieckiego dla rajdera...
Jak dla mnie jest to system typowy do walnej bitwy z innym pancernikiem.
W przypadku AoN też poszłaby się kochać bo:Przypominam, że... "Bismarckowi" wystarczyły dwa trafienia, by cała jego operacja rajderska poszła się kochać...
Różnica jest taka, że na niemieckich okrętach mała jest powierzchnia zbiorników paliwa i musi ono być przechowywane także poza cytadelą
Od tego są tabelkiInnymi słowy, każde przebicie oznacza wybuch pocisku w środku i nie ma gwarancji, że pokład górny tudzież cienki paseczek nad głównym pancerzem burtowym całkowicie powstrzymają pocisk np. 8".
To raczej nie najlepiej świadczy o amerykańskich 16” i Ichniemu SKONajbardziej jednak zawsze podobała mi się nieudana, wściekła próba zatopienia "Nevady" po zakończeniu II wojny światowej. Amerykanie próbowali atomem, próbowali lotnictwem, próbowali rakietami przeciwokrętowymi, w końcu pociskami Mark 8 APC z pancernika "Iowa" i 152 mm z dwóch krążowników. Wsio na nic! Pancernik nie sprawiał nawet wrażenia poważnie uszkodzonego...
Ależ wyniki były jak najbardziej prawdziwe i wiarygodne, sęk w tym że wyniki to jedno a ich interpretacja to drugie.System AoN był wielokrotnie testowany poligonowo i bynajmniej nie tylko na kesonach (na których wyniki często były fałszywe - czego dowodem może być TDS "Kanapka" z typu King George V)
Zabiłbyś ten okręt. Straciłby w ten sposób wszystkie swoje zalety.Jeśli chodzi o mnie to widziałbym opancerzenie Bismarcka raczej tak:
Pionowe burty mniej więcej tak jak były.
Pancerz pokładowy podniesiony jeden pokład wyżej i podciągnięty do górnych krawędzi pancerza burtowego.
Hę? Chyba nie masz znowu na myśli tych kuchni?Wbrew pozorom są tam bardzo istotne rzeczy - co pokazał los Grafa.
Nie przesadzasz?Ale jak pokazała ostatnia walka Bsimarcka można go było zniszczyć wcale nie przebijając pancerza.
Dopóki barbety są w całości, do póty i możliwość strzelania jest zachowana, czyż nie?Liczono się oczywiście z tym, że pociski będą swobodnie masakrować dużą część okrętu. To było bardziej zachowanie pływalności niż możliwości strzelania ( w odniesieniu do głównego pancerza ).
Oczywiście. Miał nie tyle atakować konwoje, co atakować konwoje chronione nawet przez pancerniki.Bismarck miał robić coś jeszcze. Atak na konwoje był jedną ( pewnie jedną z istotniejszych ) ale nie jedyną jego funkcją.
Nie więcej niż 2 (w cenie pancernika), no może 3 przy dobrych kalkulacjach.To ja wybieram za te pieniądze 10 krążowników ciężkich...
Dostałbyś trochę mniej. Pewnie z 5-6.
Imho miały...w połączeniu z całą resztą. Stan dalocelownika + mała ilość amunicji, uszkodzenia artylerii średniej, zniszczenie wodnosamolotu i inne drobnostki nałożyły się na siebie, a dodatkowo na przybyłego Cumberlanda, stan maszyn przy tym wszystkim dobił Grafa. Tak więc nie krytykując zbytnio pancerza Grafa, podkreślam, że nie spełnił on swojej roli ponieważ nie uchronił okrętu przed zagładą. Pancerz może być najgrubszy i najbardziej odporny, ale jego jakość będziemy oceniać nie po najtrudniejszym do przebicia miejscu, ale po możliwości przeżycia okrętu w określonych warunkach, a możliwości są takie, jak najsłabsze elementy okrętu...+ pech lub szczęścieUszkodzenia nie miały większego znaczenia, szczególnie te na dziobie - zostały załatane, a uszkodzeniu tam uległo tylko kilka pomieszczeń załogowych oraz jeden z magazynów części do naprawy uszkodzeń. Naprawiono część optyki i przywrócono sprawność artylerii średniej. Nie ma zatem co ani krytykować systemu opancerzenie "Grafa" (co najwyżej jego cienkie pokłady), ani przeceniać szkód. Nie one zaważyły na losie tego okrętu...
Ale zauważ ALF, że można spojrzeć na to od drugiej strony. Graf został uszkodzony w miejscach, których nie dało się opancerzyć, ale nie został położony na łopatki. Pancerz spełnił swoją rolę, bo uchronił okręt od zatonięcia i pozwolił na zwycięski bój. To, że potem nie było jak pocerować okrętu to już błąd operacyjny.Pancerz może być najgrubszy i najbardziej odporny, ale jego jakość będziemy oceniać nie po najtrudniejszym do przebicia miejscu, ale po możliwości przeżycia okrętu w określonych warunkach, a możliwości są takie, jak najsłabsze elementy okrętu...+ pech lub szczęście
Niby też, ale bardziej tego przeklętego podgrzewacza do paliwa ciężkiego...Hę? Chyba nie masz znowu na myśli tych kuchni?
Wolno Ci tak uważać, ale to nie znaczy że masz rację. Wiek się nie liczy tylko możliwości.Poza tym nie sądzę, by armaty 381 mm były zdolne zniszczyć "Iowę", tak samo jak nie były zdolne zniszczyć "Bismarcka"...
koRZystanoJa w sumie nie wiem po co dowódcy taki widok, niby co zobaczy z odległości 20 km, ale nie jestem i nigdy nie byłem dowódcą okrętu. Nawet jeśli to było tylko głupie przyzwyczajenie, to nie zmienia to faktu, że z tego stanowiska zwykle nie kożystano )
Czyli całość się sprowadza do tego kto kogo wcześniej odpowiednio poważnie trafi.