Rzecznika resortu zdrowia Wojciecha Andrusiewicza pytano m.in. o to, czy lekarze POZ mają wyszukiwać wśród swoich pacjentów tych, którzy nie zaszczepili się przeciw Covid-19, i ich do tego zachęcać telefonicznie. „Podstawowa opieka zdrowotna jest podstawową formą kontaktu pacjenta z lekarzem. Pod koniec ubiegłego tygodnia lekarze POZ uzyskali informacje o wyszczepieniu pacjentów ze swojego rejonu, swoich pacjentów, z porównaniem w skali województwa i całego kraju” – powiedział Andrusiewicz.
Podał, że lekarze mają możliwość w aplikacji gabinetowej, by wygenerować listę osób jeszcze niezaszczepionych. „Lekarz podstawowej opieki zdrowotnej troszczy się o nasze zdrowie na podstawowym poziomie, jest najbliżej swojego pacjenta, zna go. Do lekarza POZ chodzą leczyć się całe rodziny. Jego rolą jest troska o to, by jego pacjenci byli zdrowi, by szanowali swoje zdrowie. Nikt nie mówi, że lekarz rodzinny ma obowiązek wydzwonić wszystkich swoich pacjentów. Dajemy taką możliwość. Uznajemy, że lekarzom rodzinnym (…) zależy na zdrowiu swoich pacjentów” – powiedział rzecznik. Andrusiewicz podkreślił, że „szczepienie jest wartością samą w sobie, którą wszyscy powinni promować”.
Cóż za troska MZ o lekarzy POZ

No więc lekarz POZ, który nie obdzwoni listy to z pewnością nie troszczy się o swoich pacjentów i jest zakałą swojej profesji. Skończyły się prośby, zaczął się emocjonalny szantażyk

.
Załóżmy na chwilę, że lekarz POZ ma 2500 pacjentów z czego 500 się zaszczepiło. Żeby przedstawić rzetelnie sprawę szczepienia potrzeba 3-5 minut. Oczywiście do wielu osób trzeba byłoby zadzwonić kilka razy, bo pracują, bo nie odbiorą itd. itp. dlatego przyjmę górną granicę. Pomnożywszy to razy liczbę pacjentów mamy 5 min x 2000 = 10 000 minut czyli 166,6 godzin, co przy czterdziestogodzinnym tygodniu pracy daje 4,16 tygodnia. Naprawdę trzeba być skrajnym debilem, by uważać, że w Polsce, gdzie brakuje lekarzy coś koło tysiąca lekarzy POZ, ci co pracują na pełnych obrotach mają czas, by wyłączyć się z leczenia pacjentów (wszystkich, w tym covidowych) na mniej więcej miesiąc (czy nawet na tydzień, jeśli odwrócimy proporcje), by wyręczać nieudolne ministerstwo.
A przy okazji warto odnotować, że pracownicy sanepidów wydzwaniają do lekarzy POZ z pytaniami czy muszą zgłaszać tak dużo NOPów...? Naprawdę. Tak jakby nie wiedzieli, że to obowiązek. Wiedzą, bo parę miesięcy temu sami rozsyłali do ZOZów przypomnienie, że to obowiązek i uchybienie w tym zakresie grozi konsekwencjami. Ale jak ktoś za dużo zgłasza to siup... kontrolę mu nasłać

. Stary sposób jak zrobić by coś co ma nie działać na pewno nie działało

. W efekcie, na podstawie weryfikacji na tkance społecznej wiemy, że badania szczepionek zostały
źle przeprowadzone

, bo w trakcie badań było dużo łagodnych NOPów (średnio jeden na 10), i trochę średniociężkich i ciężkich (jeden na 500). W naszym "realu" NOPy są rzadziej niż raz na 10 000. Zgonów nie ma żadnych, bo żadnego z siedemdziesięciu kilku przypadków nie da się udowodnić, że z powodu lub w następstwie szczepionki...
Normalnie raj. Żadnych odszkodowań ze strony producentów.
A ustawa kompensacyjna, którzy rzekomo miała zabezpieczyć odszkodowania dla tych, którzy mieli ciężkie NOPy (w świetle pierwotnych zapisów praktycznie jedną nogą w grobie) kwotami do 100 tys. zł od stycznia jest w... w trakcie uzgadniania i jak to mówiła niedawno rzeczniczka MZ może nawet wkrótce trafi na komitet stały rady ministrów, a może nawet niedługo do sejmu. Jak na ekipę, która potrafiła przepchnąć ustawę w iście szaleńczym tempie to tu jakoś pośpiechu nie ma

.