Mianowicie przeprowadzić audyt agend i instytucji państwowych. Może można się jakichś pozbyć.
Zrobił to Trump (z pomocą Muska) - i co?
To nie jest takie proste.
W obecnej sytuacji nie uważam by były potrzebne.
Chyba nie znasz ich kompetencji. Poza tym, gdy wyjdziemy z UE, będą miały pełne ręce roboty. A to może nastąpić relatywnie niedługo. Odtwarzanie zaś tego typu instytucji od zero jest dośc kosztowne.
A globalizacja to była w 1492.
Zaczęła się. I trwa do teraz stopniowo przyśpieszając.
Przy czym globalizacja, acz w wymiarze lokalnym, to było też tworzenie się Imperium Rzymskiego - które było czymś w rodzaju UE.
Teraz to jest deindustrializacja oraz zmiana struktury demograficznej Europy w wyniku wieloletniej, błędnej polityki.
Deindustrializacja i zmiana struktury demograficznej jest procesem NATURALNYM. Ta pierwsza związana jest z kolejnymi etapami globalizacji, ta druga ze wzrostem dobrobytu. Od jednego i drugiego się nie ucieknie.
No i partie które odpowiedzialne za te zjawiska płacą utratą zaufania.
Tracą zaufanie ci, którzy byli u władzy. Tłumaczyłem to wielokrotnie - świat jest na zakręcie, zachodzą wielkie zmiany które naruszają status quo. Per saldo, w dłuższym okresie czasu, zyskają na tym wszyscy (choć w różnym stopniu). Ale póki co jedni tracą a inni zyskują, przy czym ci co tracą już to czują a ci co zyskują niekoniecznie mają tego świadomość. Więc pojawia się bunt skierowany przeciw tym, którzy rządzą. I przeciw systemowi. Stąd popularność wszelkiej maści ruchów antysystemowych, skrajnych. To może na jakiś czas spowolnić zmiany, może nawet na chwilę zatrzymać, ale nic ponadto - od tych zmian, które zachodzą, odwrotu NIE MA. A próba ich powstrzymania wywoła zamęt i konflikty, które będą nas bardzo dużo kosztować. I to nie tylko pieniędzy - przynajmniej jest takie niebezpieczeństwo.
Ten proces bardzo wyraźnie narasta - sami szykujemy sobie (i to z entuzjazmem!) fatalny los. Chciałbym się mylić, ale gdy dekadę temu zapowiadałem, że wchodzimy na prostą drogę opuszczenia UE i wejścia w rosyjskie wpływy, to się ze mnie śmiano. Prawie wszędzie (a wszędzie stwierdzano, że histeryzuję i przesadzam). Teraz ktoś uważa, że to niemożliwe? I nie zwalajmy tu nic na UE, bo jaki koń jest każdy widzi. UE była taka sama wtedy jaka jest dziś.
Powstają w związku z tym nowe partie.
Ot, i cala filozofia.
W tym problem. Bo one opowiadają się za innym ustrojem i diametralnie inną polityką. Co przyniesie nam same problemy i nieszczęścia. To nie są tylko "nowe partie". To jest diametralna zmiana filozofii państwa, tego jak ma funkcjonować, roli obywateli itd. Zmiana na gorsze.