: 2004-11-30, 10:42
no Rysiu, wykorzystanie ewidentnej przewagi nie wydaje się dziwnym posunięciem 
Niemieckie tez i nawet wyrazniej to widac dzieki ogniwu posrefniemu w postaci Bluchera. Regina Elana to okret liniowy II klasy.Anonymous pisze:Brytyjskie się wywodzą a już niemieckie wcale nie. A co powiesz Gościu o włoskich krążownikach liniowych typu "Regina Elena" ?Anonymous pisze:Krazowniki bojowe lub liniowe sa krazownikami. Wywodza sie z krazownikow pancernych i nie maja nic wspolnego ani z okretami liniowymi ani z pancernikami. Nie sluza tez do walki w linii. A slowa battle to nie tylko bitwa, lecz i boj, stad krazownik bojowy a nie bitewny.
Tadeusz K.
Tu się zgodzę - patrząc na kolejne jednostki niemieckie widać płynne przejście od koncepcji CA na rzecz BCTadeusz Klimczyk pisze:A co do niemieckich krążowników liniowych to nie masz zupełnie racji. "Blucher" był budowany jak zwykły krążownik pancerny, bo Niemcy spodziewali się podobnej jednostki w Royal Navy. Kiedy jednak okazało się co naprawdę budowali Brytyjczycy Tirpitz wykorzystał okazję, by bez robienia sobie zbytniego kłopotu w niechętnym zbrojeniom Reichstagu otrzymać okręty potencjałem zbliżone bardziej pancernikim niż krążownikom.
...i każda z tych "zalet" była niecelna, powolna i miała mniejszą przebijalność niż pociski Mark 8. Niewielka prędkość wylotowa tych "zalet" stawała się w dodatku mniejsza (a co za tym idzie spadała przebijalność) po każdym strzale ze względu na niewielką żywotność luf.Anonymous pisze:Co do Blüchera i Reichstagu, to niedokładnie tak jak Kol. Tadeusz zaznaczył powyżej choć sens jako całość podobny. Niemieckie ustawy morskie niesankcjonowały ile krążowników można wybudować (w przeciwieństwie do drednotów). Tirpitz wykorzystał tylko lukę w przepisach, klasyfikując Blüchera jako krążownik. Gdyby zechciano przezbroić okręt w działa 280 mm (a takie były plany), zostałby on automatycznie zaliczony do floty liniowej i tym samym fundusze przeznaczone na drednoty/krążowniki liniowe (w Niemczech określane mianem Wielkich Krążowników) na przyszłe lata zostałyby wpakowane w przestarzały konstrukcyjnie w tamtym okresie okręt (choć jako krążownik pancerny stanowił on kwintesencję tego typu okrętów i w tej klasie na pewno uchodził za jeden z lepszych żeby nie powiedzieć najlepszy). Wybuch wojny zapobiegł wysłaniu Blüchera do Tsingtao w Chinach dla wzmocnienia eskady von Spee. Swoją drogą ciekawe jakby się potoczyły wtedy wypadki pod Colonelem i Falklandami. Trudno mi się natomiast zgodzić z twierdzeniem, że otrzymano okręt bardziej zbliżony do pancernika niż do krążownika. Kaliber artylerii był niewystarczający do przebicia pancerzy brytyjskich okrętów (vide trafienia krążowników liniowych w bitwie pod Falklandami przez okręty von Spee). Przestarzała siłownia, podobna do tych stosowanych na pierwszych drednotach typu Nassau, dyskwalifikowała ten okręt w boju manewrowym (co zresztą potwierdziło się tragicznie w czasie bitwy koło Dogger Bank). Teoretyczna prędkość miała wynosić 24 węzły co nawet przy forsowaniu maszyn nie często się zdarzało i groziło wielkim niebezpieczeństwem dla kotłów okrętu. Dodanie dodatkowych armat w celu zwiększenia ciężaru salwy burtowej też było chybionym rozwiązaniem. Wiązało się to ze zmiejszeniem ilości pocisków na jedno działo, jak również powodowało, że okręt zamieniał się w pływającą beczkę prochu - brak systemu opancerzenia znanego z typowych niemieckich krążowników liniowych.
Zmieniając zaś trochę temat i przyłączając się do debaty na temat Nali, Yamato i Iowa. Z przekonania, zamiłowania itd. stawiam oczywiście na Yamato. Trzeba przejrzeć japońską dokumentację, dokumenty amerykańskiego wywiadu i porównać to z papierami z amerykańskiej misji morskiej wysłanej do Japonii w latach 1945-1948 żeby sobie uzmysłowić jak Amerykanie mało wiedzieli o tym typie okrętów (pomijam już zupełnie typ Nagato, którego tajniki też były sporą niespodzianką). Jankesi by się niemile rozczarowali podczas ewentualnej konfrontacji. Zgadza się, że Wielki, Potężny, Olbrzymi (jak tłumaczy się pierwsza litera nazwy okrętu) miał swoje wady, ale miał też swoje zalety, a dokładnie rzecz ujmując ok. 1000 ich było i ponad 1.5 tony ważyła każda z tych zalet.Oczywiście z wiadomych względów nie upublicznie tych dokumentów tutaj (koszta za dokumentację z mojej strony), ale niewykluczone, że wystąpię do wydawnictwa w Japonii o możliwość tłumaczenia (część oryginałów dokumentacji jest po japońsku, reszta w bardziej przyswajalnym angielskim
) i wydania tego w jakimś normalniejszym języku.
Witaj , na wpis czeka się od 2 do 4 tygodni zależy w jakiej wyszukiwarce.seawolf pisze:Janik, dzięki za link. Długo się czeka na wpis w wyszukiwarkę lub katalog?
Karol, ofkors, że Vickers, literówka![]()
Mało treści na razie....mam nadzieję
Yamato-Iowa - nigdzie nie pisałem co by się stało podczas spotkania. Nie widzę w podpisie foty żadnych kontrowersji...
...i każda z tych "zalet" była niecelna, powolna i miała mniejszą przebijalność niż pociski Mark 8. Niewielka prędkość wylotowa tych "zalet" stawała się w dodatku mniejsza (a co za tym idzie spadała przebijalność) po każdym strzale ze względu na niewielką żywotność luf.
Dokumenty i tak najlepsze posiada Pan J. Skulski.
od razu widacAnonymous pisze:
...i każda z tych "zalet" była niecelna, powolna i miała mniejszą przebijalność niż pociski Mark 8. Niewielka prędkość wylotowa tych "zalet" stawała się w dodatku mniejsza (a co za tym idzie spadała przebijalność) po każdym strzale ze względu na niewielką żywotność luf.
Dokumenty i tak najlepsze posiada Pan J. Skulski.
A może zamiast ogólników jakieś konkrety?Anonymous pisze: ...i każda z tych "zalet" była niecelna, powolna i miała mniejszą przebijalność niż pociski Mark 8. Niewielka prędkość wylotowa tych "zalet" stawała się w dodatku mniejsza (a co za tym idzie spadała przebijalność) po każdym strzale ze względu na niewielką żywotność luf.
Dokumenty i tak najlepsze posiada Pan J. Skulski.