Re: Okręt Obrony Wybrzeża - Maks. możliwości bez eskalacji k
: 2014-10-02, 18:20
korwet 6
Warship Discussion Board
https://www.fow.pl/forum/
Zbalanasowanie, czy zrównoważenie w odniesieniu do floty nie tyczy się tego by była ona do wszystkiego, tylko tego by osiągnąć i utrzymać stan równowagi pomiędzy zadaniami, akwenem działania, a rzeczywistym potencjałem sił przy założeniu, że wszystko służy realizacji morskiej polityki państwa. Marek8 był już uprzejmy zauważyć, że u nas to chyba nie ma najmniejszego prawa się udać.Waldek K pisze:Czy czy budowanie "floty zbalansowanej" ma nas (jako państwo) zwolnić z konieczności wyznaczenia celów dla floty? Albo innymi słowy: czy ma być reakcją na ostateczne porzucenie nadziei, że te cele kiedykolwiek zostaną wyznaczone?
Mimo to zawsze można zapytać: "zbalansowana" do czego?
To się buduje flotę, która może działać wszędzie. Tyle, że głównym problem jest właśnie określenie CO i GDZIE, bo wtedy można powiedzieć CZYM. Jeżeli ktoś stwierdza, że WSZYSTKO i WSZĘDZIE to zalecieć można wizytę u lekarza (tego od głowy)Miner pisze:A jeśli te interesy mamy wszędzie?![]()
oznacza właśnie, że flota ma być na Wszystko i Wszędzie, a tak się nie da, i to nie tylko z powodów finansowych.W świecie, w którym nie ma już jedynego, dominującego zagrożenia, jak to miało miejsce w czasie Zimnej Wojny, takie podejście jest słuszne. MW musi być w stanie sprostać bardzo szerokiemu spektrum zagrożeń a to wymaga od niej dużej elastyczności
No nie koniecznie musi oznaczać to co napisałeś. Flota może być jeszcze na wszystko i tutaj. A tak już się da, by nie rzec, że jest pożądane. Wtedy może się okazać, że polska wersja Ivera to taki Aegis LCS. Inaczej mówiąc fregata na bazie Ivera, ale z rozbudowanymi możliwościami opl/prak, która jest na dodatek przystosowana dla działań ZOP na Bałtyku. Natomiast zdolności transportowe można określić wtedy jako ograniczone. Wszak fregata to nie merchant ship.Miner pisze:...oznacza właśnie, że flota ma być na Wszystko i Wszędzie, a tak się nie da, i to nie tylko z powodów finansowych...
Ależ ja się zgadzam z tym, że o ile jest to możliwe i cenowo akceptowalne to należy dążyć do wszechstroności. Ba! Właśnie podobną drogę przeszedłem w tej swojej małej książeczce, gdzie "kroiłem" okręt do najbardziej egzotycznego zadania o ile było to akceptowalne z innych, bardziej przyziemnych punktów widzenia. Niestety, ale - co wyraźnie zaznaczyłem - bez odpowiednich danych wejściowych (polityka? doktryna? morska) były to rozważania czysto akademickie i choć postawiłem tam pewne uwarunkowania początkowe to zdaję sobię sprawę, że liczba możliwych kontragmentów zapewne dorównuje liczbie argumentów. Do tych wszystkich pytań które stawiam powinno się dołożyć jedno naważniejsze: KTO? Kto ma podać dane wejściowe? Pewnie mógłbym uzupełnić pytaniem: Jak tego kogoś do tego zmusić? Ale jeżeli już przechodzimy na taką płaszczyznę to daremny trud.oskarm pisze:Marmik, moim zdaniem zrownowazenie polega zarowno na odpowiednim doborze zadan jak i zdolnosci przeciwstawiania sie szerokiemu spektrum zagrozen.
Tak traktując sprawę trzeba sobie jasno powiedzieć, że zakłądając dowolnego przeciwnika jesteśmy na z góry straconej pozycji. Mam na myśli duże okręty nawodne. Tu pewnie można byłoby rozważyć jakieś szybkie kutry bojowe schowane pod Tczewem lub u ujścia Redy etcoskarm pisze:Jeżeli chodzi o pierwszy czynnik, to bezdyskusyjnie jest nim zdolnosc do samodzielnej wojny obronnej.
Oskarze, mi Twoja wizja się podoba, bo przynajmniej wiesz na co postawić, a Twoja argumentacja niczym nie ustępuje tej, jaka jest obecnie oficjalnie prezentowana. Tyle że to za mało by tworzyć wizję jednej klasy okrętu poruszając się niejako w chmurze obejmującej całokształ sił morskich państwa. Dotyczas nikt nie przedstawił przekonującej wizji i katalogu zagrożeń, któy pozowliłby zbudować koncepcję. Szczerze wątpię byśmy się tego doczekali.oskarm pisze: Marynarka wojenna szukajaca jako piorytetu innych zadan jest pomyleniem pojec. Nie znaczy to, ze innych zadan ma nie wykonywac. Wrecz przeciwnie! Jest bardzo szekoki wachlarz zadan czasu kryzysu i pokoju, ktore sa partykularnym interesem Polski, do wykonywania ktorych marynarka jest najlepiej przygotowana i ktore to zdolnosci mozna osiagnac stosunkowo niewielkilm kosztem. Prezentowana wizja jest takim pomyslem.
Prócz tego, że cześć czyta dużo SF to jest też cześć (przyznaję niewielka), która czyta zawodowo ciekawsze teksty (ot choćby takie jak Twój). Jeśli by tego typu tekstów nie było to pewnie czytaliby Auto Świat.oskarm pisze: Czesc w ogole nie wierzy, ze bedzie walczyc, wiec traktuje sluzbe jak prace w supermarkecie (byle sie nie narobic i dotrwac do emerytury), czesc zatrzymala sie na czasac, gdy sami sluzyli na okretach i zapomina, ze swiat idzie do przodu a czesc za duzo czyta ogolnikowego SF bez wnikania w szczegoly (przypomne szefa BBN, ktory gdyby mogl zrealizowac swoje pomysly, spowodowalby ze zamiast F-16 mielibysmy MQ-1)... Na szczescie bylo i jest troche ludzi (np: z rozpoznania czy majacych okazje zebyc doswiadczenia w operacjach NATOwskich), ktorzy ogarniaja temat. Jesli ci ludzie sie nie ugna pod ogniem absurow - debilizmow, to bardzo mozliwe, ze czasy niszczenia MW od srodka sie skoncza.
Niestety nie mam ani takiej wiedzy, ani takich ambicji, żeby w wolnych chwilach przeprowadzić pełny proces planistyczny w ramach pozyskiwania jakiegokolwiek okrętu, a co dopiero tak skomplikowanego i kosztownego, jak proponowany OOW. Nie ma ludzi, którzy znają się na wszystkim (choć niektórym publicystom wydaje się, że tak jestoskarm pisze:Miner, jestem otwarty na wszelkie sugestie by rozwinac / dopracowac ta strone. Oczywistym jest, ze dla mnie pewne rzeczy wydaja sie bezdyskusyjne, co nie oznacza, ze dla innych nie wymagaja uzasadnienie. Stad jesli uwazasz ze czegos brakuje, to prosze podziel sie swoimi pomyslami.
W normalnym państwie, w którym przewodniczoncym SKON nie zostaje specjalista od owadów, który nie ma pojęcia o oronności, takie dane powinieny wyjść od polityków po ponadpartyjnych uzgodnieniach. Jednak jesteśmy gdzie jesteśmy. Wiedza polityków na temat roli MW (nie mówiąc już o możliwościach technicznych) jest prawie zerowa lub sprowadzająca się do absurdalnych stereotypów. Stąd taka wizja powinna wyjść od samej MW. I nie ma co się zasłaniać hasłami o wchodzenie w rolę cywilnej kontroli nad armią. (Jak przy admiralskich pensjach, ktoś się boi o spadek dochodu o 30% po przejściu na wymuszoną emeryturę, to ja się zastanawiam czy by ryzywkowął życie na wojnie).Marmik pisze: Do tych wszystkich pytań które stawiam powinno się dołożyć jedno naważniejsze: KTO? Kto ma podać dane wejściowe? Pewnie mógłbym uzupełnić pytaniem: Jak tego kogoś do tego zmusić? Ale jeżeli już przechodzimy na taką płaszczyznę to daremny trud.
Zgadza się. Ja bym dodał, że analizy powinny być poprate wielowariantowymi symulacjami sprawdzającymi proponowane koncepcje przy użyciu programów, które możliwie dokładnie oddają rzeczywistośc fizyczną a nie opisują okręt przy użyciu 10-20 parametrów.Miner pisze: Jeśli mowa jest o wydawaniu grubych miliardów, to chciałbym, żeby te pieniądze były wydawane na podstawie wieloetapowych analiz, a nie "widzimisię" nawet najlepszego specjalisty.
Nie zgodziłbym się. To zależy od tego czy będziemy gotowi w chwili ataku (okręty z załogami i funkcjonyjącymi systemami). Jeśli nie, to jakikolwiek będzie skład MW (czy całych sił zgrojnych) to od początku przegraliśmy.Marmik pisze:Tak traktując sprawę trzeba sobie jasno powiedzieć, że zakłądając dowolnego przeciwnika jesteśmy na z góry straconej pozycji. Mam na myśli duże okręty nawodne. Tu pewnie można byłoby rozważyć jakieś szybkie kutry bojowe schowane pod Tczewem lub u ujścia Redy etclub miniaturowe okręty podwodne działające pod osłoną ndR i baterii przeciwlotniczych o zasięgu ok. 100 km. I chyba na tym koniec.