Jeśli zeznania zdają się temu zaprzeczać, to z drugiej strony na palcach jednaj ręki mogą policzyć ludzi którzy są gotowi przyznać się do błędów
Kwestia pytających. Nie chodzi o tortury, lecz sposób zadawania pytań. Zresztą jeśli z tym przyznawaniem było tak źle, to skąd by było wiadomo o karygodnych zaniedbaniach z czarów I wojny?
EDIT:
Sprawa "przyznania się do winy" osób które wcześniej zeszły z Hooda, byłaby też o tyle prostsza, że były to osoby które nie odpowiadały bezpośrednio za procedury, lecz miały je wykonywać.
Pewnie, że można twierdzić, że to tylko zmowa milczenia żeby nie obciążać za nadto tych co zginęli, ale w Anglii są nieco inne zwyczaje niż w Polsce.
Może po prostu nie został zauważony

Świadków z załogi Hooda też można policzyć na palcach jednej ręki... dosłownie
Było ich trzech i niewiele widzieli.
Ale świadków z pokładów innych okrętów było sporo. W tym z takiego co płynął na tyle blisko, że musiał ostro skręcać coby się z wrakiem nie zderzyć. Kilka osób patrzyło sobie w dalmierze z innych okrętów i dość dokładnie obserwowało Hooda.
Akurat ci co ocaleli z Hooda to najmniej wiedzieli gdzie się trafiło, poza tym że gdzieś z tyłu. Jakbyś bazował na ich zeznaniach to byś nie wiedział praktycznie nic.
Zeznania zgodne. Wnioski - pocisk wszedł w kadłub. Za najbardziej prawdopodobne ( raporty komisji nie jakieś opracowania ) uznano wejście w magazyn amunicji dział 4 calowych i eksplozję w nim, lub w bezpośredniej bliskości tego magazynu. Potem jako wtórna eksplozja zainicjowana tymi czterocalówkami miała wylecieć reszta. Torpedy jeśli nawet wybuchły to jako eksplozja wtórna od tej.
Bardzo dobra analiza z przed kilku ( czy kilkunastu ) lat Williama Jurensa w zasadzie potwierdza to co komisja wojenna ustaliła.