Vittorio Veneto - opancerzenie

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
ALF
Posty: 1015
Rejestracja: 2006-12-29, 17:22
Lokalizacja: Karkonosze
Kontakt:

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: ALF »

Sławek pisze:
ALF pisze:
Sławek pisze:P.S. A kiedy to jakiś włoski pancernik trafił pociskiem art. głównej w jakikolwiek okręt Aliantów?
Tak, VV 25.11.1940, trafienie w HMS Brewick, uszkodzenie rufowej wieży. Jeden z 19 pocisków.

W II bitwie pod Syrtą HMS Cleopatra, HMS Havock, HMS Kingston i HMS Lively zostały uszkodzone przez Littorio. Cleopatra dostała ze 152. Niszczyciele z art głównej.

Po Tarencie pancernik typu VV były torpedowane jeszcze trzykrotnie: VV był torpedowany dwukrotnie, a Littorio raz. We wszystkich przypadkach okręty stosunkowo szybko naprawiono.
Muszę to w wolnej chwili sprawdzić.
Trafienia bezpośrednie w krążownik i niszczyciel skończyły się tak bez większych konsekwencji???

Już jedno mam:
Berwick was hit by a single 203 mm (8 in) shell from an Italian cruiser, which knocked out her "Y" turret and killed seven men. A second round that struck her some minutes later did little damage.
Czyli dostał pociskiem 203 mm z krążownika, a nie z Littorio.

Na naprawach po torpedzie spędzały te jednostki odpowiednio 4-6 miesięcy.
Podczas starcia pod Matapan, 180 kg TNT głowica torpedowa spowodowała wlanie się do Vittorio Veneto 4000 ton wody, czyli ponad 4 razy więcej, niż wlało się np. w North Caroline po otrzymaniu trafienia torpedą z głowicą o masie grubo ponad 400 kg heksylu.
Informację o trafieniu Berwicka podaje Perepeczko (w monografii typu VV) za F. Bergonim i F. Gayem (jw).

Niszczyciele zostały poważnie uszkodzone, czasowo straciły siłownie.

Weź pod uwagę miejsce trafień torped.
Maciej3 pisze:Morze Śródziemne potrafi dobrze bujać, ale to są raczej wyjątki a nie "pogoda standardowa"
Ma ktoś dane co się wtedy działo na tych pancernikach? To może być kwestia krytyczna.
W II bitwie pod Wielką Syrtą, kiedy Littorio zmasakrował niszczyciele, sztorm zatopił 2 włoskie niszczyciele: Lanciere i Scirocco. Co prawda nieco później.
Pozdrawiam
Jacek Pawłowski
IKOW 1885-1945
cochise
Posty: 959
Rejestracja: 2005-11-03, 22:07
Lokalizacja: daleko stąd nie widać

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: cochise »

Sławek pisze:
cochise pisze:A co z nim nie tak na Morzu śródziemnym? :boje:
Mizerny zasięg (autonomiczność) zawsze będzie mierny, czyli jest wadą.
Tak wielki i potężny okręt budowany tylko na Morze Śródziemne?
W kontekście tego co już tu na ten temat napisano powiem tylko tyle
http://i.pinger.pl/pgr11/fed518a90009e76d4eceb449
Sławek pisze:To ja oprócz śmiesznego zasięgu dołożę jeszcze jedną wadę - koncepcyjną.
Ciekawe jaką bo jak słusznie zauważył Pan Klimczyk to akurat pod włoską koncepcję walki leżał jak ulał.
Sławek pisze:Poza tym tak mikry zasięg może się nagle okazać za mały nawet na M. Śródziemnym, szczególnie jak w grę wejdą uszkodzenia systemu Pugliese, a tym samym gwałtowna utrata paliwa ze zbiorników...
Nie wiem czy akurat w pugiliese były zbiorniki, w pracy nie mam żadnej książki pod ręką by to sprawdzić niestety, ale zdaje się, że VV po trafieniu torpedą popłynął do domu bez większych problemów.
Co do pasa pancernego to też już tu napisano więc kolejna wada wyszukana na siłę.
Sławek pisze:Wszystko? ;)
Ciekawy był jedynie pomysł, idea cylindra (nie do końca pozbawiona sensu).
Wszystko inne to jedna wielka porażka.
Każde uszkodzenie oznaczało m.in.: pęknięcia na wszystkich okolicznych złączach w tym kątownikach wewnętrznych płyt pionowych nad układem Pugliese i w pokładnikach głównego pokładu.
Ale jak mniemam masz dokładną analizę źródłową iż takie występowały uszkodzenia?
Sławek pisze:Skuteczność cylindra zależała w dodatku od tego, na jakiej wysokości wybuchnie torpeda.
A ja do dziś myślałem, że to samo dotyczy każdego systemu :shock:
Sławek pisze:Z resztą, po co się rozpisywać, praktyka wojenna pokazała, co ten system był wart...
Pancerniki włoskie tonęły od pojedynczych, niewielkich torped lotniczych, przy czym nieprawdą jest, że otrzymywały trafienia wyłącznie poza systemem Pugliese (co to w ogóle za tłumaczenie? Trafienie to trafienie, a system przeciwtorpedowy to nie tylko układ Pugliese).
Ale masz jakiś przykład zatonięcia włoskiego pancernika po trafieniu w pugiliese? Oczywiście, że nieprawdą jest jakoby trafienia otrzymały jedynie po za systemem, tylko nie rozumiem co trafienia po za nim mają do tegoż systemu?
Sławek pisze:Co ciekawe, zdaniem Friedmana wygląda na to, że układ ten nie był poddany żadnym konkretnym testom... :o
To znów polecę podejście z większą krytyką do źródeł z których się korzysta, bo jednak był niestety nie udało mi się dotrzeć do większych konkretów cóż bariera językowa. :(
Sławek pisze:Przeznaczeniem okrętu jest nie trafiać w cel??? :o
Przy takiej interpretacji wypowiedzi zaczynam rozumieć niektóre wnioski poparte źródłami.... chodziło o niską żywotność lufy, jakbyś nie zauważył, wpisywało się to we Włoską koncepcję działań dla innej floty mogła by być to wada dla nich co najwyżej niewielka niedogodność dzięki której uzyskali co innego.
Sławek pisze:Moim zdaniem tak.
Możliwe były o wiele lepsze rozwiązania.
Kolejna kwestia dyskusyjna, jak tu już zauważono jednej flocie się ta sztuczka udała, a że Włosi nie musieli się zbytnio przejmować oszczędnościami masowymi to znów zrobili tak jak im koncepcyjnie pasowało. No ale tu w zasadzie zgoda, jest to jak najbardziej kwestia własnej opinii
Sławek pisze:Ok, załoga do niczego - tak lepiej? ;)
Źle wyszkolona, nie mająca bojowego hartu ducha, o niskim morale itd. itp.
Może to zbyt duży ogólnik, ale obserwując zmagania na M. Śródziemnym trudno o inne wnioski...
Fakt, że Włosi nie byli w ogóle przygotowani do wojny w którą wpakował ich Duce , ani pod względem moralnym, ani materiałowym
to jednak proponowałbym nie opierać swoich opinii jedynie na brytyjskiej propagandzie wojennej.
Sławek pisze: Jeśli to oczywiście prawda, to opojskie ekscesy na pokładzie krążownika "Pola" pod Matapanem są dowodem na istnienie tych zapasów. :D
Podobnie się ma kwestia tej pijanej załogi na Poli. Choć z drugiej strony gdyby tak było doskonale bym rozumiał Włochów, siedzieć na niesprawnym okręcie gdy tuż obok pomykają 3 pancerniki ... też bym poszedł do kantyny się napić :-D :lol:
Sławek pisze:
jogi balboa pisze: I jeżeli za Tarent mamy wieszać psy na konstrukcji i załodze, to co mamy powiedzieć o załogach i konstrukcji pancerników amerykańskich
- No tak, czekałem tylko na takie "porównanie". :roll:
To na zasadzie zima zaskoczyła drogowców zimą.
Sorry, ale co wspólnego ma Tarent z Pearl Harbor oraz ilością i jakością trafień w poszczególne okręty?
Bo z tego co się orientuję, Włochy były w zaawansowanym stanie wojny, a amerykanie grzali swoje d... w pubach na przepustkach w pokojową, słoneczną niedzielę....
Taaak też bardzo lubię ten przykład.... ci drogowcy to jak mniemam Amerykanie w takim samym stopniu jak Włosi? Co z tego, że Włosi byli w stanie wojny? Owszem baza była przygotowana na atak lotniczy tyle tylko, że bombowy, bo takowe się do tej pory zdarzały, do kompletu czuli się w niej bezpiecznie jak nie przymierzając Amerykanie w niedzielę w PH. Więc skoro się z jednej strony podkreśla, że Tarent był motorem dla Japończyków co robili amerykańscy analitycy? Jak oni z taką kadrą wojnę wygrali?? Wojna toczyła się od kilku lat, Stany co raz bardziej się w nią angażowały, sytuacja na Pacyfiku się co raz bardziej zaostrzała co niektórzy nawet twierdzą, że sami dążyli do wojny i kompletnie nie analizowali toczącego się konfliktu? Dać się zaskoczyć nową formą ataku, a dać się zaskoczyć znaną sztuczką....
Sławek pisze:
ALF pisze:
Sławek pisze:P.S. A kiedy to jakiś włoski pancernik trafił pociskiem art. głównej w jakikolwiek okręt Aliantów?
Tak, VV 25.11.1940, trafienie w HMS Brewick, uszkodzenie rufowej wieży. Jeden z 19 pocisków.......
Muszę to w wolnej chwili sprawdzić.
Trafienia bezpośrednie w krążownik i niszczyciel skończyły się tak bez większych konsekwencji???
Widzę, że kolegę w dalszym ciągu zaskakuje fakt iż nieopancerzone okręty nie powodują inicjacji pocisków przeciwpancernych....
lecela niye aka ohinni mahel mitawa cante
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2231
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: de Villars »

Tak jak mówiłem, nie potrzeba mi pancernika, który nie zawiezie mi tyłka na Karaiby.
Pancernik to nie wycieczkowiec :P Włosi widocznie nie oczekiwali po nim rejsów karaibskich, tylko walki w miejscu i czasie jaki im był potrzebny do realizacji ich celów. A te cele realizowali w obrębie morza śródziemnego.
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
Awatar użytkownika
esem
Posty: 352
Rejestracja: 2007-05-19, 19:10
Lokalizacja: Wrocław

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: esem »

Pod Matapan VV zachował się zdecydowanie lepiej niż PoW pod Kuantanem. Lepiej wyszkolona załoga czy wyższe morale :clever:
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Sławek »

Wcale nie miałem zamiaru nikogo przekonywać (bo to i tak niemożliwe), a także nie interesuje mnie to, w co kto sobie wierzy.
Nie dam się wciągnąć w żadne manipulacje i gierki słowne, bo to tylko strata czasu.
Możecie sobie uważać typ Littorio nawet za najsilniejszy okręt w historii - i co z tego?
Mnie to ani ziębi ani grzeje, przynajmniej dopóki nikt takich teorii nie opublikuje w prasie tudzież w monografii.
Z resztą, nawet wówczas skutek będzie taki, ze sobie jedynie napiszę gdzieś tam- swoje uwagi plus odsprzedam książkę/gazetę i tyle.

Jeszcze w kwestii trafienia "Berwicka" - póki co wszystkie źródła - poza Perepeczką - mówią, że to był pocisk kal. 203 mm z krążownika.
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Sławek »

esem pisze:Mimo wszystko jestem przekonany, że VV nieźle by przyłożył Iowie na Atlantyku :brawo:
Na Pacyfiku już bym nie był taki pewny :bije:
Cóż, nie jestem entuzjastą okrętów USN w DWS :D
http://i.pinger.pl/pgr11/fed518a90009e76d4eceb449
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2231
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: de Villars »

Możecie sobie uważać typ Littorio nawet za najsilniejszy okręt w historii - i co z tego?
Wydaje mi się, że nikt tu niczego takiego nie napisał? Natomiast daje się zauważyć pewien opór przed lansowanym przez Ciebie poglądem, że tylko pancerniki USA były coś warte, a reszta to kupa złomu. Z ręką na sercu - napisałeś kiedykolwiek jedno dobre słowo o jakimkolwiek pancerniku innym niż amerykański?
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Sławek »

de Villars pisze:
Możecie sobie uważać typ Littorio nawet za najsilniejszy okręt w historii - i co z tego?
Wydaje mi się, że nikt tu niczego takiego nie napisał? Natomiast daje się zauważyć pewien opór przed lansowanym przez Ciebie poglądem, że tylko pancerniki USA były coś warte, a reszta to kupa złomu. Z ręką na sercu - napisałeś kiedykolwiek jedno dobre słowo o jakimkolwiek pancerniku innym niż amerykański?
Oczywiście.
Niezliczoną ilość razy.
Podobnie jak nie raz nie dwa wytknąłem takie czy inne wady jednostek amerykańskich, ale bez wpadania w skrajności.
Uważam, że od typu Littorio każdy nowoczesny pancernik europejski był dalece bardziej wartościową jednostką.
Przytoczyłem tu kilka razy zestawienie z North Caroliną tylko dlatego, że mam jej dokładne dane akurat pod ręką.
Mogę posłużyć się przykładem zmodernizowanych jednostek typu QE, które moim zdaniem nie tylko rozniosłyby "Littorio" aż niemiło, ale przede wszystkim były o wiele bardziej użytecznymi jednostkami w ogólnym rozrachunku.
cochise
Posty: 959
Rejestracja: 2005-11-03, 22:07
Lokalizacja: daleko stąd nie widać

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: cochise »

de Villars pisze:
Tak jak mówiłem, nie potrzeba mi pancernika, który nie zawiezie mi tyłka na Karaiby.
Pancernik to nie wycieczkowiec :P Włosi widocznie nie oczekiwali po nim rejsów karaibskich, tylko walki w miejscu i czasie jaki im był potrzebny do realizacji ich celów. A te cele realizowali w obrębie morza śródziemnego.
Patrząc z drugiej strony na przebieg wojny to Włochom może by się faktycznie przydał silnie uzbrojony i opancerzony do tego szybki tankowiec. Mieli spore kłopoty z dowozem materiałów pędnych dla wojsk walczących w afryce w końcu :-D :lol:
Sławek pisze:Wcale nie miałem zamiaru nikogo przekonywać (bo to i tak niemożliwe), a także nie interesuje mnie to, w co kto sobie wierzy.
Nie dam się wciągnąć w żadne manipulacje i gierki słowne, bo to tylko strata czasu.
Możecie sobie uważać typ Littorio nawet za najsilniejszy okręt w historii - i co z tego?
Mnie to ani ziębi ani grzeje, przynajmniej dopóki nikt takich teorii nie opublikuje w prasie tudzież w monografii.
Z resztą, nawet wówczas skutek będzie taki, ze sobie jedynie napiszę gdzieś tam- swoje uwagi plus odsprzedam książkę/gazetę i tyle.
i vice wersa.... a publikacje sa tylko trzeba sięgnąć po literaturę Włoską.
lecela niye aka ohinni mahel mitawa cante
Awatar użytkownika
clavdivs
Posty: 124
Rejestracja: 2011-07-19, 22:50

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: clavdivs »

Sławek pisze: ,Mogę posłużyć się przykładem zmodernizowanych jednostek typu QE, które moim zdaniem nie tylko rozniosłyby "Littorio" aż niemiło, ale przede wszystkim były o wiele bardziej użytecznymi jednostkami w ogólnym rozrachunku.
Typ QE dysponowały bronią, która była w stanie rozstrzelać każdy okręt. Ja nie widze przewagi QE nad "Littorio". Jedynymi nowoczesnymi pancernikami w Europie to KGV , Bismarck i Richelieu. Specjalnie jakoś nie odbiegały możliwościami od tych jednostek. Włoskie pancerniki nie były nieudane, świadczy o tym mocne starania brytyjczyków i USA, aby nie dostały się w ręce ZSRS.
Awatar użytkownika
ALF
Posty: 1015
Rejestracja: 2006-12-29, 17:22
Lokalizacja: Karkonosze
Kontakt:

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: ALF »

Sławek pisze:Jeszcze w kwestii trafienia "Berwicka" - póki co wszystkie źródła - poza Perepeczką - mówią, że to był pocisk kal. 203 mm z krążownika.
I niektóre włoskie, za którymi podaje Perepeczko. Ale faktycznie pocisk z 12:22 pochodził z Fiume, natomiast ten z 12:35 jest nieokreślonego pochodzenia.
Pozdrawiam
Jacek Pawłowski
IKOW 1885-1945
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6668
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Peperon »

Sławek pisze:Mogę posłużyć się przykładem zmodernizowanych jednostek typu QE, które moim zdaniem nie tylko rozniosłyby "Littorio" aż niemiło...
I pewnie dlatego pod Matapan poszły tylko trzy. :diabel:
A każdy z nich w innej wersji. :lol:
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
ALF
Posty: 1015
Rejestracja: 2006-12-29, 17:22
Lokalizacja: Karkonosze
Kontakt:

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: ALF »

Peperon pisze:
Sławek pisze:Mogę posłużyć się przykładem zmodernizowanych jednostek typu QE, które moim zdaniem nie tylko rozniosłyby "Littorio" aż niemiło...
I pewnie dlatego pod Matapan poszły tylko trzy. :diabel:
A każdy z nich w innej wersji. :lol:
I to był błąd. Bo jakby poszedł jeden, to może byłaby jakaś strzelanina, a tak, to była tylko egzekucja ;) :lol:
Pozdrawiam
Jacek Pawłowski
IKOW 1885-1945
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4938
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Maciej3 »

Pancernik to nie wycieczkowiec :P
A Reaguard to co pies?
W jego bujnej i skomplikowanej karierze robienie za królewski jacht to dość istotny element. :-D
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6668
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Peperon »

Jaki pasażer, taki jacht :jupi:
Księciunio też robił za jacht... w 1941. Widać premierowi przysługuje już mniejsza łajba :lol:
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4938
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Vittorio Veneto - opancerzenie

Post autor: Maciej3 »

Przepraszam, ale w drugiej połowie 41 roku, księciuniu był największym okrętem w służbie Royal Navy. Hoodowi było się już zatonęło, a „straż tylna” jeszcze się nie zbudowała.
Także na moje oko przysługiwał taki sam jacht – na miarę możliwości.
Ale mam inne „ale”
Księciuniu wcześniej postrzelał się z jednym dość znanym pancernikiem, a potem przeszedł na zawsze do historii zdobywając sławę jako pierwszy pancernik który coś tam zrobił – choć pewnie chętnie by z tej pierwszości zrezygnował ;)
Także pożytek jakiś z niego był.
A patrząc na dokonania Rearguarda w jego bujnej i jakże inspirującej karierze, to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że go zbudowano tylko po to żeby król miał czym sobie popływać.
To się nazywa wycieczkowiec.
Swoją drogą dlaczego to ja nie byłem tym królem? Dla przepłynięcia się takim jachtem byłbym nawet skłonny opanować moją porządną i zdrową hydrofobię...
A jakbym ładnie poprosił, to może i z działa by mi szczelili?
Ech król to ma klawe życie.


Także de Villarsie – sorry, ale pancernik to też wycieczkowiec. W każdym razie, przynajmniej jeden z nich. ;)
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
ODPOWIEDZ