1. Japończycy nie mieli odpowiednika Boforsa/pom poma. 25 tki były może i fajne, ale robiły za małe dziury żeby być naprawdę skuteczne.
Co w zasadzie nie zmienia nic w kwestii tego że pomimo nafaszerowania każdego wolnego miejsca na pokładzie różnoraką artylerią plot. Była ona w stanie strącić co najwyżej połowę klasycznych kamikaze (swego czasu przeszukałem wszystko co zdołałem szukając przypadków skutecznej obrony przed samobójcami), pozostali albo trafili, albo rozbili się obok okrętu. Ocena co zaważyło na celności kamikaze jest równie jednoznaczna jak w wymienionych przypadkach prawdopodobnego zestrzelenia tych dwóch bomb
Baika. Można tylko domniemywać że ostrzał wpłynął na ocenę pilotów, ale też że wpływ miał praktyczny brak wyszkolenia.
Co do rozwiązań z setkami dział po drodze pocisków - ależ to było, nic nie trzeba kombinować. To już było. Jeśli głównym celem będzie lotniskowiec czy pancernik, to zwykle nie pływał on sam, tylko we wianuszku okrętów eskorty. W sumie będzie kilkaset dział plot.

Racz zauważyć że patrole niszczycieli o których jak sądzę piszesz bardziej powstrzymywały kamikaze poprzez zwrócenie na siebie ich uwagi, niż w wyniku skutecznej zapory ogniowej „setek dział”. Pamiętam taką anegdotę mówiącą o tym że załoga jednego z niszczycieli wymalowała drogowskaz z napisem
”Do japońskich samobójców, lotniskowce w tym kierunku”. A i tak pomimo młócenia przez myśliwce pokładowe i wspomnianych „setek dział” po drodze, o połowę wolniejszy od V1 klasyczni kamikaze docierali nad same lotniskowce w wystarczającej ilości aby uzyskać kilkanaście trafień
Tu nie chodzi o to, że się ani razu nie trafi.
pewnie się trafi.
Kamikaze też czasem trafiali.
Chodzi o to, że relatywnie skuteczność będzie mala. Wcale nie większa niż przy bardziej konwencjonalnych atakach. W efekcie środki przeznaczone na te przebudowy - jak to ujmują amerykanie - nie będą "cost efective"
Mylisz się. Kamikaze uzyskiwali więcej trafień niż w klasycznych nalotach w tym okresie. I to pomimo zaledwie kilku lub nawet nieraz jednego lotu treningowego przed wysłaniem na misję.
2. Zakładam że ten niesprawny to Jean Bart - wiesz tak na moje to operacja, przy której do tego doszło jest ważniejsza w ogólnym rozrachunku od np. rekordowego trafienia Warspite, czy zabaw Renowna z bliźniakami i innymi takimi i to znacznie.
Zupełnie jakbyś sugerował że akcje przy których doszło do rekordowego trafienia Warspite, czy zabaw Renowna z bliźniakami, były nie ważne i bez znaczenia...
3. Nie wiemy na jaki pomysł by wpadli Japończycy jakby tych przerośniętych kanonierek nie było - chociaż przypuszczam że na żadem mądry.
Na Amerykanów zawsze można liczyć, że jak już wyczerpią wszystkie złe rozwiązania, wreszcie zastosują właściwe. – Winston Churchill.
Pomyślałem że przyda się wreszcie jakieś nawiązanie do tematu tego wątku
4. To nie jest wina okrętów (sądziłem że pomiędzy wierszami od początku na to zwracam uwagę) że wojna na Pacyfiku wyglądała jak wyglądała. [...]
... Zdanie o liczeniu beczek pominę - zależy od punktu widzenia, a efekt ten sam - okręt stoi w porcie.
Zgadzam się. To nie wina okrętów że wojna na Pacyfiku wyglądała jak wyglądała, a marynarki Osi cierpiały na notoryczne braki w paliwie i różne inne. Zależy od punktu widzenia, a efekt jest ten sam - jedne robią za przerośnięte kanonierki i nie ma o czym pisać, inne głównie stoją w porcie... ale gdy już wypływają to jako jednostki o pierwszorzędnym znaczeniu i dlatego jest o czym pisać
A jaką to skutecznością wykazały się MXY-7 Ōka, większość zrzuconych trafiła w ocean. Z V-1 w wersji kamikaze byłoby inaczej? Poza tym japońska wersja V-1 czyli Baika miała mieć głowicę tylko 250 kg. Trochę mało aby robić większe wrażenie.
Tak samo jak większość klasycznych kamikaze trafiło w ocean. Tyle że kamikaze można jeszcze było przechwycić przy pomocy lufowej obrony bezpośredniej, a bomby z napędem już nie.
Z kolei kamikaze uzyskiwali więcej trafień niż w tym samym okresie w klasycznych nalotach, czyli tak czy siak się opłaca.
Natomiast oceniając wrażenia, to jaką „głowicę” miały 500 i 1000 funtowe bomby będące standardowym wyposażeniem tak przy klasycznych nalotach jak i kamikaze? Bez wątpienia te trafienia wywierały wrażenie nawet na lotniskowcach floty i pancernikach.
Stwierdzenie w podobny sposób nieusprawiedliwione, jak np. "ORP Piorun nie odegrał żadnej roli w polowaniu na Bismarcka".
A jaką właściwie rolę odegrał?
A no racja. Po co kopiować wątki – chociaż w tym temacie jest już prawie wszystko...
A właściwie może dużo bardziej niesprawiedliwe - przynajmniej wobec marynarzy South Dakoty, którzy walczyli i ginęli w tej bitwie.
To trochę tak jak z naszym Powstaniem Warszawskim. Nie umniejszając w żaden sposób odwagi i poświęcenia żołnierzy AK, nie można powiedzieć że odegrało ono jakąś rolę w tej wojnie – jeśli nie liczyć załatwienia NKWD problemu wyłapywania i własnoręcznego rozstrzeliwania sporej części akowców i kolejnego z wielu powodów odwiecznej pretensji i nienawiści między naszym i tamtym narodem.
