Strona 5 z 7

: 2009-11-08, 22:15
autor: jogi balboa
Maciej3 pisze:
Mnie tam nie trzeba przekonywać do przewagi KGV nad Bismarckiem, ale nie była to jakaś przewaga decydująca, bez przesady, w takim starciu każdy miał szanse.
No nieeeee... tu to normalnie przegiąłeś Język
W sumie racja. Przecież jest oczywiste, że mniejszy i lżejszy król rozwaliłby Bismarcka jak Adamek Gołotę :-D :D :lol: :P
Taaaa.... koleś przez kilka rund znęcał się nad emerytem... prawdziwy idol/wzór dla współczesnej młodzieży. :roll:
Ale Bismarck nie był emerytem. :-D

: 2009-11-09, 10:06
autor: Maciej3
Ewentualną dyskusję o Gołocie i Adamku to od razu do psycholi. Więc tylko jedno zdanie ( samej walki nie widziałem, bo mnie to nie obchodzi ), ale widzę to tak:
Obydwaj szli i wiedzieli co im grozi. Nikt ich nie zmuszał. Wolni ludzie i jak emeryt chciał się bić z młodzikiem to jego sprawa. Za 300 tys $ też bym tam wszedł tylko zawiesił sobie kartkę z napisem "Nie bij zbyt mocno - jestem amatorem, pełny cios może mnie zabić"

Wszelkie odpowiedzi na to do Psycholi. A może nawet i ten post

Ale Bismarck nie był emerytem.
To prawda. Hood był i za swoje dostał. Więc trzeba by znaleźć lepsze porównanie, ale na boksie się nie znam. W każdym razie "King George V najlepszym pancernikiem był i basta!" :-D

: 2009-11-09, 14:20
autor: Bukowa
Maciej3 napisał cyt.:" King Georg V najlepszym pancernikiem był i basta".
To jakaś jawna prowokacja :-D
Co na to Prince of Wales? Też .......był! :lol:
Że też Nagato nie wsadzili pod dowództwo Nishimury.
Dałby popalić pogrobowcom Pearl!
A co!
P.S. Oczywiście do "Psycholi" proszę :P

: 2009-11-09, 15:11
autor: Maciej3
Książę Walii też najlepszy był.
A na dowód proponuję przeczytać uszkodzenia jakie odniósł książę od tego pechowego trafienia pod Kuantanem i jakie Rysiek stojący w porcie ( który to miał ponoć najlepszy TDS na świecie - może i miał ale w tym przypadku niewiele dał - tak wiem wały. ).
W sumie po lekturze Dumasa mam coraz słabsze mniemanie o francuskich okrętach. Nigdy nie miałem jakiegoś super hiper jak choćby G&D, ale trochę mi się obniżyło. Nie to żebym zaraz je uważał za złom, ale jednak.
A reszta to dno 6 metrów mułu i wodorosty. :)

: 2009-11-09, 18:43
autor: shigure
"Że też Nagato nie wsadzili pod dowództwo Nishimury" - tu akurat dobrze pomyślano ponieważ uważam że facet był pechowcem i "Nagato" mógłby póżniej nei wystapić jako gwiazda filmowa :?

: 2009-11-09, 19:26
autor: jogi balboa
Tylko do psycholi, bo niby dorośli faceci bawiący się w okręty... 8)
Bukowa pisze:Maciej3 napisał cyt.:" King Georg V najlepszym pancernikiem był i basta".
To jakaś jawna prowokacja :-D
I chyba w końcu będę musiał wytoczyć ciężkie działa 38cm.
Książę Walii też najlepszy był.
A na dowód proponuję przeczytać uszkodzenia jakie odniósł książę od tego pechowego trafienia pod Kuantanem i jakie Rysiek stojący w porcie
A taki Scharnhorst na ten przykład dostał prawdziwą torpedę z niszczyciela mniej więcej w ten sam rejon kadłuba i po tym szedł jeszcze prawie 20 węzłów – i to ten niby badziewny szkopski TDS nie chwaląc się uczynił. :-D

: 2009-11-09, 19:28
autor: Seba
Nagato pełnił wtedy rolę okrętu flagowego Połączonej Floty, więc miał ważniejsze zadania niż topienie Herbaciarzy. Natomiast jego brat Mutsu był wtedy akurat wolny, wraz z jednym z Kongów który tam operował mielibyśmy całkiem ciekawe wyrównanie sił.

: 2009-11-09, 22:14
autor: ALF
Maciej3 pisze:W każdym razie "King George V najlepszym pancernikiem był i basta!" :-D
Tylko, jeżeli pominiemy Warspita :lol:

: 2009-11-09, 22:25
autor: janik41
Nie zapominajcie Panowie o Rodneyu :D

: 2009-11-10, 19:06
autor: Iron Duke
Nie żebym był złośliwy ale myślę, że Derffliger & sisters gdyby dożyły do II WŚ to by nie byłyby ostatnie.

8)

: 2009-11-10, 20:18
autor: jogi balboa
eee... i to ma być dyskusja? A gdzie dane, parametry i oczywisty dowód na to że pociski KGV nie były w stanie ugryźć witaliów Tirpitza poniżej 25tys metrów, a może nawet i wcale.
Iron Duke pisze:Nie żebym był złośliwy ale myślę, że Derffliger & sisters gdyby dożyły do II WŚ to by nie byłyby ostatnie.

8)
Najpierw nalezałoby je jakoś sensownie zmodernizować, a to wcale nie byłoby proste.

: 2009-11-10, 20:56
autor: Iron Duke
Iron Duke pisze:Nie żebym był złośliwy ale myślę, że Derffliger & sisters gdyby dożyły do II WŚ to by nie byłyby ostatnie.

8)
Jogi Balboa:

Najpierw nalezałoby je jakoś sensownie zmodernizować, a to wcale nie byłoby proste.


Makaroniarze jakoś sobie poradzili ze swoimi starociami to chyba nasi obecni sojusznicy zza Odry tez daliby radę.
8)

: 2009-11-10, 21:31
autor: Seba
Czy to akurat nie w tym pojedynku JB czasowo stracił całość swojej artylerii głównej (zaklinowana wieża I ). Co potwierdza że jednak takie rozmieszczenie art. gł. ma pewien spory mankament (według mnie najpoważniejszy) "najlepszych europejskich pancerników".

: 2009-11-10, 21:44
autor: jogi balboa
Chm... a skąd założenie że pływałby akurat po stronie sojuszników zza Odry?
Największym problemem tych okrętów byłby nieopancerzony pokład a szczerze mówiąc to nie za bardzo jest skąd zabrać żeby tu dołożyć. Włosi wywalili jedną wieżycę z całym jej opancerzeniem, dołożyli sporo wyporności a i tak opancerzenie poziome wyszło im kiepsko. Na Derflingerze burta i tak była niska więc zwiększanie zanurzenia odpada a dodanie bąbli to moim zdaniem kiepski pomysł z punktu widzenia zachowania prędkości.
Swoją drogą czy była jakakolwiek szansa na to że po przegranej Wielkiej Wojnie Niemcy byłyby w stanie zachować chociaż część swoich najnowocześniejszych okrętów? Podobno na marginalizowanie pozycji Niemiec najbardziej nalegała Francja, czy ktokolwiek mógł ich „przegadać”? No i jak potoczyłaby się ich dalsza historia bez „Wersalu”, czy Niemcy sami by ich nie złomowali z braku środków na utrzymanie i antywojenne nastroje społeczeństwa?

: 2009-11-10, 21:56
autor: Maciej3
Czy to akurat nie w tym pojedynku JB czasowo stracił całość swojej artylerii głównej (zaklinowana wieża I ). Co potwierdza że jednak takie rozmieszczenie art. gł. ma pewien spory mankament (według mnie najpoważniejszy) "najlepszych europejskich pancerników".
Owszem w tym. Co prawda czasowo - ale ta czasowość trwała ładnych parę godzin i wymagała interwencji cywilnej firmy. ( trzeba było odciąć ładny kawał pancerza który się wygiął i zablokował możliwość obrotu wieży ).
W przypadku normalnego starcia na morzu wieża unieruchomiona do końca walki. Bo jakoś nie wyobrażam sobie skutecznego celowania poprzez manewrowanie całym okrętem.
Do wad jeszcze można zaliczyć ( jak dla mnie )

- umieszczenie całej siłowni w zaledwie dwóch kotłowniach i dwóch maszynowniach jak na krążownikach. Świetlny DTS tu tylko częściowo pomaga. Trafienie w wały ma gdzieś TDS a przez cieknący wygięty wał woda może zalać całą siłownię. Co bodaj miało miejsce w Dakarze. Mimo, że wał nie pracował! Jak by dostał analogicznie jak Price pod Kuantanem to już po pierwszej torpedzie stop bez mocy :(

- Brak pomp w kilku sekcjach kadłuba ( w tym w rufowej w rejonie wałów - po uszkodzeniu Ryśka w Dakarze Francuzi mieli ciągłe problemy z wypompowywaniem wody ).

- Zbyt lekka i "ostra" konstrukcja dziobu ( z tą lekkością to nie aż tak źle jak na Dunkierkach, ale jednak zbyt miękko jak na Morze Północne - na Morzu Śródziemnym to w sumie OK ). W efekcie tej "ostrości" okręt brał dużo wody dziobem. Owszem Angielki KGV też i to lepiej, ale brytole chociaż mogli strzelać z wieży A w kierunku dziobu przy podniesieniu 0. Francuzy nie. Więc nie dość że mokre to jeszcze nie strzelające :(
To znaczy z tym dziobem to może trochę przesadzam, u brytoli było gorzej z wodą, a u ryśka lepiej niż w dunkierce, ale jednak nie było dobrze.

- Bardzo utrudniony dostęp do konserwacji pomieszczeń wypełnionych tym szuwaksem co to miał nie chłonąć wody. W efekcie korozja w tych pomieszczeniach była silna, bo niby jak to konserwować?

- Ten szuwaks co prawda wypierał wodę przy ewentualnym uszkodzeniu, ale niezmiennie utrudniał naprawę uszkodzeń i był zresztą przyczyną kilku ( jak nie lepiej ) pożarów podczas tych napraw. Jakoś lubił się zapalać od ognia palników. Akcji w sumie było niewiele, ale jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że od pocisków też mógł się zapalić i nie zawsze woda zaburtowa mogła temu zaradzić.

- Poprowadzenie przewodów wzdłuż grodzi torpedowej, w efekcie trafienie torpedą nawet jak nie powodowało zalania bezpośrednio witaliów to mogło ( i tak się zdarzało o ile mnie pamięć nie myli ) przeciąć arterie komunikacyjne oraz zasilające.

- Niewystarczająca wydajność nawiewników powietrza do kotłowni. Dawało to niepełne spalanie mazutu, w efekcie przy rozwijaniu większych mocy Rysiek w czasie wojny dymił prawie jak "węglowce", czy jak podczas celowego stawiania zasłony dymnej.

- Wspomniane już ustawienie artylerii w dwóch wieżach z martwym sektorem na rufie. ( to do wybaczenia, dwie wieże, bo trzeba było oszczędzać, a cała artyleria na dziobie jak się kogoś ścigało to się przydawała ).

- Dla odmiany cała artyleria przeciw niszczycielom na rufie. Zgodnie z planem niekoniecznie, ale tak go ukończono. Z martwym sektorem na dziobie. A który niszczyciel brałby się do ataku torpedowego od strony rufy?????? Żeby ścigać pancernik, podejść na odległość 1000 metrów z przewagą prędkości 1 czy 2 węzły i palnąć torpedami do uciekającego celu????????

- Początkowo żenująca artyleria przeciwlotnicza. W sumie miała być silniejsza, ale francuzom opóźniała się budowa tych nowych, super sprawnych trzydziestek siódemek. W efekcie wyszedł przeciwlotniczy badziew. Do czasu remontu w USA.

Pewnie coś jeszcze by się znalazło, ale tak na szybko nie przychodzi mi do głowy.

: 2009-11-10, 22:52
autor: Iron Duke
jogi balboa pisze: Swoją drogą czy była jakakolwiek szansa na to że po przegranej Wielkiej Wojnie Niemcy byłyby w stanie zachować chociaż część swoich najnowocześniejszych okrętów? Podobno na marginalizowanie pozycji Niemiec najbardziej nalegała Francja, czy ktokolwiek mógł ich „przegadać”? No i jak potoczyłaby się ich dalsza historia bez „Wersalu”, czy Niemcy sami by ich nie złomowali z braku środków na utrzymanie i antywojenne nastroje społeczeństwa?
Nie wdaję się w politykę tylko w ich możliwości taktyczno-techniczne.
8)