Czy to akurat nie w tym pojedynku JB czasowo stracił całość swojej artylerii głównej (zaklinowana wieża I ). Co potwierdza że jednak takie rozmieszczenie art. gł. ma pewien spory mankament (według mnie najpoważniejszy) "najlepszych europejskich pancerników".
Owszem w tym. Co prawda czasowo - ale ta czasowość trwała ładnych parę godzin i wymagała interwencji cywilnej firmy. ( trzeba było odciąć ładny kawał pancerza który się wygiął i zablokował możliwość obrotu wieży ).
W przypadku normalnego starcia na morzu wieża unieruchomiona do końca walki. Bo jakoś nie wyobrażam sobie skutecznego celowania poprzez manewrowanie całym okrętem.
Do wad jeszcze można zaliczyć ( jak dla mnie )
- umieszczenie całej siłowni w zaledwie dwóch kotłowniach i dwóch maszynowniach jak na krążownikach. Świetlny DTS tu tylko częściowo pomaga. Trafienie w wały ma gdzieś TDS a przez cieknący wygięty wał woda może zalać całą siłownię. Co bodaj miało miejsce w Dakarze. Mimo, że wał nie pracował! Jak by dostał analogicznie jak Price pod Kuantanem to już po pierwszej torpedzie stop bez mocy
- Brak pomp w kilku sekcjach kadłuba ( w tym w rufowej w rejonie wałów - po uszkodzeniu Ryśka w Dakarze Francuzi mieli ciągłe problemy z wypompowywaniem wody ).
- Zbyt lekka i "ostra" konstrukcja dziobu ( z tą lekkością to nie aż tak źle jak na Dunkierkach, ale jednak zbyt miękko jak na Morze Północne - na Morzu Śródziemnym to w sumie OK ). W efekcie tej "ostrości" okręt brał dużo wody dziobem. Owszem Angielki KGV też i to lepiej, ale brytole chociaż mogli strzelać z wieży A w kierunku dziobu przy podniesieniu 0. Francuzy nie. Więc nie dość że mokre to jeszcze nie strzelające

To znaczy z tym dziobem to może trochę przesadzam, u brytoli było gorzej z wodą, a u ryśka lepiej niż w dunkierce, ale jednak nie było dobrze.
- Bardzo utrudniony dostęp do konserwacji pomieszczeń wypełnionych tym szuwaksem co to miał nie chłonąć wody. W efekcie korozja w tych pomieszczeniach była silna, bo niby jak to konserwować?
- Ten szuwaks co prawda wypierał wodę przy ewentualnym uszkodzeniu, ale niezmiennie utrudniał naprawę uszkodzeń i był zresztą przyczyną kilku ( jak nie lepiej ) pożarów podczas tych napraw. Jakoś lubił się zapalać od ognia palników. Akcji w sumie było niewiele, ale jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że od pocisków też mógł się zapalić i nie zawsze woda zaburtowa mogła temu zaradzić.
- Poprowadzenie przewodów wzdłuż grodzi torpedowej, w efekcie trafienie torpedą nawet jak nie powodowało zalania bezpośrednio witaliów to mogło ( i tak się zdarzało o ile mnie pamięć nie myli ) przeciąć arterie komunikacyjne oraz zasilające.
- Niewystarczająca wydajność nawiewników powietrza do kotłowni. Dawało to niepełne spalanie mazutu, w efekcie przy rozwijaniu większych mocy Rysiek w czasie wojny dymił prawie jak "węglowce", czy jak podczas celowego stawiania zasłony dymnej.
- Wspomniane już ustawienie artylerii w dwóch wieżach z martwym sektorem na rufie. ( to do wybaczenia, dwie wieże, bo trzeba było oszczędzać, a cała artyleria na dziobie jak się kogoś ścigało to się przydawała ).
- Dla odmiany cała artyleria przeciw niszczycielom na rufie. Zgodnie z planem niekoniecznie, ale tak go ukończono. Z martwym sektorem na dziobie. A który niszczyciel brałby się do ataku torpedowego od strony rufy?????? Żeby ścigać pancernik, podejść na odległość 1000 metrów z przewagą prędkości 1 czy 2 węzły i palnąć torpedami do uciekającego celu????????
- Początkowo żenująca artyleria przeciwlotnicza. W sumie miała być silniejsza, ale francuzom opóźniała się budowa tych nowych, super sprawnych trzydziestek siódemek. W efekcie wyszedł przeciwlotniczy badziew. Do czasu remontu w USA.
Pewnie coś jeszcze by się znalazło, ale tak na szybko nie przychodzi mi do głowy.