: 2006-06-21, 14:17
Ja też nie kumam.Tzaw1 pisze:Jest jeszcze sieć drogowa. I cieki wodne też są. I tereny zalesione. I ośrodki przemysłu.
Ja też nie kumam.Tzaw1 pisze:Jest jeszcze sieć drogowa. I cieki wodne też są. I tereny zalesione. I ośrodki przemysłu.
W naturalny sposób wyznaczają kierunki natarcia (sieć drogowa, ośrodki przemysłowe).Andrev pisze:Ja też nie kumam.
Tzaw1 pisze:W naturalny sposób wyznaczają kierunki natarcia (sieć drogowa, ośrodki przemysłowe).Andrev pisze:Ja też nie kumam.
I utrudniają obejście (lasy i cieki wodne, brak dróg).
Więc domkowa lista ciaśnin, to tylko przypadki szczególne, choć oczywiste.
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem fortyfikacji to co napisałem to wariant maksymalny po to, żeby uzmysłowić Domkowi, że nawet przy wykorzystaniu wszystkich sił było ich za mało.Andrev pisze: Trzeba zdać sobie sprawę, że w każdym wariancie mobilizacyjnym Niemcy rozwijają się od nas szybciej. Skutkuje to tym, że nasze relatywnie małe siły muszą początkowo walczyć z całą potęgą wroga. Nie ma więc jak piszesz Piterze 39 DP tylko około 25 (jak w realu) reszta wchodzi do walki w trakcie (często jest rozbijana nim zakończy koncentrację na pozycjach wyjściowych).
Dlaczego jesteś przeciwnikiem fortyfikacji?PiterNZ pisze:Jestem zdecydowanym przeciwnikiem fortyfikacji to co napisałem to wariant maksymalny po to, żeby uzmysłowić Domkowi, że nawet przy wykorzystaniu wszystkich sił było ich za mało.Andrev pisze: Trzeba zdać sobie sprawę, że w każdym wariancie mobilizacyjnym Niemcy rozwijają się od nas szybciej. Skutkuje to tym, że nasze relatywnie małe siły muszą początkowo walczyć z całą potęgą wroga. Nie ma więc jak piszesz Piterze 39 DP tylko około 25 (jak w realu) reszta wchodzi do walki w trakcie (często jest rozbijana nim zakończy koncentrację na pozycjach wyjściowych).
Jestem zmęczony dlatego przeczytałem pobieżnie ale jestem pod wrażeniem. Ze zrozumieniem przeczytam dopiero jutroAndrev pisze: Reasumując - fortyfikacje to super sprawa, jeśli zostały rozłożone w przemyślany sposób (w miejscu takim , gdzie przeciwnik musi atakować, lub jeśli zrezygnuje z ataku, wtedy straci masę czasu). Jeśli wydamy forsę na ufortyfikowanie miejsca, bez znaczenia, wtedy wyrzucamy pieniadze w błoto.Andrev
Fortyfikacje sens mają, pokazuje to przykład II wojny, kiedy obie strony posługiwały się obroną okrężną aglomeracji miejskich.Reasumując - fortyfikacje to super sprawa, jeśli zostały rozłożone w przemyślany sposób (w miejscu takim , gdzie przeciwnik musi atakować, lub jeśli zrezygnuje z ataku, wtedy straci masę czasu). Jeśli wydamy forsę na ufortyfikowanie miejsca, bez znaczenia, wtedy wyrzucamy pieniadze w błoto
Analiza mapy raczej wskazywała by na jeszcze większe zagęszczenie fortyfikacji niż ja to przyjąłem.
Reasumując - fortyfikacje to super sprawa, jeśli zostały rozłożone w przemyślany sposób (w miejscu takim , gdzie przeciwnik musi atakować, lub jeśli zrezygnuje z ataku, wtedy straci masę czasu). Jeśli wydamy forsę na ufortyfikowanie miejsca, bez znaczenia, wtedy wyrzucamy pieniadze w błoto.
Andrev
1) Atak przez Wielkopolskę gdy Polskie siły bronią się na północy i południu wtedy Niemcy wchodzą jak w masło. Finezja jest z pozycji środkowej od razu na tyły Frontu Południowego i Północnego, praktycznie konieczność opuszczenia bez walki wszelkich fortyfikacji.Darth Stalin pisze:Uderzenie przez Litwę ma ten minus, że najpierw trzeba tam to wojsko dowieźć > skąd? Z Rzeszy? Przez Kłajpedę? Czy z Prus Wschodnich? No i atak z Litwy to strasznie daleko jest od głównego uderzenia...
Atak przez Słowację: jeśli mamy odpowiednie umocnienia w odpowiednich miejscach (przełęcze) to tak szybko nam nic nie wskoczy na tyły.
Atak przez Wielkopolskę na wprost - ma ten duży minus, że zero finezji, po prostu siła i nic więcej, czołowe spychanie naszy
ch sił. Po drodze jest Warta, na której też było ładne przedmoście ufortyfikowane... do tego dochodzi możliwość walnięcia ze skrzydła przez siły z Pomorza. Ew. armia pomorska wycofuje się na prawy brzeg Wisły np. pod Grudziądzem i pozostaje w dyspozycji, jednocześnie szachując ewentualne uderzenie prosto z Prus w stronę Wisły.
A takie działanie opóźniające po pierwsze: dobrze nam wychodziło, po drugie: pozwalało działać na czas.
1120 km cała około
Poza tym generalnie obawiam się przy długości naszej granicy fortyfikacje objęłyby minimalną część granicy. Póki co brak nawet odpowiedzi o ich długość. A fortykacje, żeby były skuteczne musiałyby chronić całą granicę.
I ja się z tym poglądem zgadzam. Uogólniając rezultaty wysiłku Adreva (podziękowania za chęci i wytrwałośćPiterNZ pisze:Nie jestem przeciwnikiem fortyfikacji w ogóle. Ale przeciwnikiem obrony stacjonarnej w skali strategicznej.
Jeśli nie strategiczne to jakie.I ja się z tym poglądem zgadzam.
Chętnie się przyłączam dzięki ))Uogólniając rezultaty wysiłku Adreva (podziękowania za chęci i wytrwałość) –
No nie tylko wielkie kalibry armat też bardzo wolno tracą swoje wartości bojowe na pozycjach fortecznychfortyfikacje są dobrem, które zostaje, mamy nieruchomość - tak to wygląda z puktu ekonomii.
Te fortyfikacje były zbudowane właśnie w oparci o koncepcje proponowaną Przez Panów.Inną sprawą jest sensowne rozmieszczenie fortyfikacji, tak aby uzyskać wymienione wyżej efekty. Linia Maginota ?.....zmusiła Niemców do ataku przez kraje Beneluxu, co w mniemaniu planistów z Paryża miało poprzez potencjalnie duże straty (czy to przez "Linię", czy przez Belgię) odwieść ich od zamiarów ofensywnych
Tu się zgodzę rzeczywiście wygodna granica była by na Odrze.. Polska jednak - w mojej opinii - miała zbyt pofajdaną granicę na taką obronę .... i zbyt przerąbaną sytuację. Z politycznego punktu widzenia niedopuszczalne było opuszczenie choćby skrawka terenu
No tak ale w sumie to oni to zrobili więc nie widzę problemu.- Niemcy mogli zająć,co by chcieli i zatrzymać wojnę*, i powiedzieć, że oni przez przypadek i wogóle im przykro, ale już nie oddadzą i wogóle to Polacy zaczęli. Z militarnego punktu widzenia było to samobójstwo.
Tu się zgodzę nigdy nie powinno się stawiać na jednego konia. Ale jakby dorzucić odpowiednie lotnictwo to było by nieciekawie dla Niemców .Bo w sumie kluczem do powodzenia fortyfikacji był by parasol lotnictwa i działalność destrukcyjna w głębi Niemiec.Fortyfikacje mają tą cechę, że - podobnie jak sytuacja polityzna opisana powyżej - wiążą ręce dowództwu. Wiążą wojska i .... żal je opuszczać .... pomoga w wojnie, ale opieranie się na nich w zbyt dużym stopniu to zguba.
Np Wstępną fazę obrony strategicznej w określonych obszarach. To nie to samo co obrona strategiczna w sensie albo fortyfikacje albo nic.domek pisze:Jeśli nie strategiczne to jakie.
To ironia? Bo to chyba raczej argument na rzecz fortyfikacji.domek pisze: No nie tylko wielkie kalibry armat też bardzo wolno tracą swoje wartości bojowe na pozycjach fortecznych
Nieprawda. To znaczy koncepcja była ta sama, tylko po prostu pozostawiono lukę w któą wbili się niemcy. Jeśli w ardenach tkwiłyby jakieś sensowne siły, albo co gorsza, jeśli te z tyłu Francuzi mieliby jakiś konkretny odwód, To cała grupa Guderiana zostałaby zniszczona i Niemcy przegraliby wojnę. Francuzi popełnili po prostu bardzo poważny błąd operacyjny, ale nie dyskwalifikuje to przecież LM. To tak samo, jakbyś powiedział, że Mauser 98k jest do bani, bo żołnierz który go miał w rękach zaatakował cię bagnetem zamiast po prostu zastrzelić (bo np zapomniał zaladować).domek pisze:Te fortyfikacje były zbudowane właśnie w oparci o koncepcje proponowaną Przez Panów.Inną sprawą jest sensowne rozmieszczenie fortyfikacji, tak aby uzyskać wymienione wyżej efekty. Linia Maginota ?.....zmusiła Niemców do ataku przez kraje Beneluxu, co w mniemaniu planistów z Paryża miało poprzez potencjalnie duże straty (czy to przez "Linię", czy przez Belgię) odwieść ich od zamiarów ofensywnych
Nikt po prostu nie przypuszczał że Belgowie i Holendrzy będą sili na rękę Niemcom.
A pyzatym linia obrony tam była stosunkowo łatwa liczne rzeki kanały
Nie przesadzajmy. ok. Było jak było i tyle.domek pisze:Tu się zgodzę rzeczywiście wygodna granica była by na Odrze.. Polska jednak - w mojej opinii - miała zbyt pofajdaną granicę na taką obronę .... i zbyt przerąbaną sytuację. Z politycznego punktu widzenia niedopuszczalne było opuszczenie choćby skrawka terenu
Ale z punktu widzenia militarnego to były takie tereny co by się nadawały tylko że Niemcy mieli je pewnie też gdzieś….
Nie sądzę, żeby Niemieckie lotnictwo miało szczególną rolę w niszczeniu hipotetycznych polskich fortyfikacji. Bo niby gdzie lotnictwo tego dokonało hę? Tylko bez Ebenemal. Jakby tam kolesie po prostu nie spali, to sytuacja wyglądałaby zgoła inaczej. Zresztą sam fort był tak sobie zaprojektowany - "przypadkiem" było w obrębie foru lotnisko dla szybowców - więc można było go zbudować sto razy lepiej. Zresztą fakt, że sprawy nie rozwiązano banalnym nalotem bombowym, tylko do akcji puszczono komandosów najlepiej świadczy, że lotnictwo nie najlepiej sprawuje się w akcjach przeciwfortyfikacyjnych.domek pisze:Tu się zgodzę nigdy nie powinno się stawiać na jednego konia. Ale jakby dorzucić odpowiednie lotnictwo to było by nieciekawie dla Niemców .Bo w sumie kluczem do powodzenia fortyfikacji był by parasol lotnictwa i działalność destrukcyjna w głębi Niemiec.Fortyfikacje mają tą cechę, że - podobnie jak sytuacja polityzna opisana powyżej - wiążą ręce dowództwu. Wiążą wojska i .... żal je opuszczać .... pomoga w wojnie, ale opieranie się na nich w zbyt dużym stopniu to zguba.