Za to Amerykanie to Florydę, Kalifornię, Kubę, Filipiny, Teksas to przyłączyli pokojowo... siłą spokoju... Tam gdzie nie trzeba było wojować i można było potrząsnąć sakiewką to kupowali tereny, ale po kupnie Alaski mozliwości takie się skończyły...MiKo pisze:Z tym że Japonia wojowała (to znaczy zajmowała kolejne terytoria siłą) od 1875 roku zbytnio nie oglądajac się na czyjekolwiek prawa do wolnego handlu i zakręcania kurka. I tak było aż do wojny światowej.
Po Iwś trochę się uspokoiło bo wszyscy byli przyjaciółmi, ale już w czasie kryzysu Japończycy zajeli Mandżurię i się z niej już nie wycofali pomimo protestów LN, z której wystąpili. I tak dalej i tak dalej
Także tę wojnę to jednak wywołała Japonia i nie dlatego że głodowała tylko dlatego że inni mieli więcej od niej...
Co do konfliktu ze Stanami to już w 1898 roku po raz pierwszy zaczeto patrzeć na Stany jako wroga i liczono się z konfliktem (po wygraniu przez Stany wojny z Hiszpanią). Imperialistyczna Japonia budowała swoją strefę dobrobytu a tu pod nosem na Filipinach pojawili sie Amerykanie.
Piszesz Japończycy budowali swoją "Strefę dobrobytu" ... tak! Robili dokładnie to co robili wcześniej Anglicy, Francuzi, Rosjanie, Niemcy, Włosi, Amerykanie... Europa i USA nie wysyłały wtedy do Azji i Afryki swoich organizacji dobroczynnych a żołnierzy ochraniajacych cwanych kupców. japończycy robili wtedy dokładnie to samo, ale nie tak samo, bo z większą brutalnością. I tu leży Lenin pogrzebany. Różnica pomiedzy Japsami a "oswieconymi demokracjami i monarchiami" białego człowieka leżała w tym, że Japońcy byli (w większości przypadków) bardziej brutalni... i tu różnice się kończą... a cała reszta to tradycyjny dla nas białasów szacunek dla "mały żółty człowiek". Wtedy to nie jest dziś... Nie było w każdym domu po 10 sprzetów elektronicznych z Japonii, nikt wtedy jeszcze nie jeździł japońskimi samochodami... Japoniec dla białych wtedy to był bełkoczacy i krwawy małpiszon z brzytwą.
