Co do owych dział zaś - kuriozalność (w sensie dziwaczność, niecodzienność) w kontekście nikłego rozpowszechnienia tego typu konstrukcji, moim zdaniem jest jak najbardziej na miejscu.
Co do owych armat Whitwortha, to z tego co zrozumiałem chodziło o to iż zamontowanie tych armat na chińskiej kanonierce było kuriozalne z racji ich przestarzałości. A ponieważ chodziło o początek lat 70, to gdyby tak to było byłoby to sformułowanie błędne. Chyba, że tłumaczowi coś tu nie wyszło? Ale raczej nie sądzę.
Generalnie przeczytałem całość i polecam. Nie chcę się czepiać szczegółów, bo zawsze jakieś uwagi można mieć (z drugiej strony sporo rzeczy się też dowiedziałem), ale jedną uwagę zasadniczą mam. Autorzy, przynajmniej w niektórych tekstach, mieli wyraźnie dostęp do materiałów chińskich (chyba gł. współczesnych). Niby to dobrze, ale tego typu rzeczy należałoby traktować z dużą rezerwą, bo Chińczycy (także w dokumentach) mieli tendencje do skrajnego niekiedy konfabulowania. Tu chyba trochę tej rezerwy zabrakło, w efekcie niektóre fakty (szczególnie dot. np. wojny japońsko-chińskiej 1894-1895) przedstawiane są w wersji chińskiej mającej mało wspólnego z rzeczywistością (kuriozalny jest np. opis lądowej bitwy pod Asan czy np. informacja, że do bitwy pod Yalu Japończycy mieli już w Korei 70 tys. żołnierzy - jest to absolutna nieprawda! Takich "kwiatków" jest więcej). Nie chciałbym tu być źle zrozumiany, że deprecjonuję całość! Absolutnie nie! Ale warto do pewnych informacji podejść podejrzliwie, szczególnie tych które dotyczą zwycięstw chińskich czy takiej lub innej postawy załóg okrętów czy wojsk. Poza tym jednak numer OW jest jak najbardziej godny polecenia. Trzeba tylko pamiętać, że wydarzenia przedstawiane są bardzo "życzliwie" dla Chińczyków i z tego powodu tu i ówdzie mogą mijać się z prawdą.
Zauważyłem w ogóle, że Rosjanie mają specyficzny sposób pisania. Gdy dorwą się do jakiegoś źródła to w zasadzie ograniczają się do prezentacji zdobytych tam informacji, które zazwyczaj traktują dość bezkrytycznie. Nie wiem czy autorzy tekstów w OW to historycy, ale taką tendencję u nich widzę. Połączoną z przekonaniem, że skoro np. korzystają z materiałów chińskich to zawarte tam informacje muszą być prawdziwe. Tymczasem z własnego doświadczenia wiem, że szczególnie materiałom chińskim (gł. dot. przebiegu wydarzeń z udziałem strony chińskiej) ufać nie można. Chińczycy byli i są wobec siebie niezbyt obiektywni (inne nacje też bywają, ale nie aż tak bardzo). Ale to temat na inną dyskusję...