Koreańskie zakupy.
: 2022-09-16, 16:33
Dalej nie odpowiedziałeś na pytanie
Chyba jest dość jasne że lepiej byłoby kupić F-35 czy F-16, ale nie ma szans na dostawy w sensownym terminie i kupujemy FA50 bo nie ma szybko dostępnych alternatyw, a trzeba czymś zastąpić Migi, które coraz trudniej będzie utrzymać w linii bo dostępne na Zachodzie zapasy części i uzbrojenia poszły na Ukrainę (i dobrze...).
Co wg. Ciebie jest w tym jasnego. Pojawiają się już plotki, że MON rozważa zakup jeszcze dodatkowych 48 WSB. To oznacza, że będziemy mieć flotę 128 WSB. Tu trzeba praktycznie 200 pilotów wedle standardów jakie są w innych krajach NATO. Na czym greg_tank chciałbyś tych przyszłych pilotów wyszkolić? Na Masterach których jest 16 i sprawność floty na poziomie 50%? Potrzeba będzie wyszkolenia minimum 20 pilotów rocznie, ale też przecież instruktorów. Dodatkowo wprowadzimy szkolenie bojowe na nowych nabytkach, bo na F35 się nie da i tak trzeba było kombinować system szkolenia bojewgo dla pilotów F35. Upraszam by nie patrzyć na to jednowymiarowo i w porywach dwuwymiarowo.
Nie oznacza, bo szybko nowe samoloty do linii nie trafią - proponowane obecnie czasy dostaw nie są zbyt optymistyczne, natomiast F-16 mają już swoje lata.... Zresztą chociażby nawet to teraz utrzymujemy blisko setkę samolotów z pilotami i jakoś sobie radzimy, a stopniowo coraz większa część szkolenia jest przenoszona na symulatory. Do tego pamiętajmy: 200 pilotów, przy okresie służby chociażby ledwie 10 lat, to ledwie 20 nowych pilotów rocznie.
Jasne, najlepiej rozwińmy dywan rosyjskim dywizjon bo ktoś prowadzi śledztwo... Powinien kolega zastanowić się co oznacza termin "zdrowy rozsądek" i przestać dziwić decyzjom które może on wytłumaczyć.
Odpowiedziałem. Na wszystkie. Jeśli uważasz, że nie, sprecyzuj je.Dalej nie odpowiedziałeś na pytanie
1. Z zasady nigdzie nie zawiera się kontraktów z firmami, wobec których prowadzi się postępowanie/śledztwo. To jest standard w praworządnym państwie.Jasne, najlepiej rozwińmy dywan rosyjskim dywizjon bo ktoś prowadzi śledztwo...
Misiu, wojna to również zagrożenie wojną. Inwestycje zagraniczne zależą od odczuwanego poziomu bezpieczeństwa i wszelkie potencjalne groźby Rosji inaczej wyglądają wobec obecnej Polski a inaczej wobec drugiej armii NATO w Europie (Turcja to jednak Azja). W tym drugim przypadku będą wywoływać śmiech.
Zagrożenie wojną to zagrożenie wojną, wojna to wojna. Jeśli, nie daj Boże do niej by doszło, to byś zrozumiał różnicę.wojna to również zagrożenie wojną
Bzdura.Realnym zagrożeniem jest wojna w Pribałtice. Naprawdę - to łatwy łup w porównaniu z Ukrainą (de facto).
Wspaniały przykład że nie ma kolega pojęcia na naprawdę każdy temat, toż to prawdziwa "erudycja",
My nie tworzymy sił zbrojnych na "już", tylko na "za kilka lat", a docelowo dekadę, tzn. dopiero za dekadę osiągniemy pełną siłę którą potem będzie trzeba umiejętnie rolować. Do tego najwyraźniej nie rozumie kolega że armię nie robi się po to aby wygrywać wojnę, ale aby do niej nie dopuścić, tzn. armia ma być odstraszaczem, i jak pokazała Ukraina, odstraszanie nie może pozostawiać najmniejszych wątpliwości. Dodatkowo wcale nie jest powiedziane, że nasze siły zbrojne nie mogą stać się atutem w polityce zagranicznej. W sferze naszych zainteresowań leży przecież deputinizacja Białorusi, i docelowo chcemy aby powstał tam normalny rząd niezależny od Rosji, ze społeczeństwem które będzie wolało o sobie myśleć bardziej jako "europejczycy" niż "ruskie".
idei "rozsypania się Rosji", którą wieszczymy "aż do gardł naszych" od ponad 400 lat
Kadyrow ma teraz kasę z Moskwy, więc jest "wierny". Przestanie dostawać stosowną ilość kasy a Rosja nie będzie miała sił - zobaczysz co się będzie działo.Wspaniały przykład że nie ma kolega pojęcia na naprawdę każdy temat...
To wyjaśnij mi dlaczego "na już" kupujemy wszystko bez ładu i składu?My nie tworzymy sił zbrojnych na "już", tylko na "za kilka lat", a docelowo dekadę...
Z naszego punktu widzenia (nie negując konieczności posiadania silnej armii), najsilniejszym "odstraszaczem" jest przynależność do NATO i do UE. Tylko tu jest jeden problem. Aktualnie rządzący sympatyzują z byłym prezydentem USA Trumpem, który grał na osłabienie NATO. W UE zaś najbliższym sojusznikiem PiS są populistyczne partie sympatyzujące z Rosją (i z nią powiązane, tudzież finansowane przez Rosję), też grające na osłabienie NATO i wręcz rozbicie UE. Z państw zaś najbliższym sojusznikiem są Węgry, które otwarcie wspierają Putina na tyle na ile się da. Więc wyjaśnij mi Waść, jak to wygląda? Bo z jednej strony niby budujemy armię do odstraszania, z drugiej zaś robimy wszystko, by wspierać tych, którzy którzy chcą demontować struktury bezpieczeństwo nam zapewniające. Jesteś w stanie to wyjaśnić?Do tego najwyraźniej nie rozumie kolega że armię nie robi się po to aby wygrywać wojnę, ale aby do niej nie dopuścić, tzn. armia ma być odstraszaczem, i jak pokazała Ukraina, odstraszanie nie może pozostawiać najmniejszych wątpliwości.
A jak to chcesz zrobić za pomocą sił zbrojnych?W sferze naszych zainteresowań leży przecież deputinizacja Białorusi...
Powstaje rząd ludowy z premierem Czeczko na czele który prosi o bratnią pomoc
Bo nie jesteśmy Niemcami, tzn. nie mamy państwa buforowego. Zresztą ład i skład w tym jest, nie do końca zrozumiałe jest jedynie tempo, choć Wolski na kanale sugerował że Amerykanie dali nam czas do 2025 "aby się ogarnąć", co sugeruje że po tym czasie chcą zmniejszyć zaangażowanie w Europie przynajmniej w sensie gotowości do interwencji i przenieść uwagę całkowicie na Pacyfik. Doskonale to współgra z ostatnimi Chińskimi deklaracjami a właściwie wewnętrznymi ustaleniami że chcą zająć Tajwan do 2027.
Kadyrow nie ma żadnej możliwości wybić się na niepodległość ani nawet prowadzić antyrosyjskiej polityki - co najwyżej może mniej entuzjastycznie wspomagać wojenne harce żołnierzami. Czeczenia jest mała i wewnątrz Rosji.