Dlaczego wszelkie wypowiedziane/wykrzyczane żądania potrzeby zmian są automatycznie kojarzone z wejściem na ścieżkę autorytaryzmu?
Oczywiście, że nie są. W Polsce (i nie tylko) mamy jednak obecnie sytuację taką, że scena polityczna podzielona jest na dwa bloki (i nie jest to żaden "duopol PiS-PO") - pro i antydemokratyczny. Ten antydemokratyczny związany jest z prawicą i choć reprezentuje go głównie PiS, to Konfederacja tylko dlatego odwołuje się do zasad demokracji, ponieważ jest słabsza i tak jest dla niej wygodniej. Ugrupowanie dążące do autorytaryzmu nie znosi konkurencji, bo chcąc całej władzy nie zamierza się nią dzielić z nikim. Jeśli Konfederacja będzie na tyle nierozsądna, że weszłaby w koalicję z PiS - zobaczymy co się zacznie dziać. Jako alternatywę z kolei mamy blok prodemokratyczny. Dość nienaturalny, bo wchodzące w jego skład ugrupowania różni bardzo, bardzo dużo i łączy tylko chęć utrzymania systemu demokratycznego. Dlatego to nie jest "łatwa" koalicja...
Jeśli chęć zmian łączona jest z poparciem takiego czy innego ugrupowania prodemokratycznego, nie ma problemu. Jeśli jednak ktoś łączy taką chęć z PiS lub Konfederacją, realnie opowiada się (świadomie lub nieświadomie, to jest zupełnie inna kwestia, która tu jednak nie ma większego znaczenia) za zmianą ustroju na niedemokratyczny. I wszystkim co za tym idzie - a więc np. odejściem Polski od Zachodu i dołączenie do Wschodu (co w naszych warunkach będzie musiało oznaczać uzależnienie od Rosji).
Tak to wygląda, i nie ja to wymyśliłem.
A w takiej monarchii absolutnej to jeszcze gorzej!
Ale co to ma do rzeczy? W Europie jedyną monarchią absolutną jest Państwo Kościelne. A np. Białoruś jest republiką. Nie rozumiem intencji tego wpisu.
To jest Twoje przekonanie do którego masz prawo. Moje przekonanie jest takie, że w komentarzach zarzucono by mu kłamstwo.
Aby komuś zarzucić kłamstwo trzeba mieć wiedzę dotyczącą danej sprawy. Facet publikował to co publikował zakładając, że odbiorcy wiedzy mieć nie będą. I tak zapewne jest, bo i ci co publikują w internecie a ci co komentują już w szczególności, wiedzę bardzo często mają żadną o sprawach o których zabierają głos (a jesli nawet mają, to często nią manipulują z premedytacją - czyli kłamią). Dlatego też uważam, że komentarze jako takie nic nie znaczą. Oczywiście może być i tak, że odezwie się ktoś rozsądny. Ale to będą wyjątki raczej potwierdzające regułę. Poza tym rozsądna wypowiedź demaskująca kłamliwą propagandę, musi pewne rzeczy wyjaśnić, co zazwyczaj przekracza możliwości percepcji przeciętnego czytelnika takich materiałów. Kłamstwo w 99 % jest atrakcyjniejsze niż prawda. Co zresztą widać na przykładzie naszego forum, gdzie raz po raz ktoś linkuje fałszywe/kłamliwe materiały na poparcie swych poglądów. A tłumaczenie, dlaczego te materiały są nieprawdziwe spotyka się często z zarzutem, że ktoś pisze za dużo. Co zazwyczaj wiąże się z tym, że jeden z drugim ma problemy z przyswojeniem sobie pewnej wiedzy. Niezbyt wymagającej, ale i tak przekraczającej możliwości percepcji tej osoby.
Na tym zresztą polega populizm. Przypomnę, że definicja, którą lubię najbardziej mówi, iż jest to proste tłumaczenie problemów, których prosto wytłumaczyć się nie da. Czyli, jest źle, bo... i tu nie następuje wyjaśnienie wszystkich mechanizmów które to powodują (najczęściej zresztą wychodzi na to, że tak źle do końca też nie jest) tylko pisze się, że są winni np. imigranci (kiedyś Żydzi) i to starczy. Prosty umysł to ogarnie, tłumaczenia złożonych mechanizmów już niekoniecznie. Tak to działa.
A poza tym takie działanie pasuje mi do świra który potrafi sobie na czole 8 gwiazdek wymalować.
Uważasz tego człowieka za "świra" bo ci się treść tych 8 gwiazdek nie podoba. Odnoszę wrażenie, że gdy wypisał sobie coś co by Tobie odpowiadało, to by cię nie raziło (to tak odnoście hipokryzji

; przypominasz sobie jak Cię nie raziły wulgaryzmy w komentarzach?). Kwestia ekspresji. Ja takich form ekspresji nie popieram, ale może to kwestia wieku? Za komuny nie takie rzeczy się robiło...
Bo wszelkie zmiany muszą wyjść ze środowiska PO. W przeciwnym razie są autorytarne.
Każda wypowiedź, jeśli ma być wiarygodna, powinna mieć jakąś logikę. Jeśli piszę, że ugrupowania rządzącej koalicji są bardzo różne i mają bardzo różne propozycje w wielu kwestiach, to potwierdzam, że propozycje zmian wychodzą z różnych źródeł. Jednocześnie (ten wątek można znaleźć i w tym poście powyżej), uważam, że głosowanie za jakimkolwiek ugrupowaniem rządzącej koalicji, którą uważam za prodemokratyczną (a więc KAŻDE ugrupowanie w niej funkcjonujące uznaję za chcące utrzymać ustrój demokratyczny, bez względu czy proponowane rozwiązania są rozsądne czy nie, czy się z nimi zgadzam czy nie) jest głosem za demokracją. Tu nie chodzi o trafność konkretnej decyzji tylko o gotowość danego ugrupowania do utrzymania demokratycznego ustroju. Np. mam złe doświadczenia z hołowniakami, ale nie odmawiam im demokratycznych przekonań i gdyby np. Hołownia wszedł do II tury z Nawrockim lub Menzenem, miałby mój głos (i tak każdy kandydat prodemokratyczny). Natomiast głosowanie za ugrupowaniami kontestującymi demokrację oznacza, że abstrahując od powodu dla którego się to robi, demokracja dla takiej osoby wartością nie jest. Lub co najwyżej jest "wartością" trzeciorzędną, którą za bardzo nie ma się co przejmować. Tak to działa.
Dlatego w tym co piszesz Gregski, nie ma za grosz logiki. Zarzuty, które mi stawiasz, są sprzeczne z tym co piszę.