Orlik, ogólnie dobrze powiedziane, ale...
Orlik pisze:- jeśli ktoś optuje za stroną "fregatową", to tak naprawdę jest za realnym wkładem w siły NATO i "przyzwoitych" zdolnościach w czasie P i K, a w razie W - za wykonaniem Peking 2. Czy ten z 1939 nie spełnił celów politycznych?
1. Właściwie to zastanawiam się jakie to są te przyzwoite zdolności na czas P. Zaznaczenie obecności można zrealizować innymi okrętami niż fregaty. Dyplomacje również. Patrolowanie też. Aż się prosi o duet wspomnianej sierotki w postaci korwety bankietowej oraz Czernickiego (do zastąpienia w przyszłości czymś równie "tanim"). A może jednak wzbić się na wyższy poziom i pójść na deal z NATO w zakresie rozpoznania (trudna sprawa, ale chyba nie nierealna). No i jak już mamy mieć te minołowce

to na czas P jak znalazł jako wkład w siły NATO (symboliczny, ale jak najbardziej realny).
2. Pytanie czy tak nam, jak i tym na zachodzie potrzebny jest Peking2.
Orlik pisze:- jeśli ktoś optuje za stroną "kutrową", to tak naprawdę jest za obroną wybrzeża kosztem zdolności w czasie P i K, a w razie W - przetrwaniem do czasu szybkiej pomocy z zachodu. Czy nie taki był ogólny cel w 1939?
1. Kosztem niektórych zdolności, bo w innych przypadkach te zdolności będą wyższe, a przede wszystkim dużo, dużo, dużo tańsze niż dla fregat. Wciąż powtarzam, że albo trzeba poważnie dozbroić MOSG (tendencja europejska to rozbrajanie), albo zapewnić realną możliwość szybkiego wsparcia jego sił przez MW.
2. Pytanie czy pomoc z zachodu w ogóle nadejdzie. Na pewno nie wymusi tej pomocy obecność jednej fregaty w stałych zespołach.
Załóżmy, że pomoc nie nadejdzie. Sorry, ale moim zdaniem po to są siły zbrojenie by zadały przeciwnikowi straty broniąc tych, którzy im płacą.
Oczywiście na fregaty trzeba patrzeć w aspekcie globalnym, ale jaki był pożytek z naszych naprawdę dzielnych niszczycieli to i tak dowiedzieliśmy się w Jałcie.
Orlik pisze:Im szybciej się z tym pogodzimy, tym lepiej.
Mądrego, po szkołach to i przyjemnie posłuchać

.