Druga tura dla Bonżura! Nie? A dlaczego?

czyli hobby, kultura, sztuka, wścieklizna i w ogóle offtopic...

Moderator: nicpon

Napoleon
Posty: 4788
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Druga tura dla Bonżura! Nie? A dlaczego?

Post autor: Napoleon »

A czy nie działałby w takim wypadku wbrew interesom swojego pracodawcy, który stara się zaspokoić potrzeby klienta, nawet gdy te są powiedzmy wieloznaczne z moralnego punktu widzenia?
:-)
1. Pytanie pierwsze, kto tu był "pracodawcą" Nawrockiego? No bo w przypadku kuplerstwa, to chyba nie właściciel hotelu a alfons.
2. Ja tam bym nawet nic nie miał do przemycania tych panienek (za ich zgodą oczywiście). Rzecz w tym, że ja jestem "zgniły liberał". Przez prawicę pewno uważany za podejrzanego moralnie itd. A Nawrocki to prawdziwy Polak z krwi i kości, rodzina na pierwszym miejscu, do kościoła pewno przykładnie chodzi, takich "zgniłych liberałów" jak ja pewno potępia. Gdybym ja coś takiego robił - nie dziwota. Cóż innego po takim typie można się spodziewać Ale ON?! :wink:
Problem w tym, że zrobiło rzecz wielokrotnie gorszą w naszym dziwnym politycznym światku, a mianowicie drogą faktów dokonanych uznało, że pewne niepisane obyczaje, których u nas nadspodziewanie wiele - ot tak i po prostu już nie obowiązują.
Niech zgadnę? Nie należy pobłażać chlaniu w pracy? Albo okradaniu/oszukiwaniu państwa lub samorządu (bo to nie jest niczyje)? Dzieci bić nie można. Kobiety wypada traktować z szacunkiem. "Załatwianie" należy wyrugować. Itd. Hipokrytą też być nie należy - można zostać tak nazwanym po "imieniu"... Dużo by tu jeszcze wymieniać. Rozumiem Cię, trudno się do czegoś takiego przyzwyczaić. I tu przyznałbym Ci sporo racji - dla wielu ludzi taka sytuacja jest trudna do przyjęcia!
tom
Posty: 955
Rejestracja: 2011-05-07, 10:52

Druga tura dla Bonżura! Nie? A dlaczego?

Post autor: tom »

Może zejdźmy na nieco inne "dzisiejsze" sprawy. Czytałem komentarze do dwóch spraw, zresztą się powtarzające.
Tusk chciał odegrać jakąś widoczną rolę w kwestii tych rozmów Trumpa na Alasce z Putinem. I niestety "odbił się od drzwi". To efekt tego, że macie (tak jak Ty również Napoleon) "niewyparzoną gębę". Politycy PO mówili o Trumpie rzeczy, które wiernie wypisywał także wasz pracowity fejsowy SokzBuraka i dużo gorsze niż o Nawrockim w trakcie kampanii. Jesteście owszem bardzo szczerzy w wyrażanych opiniach, ale raczej trudno to uznać za język dyplomatyczny i nie zawsze się opłaca zdradzać z marszu wszystko, co się o kimś lub czymś myśli. Zbyt wielu Polaków mieszka w USA, by Trump się nie dowiedział, co Tusk i jego ludzie o nim myślą i wypisują. Może jeszcze w Waszyngtonie wysłuchają Sikorskiego, ale Trump teraz zawsze "wypnie się" na Tuska. I to się raczej nie zmieni, dlatego Tusk o tym co mówił Trump, będzie zawsze musiał dowiadywać się jak nie od Sikorskiego, czy polityków zachodnich, to od Nawrockiego, którego pewnie będzie musiał prosić o spotkania prawdopodobnie częściej. Chyba, że mu wystarczą takie, jak te zaplanowane gabinetowe z 27-go sierpnia, ale raczej wątpię. W każdym razie miał nietęgą minę, gdy oznajmiał, że Trump chce rozmawiać z prezydentem RP, a nie z nim.

Trumpowi oczywiście też nie ufam, bo możemy być kiedyś postawieni w tej sytuacji, że będziemy musieli walczyć i bez istotnego wsparcia z USA. Nie zmienia to faktu, że lepiej, że dziś Nawrocki może z nim rozmawiać, bo w zasadzie nikt z obozu Tuska (poza Sikorskim) nie byłby w Waszyngtonie tolerowany.

Dochodzi postawa, jaką reprezentuje względem Putina prezydent Nawrocki i jaką prezentował względem niego w 2008 r. Tusk. Nawrocki mówił wyraźnie dziś 15 sierpnia w rocznice "cudu nad Wisłą": "Rosja nie jest niezwyciężona" i dał do zrozumienia, że będzie robił wszystko co można, by jej utrudniać zapędy imperialne, krótko mówiąc - ma twarde stanowisko. A Tusk w 2008 r. zrezygnował z tarczy antyrakietowej ze strachu, jak tylko Putin trochę go postraszył. Jak prezydent USA mówił Tuskowi, że to tylko gra i on też ma argumenty, by "straszyć" Putina, wasz kochany Donald i tak się Putinowi dał złamać i mogliśmy mieć tarczę antyrakietową już dawno, a w ogóle nie powstała.
Kiedyś czytałem w pewnej powieści dyskusję dwóch wodzów, z których jeden miał niestety "pełne gacie" względem wroga z którym miał się zmierzyć, a drugi mu to wytknął. Powiedział mu: "jesteś jak pies, co macha z sytości ogonem, gdy czuje się bezpieczny. Ale gdy go ktoś przestraszy podwija ogon i skomląc umyka jak tchórz". Trudno, by mi się to nie nasunęło jako komentarz, odnośnie tego, jakiego przywódcy teraz potrzebujemy.
Czas pokaże, kto się sprawdzi, a kto zawiedzie w krytycznej chwili. Bo poza doświadczeniem w dyplomacji liczy się postawa. Coś co zasadniczo różniło Churchilla od Chamberlaina np. w kwestii polityki Hitlera.

To samo zresztą odnosi się do Trumpa. Nie ma charakteru Ronalda Reagana w relacjach z Rosją, czy nieustępliwości Churchilla względem Niemców z II wś. Putin znów go ograł dość łatwo i zyskał co chciał w tym spotkaniu na Alasce. Nic nie obiecał, sankcje USA okazały się "balonikiem bez pokrycia", dyktator jeszcze dyktuje (!) gdzie kolejne rozmowy mają się odbyć (w Moskwie), gdzie rzecz jasna Zełeński nigdy nie powinien jechać... Przywódca Ukrainy już wcześniej uprzedzał, że tak będzie i Putin nie zamierza zatrzymać swojej machiny wojennej, a kolejne dyskusje też będą raczej grą na czas...
Trump jest jak dziecko, które chciało dostać "noblowy prezencik" a zamiast Nobla dostał "putinowskiego kopla". I dziś Rosjanie po powrocie do Moskwy się z niego śmieją... Gdyby Trump powiedział im: "Wprowadzam sankcje od jutra. Zniosę, gdy rozmowy Putin-Zełeński i z politykami UE okażą się konstruktywne", to byłoby inaczej. Tak Rosjanie powinni być potraktowani na Alasce. A że nie są, to porażka nie tylko Ukrainy, ale i krajów Europy. Pytanie, co Trump z rozmowy z Putinem jeszcze zataił. Bo nie musiał powiedzieć wszystkiego. Dobrze w każdym razie nie jest i chyba nie będzie...
Ostatnio zmieniony 2025-08-16, 11:33 przez tom, łącznie zmieniany 4 razy.
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4592
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Druga tura dla Bonżura! Nie? A dlaczego?

Post autor: pothkan »

Napoleon pisze: Pytanie pierwsze, kto tu był "pracodawcą" Nawrockiego? No bo w przypadku kuplerstwa, to chyba nie właściciel hotelu a alfons.
Żaden, pracował w agencji ochrony która obsługiwała hotel. I miała jakieś układy z alfonsami, dealerami itd. - odpalali działkę za pośrednictwo, na każdym szczeblu coś tam wpadało.

Samą agencję prowadzili bodaj (to już mówię z pamięci, pewien nie jestem) byli milicjanci, zomowcy itd. emerytowani mundurowi. Obstawiała całkiem spory kawałek "nocnego" Sopotu. Zwykli ochroniarze dostawali jakieś śmieszne grosze za godzinę (wiadomo, jakie to były czasy), więc owe "dodatki" jw. były cenne.
Napoleon
Posty: 4788
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Druga tura dla Bonżura! Nie? A dlaczego?

Post autor: Napoleon »

Żaden, pracował w agencji ochrony która obsługiwała hotel. I miała jakieś układy z alfonsami, dealerami itd. - odpalali działkę za pośrednictwo, na każdym szczeblu coś tam wpadało.
Wiesz, jak ktoś komuś za coś systematycznie płaci, to znaczy, że go zatrudnia (formalna umowa do zatrudnienia nie jest podobno według prawa pracy potrzebna, liczy się stan faktyczny, także uzgodnienia). OK, zgodzę się, że nie był "na etacie", ale na "umowie zleceniu"? A może raczej "umowie o dzieło"? :wink:
Moim zdaniem, można by podyskutować.
Tusk chciał odegrać jakąś widoczną rolę w kwestii tych rozmów Trumpa na Alasce z Putinem. I niestety "odbił się od drzwi". To efekt tego, że macie (tak jak Ty również Napoleon) "niewyparzoną gębę".
Rozmowa na Alasce była WYŁĄCZNIE pomiędzy Trumpem i Putinem. I nikt inny do tej rozmowy nie był dopuszczony. Czy ktoś chciał? Tu akurat nie byłbym pewny, gdyż to spotkanie (w takiej formule) dla Trumpa było kompromitacją. I byłoby kompromitacją dla każdego, kto by w nim uczestniczył. Trump tego nie rozumie, politycy europejscy rozumieją.
A co do uczestniczenia w tym co się dzieje. W dzisiejszej rozmowie braliśmy udział. Nie wiem co uzgodniono, ale wiem, że bez Polski pewnych rzeczy się nie załatwi. Więc swoją rolę odegramy. Tak czy inaczej.
A co do "niewyparzonej gęby", to ma ją przede wszystkim Trump. Co ma swoje konsekwencje. Wiadomo też, że nie opłaca się mu schlebiać. Z takimi ludźmi lepiej grać twardo. Trump musi pamiętać (co swego czasu dał do zrozumienie Sikorski w wymianie zdań z Muskiem na temat Starlinka), że my też mamy swe atuty. Możemy zamiast od Amerykanów to co trzeba kupić od kogoś innego. I niech sobie sami skalkulują, czy się im to opłaci. Zresztą, moim zdaniem nie powinniśmy kupować od nich broni (poza tymi kontraktami, gdzie klamka już zapadła). Amerykański przemysł zbrojeniowy już odczuwa skutki działań Trumpa i dostaje po kieszeni. A to dopiero początek.
Politycy PO mówili o Trumpie rzeczy...
Nie tylko politycy PO. I mieli 200 % racji.
Trump jest infantylnym kretynem. Który stoi na czele najpotężniejszego państwa na Ziemi. Trzeba się z nim liczyć w związku z tym, trzeba rozmawiać, ale to nie zmienia tego, że tym infantylnym kretynem jest. I w niektórych sytuacjach trzeba to wyrażać jasno (choć niekoniecznie dosłownie).
Nie zmienia to faktu, że lepiej, że dziś Nawrocki może z nim rozmawiać...
Problem polega na tym (o czym wspominałem wielokrotnie), że dla PiS polityka zagraniczna jest ściśle podporządkowana polityce wewnętrznej, ta ostatnia zaś zdobyciu i utrzymaniu władzy. I jeśli taka sytuacja będzie utrzymywana, to Nawrocki kontakty z Trumpem (które diabli wiedzą ile są warte, a nie sądzę by były warte zbyt dużo) wykorzysta głównie do realizacji polityki wewnętrznej. Co będzie oznaczało chaos, bo politykę zagraniczną realizuje rząd.
Nawrocki mówił wyraźnie dziś 15 sierpnia w rocznice "cudu nad Wisłą": "Rosja nie jest niezwyciężona" i dał do zrozumienia, że będzie robił wszystko co można, by jej utrudniać zapędy imperialne, krótko mówiąc - ma twarde stanowisko.
Tomie, w polityce słowa mają znaczenie. Ale jeszcze większe znaczenia mają czyny/fakty. A fakty są takie, że Nawrocki reprezentuje PiS z ukłonem ku Konfederacji. Bo głosowali na niego zwolennicy PiS, Konfederacji i Korony. Tak się zaś składa, że Konfederacja jest bardzo pobłażliwa (określenie delikatne, ja bym nawet zaryzykował przychylna) wobec Rosji (Mentzen już się wypowiedział na temat spotkania na Alasce ewidentnie opowiadając się przeciw izolacji Rosji; a w tych kwestiach uważam go za rozsądniejszego od Bosaka) a Braun wręcz mocno przychylny. Zresztą, nacjonalistycznie nastawieni wyborcy PiS Rosji aż tak bardzo niechętni też nie są (przynajmniej częściowo i przynajmniej w konflikcie z Ukrainą). Więc ja bym tu był bardzo ostrożny z tym "twardym stanowiskiem" bo politycy robią zawsze to co chcą ich wyborcy. Tym bardziej, że zagranicznymi sojusznikami PiS są praktycznie wyłącznie ugrupowania mniej lub bardziej Rosji przyjazne. Z Trumpem i Orbanem na czele. O innych kwestiach (np. stosunku do UE) już nawet nie wspomnę.
Cały ten prawicowy antyliberalny ruch jaki pojawia się w Europie i Ameryce, ma wyraźne ciągotki antydemokratyczne i prorosyjskie. W jednych krajach mniejsze, w drugich większe. Ale ma. I PiS, w ten ruch się wpisujące, nie jest tu wyjątkiem. Pomimo takiej czy innej retoryki.

Tomie, gdyby PiS udało się w Polsce zmienić ustróij na niedemokratyczny to prędzej czy później oznaczałoby to polexit. I odejście od Zachodu. A ponieważ leżymy tam, gdzie Zachód styka się ze Wschodem, odejście od Zachodu automatycznie oznaczałoby zbliżenie ze Wschodem - czyli Rosją i Chinami. I choć nie posądzam PiS by tego chciał, to idę o zakład, że jeśli będzie musiał, to to zaakceptuje (w zamian za całkowitą władzę). I tak to sprzeda "ciemnemu ludowi" tak, że ten to kupi.
M.in. dlatego, na Kremlu wolą sto razy, by Polską rządził PiS niż PO/KO.
tom
Posty: 955
Rejestracja: 2011-05-07, 10:52

Druga tura dla Bonżura! Nie? A dlaczego?

Post autor: tom »

Napoleon pisze: A co do "niewyparzonej gęby", to ma ją przede wszystkim Trump. Co ma swoje konsekwencje. Wiadomo też, że nie opłaca się mu schlebiać. Z takimi ludźmi lepiej grać twardo. Trump musi pamiętać (co swego czasu dał do zrozumienie Sikorski w wymianie zdań z Muskiem na temat Starlinka), że my też mamy swe atuty. Możemy zamiast od Amerykanów to co trzeba kupić od kogoś innego. I niech sobie sami skalkulują, czy się im to opłaci. Zresztą, moim zdaniem nie powinniśmy kupować od nich broni (poza tymi kontraktami, gdzie klamka już zapadła). Amerykański przemysł zbrojeniowy już odczuwa skutki działań Trumpa i dostaje po kieszeni. A to dopiero początek.
Co do tego to wyjątkowo przyznam Ci teraz rację. Sam doszedłem jakiś czas temu do wniosku, ze w razie pogorszenia naszych stosunków z USA, nie może dojść do sytuacji, że odetną nasze uzbrojenie "amerykańskie" od wsparcia logistycznego. Dlatego musimy mieć różnorodne, na wypadek sytuacji awaryjnej. Choć dostrzegałem, że dawniej (przed laty) cały czas szło też o to, kto dostanie kontrakty na zamawiane uzbrojenie (PO zawsze wolało, by to był sprzęt np. francuski czy niemiecki, co mnie oczywiście nie dziwiło :wink: ).
ODPOWIEDZ