Zwrot przez prawą burtę.
: 2025-04-11, 18:18
No mgr jest ważnym dodatkiem przy nazwisku w życiu niektórych, bo otwiera lub zamyka drogę do mądrości.
To nie jest stwierdzenie prawdziwe, jeśli traktować je uniwersalnie. Są na świecie rzeczy niepoliczalne o których mamy taką czy inną wiedzę.Jeśli nie potrafię czegoś policzyć to oznacza, że nic o tym nie wiem
Nie, no oczywiście, że poeci też się przydają. Gorzej gdy podejmują decyzje tam gdzie twarde wyliczenia i symulacje są niezbędne.
Absolutnie się nie zgadzam.
Czyli studia to według Ciebie samokształcenie?
Nic nie przeholował.
Częściowo. Tak jak napisałem, studia to wyrabianie sobie zdania o takich czy innych kwestiach. Aby sobie je wyrobić, trzeba mieć podstawę - i tę część się uczymy. Ale jednocześnie powinniśmy wyrabiać sobie swoje zdanie i wizję tego co robimy lub robić będziemy. I dotyczy (a w każdym razie powinno) to KAŻDYCH studiów (każdego kierunku). Np. lekarz musi się nauczyć leczyć, ale jednocześnie musi być przygotowany na tyle, by wyrobić sobie zdanie na temat leczenia i ew. udoskonalać taką czy inną procedurę lub wymyślić nową. Tak to przynajmniej widzę. Historyk musi poznać fakty/wydarzenia, ale jest mu to potrzebne po to by je później wyjaśniać, opisywać, tłumaczyć. Generalnie, po studiach wiedzę powinno się wykorzystywać (umieć wykorzystywać) twórczo. A do tego potrzeba trochę więcej niż sama nauka zawodu.Czyli studia to według Ciebie samokształcenie?
Nie jest dobry - prawda. Choć wydaje mi się, że krytykujemy go z zupełnie innych powodów. M.in. dlatego, że mamy inne zdanie o tym co jest "niepoliczalne".Nasz obecny system jest beznadziejny.
Zdanie na różne tematy wyrabiamy sobie przez całe życie i to niezależnie od wykształcenia. Z reguły najlepiej wyrobione zdanie mają nastolatki.
Za moich czasów szło to ciurkiem. Pięć lat studiów. Absolutorium. Obrona pracy. Dyplom mgr. inż. i do roboty.
Dokładnie.Po prostu zdobywanie wiedzy i kompetencji na wyższym poziomie przeznaczone dla tych którzy mają kilka szarych komórek we łbie i którym się chce tymi komórkami trochę popracować.
Oczywiście. Rzecz w tym, że wyrabiając sobie to zdanie kierujemy się różnymi względami. A studia powinny przygotować nas do tego, by z jednej strony, wyrabiając sobie to zdanie, kierować się zdrowym rozsądkiem i podejściem merytorycznym, z drugiej zaś móc się dalej rozwijać przy zachowaniu owego zdrowego rozsądku i "merytoryki" (merytorycznego podejścia).Zdanie na różne tematy wyrabiamy sobie przez całe życie...
Zgadza się, ale na studiach tego się nie robi. Albo ten problem lekceważy. Bo człek, który ma tak zostać przygotowany, musi wiedzieć coś znacznie więcej niż tylko to co bezpośrednio dotyczy jego profesji. Przy czym lekarz musi być w tej materii znacznie lepiej (szerzej) przygotowany niż hydraulik. Temu ostatniemu wystarczy zdrowy rozsądek. Temu pierwszemu też jest niezbędny (zdrowy rozsądek niezbędny jest każdemu), ale niezbędne jest też coś jeszcze.To dotyczy dokładnie wszystkich w miarę kreatywnych zawodów.
To co piszę z fetyszyzowaniem studiów nie ma kompletnie nic wspólnego.Nie ma co fetyszyzować znaczenia studiów.