Co do "żaglowców na prąd"... Już chyba w okresie międzywojennym eksperymentowano z napędem rotorowym, ale tam nie było mowy o silniku elektrycznym - to był "czysty" napęd "wiatrowy". Po jego losach można jednak wnioskować, że niedoskonały.
Gdyby to było łatwe i opłacalne, to pewnie już coś takiego by pływało...
Święta prawda. Ale ja się pytam, czy według Was byłaby jakaś szansa na taki napęd?
Tak jak Japończycy swego czasu...
Tylko że Japończycy poszli jednak inną drogą. Kopiowali, ale równocześnie przekształcając swą kulturę. Łatwo to można zaobserwować po ustroju. Cesarz miał niby władzę nieograniczoną, ale był też parlament i rząd. A w parlamencie normalne partie, które np. optowały także przeciw zbrojeniom. System był tak pomyślany, że co prawda władza wykonawcza miała przewagę, ale bez jakiegoś konsensusu z parlamentem rządzić było trudno. To wymuszało zupełnie inne podejście do różnych problemów niż obecnie w Chinach. Ten system uległ patologizacji poprzez militaryzację po I wojnie, gdzie głównymi siłami politycznymi w kraju stały się armia i marynarka. Ale po II wojnie wszystko wróciło na normalne tory. W Japonii był wolny rynek, w Chinach takowego nie ma (i w zasadzie nigdy nie było). Japonia stała się otwarta na oddolne inicjatywy/przedsięwzięcia, Chiny nie. Japonia jest inna niż Zachód, ale podobieństw jest nieporównanie więcej niż w przypadku Chin.
Po prostu jeden i drugi kraj poszedł inną drogą. Być może dlatego, że Japończycy nie uważali się za najlepszych i najdoskonalszych i byli jednak mimo wszystko bardziej otwarci. Szybko też zrozumieli, że aby dorównać Zachodowi,muszą kompletnie przebudować swe państwo ale i swa mentalność. Masz rację, że podobieństwa są, i jest ich dużo, ale są też bardzo istotne różnice.