Nasza klasa polityczna jest do wymiany.
Nasza klasa polityczna jest DOKŁADNIE taka jak my. Więc Peceed, jeśli ci się nie podoba, to najpierw powinieneś zastanowić się nad sobą
Natomiast od wielu lat wiadomo, że nadchodzą czasy gdy po prostu nie zarabia się na ludziach.

Na ludziach będzie się zarabiało zawsze. Bo ludzie to konsumenci.
Chińczycy to zrozumieli...
Chińczycy zrozumieli, że komunizm poprowadzi ich do upadku. Pozostawili więc ideologiczną narrację uzasadniającą autokratyczny ustrój (dodatkowo dyskretnie żeniąc ją z konfucjanizmem, co leżało w chińskiej tradycji) i przyjęli zupełnie inny model gospodarczy. Wzorowany na rynkowym, choć od niego różnym jednak, gdyż w państwie autokratycznym gospodarka wolnorynkowa nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Taki model starczył im na odbicie się od dna i częściowe nadrobienie strat (co osiągnięto poprzez rozwój ekstensywny), ale teraz możliwości z niego płynące wyczerpali i muszę coś zmienić by dalej dotrzymać kroku Zachodowi. A model przyjęty przez Xi (większy zamordyzm) ułatwiać tego nie będzie, co raczej wróży Chinom problemy w nadchodzących dekadach. Chińczycy wiele zrozumieli, ale jednak nie wszystko.
"Kradzież technologii" to powszechne zjawisko od setek tysięcy lat i podstawa rozwoj...
W tym stwierdzeniu brak logiki. Bo by coś kraść, ktoś to co ma być skradzione musi jednak wymyślić. A ten co to wymyślił, będzie jednak to miał szybciej zanim ten drugi to skradnie.
Właśnie dlatego tracimy dystans - bo świat zachodni nie jest w stanie utrzymać know-how i tajemnic technologicznych w sytuacji gdy buduje fabryki w Chinach.
Już powoli przestaje. Co Chińczycy są w stanie wymyślić sami? Pewno coś wymyślą, ale czy dotrzymają kroku Zachodowi?
Monopolista zabiera dominujący kawał rynku po czym kostnieje a z boku pojawia się nowy dynamiczny gracz.
Albo się nie pojawia. Jego pojawienie się można zablokować. Nawet, jeśli w końcu ktoś tę blokadę przełamie, minie sporo czasu i poświęcone temu będzie dużo energii, którą można by spożytkować na coś innego. Postęp zostanie opóźniony. Tam gdzie jest monopol, nie ma rynku.
A z resztą jaki sens ma samoograniczanie się EU?
Taki, że np. szybciej niż inni będziemy mieli dostęp do taniej i odnawialnej, własnej energii. Co zwiększy naszą konkurencyjność, gdy reszta zacznie odczuwać problemy związane z coraz większym brakiem tradycyjnych źródeł. Co prędzej czy później nastąpi.
Mówisz o konkurencyjności - już wspominałem, ona też kosztuje. WSZYSTKO kosztuje. Forma "płatności" może być tylko różna.
Jak myślicie na którym miejscu na liście jego priorytetów jest emisja CO2?
Niskim. Ale kiedyś, nie było na żadnym - nie zwracano na to uwagę. Teraz się już zaczyna. Stan środowiska na konkurencyjność i tempo rozwoju będzie miał coraz większy wpływ. Kto tu jest do przodu: Europa czy Chiny? Kto kogo będzie gonił? Uważasz, że zły stan środowiska nic nie kosztuje?
Ja statystycznie rzecz biorąc mam jeszcze kilkanaście lat życia więc mam na to wylane.
Rzecz w tym, że od odpowiedzialnych polityków należałoby oczekiwać, aby nie mieli. Bez względu na wiek. Zgadzasz się Peceed?
I trzeba pamiętać, że jeśli już zaakceptuje się jakiś długoletni plan, to dla fanatyków to jedynie punkt wyjścia, bo z czasem nie będzie on realizowany a podkręcany.
To jest możliwe (choć nie jest takie pewne). Tylko co z tego? Tłumaczyłem: w demokratycznym państwie istnieją mechanizmy, które to "wyprostują" i dostosują tempo do poziomu akceptowalnego przez społeczeństwo. Co się zresztą dzieje i możemy to obserwować własnymi oczyma.
Jestem pod wrażeniem porządku oraz postępu jakiego dokonali.
A gdzie byłeś? Chiny są wielkie. Ponad połowa jej gospodarki to państwowe, nierentowne przedsiębiorstwa. Poziom życia w niektórych regionach jest niski. Itd.
Chiny zrobiły ogromny postęp, ale odbijając się od dna lub nawet spod niego. To, że "syf znika" to naturalne. Nie ma się czemu dziwić ani nawet za bardzo co podziwiać. Tylko że mimo wszystko daleko im do nas. Ludzie nie migrują do Chin, tylko do Europy.
Teraz dzięki Unii nie da się tego zrobić. Wymogi dotyczące budynków sprawiają, że mieszkania są coraz to droższe i młode pokolenie jest pod tym względem w czarnej... zupie.

Dzięki Unii?! Mieszkania są drogie bo jest na nie popyt. Czyli poniekąd dzięki nam. Bo wszyscy chcą mieszkań na własność. Mieszkania są drogie, bo w czasach PRL-u budowano ich za mało w stosunku do przyrostu ludności w miastach. Byliśmy też zbyt biedni by budować ich potem więcej. I w sumie nadal jesteśmy, bo problem rozwiązałoby budowanie mieszkań na wynajem, ale na to też trzeba kasy. Jest więc co najmniej kilka istotnych czynników (nasze przyzwyczajenia, inflacja, niezbyt przemyślana, choć oczekiwana przez ludzi, polityka państwa dopłacania do kredytów - co zwiększa popyt a więc i ceny, problemy z budową dużej liczby mieszkań na wynajem itd.), które sprawiają, że mieszkania są coraz droższe. UE ma tu wpływ najmniejszy, jeśli w ogóle jakikolwiek wpływ ma.
Bawi mnie natomiast wizja tego, że wszyscy dookoła będą patrzeć na EU, podziwiać i naśladować.
Na razie nikt nie podziwia. Ale naśladować będą wszyscy, prędzej czy później, w takim czy innym zakresie. To jest pewne.
Ale mam takie pytanie do zwolenników zielonego ładu Napoleona czy Franka Wichury czy jesteście gotowi zapłacić wieleset tysięcy złoty do 2050 roku z własnej kieszeni
Czy do 2050 to kwestia otwarta. Otwarta jest też kwestia kosztów. Natomiast samo pytanie jest retoryczne - tak. I nawet nie tyle, że tego chcę, tylko, że i tak będę musiał. A jeśli zacznę to robić później, będzie mnie (ale i Was) to kosztował więcej. Lub moich (i waszych) potomków.
Pewnych rzeczy się nie uniknie. Świadomość tego jest podstawą odniesienia sukcesu. Jest takie chińskie powiedzenie, że dobrego generała poznaje się nie po tym, że jest w stanie wygrywać bitwy, ale po tym, że jest w stanie przewidzieć, gdy bitwy wygrać się nie da.