Big Five cz.2

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

radar1

Post autor: radar1 »

Absolut pisze:Chć winny nie jestem,
Tłumaczyć siem będę...
:D

Karolku!!
O Twoim gadaniu "nie na temat" to był żart. :-D
Choć wiem, że lubisz dużo mówić... :-D

Mitoko!!
Masz rację, że czasami robi się mały szum informacyjny. :)
Ale uważam, że nie jest jeszcze tak źle... :)

I TO BY BYŁO NA TYLE...
:D :D :D
z całym szacunkiem do kolegi nałogowca ale za mało :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Pozwoliłem sobie przeczytać twoje wypociny, więc będzie riposta nie na temat.

Bardzo łatwo wyciągasz ostateczne wnioski. To akurat charakteryzuje lidera partii ktorą tutaj żeś przytoczył.
Bardzo łatwo oceniasz wszystko i wszystkich. To akurat na kazdym forum jest najprostsze.
Tak się składa, że oceniając tego pana od pancerników, rozumiem jak najbardziej krytycznie, zapominasz o podstawowym. Nie myli się ten, kto nic nie robi. Gdy czytam te 30 stron na temat B5 to widze logiczne uwagi kilku poważnych recenzentów oraz jeden post autora. Pozostałe opinie traktuje jako mniej lub bardziej ważne wstrzyki.
Mój stosunek do Nali jest trudny do określenia. Nie było chyba na tamtym forum między mną a Nim głosniejszego, pustego w treści konfiktu dwóch kolegów zza monitora . Biorąc pod uwagę twoje dyrdymały stwierdzam, że szybko zmierzasz do tego poziomu komunikacji kompletnie nie znając"tego drugiego", czyli mnie.

Podsumowując, minimum szacunku dla każdego

Inaczej zabraknie chrustu na stosy takich "czarownic jak ja czy inni mający własne zdanie"

Cytat z kabaretu POTEM





Wiedzę o mnie
Awatar użytkownika
jareksk
Posty: 1678
Rejestracja: 2004-01-14, 18:59
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: jareksk »

karol pisze:
jareksk pisze:Co to jest "forum IC" ? Gdzie to ? :o
no nie mów, że nie znasz Iron <a href="http://www.ntsearch.com/search.php?q=Cats&v=55">Cats</a> Nalowych, www.ussiowa.pl chyba :)
Njie skojarzyłęm IC z Żelaznymi Kotami :oops:
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4355
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Post autor: karol »

no to trudne skojarzenie, ale
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Awatar użytkownika
Teller
Posty: 405
Rejestracja: 2004-07-31, 17:25
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post autor: Teller »

Witam szanownych Panów Dyskutantów.
Panowie pozwolą, że się przedstawię… Nazywam się Teller. Ten Teller z Armored Cats & Felidae Battleships (czy jak się tam to sprokurowane przez Nalę forum nazywa), miłośnik pancernika Richelieu i niejaki znawca zagadnień technicznych tudzież metalurgii — aczkolwiek w tej materii daleko mi do Carlosa Sancheza Ramireza, nadwornego metalurga Filipa II.
Proszę wybaczyć, że wtrącam się do cudzej dyskusji, lecz po pierwsze CIA zachęca mnie do pojawienia się na tej liście dyskusyjnej od wielu tygodni, a po drugie w dyspucie między Andrzejem J. a Nalą przewija się parokrotnie moje przezwisko, co skłania mnie do wypowiedzenia paru uwag na marginesie sporu między oboma gigantami. Gwoli przejrzystości pozwoliłem sobie na zachowanie oryginalnego układu polemik, dołączając moje skromne komentarze na końcu każdej z nich, z sygnaturą "T" ze stosownym numerem.


1. Błędy literowe - s.4 Juntland/Jutland, s.36 trwatwy/tratwy, różne strony S.E. Morrison/S.E. Morison (zawsze przez jedno 'r'!), s.39 Vilcox/Wilcox.
Ale korekta generalnie bardzo dobra.

N-1 W jakiej publikacji nie ma literówek? Abstrachując od mojej niechcianej przypadłości typu dysleksja i spółka, to i tak przeszło to kilka korekt, a błędy wciąż się trafiają. Można uznać wiec chyba uwagę nr 1 za mniej istotną i może mniej kierowaną we mnie.

T-1: Abstrahując od faktu, iż "abstrachować" pisze się przez "h", pozwolę sobie zauważyć, że kiedy ja chodziłem do szkoły tego nie nazywało się dysgrafią czy dyleksją, tylko zwyczajnie waliło dwóje z wykrzyknikami, aż się mały Jasio nauczył. Co prawda skutek był taki, że chociaż napisałem jedną z najlepszych matur pisemnych w historii mojego LO, i tak musiałem zdawać egzamin ustny, bo miałem wiecznie obniżoną ocenę za kulfoniaste pismo — tak samo zresztą jak na fakultecie z rysunku technicznego. Ale powiedzmy to sobie wprost, Szanowni Panowie — w dawnych, dobrych czasach kadra techniczna w każdym kraju (nie tylko Polsce) traktowała poprawną, klarowną i w pełni zrozumiałą polszczyznę, angielszczyznę, francuszczyznę czy zgoła chińszczyznę jako conditio sine qua non swej profesji, gdyż nie ma większego wstydu niż wypuszczenie w świat rysunku technicznego z błędami ortograficznymi, nie mówiąc już o niezrozumiałej dla użytkownika instrukcji obsługi. Osobistości takie jak Antoni M. Plamitzer (maszyny elektryczne), Szerszeń (geometria wykreślna) czy Kazimierz Ochęduszko (koła zębate) nie były przecież literatami tylko inżynierami, a mimo to ich książki nie dość że są wolne od wszelkich błędów ortograficznych czy gramatycznych, ale w dodatku czyta się je bardzo przyjemnie.


8. s.20 Nie rozumiem zwrotu "nieczyste rozgrywki personalne" na Californii?

N-8. Chodzi oczywiście o cała tą aferę z podawaniem fałszywych danych odnośnie rzekomych oględzin pancernika, sfałszowanie raportu dotyczącego ilości otwartych, brakujących lub poluzowanych włazów, sprawy prowadzenia niezorganizowanej obrony przeciwawaryjnej, w tym także działania załogi po chwilowym opuszczeniu pokładu "Kalifornii".

AJ Dziękuję. Ale to powinno być wyraziściej w Twoim tekście.

T-8: Radziłbym brać poprawkę na stosunek Nali do amerykańskiej techniki — jeżeli coś nawala, to znaczy że winny jest tylko i wyłącznie czynnik ludzki (za co oczywiście winnemu czynnikowi ludzkiemu należy się sąd wojenny). Przeżywałem wiele lat temu coś podobnego w stosunku do pancerników typu King George V — byłem dosłownie o krok od stwierdzenia, że JEDYNĄ przyczyną zatonięcia Prince of Wales pod Kuantanem było tchórzostwo załogi, która w panice uciekała z zalewanych pomieszczeń, zostawiała otwarte włazy w grodziach wodoszczelnych, etc. — sam okręt był przecież NIEZATAPIALNY. Na szczęście później mi to przeszło. To jest chyba jak różyczka — trzeba zachorować, by się uodpornić.


10. s.27 Deinstalacja drewnianych koferdamów, lepiej demontaż.

N-10 Kwestia gustu. Lepiej nie lepiej – ja mam swój styl pisania.

AJ To nie styl. Ale niech Ci będzie.

T-10: Podpisuję się pod tym stwierdzeniem oburącz.


15. s.31 Pancerna płetwa sterowa? Jaki tam pancerz?

N-15 A jakiej grubości i z czego wykonana jest taka potężna płetwa sterowa? No, może nie ze stali BTC, ale...

AJ Staram się być precyzyjny.

T-15: Pancerna płetwa sterowa? To rzeczywiście dla mnie novum. Tłumaczyłem już na "forum pancernych kociaków", że układ sterowy to pewna całość, która jest tak wytrzymała jak jej najsłabszy element. Jeżeli wykonamy bardzo sztywną (czyli pancerną) płetwę sterową, to owym słabym punktem konstrukcji będzie tuleja trzonu płetwy. Z dwojga złego wolę już by wybuch wykrzywił samą płetwę, niż zakleszczył trzon steru w zdeformowanej tulei. Poza tym pozwolę sobie przypomnieć historię niszczyciela Shigure — po uderzeniu amerykańskiej torpedy okręt pływał z przedziurawionym na wylot sterem przez cztery miesiące, podczas gdy załoga narzekała na "pewną ociężałość" jednostki podczas manewrów. Gdyby Shigure miał pancerną płetwę sterową, torpeda nawet w razie braku detonacji po prostu odłamałaby ster, zmieniając go w nieruchawy cel dla amerykańskich pocisków.


16. s.32 Dziwne różnice tekstu polskiego - najprawdopodobniej rejon ten był nieprzebijalny dla jakiegokolwiek znanego pocisku przeciwpancernego, ... i angielskiego: the probably most impenetrable area of the battleship, ...

N-16 Nie ja robiłem tłumaczenie podpisów (nawet nie miałem do tego wzglądu). Moje tlumaczenie jest tylko na rozkladowce.

AJ Pretensja do tłumacza i redaktora.

T-16: Rzeczywiście, to się tłumaczy " prawdopodobnie najtrudniejszy do przebicia [pociskiem] rejon okrętu". Zaś "wzgląd", to nie to samo co "wgląd".


19. s.32 Jest to jedyny bodaj w B5/2 przypadek pisanie sygnatury, źle zresztą zapisanej: DD-608 USS Gansevoort; powinno być USS Gansevoort (DD 608).

N-19 A to dlaczego tak? Jakaś wyłączność na kolejność? I nie jest to zdaje się jedyny przykład pisania sygnatury. Jeśli czytelnikom tak strasznie przeszkadza zastosowana przeze mnie kolejność, mogę ja zmienić.

AJ OK

T-19: Nala moim zdaniem nadużywa trochę tych USS-ów, bo pisze je za każdym razem, gdy wymienia nazwę jakiegoś amerykańskiego okrętu. Ale nie mogę go ganić, bo ja z reguły piszę (inna rzecz że wyłącznie do szuflady) per DD-608 Gansevoort.
Aczkolwiek pozwolę sobie na mały prztyczek pod adresem Andrzeja J — w komentarzu do uwagi nr 36 podaje masę w jednostkach metrycznych z indeksem "tm". Otóż istnieje w układzie MKS jednostka pracy Tm, Tonometr = 1000 kGm, ale w Polsce tony metryczne pisze się per "t".


23. s.36 Czy Tennessee i California były dla Colorado bliźniakami? Ja napisałbym: półbliźniakami.

N-23 Półbliźniakami? To znaczyłoby że aż połowa wszystkiego się różni. A różniły się tylko uzbrojeniem głównym, a rozkładem mas minimalnie i nie zawsze...

AJ Niech każdy z nas pozostanie przy swojej opinii.

T-23: Nie ma zmiłuj. Widzę że Nala broni się do upadłego, ale moim zdaniem to bezsensowny upór, gdyż sedno sporu tkwi w różnicach dwóch języków. W języku angielskim istnieją dwa podobne, choć nie bliźniacze przedrostki "half-" i "semi-", tymczasem w języku polskim mamy tylko jeden, z grubsza im odpowiadający przedrostek "pół-", gdyż nie można utworzyć przedrostka z przymiotnika "częściowy" (od biedy można go zastępować latynizmem "quasi-"). W rezultacie musimy tworzyć takie wyrazy jak półdrednot, półkluza, półprzeciwpancerny… Jednak gdyby się uprzeć i posprawdzać wszystko linijką, niechybnie okazałoby się że ani półdrednot nie jest połową drednota, ani półkluza nie jest geometryczną połówką kluzy, ani pocisk półprzeciwpancerny nie ma dokładnie połowy cech pocisku przeciwpancernego. "Pół-" w tym kontekście oznacza "niepełny", a nie "będący dokładną połową".


26. s.38-39 Nieprawdą jest że wieża dowodzenia zdjęta z CL t. Brooklyn była lżejsza o ponad 10%. Na poparcie Friedman US BB's IDH s.375: The original CT (...) was replaced by one taken from a Brooklyn class CL's, a 5" structure, (...) weighting less than 10 percent as much.

N-26 Może i to błąd mój w tłumaczeniu, albo tez odruchowo podparłem się Palaskiem (Amerykańskie Pancerniki typu Tennessee via Okręty Wojenne str. 39). W każdym razie jest to mój błąd, bo mogłem lepiej sprawdzić.

AJ Przyjmuję wyjaśnienie

T-26: To się prawidłowo tłumaczy: "Oryginalna wieża dowodzenia (…) została zastąpiona przez wieżę skopiowaną z krążowników lekkich typu Brooklyn, konstrukcję z płyt 5" (…) ważącą mniej niż 10 procent starej".
Problem, jak widzę zignorowany przez obu Panów, tkwi w ustaleniu kontekstu dla przymiotnika "taken". Użyłem tu polskiego przymiotnika "skopiowany" w domyślnym założeniu, że przejęto gotowe rozwiązanie konstrukcyjne z projektu innego okrętu. Gdyby Friedman wspominał o typie Cleveland, miałbym wątpliwości — kilka jednostek tego typu przebudowano na lotniskowce lekkie i dzięki temu przebudowane pancerniki typu Big Five wzbogaciły się o dalocelowniki Mark 34, oryginalnie zamówione właśnie dla tych krążowników. W takiej sytuacji nie mógłbym więc wykluczyć, że historia owych stanowisk dowodzenia była podobna — po prostu pobrano z magazynów nie wykorzystane gotowe elementy konstrukcyjne (bądź zgoła zdemontowano je z na wpół ukończonych kadłubów). Jednak w przypadku typu Brooklyn takie rozwiązanie nie wchodzi w grę.
Swoją drogą, przypadek ten pokazuje, jak wiele znaczy posiadanie pewnej wiedzy ogólnej przy rozstrzyganiu podobnych dylematów. I jak wiele daje dostęp do oryginalnych cytatów. O czymś takim jak Friedman czy Campbell (nie mówiąc już o Warship International czy Proceedings) to ja sobie w Bielsku mogę co najwyżej pomarzyć.


27. s.38 Kable zabezpieczone srebrem - jak to wyglądało?

N-27 Szczerze? Nie mam pojęcia. Rozmawialiśmy o tym kiedyś notabene. Pytałem paru osób. Ich zdaniem mogły to być po prostu izolatory srebrne na główne przewody komunikacyjne (np. w postaci rur), w których biegły kable. Swoja droga co niektórzy twierdza, ze na US BBs była instalacja aluminiowa, którą wymieniono po PH na miedzianą... ale to z izolacją nie ma nic wspólnego.

AJ To skąd to wziąłeś? Jak już kiedyś zauważyłem, Twój pogląd był od czasów Nevady mniej więcej taki: miedź "be", srebro "cacy".

T-27: To właśnie główny problem Nali — brak jakiejś głębszej wiedzy elektrotechnicznej… Kable zabezpieczone srebrem to po prostu kable z posrebrzanymi końcówkami, w celu poprawy przewodności na stykach (gdzie opór, spowodowany utlenianiem powierzchni miedzi jest zawsze większy). Takie rozwiązanie jest powszechnie stosowane w przypadku styków większych wyłączników sieciowych (przykładowo APU-50) i nie mogę wykluczyć że Amerykanie postępowali podobnie z końcami samych przewodów. Srebro ma najwyższy współczynnik przewodności elektrycznej ze wszystkich metali (lepszy nawet od złota) i propozycję wykonania zeń izolatorów, na których miałyby spoczywać przewody z miedzi, traktuję jako przejaw jawnej niepoczytalności, bądź zupełnego analfabetyzmu technicznego pomysłodawcy… To byłby ciekawy (i kosztowny) sposób popełnienia samobójstwa. Rury osłonowe ze srebra również jakoś nie mogą mi przejść przez umysł, bo srebro jest przeraźliwie miękkie, tudzież dość topliwe i na osłonę przewodów komunikacyjnych nadaje się prawie tak, jak tektura falista. Moim problemem w tym przypadku jest brak oryginalnego tekstu angielskiego, którym posiłkował się Nala — być może zrozumiałbym, o co tam naprawdę chodzi.
Co się tyczy wymiany okablowania amerykańskich pancerników z aluminiowego na miedziane — to jest wcale możliwe. Sam ongi mieszkałem w bloku z czasów bierutowskich, w którym cała instalacja była wykonana z aluminium i każdy elektryk, który w nim dostawał mieszkanie, z własnej inicjatywy pracowicie wymieniał sobie owe aluminiowe kabelki na miedziane. Przy zdawaniu dyplomu miałem nawet w tej sprawie dyskusję z egzaminatorem, bo w swoim projekcie końcowym (instalacja elektryczna pewnego warsztatu) przewidziałem okablowanie czysto miedziane, a wtedy jeszcze obowiązywały socjalistyczne normy oszczędzania metali kolorowych… Odparłem krótko, że to wynika z mniejszych kosztów eksploatacji (niższe straty energii) i względów bezpieczeństwa (mniejsze ryzyko pożaru) i pytanie zostało wycofane.


28. s.39 Na której stronie pisze Friedman w przywoływanym BB D&D 1905-1945 o nowych kotłach?

N-28 Nie pisze. To są Moje i Tellera kalkulacje oparte na przytaczanych danych w jego publikacji. To nie są cytaty przecież.

AJ Tak sądziłem, że "nie pisze". A w którym miejscu Friedman przytacza te dane, będące podstawą ww. kalkulacji?

T-28: Na pewno nie są to moje kalkulacje. Z tego co wiem, podczas remontów w ogóle nie ruszano siłowni. Być może Nalę zasugerowało to, że na moim szkicu siłowni Californii kotły wyglądają inaczej niż na jego. Poza tym przypominam sobie, że wręcz ubolewałem nad pozostawieniem siłowni bez zmian, bo w rezultacie prędkość gruntownie zmodernizowanych pancerników typu Big Five spadała poniżej 20 w.


30. s.43 Niech się wypowiedzą inni koledzy: czy informacja, że nowe pancerne stanowisko dowodzenia (...) grubości 127 mm (...) było chronione przed (...) pociskami kalibru do 203 mm jest w 100 procentach prawdziwa?.

N-30 Mówiłem o tym, ale powtórzę: "Takie tabele jak powyżej nic nie dają, bo dotyczą konkretnej płyty z konkretnego materiału i ustawionej w dodatku PIONOWO. Tymczasem takie stanowisko dowodzenia jest kształtu OWALNEGO, podobnie jak barbety, co daje znaczny procentowy przyrost odporności (pisze o tym Okun). Ktoś tez chyba zapomniał z jakiego materiału te stanowisko dowodzenia było wykonane - ze stali B2, chyba najlepszego z możliwych do tego typu elementu. Swoją drogą niejeden CIĘŻKI KRĄŻOWNIK chciałby mięć pancerz burtowy o grubości 127 mm z takiej stali. A przeciwko jakim pociskom były pancerze burtowe ostatnich Waszyngtonów? Przed kalibrem 203 mm. Czy w praktyce przed nim chroniły? Różnie to bywało, ale założenie było założeniem i z ta myślą instalowano takie a nie inne stanowiska dowodzenia. A uwaga odnośnie ich praktycznej odporności jest tylko i wyłącznie czepialstwem - niczym więcej, tym bardziej że jak mówiłem te stanowiska chronily przed kalibrem 203 mm i to w praktyce ze względu na owal i jakość materiału".

AJ Owalne czy okrągłe? Owal to elipsa. Barbety były na 100% okrągłe, wieża dowodzenia z Brooklynów nie wiem. Na fotach Brooklynów w Friedmana "U.S Cruisers. An Illustrated..." s. 184 i 192 wyglądają (?) na okrągłe, na Wichicie s.213 są owalne. Kwestię tę nie mi rozstrzygać, dlatego poprosiłem o opinie PT. Kolegów.

T-30: Przyjrzałem się temu, co widać w monografii USS California pióra (i piórka) Grzegorza Nowaka (Profile Morskie nr 6) i też mi to wygląda na okrągłe. Swoją drogą — co począć z facetem, który nie dość że popełnia monografię z błędami opancerzenia, to jeszcze w dodatku nie podaje skali na większości rysunków?
Nala pisze tu trochę nieprecyzyjnie, bo chodzi mu (prawdopodobnie) o prostopadłość tzw. kąta kursowego wektora prędkości pocisku do powierzchni płyty (innymi słowy w widoku z góry wektor prędkości jest prostopadły do płaszczyzny pancerza). Na znakomitej większości okrętów zarówno płyty barbet jak i stanowisk dowodzenia w rzucie z boku (w którym mierzymy kąt upadku) są ustawione pionowo. Co się tyczy uwag Nali na temat materiału… Od dłuższego czasu staram się jakoś temperować jego entuzjazm w dziedzinie metalurgii, ale to jeszcze długo potrwa. Stale ulepszane jednorodnie (do których należy amerykańska stal Class B) nie są jakoś specjalnie zróżnicowane od strony odporności, a już na pewno nie ma wśród nich takich kontrastów jak między brytyjską stalą CA i japońską stalą VC. Burty okrętu generalnie lepiej jest wykonywać ze stali nawęglanej i hartowanej powierzchniowo. Przyznaję, że tu (przynajmniej podług Okuna) w kategorii "ostrzał pociskami kalibru 8 cali" najlepiej spisywała się stal amerykańska, ale Class A, nie Class B. Przyczyny stosowania płyt Class B na stanowiska dowodzenia były trojakie — oszczędność niklu (stara mania Amerykanów), redukcja prawdopodobieństwa powstania odłamków (podobnie postępowano z pokładami i dachami wież), wreszcie problemy z wykonawstwem (choć to ostatnie tyczyło się głównie pancerników — niech mi ktoś nawęgli i przehartuje 44-centymetrową płytę stali niskowęglowej na głębokość 55 % przekroju, nie paprząc przy tym warstwy przejściowej…). Zaś w kwestii odporności tego stanowiska na pociski 8", pozwolę sobie uprzejmie przypomnieć, że w przypadku krążowników waszyngtońskich różnica między tym, co być powinno a tym co było, w praktyce często okazywała się nader drastyczna.


32. s.44 Co to znaczy utwardzane aż w 55%? Trzeba dopisać słowo "grubości", bo inaczej nie można by wykluczyć, że co druga płyta była utwardzana, a reszta nie.

N-32 Zostało wyjaśnione, nie ma błędu.

AJ Tak, nie ma.

T-32: Jest, bo dokładniej oznacza to, że łączna grubość warstw nawęglanej, silnie utwardzonej i przejściowej (chyba najważniejszej w zagadnieniach rzeczywistej odporności na pociski płyt z nawęglanej stali pancernej) wynosiła przeciętnie 55 % grubości płyty. Przyznaję, ja też często piszę to skrótowo.


33. s.45 Zapytanie: skąd wzięto płyty i jakie one były do uzupełnienia 1/4 pancerza burtowego West Virginii? Ponadto na której stronie pisze o tym Friedman w przywoływanym przez Ciebie BB D&D 1905-1945?

N-33 W kwestii stron jak w punkcie 28., a odpowiedzi na zadane pytanie ad. WeeVee nie znam, bo stali BTC nie produkowano już wówczas. Być może mieli jeszcze zapasowe płyty w zakładach na tzw. "czarną godzinę" (naprawę uszkodzeń itp.), ale po co miałbym gdybać?

AJ Bez komentarza.

T-33: Ja przypuszczam, że mogły zostać po Washingtonie (BB-47), trudno mi uwierzyć, by puszczono go na dno z kompletem opancerzenia (znów przypominam o oszczędności niklu — nie marnuje się paru tysięcy ton takiej stali). Poza tym któraś stalownia mogła wykonać kilka płyt w trakcie remontu West Virginii w 1943 roku, było na to sporo czasu. Oczywiście taki pancerz z nowymi płytami Class A byłby "łaciaty" pod kątem wytrzymałości, ale zjawiska tego typu na amerykańskich pancernikach nie były niczym nowym ani dziwnym, wspomina o tym Okun.


34. s.46 South Dakota kosztowała dwa razy więcej niż Richelieu. Konkrety?

N-34 Teller coś kiedyś o tym wspominał na moim forum i nawet podawał ceny (?) Chodziło o koszty materiałowe (większość konstrukcji ze stali STS w przypadku South Dakoty, a to było bardzo drogie) itp. Poszukam czegoś na ten temat, bo warto by napisać w którejś kolejnej monografii o tym.

AJ Byłbym wdzięczny. Może Go się zapytasz? Ale koszt okrętu to coś znacznie więcej niż koszty materiałowe.

T-34: To był dosyć ogólny argument typu "jakiś tam Vanguard czy Richelieu", bardziej konkretne dane miałem wobec Vanguarda. Poza tym chodziło mi o koszt jednej tony wyporności, a nie całego okrętu. Pewnego razu, gdy Nala jak zwykle zachwycał się Iową, stwierdziłem że nie jest sztuką zbudować doskonały okręt, gdy ma się na niego wystarczające fundusze. Cytowałem z pamięci dane z artykułu niejakiego Andrzeja M. Jaskuły o pancerniku Vanguard (opublikowanego gościnnie na łamach Wojskowego Przeglądu Technicznego i Logistycznego około 1990 roku) w którym stało, że okręt kosztował około 9 mln Ł, nie licząc wież i armat 15". Założyłem (biorąc pod uwagę koszt jednostek typu Queen Elizabeth) że wieże i armaty kosztowałyby koło miliona Ł, co łącznie dawało plus minus 10 mln Ł. Kurs funta przed wojną wahał się gdzieś w granicach 4 – 5 $ za Ł, co daje 40 – 50 mln $ za okręt o wyporności zbliżonej do Iowy, która kosztowała 110 – 125 mln $ za sztukę. South Dakoty były o ile pamiętam po około 80 mln $ za jednostkę (North Carolina — 76 885 750 $).
Ceny materiałów nie są tu decydujące — w USA wyższe były koszty robocizny, poza tym amerykańskie okręty miały znacznie droższe wyposażenie. Zwłaszcza przeliczniki artyleryjskie były bajońsko drogie i zetknąłem się z twierdzeniami iż jedynie US Navy mogła sobie pozwolić na dwa bliźniacze pokoje nakresowe na dziobie i rufie.
W przypadku Richelieu mogę podać planowane koszty budowy — 1,227 mld F za Richelieu i około 1,4 mld F za Jeana Barta, ale niestety nie mam przedwojennego przelicznika franka do dolara. Dysponuję paroma przelicznikami powojennymi, ale relacje kursów przed i po wojnie wyglądały tak, że Strasbourg który przed wojną kosztował 700 mln F, poszedł na sprzedaż jako wyszabrowany przez Włochów złom za 460 mln F; dolar stał wtedy po około 380 F. Jeżeli inflacja franka do tego czasu była dziesięciokrotna (czyli koszt rozkradzionego wraku wynosiłby około 7 % ceny nowej jednostki — to już bardziej rozsądny stosunek), to Richelieu kosztowałby około 45 mln $, przy przeliczniku 38 przedwojennych franków za przedwojennego dolara. Jeżeli ktoś ma dokładniejsze dane tych przeliczników, bardzo się ucieszę.


36. s.46 Nielogiczne - skoro Colorado's zachowały swoje wieże o masie 932 ton, to musiała się przecież zmienić ich masa ze względu na wspomnianą przez Nalę zamianę pancerza dachów na grubszy. Wtedy wartość 932 t dotyczy albo okresu przed albo po. Trzeba to wyjaśnić czytelnikowi.
Notabene Campbell podaje na s.115 masę od 880 do 920 ts (894-935 tm), więc można mniemać, że wartość 932 t dotyczy już wież z nowymi dachami.

N-36 Może tak, a może nie. Trzeba pamiętać o walnej modernizacji linii podawania i dosyłania amunicji. Były to lżejsze materiały, a pancerniki Big Five starano się raczej odciążać niz. obciążać.

AJ Ja tylko rzuciłem wątpliwość.

T-36: Ha, ha, moi Starsi (i Młodsi) Panowie Dwaj… Rysunki techniczne się CZYTA, nie ogląda. Wieże artyleryjskie na pancernikach różnią się długością trzonów (co widać na załączonych przez AJ rysunkach) i z tego (tudzież innych różnic wyposażenia) wynikają podawane przez Campbella wahania masy. Dane z Campbella w ogóle trzeba traktować ostrożnie, bo przykładowo u Francuzów podaje on masę wieży razem z całym zapasem amunicji, i później wychodzi że czterodziałowa wieża Richelieu (podług Campbella ciut poniżej 2500 t), ważyła niewiele mniej niż trzydziałowa Yamato (około 2750 t). W rzeczywistości było w ogóle trochę inaczej, ale to już zachowam na monografię.


37. s.49 To nieprawda, że ziarna prochu bezdymnego miały długość 51 i średnicę 25,4 mm? Campbell na s.104 podaje np. 4,42 mm dla 406/50.

N-37 No to ktoś się walnął... zdaje się ze A. Śmigielski, a ja spisałem. To cenna uwaga, dziękuje.

AJ OK. A co ma Adam do B5? On pisał o Iowach.

T-37: Po prostu Nala spisał parę rzeczy z monografii Iowy jako "dane ogólne", przykładowo ten passus o wymiarach i masach płyt pancernych przed i po obróbce cieplno-chemicznej.


39. Ale najgorszym błędem jest narysowana przez Nalę siłownia na wkładce z planami przekrojowymi (tu domagam się podania źródeł!) Pięć silników elektrycznych (ten piąty pod barbetą wieża nr 3 to nie wiem co napędza, całe kotłownie poprzedzielane jakimiś agregatami? A w maszynowniach w katach jakieś maszynki ni to zespoły turbin, ni to... (zapewne agregaty
pomocnicze?). Do tego wały śrubowe poprowadzone za daleko w stronę dziobu. A gdzie zespoły głównych turbin i generatory główne dające prąd dla głównych silników elektrycznych? Kompletna dyskwalifikacja. Ale do tego tematu jeszcze wrócę.

N-40 Tak i tu przyznaje się bez bicia, ze strzeliłem KALAFIORA. Nie jest mój rysunek może szczytem elegancji, jest tez silnie uproszczony, ale jest to jak do tego pory dopiero 2-gi rysunek oficjalny tego typu (ale w sumie pierwszy ad. Tych okrętów), opracowany metoda dedukcji na podstawie opisów siłowni. Nie istnieją żadne wiarygodne, detaliczne rysunki prezentujące sensownie podział siłowni Big Five wraz z elementami takimi jak silniki, kotły, agregaty... Jedynie z opisu można było wywnioskować takie a nie inne rozmieszczenie. Podobny rysunek na bazie dedukcji wykonał nasz Teller i generalnie jest trochę miedzy nami rozbieżności, ale
sens został zachowany, ale... Jest błąd z wałami i silnikiem nr 5. Ten piąty silnik, to nie silnik napędzający wały, a silnik zapasowy agregatów... Co do samego silnika, był to silnik spalinowy (pomocniczy). Choć Tadeusz Klimczyk podaje (MSiO nr 2 z 1997 r. str. 60, środkowa pagina, 10 wers), ze te 3 pomieszczenia były z silnikami elektrycznymi. Moja wina ze narysowałem go w takim samym kształcie jak silniki. Nie usprawiedliwia mnie to jednak zbyt mocno i mam zamiar wykonać znacznie staranniejszy, detaliczniejszy nowy rysunek jako gratis-bonus do części 3.

AJ Otóż jak podałem na FOW za Friedmanem BB-IDH s.127 i BB D&D s.94 istnieją wiarygodne, detaliczne rysunki prezentujące sensownie podział siłowni Big Five. Tyle tylko, że Ty z nich nie skorzystałeś. Co do samych mechanizmów, to rzeczywiście obaj nie znamy takich rysunków.
Aby Ci pomóc w studiach dałem na FOW schemat energetyczny New Mexico na lata około 1916-1932, tj. do wymiany napędu na klasyczny turboparowy.

T-40: Ten mój rysunek "na podstawie dedukcji" to trochę podrasowany Friedman z prawidłowo przeliczonymi odstępami międzywręgowymi i wstawionym ustrojstwem zgodne z opisem. Kłopot ze mną polega na tym, że jak już robię szkic, to zwykle się rozkręcam i wyciągam go 'na maksa', co zwykle daje mylne wrażenie jakiejś superdokładności. W uwagach do szkicu zastrzegłem, że obrysy kotłów i turbin są oparte na ogólnych regułach konstruowania takich maszyn. Szczególnie dobrze widać to w moim rysunku skraplacza na dolnym poziomie elektrowni — nie mam pojęcia czy wyglądał dokładnie tak, chciałem po prostu wyraźnie pokazać jak i skąd ciągnie oraz jak i gdzie zrzuca wodę chłodzącą, a i tak dla przejrzystości pominąłem wymuszenie cyrkulacji; na pewno nie był to obieg naturalny, co to to nie. To samo tyczy się maszynowni pomocniczej (opisanej przez Friedmana jako pomieszczenie pomocniczego parownika, ale ja zetknąłem się z określeniem "przedział urządzeń pomocniczych"), wpakowałem tam trochę drobiazgu, który w siłowni gdzieś się musi podziać — sprężarki, filtry, zbiorniki odstojnikowe, pompy obiegów pomocniczych, no i te rezerwowe parowniki, żeby Nala przy jego oglądaniu wyraźniej widział co gdzie stoi.

PS. GDZIE jest ten schemat energetyczny New Mexico??? Może to właśnie to, czego szukam?


42. A to ciekawe! To co się Nala uparł na te 356-406 lub nawet 406 mm? A swoja droga warto by przeliczyć o ile takie pancerze burtowe byłyby cięższe od 13,5-calowych i znając ciężary poszczególnych elementów okrętów od Arizony do South Dakoty (I) z aneksów w BB-IDH spróbować udowodnić bezsens i od tej strony. Gdyby te pancerze były takie potężne, to na zauważenie iż WV była pancernikiem wszechczasów wpadłby już ktoś przed Tellerem. A może te grube na 406 mm pancerze to tak jak z siłownią Tennessee na 1944 na wkładce w cz.2 - mistyfikacja. Musielibyśmy tu w Trójmieście (ja mieszkam na Chełmie) robić jakieś
sympozja o pancernikach.

N-42 Nie żadna mistyfikacja drogi Panie Andrzeju, ale informacja podparta źródłami, nawet tak znanymi jak Warships Series czy Jane's Fighting Ships, Palasek itd. Może oni się mylili, a może nie. Faktem jest, ze jakoś te wielkie strefy bezpieczeństwa dla pocisków kal. 406 mm musiały się z jakiegoś powodu nagle pojawić...

AJ Dane w JFS dotyczące opancerzenia to można o dębową deskę... W serii Warship Series nie zauważyłem danych o opancerzeniu burtowym. A ponadto pojęcie stref bezpieczeństwa nie istniało w chwili projektowania B5, o ile mnie pamięć nie myli, to pojawiło się ono gdzieś pod koniec lat 20. przy okazji projektowania New Orleansów. W BBD&D na s.70 jest przywoływana data ok. 1929, w BB-IDH na s.11-12 i 214. W Cruisers-IDH s.142-143. I te podane przeze przywołania dotyczą od New Orleansów począwszy. Czerwony Conway pisze co prawda o immuny zones dla np. Pensacoli (s.112), ale były to obliczenia robione ex post, po 1929.

T-42: Ktoś tu chyba naciąga moje poglądy. Aż tak szalony, by uważać West Virginię za najpotężniejszy pancernik wszechczasów, to ja nie jestem. Mogłem się przez uprzejmość zgodzić z Nalą w jakiejś dyskusji, ale wyłącznie dla uniknięcia sporu (w starciach oko-w-oko jestem nieco nazbyt spolegliwy, wyrzuca mi to mój szef). Poza tym podzielam pogląd, że typ Big Five miał na burtach 13,5 cala a nie 14 czy nawet 16 cali, jak upierają się niektórzy i od roku z kawałkiem usiłuję przekonać o tym Nalę. Co się tyczy opinii Andrzeja J. na temat jakości danych w JFS, w pełni ją podzielam. To jest encyklopedia na dzień dobry dla młodego miłośnika okrętów, a nie wyczerpujące źródło wiedzy. Wiem coś na ten temat, bo ostatnio pisałem spory kawałek na temat Suchoja Su-24 i porządny rosyjski opis stał w jawnej sprzeczności z enigmatycznymi wzmiankami w pokrewnym JFS leksykonie Jane's All The World's Aircrafts. Gdybym rozumował podobnie jak Nala, powinienem się upierać że Richelieu ma na burtach 225 – 400 mm pancerza, bo i takie dane można znaleźć jak się dobrze poszuka.


N-53 Ja sam także wynalazłem u siebie pewnego kalafiora, choć nie jest to błąd, a raczej niedomówienie - pancerz pokładu Big Five po wielkiej modernizacji.
Nie były to jednolite płyty jak napisałem na ladach, ale warstwy. Nie można jednak za to odejmować punktów odporności - te warstwy miały swoje zastosowanie, one elegancko rozkładały energię poprzez redukcję siły. Mamy zatem pokład inicjujący (bombowy) o grubości 32 mm stali MS (Medium Steel) lub jak w przypadku Big Five HTS, czyli 50#. Pod nim mamy pokład główny pancerny o grubości 12,7 mm poszycia ze stali HTS wyłożony 44,5 mm warstwa stali NS (Nickel Steel), 44,5 mm warstwą stali STS1 i 51,2 mm STS2. Razem wychodzi 140,2 mm + 12,7 mm poszycia (razem 152,9 mm na całej długości okrętu, a przy krawędziach i komorach nawet więcej). Podobna modernizacje przeszedł New Mexico. Jak wiec widać pancerz pokładu głównego był IMPONUJĄCY! 20# + 70# + 70# + 80 #
Pod nim oczywiście mamy Plunging Fire Deck o następującej grubości: 12,7 mm HTS poszycia wyłożone 25,4 mm warstwa stali STS1 i 32 mm warstwa stali STS2 (razem 70,1 mm, przy czym przy krawędziach burty wartość ta wzrastała do 102 mm łącznie). 20# + 40# + 50# (120# przy krawędzi).

AJ Też się zastanawiałem jak zrywali te pancerne pokłady i wstawiali nowe nie patrosząc kadłuba jak to czynili Brytyjczycy na Warspite i QE/Val.

T-53: Toż to samo w sobie jest kalafiorem. Co to za passus z tymi "punktami odporności" do odejmowania? Kolejny ranking pancerników, równie głupi jak ten na www.combinedfleet.com? Generalnie z reguł wytrzymałości materiałów wynika, że najlepszym rozwiązaniem układu dwóch płyt jest, gdy pierwsza ma grubość 100 %, a druga 0 %, czyli gdy w ogóle jej nie ma. Podział płyt pokładu na dwie warstwy (pancerną i nośną) wynika z przyczyn konstrukcyjnych, poza tym trochę poprawia ochronę przed odłamkami warstwy pancernej i lepiej przenosi nacisk w razie trafienia pocisku w złącze płyt pancernych. Ale układ trzech płyt na pewno jest gorszy niż dwóch o identycznej grubości łącznej (może pominąwszy złącza). Poza tym nie pojmuję, czemu Nala daje po grubości w milimetrach dodatkową wartość masową (lb/sqft) — chyba z emocji.
W pancernikach typu Big Five poszyciem głównego pokładu pancernego były płyty 1,75" NS (nitowane do pokładników), do których mocowano płyty 1,75" STS i żadnej dodatkowej warstwy 0,5" MS tam nie przyuważyłem. Na to podczas modernizacji (czemu akurat "wielkiej"?) nałożono płyty 2" STS nad siłownią, lub 3" STS nad komorami prochowymi. Przy krawędziach (czyli przy burtach) grubość pokładu była identyczna jak na osi kadłuba. Poza tym na pokładzie górnym zwiększono powierzchnię krytą płytami 1,25" HTS, ale mniemam że obejmowało to tylko rejon nad komorami prochowymi, bo nad siłownią widać je tylko przy dymnicach. Grubość pokładu dolnego "przy burtach" równą 102 mm moim zdaniem Nala zapożyczył z Szoszkiewicza (t II, str. 169).
Co się tyczy pokładu dolnego na pancernikach New Mexico, składał się on z warstwy nośnej o grubości 0,5" i płyt pancernych 1,25" na skosach oraz 1" na płaszczyźnie pokładu. Żadnej dodatkowej warstwy nie było sensu dodawać, gdyż po pierwsze amerykańscy konstruktorzy w latach 30-tych (gdy modernizowano te pancerniki) nie hołdowali już idei grubego pokładu dolnego — na Iowach pokład dolny miał tylko 1" grubości (i to jedynie nad komorami prochowymi), a po drugie nawet przy uwzględnieniu wzrostu wysokości metacentrycznej, z punktu widzenia odporności pokładu na pociski bardziej opłacało się dodać 0,75" na pokładzie głównym niż 1,25" na pokładzie dolnym. Massachusetts w Casablance dobitnie wykazał, że jeśli pocisk przeciwpancerny przebije pokład główny, to parucentymetrowy dolny pokład pancerny niewiele może pomóc. Napisałem już w liście do CIA, że moim zdaniem ta nieszczęsna dodatkowa warstwa to skutek niewyraźnego pisma na zładzie New Mexico — powinno pisać &laquo;0,5" + 1" ÷ 1,25"&raquo;, ale niedbale napisany znak "÷" został odczytany jako "+" i w świat poszło &laquo;0,5" + 1" + 1,25"&raquo;. Widziałem parę podobnych niewyraźnych znaczków na schemacie opancerzenia Vittiorio Veneto.


N-54 Do Smoka - Jak możesz pisać ze Nevada ma słaby pancerz? 343 mm BTC na 100 mm Teaku i 25,4 mm stali MS to mało? A dlaczego nie liczysz jeszcze a'la Bismarckowskiego skosu pokładu o grubości 76 mm STS1 na podkładzie 12,7 mm MS? No i dlaczego tak nisko cenisz BTC?
Pokłady podobnie:
Pokład główny (spacerowy ) - 12,7 mm MS + 50 mm Teaku
Pokład bombowy - 32 mm MS
Pokład główny pancerny - 12,7 mm MS + 32 mm NS + 32 mm STS1 + 51,2
mm STS2
Pokład "łapacz" - 12,7 mm MS + 25,6 mm STS1 (na skosach 12,7 mm MS
+ 76,2 mm STS1)
Źródło - US Battleships Friedmana. Jedyny zatem mój "błąd" to podanie tych wartości w kupie, bez rozbicia na poszczególne warstwy. Ale to w nowej monografii mojej wyjaśnię dokładnie co i jak.

AJ Muszę to sobie przemyśleć

T-54: Ja też. Zwłaszcza te nazwy pokładów — zwykle albo się stosuje nomenklaturę angielską (co sam staram się robić), albo amerykańską, ale to tutaj… Mniemam że pokład spacerowy to pokład dziobowy, bombowy to górny, a łapacz to dolny. Co się tyczy grubości, uprzedzam PT. Czytelników, że Nala bardzo lubi Nevadę (i jak widzę zamierza popełnić w tym zakresie monografię). Tłumaczyłem mu parokrotnie, że decymetr drewna tekowego ma dla pocisku przeciwpancernego równie małe znaczenie jak pół decymetra betonu zwykłego (przebijalność pocisku mierzy się w metrach betonu zbrojonego), ale bez większych rezultatów.
Fear the Lord and Dreadnought
Awatar użytkownika
Teller
Posty: 405
Rejestracja: 2004-07-31, 17:25
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post autor: Teller »

Teraz komentarz [Andrzeja J. do rysunku Nali siłowni typu Big Five — przyp. T.]:
a. U Nali jest 5 silników elektrycznych napędu głównego - 4 ciasno w szachownicy w 4 przedziałach obok siebie, piąty - nie wiadomo do czego służący - w płaszczyźnie symetrii kadłuba, pod barbetą wieży nr 3.
U Friedmana 4 o zupełnie innym kształcie (przypomnijmy w EOW-37 mają one kształt litery "H") , w trzech pomieszczeniach = dwóch bocznych "dziobowych" przedzielonych zapasami (ST = stores) oraz jednym centralnym "rufowym", o charakterystycznie wygiętych ścianach "bocznych", mieszczącym łącznie dwa silniki.
b. U Nali 8 kotłów poprzedzielanych ośmioma agregatami prądotwórczymi (nie wiadomo przez co napędzanymi, i do czego służącymi - AJ?), co dochodziło aż do przedniej ściany dziobowej maszynowni.
U Friedmana 8 kotłowni dochodzących tylko do połowy dziobowej maszynowni, pozostałą cześć po lewej burcie zajmowały wyparowniki (EVAP, na drugim rys. - nr 4), po prawej też wyparowniki, tyle że pomocnicze (nr 5).
c. Przebiegi wałów śrubowych każdy sobie sam porówna.
d. U Nali cztery połączone z wałami zespoły turbin (?) po przekątnej każdej z obu maszynowni.
U Friedmana jest informacja tekstowa (podam nry stron, bo mam w domu), że były w obu maszynowniach łącznie cztery zespoły turbin parowych pracujące w układzie tandem (jedna za drugą), napędzając dwa generatory dostarczające prądu dla 4 ww. silników elektrycznych. Turbiny te i gereratory były w płaszczyźnie symetrii.
Podobny układ był chyba dla Lexingtonów, ale tu musiałbym obejrzeć Sterna i Nowaka (nie mam pod ręka, piszę z pracy)
Wnioski
- rysunki siłowni u Nali nijak się mają do rzeczywistości, i ośmielam się postawić tezę, że zostały wymyślone dla potrzeb omawianej tu publikacji, - cały czas jest aktualne moje "żądanie" o źródła tych błędów.
Mój szkic siłowni USS California (jeżeli ktoś na FOW dysponuje AutoCAD-em, chętnie go podeślę, proszę się zgłaszać na mój adres) powstał w wyniku tych samych wniosków, aczkolwiek nie dysponowałem dokładniejszymi informacjami na temat podziału stopni turbin w siłowni, dlatego umieściłem je na współnym fundamencie. W opisach, którymi dysponuję pisze jedynie iż "każdy przedział mieścił turbinę poruszającą dwa generatory napędu śrub i trzy generatory sieci okrętowej". Przy kryterium oszczędnego zużycia paliwa oczywiście lepiej jest podzielić turbinę na osobny stopień wysokiego i niskiego ciśnienia, co z uwagi na różne prędkości obrotowe obu stopni wymaga jednak użycia dwóch generatorów prądu przemiennego o różnej ilości biegunów, dla uzyskania tej samej częstotliwości. Z drugiej strony układ jednowałowy z dwoma bliźniaczymi generatorami rozwiązuje problem przesunięć fazowych czy zgoła desynchronizacji sieci w wyniku wahań prędkości obrotowej jednego stopnia.
W układzie dwustopniowym "tandem" mógł wyglądać następująco: turbina wysokiego cisnienia—generator wysokoobrotowy; ;turbina niskiego ciśnienia—generator niskoobrotowy. Średnik oznacza tu przerwę między dwoma wałami. Układ z jednym wałem typu turbina WC—turbina NC—generator—generator byłby niewygodny, bo w razie uszkodzenia tego pierwszego generatora konieczne byłoby odłączenie obu generatorów (dlatego na moim szkicu jest generator—sprzęgło rozłączne—turbina WC—turbina NC—sprzęgło rozłączne—generator). Gdyby Andrzej J. mógł mi wyszperać coś więcej w tym zakresie (zwłaszcza we wzmiankowanych Sternie i Nowaku), byłbym bardzo wdzięczny bo sam jestem ciekaw jak wyglądał podział turbozespołu.
Schemat układu dwuwałowego siłowni turboelektrycznej można znaleźć w "Okrętach i Żegludze" (seria "Ilustrowana encyklopedia dla wszystkich", WNT, W-wa 1977, jest to pozycja dostępna w każdej większej bibliotece) na stronie 491, tabl. 22 poz. 6–8. Układ jednowałowy jest w zasadzie podobny do poz. 15–17 w tej samej tablicy, z tym że jest tam turbina parowa zamiast gazowej.

Silniki u Nali rzeczywiście wyglądają dość dziwacznie, aczkolwiek również co do rysunków Friedmana byłbym ostrożny — silniki komutatorowe są bardziej wydłużone, a trudno mi uwierzyć, by do napędu o zmiennej prędkości obrotowej wybrano silniki klatkowe. Problem na który obaj Panowie Dyskutanci zupełnie nie zwrócili uwagi, a który niezmiernie mnie intryguje, to sam sposób regulacji prędkości obrotowej. Silniki prądu przemiennego niezbyt się do tego nadają, o ile nie stosujemy regulacji częstotliwości, co w początkach XX wieku było trudne w praktyce i w dodatku wiązało się ze dużymi stratami mocy, przekreślającymi założenie ekonomiczności układu napędowego. W okresie gdy projektowano jednostki typu Big Five stosowało się tzw. układ Leonarda, złożony z silnika prądu przemiennego (źródła mocy, zasilanego z sieci trójfazowej), prądnicy prądu stałego i wzbudnicy, oraz właściwego silnika napędowego o zmiennej prędkości obrotowej, zasilanego właśnie prądem stałym. Jeżeli mamy do dyspozycji turbinę parową (zastępującą silnik prądu przemiennego w roli źródła mocy), to zastosowanie tego układu wręcz samo się prosiło. Dlatego mocno mnie zaskoczyła wiadomość, że generatory na Big Five wydawały prąd przemienny 3,4 kV, zaś w przypadku typu Colorado w dość nietypowym układzie dwufazowym 5 kV. Rozumiem, że w US Navy stosowało się sieć okrętową prądu przemiennego, ale ma się to nijak do zasilania napędu śrub, bo żaden będący przy zdrowych zmysłach elektryk nie łączyłby w jeden obieg tak różnych odbiorów. W dodatku Nala w swej monografii upiera się, że silniki napędowe były na prąd stały. Żadne prostowniki tu nie wchodzą w rachubę, bo w 1915 roku prostowniki krzemowe o mocy kilku megawatów jeszcze nie istniały, a prostowniki rtęciowe dla takich prądów były wielkimi wannami z bajorami rtęci, proszę sobie wyobrazić pracę tego przetwornika podczas sztormu (już nie mówiąc o ewentualnym uszkodzeniu torpedą bądź pociskiem). Przypuszczam więc że mogło tu chodzić o układ Leonarda z silnikami pierścieniowymi (wzmiankuje o tym Plamitzer w Maszynach Elektrycznych, ale niestety jest to tylko jedno zdanie). Jak Panowie mieszkają w Trójmieście, sugerowałbym wycieczkę do biblioteki Politechniki Gdańskiej czy Wyższej Szkoły Morskiej, jestem prawie pewien że są tam pokaźne opracowania dotyczące napędów okrętowych, w tym także turboelektrycznych — ja w Bielsku mogę co najwyżej znaleźć opisy maszyn wyciągowych w kopalniach.

Co się tyczy tego nieszczęsnego piątego silnika, Nala tłumaczy że był to silnik napędzający generatory rezerwowe, ale z tego co wiem wysokoprężne silniki napędu generatorów rezerwowych (i to dwa, a nie jeden) zastosowano dopiero w typie Colorado. Poza tym jego umiejscowienie jest zupełnie błędne. Wyrysowany przez Nalę "układ H" to może być po prostu silnik ustawiony na łapach fundamentowych. Turbiny na rysunku Nali są typowym układem wielokadłubowym z przekładnią (widać parociąg między wylotem turbiny WC a wlotem turbiny NC), jak mniemam skopiowanym z rysunku siłowni Iowy lub North Caroliny. "Agregaty prądotwórcze" są rzeczywiście zupełnie nie tam gdzie być powinny (poza tym jest ich aż osiem), ale jak już pisałem, Nala w elektrotechnice zwyczajnie nie siedzi.
Ostatnio zmieniony 2005-07-28, 18:30 przez Teller, łącznie zmieniany 1 raz.
Fear the Lord and Dreadnought
Awatar użytkownika
Teller
Posty: 405
Rejestracja: 2004-07-31, 17:25
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post autor: Teller »

Poza tym mam uwagę, dotyczącą przedstawionego przez Andrzeja J. rysunku Friedmana z Battleships, Design & Development, dotyczącą zładów King George V… To jest dowód, że nawet najlepsi puszczają bąki. Friedman prawie wszędzie ma te śmieszne ułamkowe wartości grubości płyt pancernych, w wyniku błędnego przeliczenia stosowanych przez Brytyjczyków oznaczeń masowych grubości (#). Otóż przyczyną tego błędu jest niezrozumienie pojęcia cyfr znaczących w liczbach wymiarowych. Przykładowo jeżeli napiszę w dokumentacji, że dźwigar ma mieć 5000 mm długości, to robotnik przytnie mi go na 4990 mm albo na 5010 mm i też będzie zadowolony, gdyż mieści się to w granicach tzw. tolerancji warsztatowej. Jeśli chcę mieć dźwigar na równe 5000 mm, to muszę napisać 5000 +/- 0,5 mm. Jeżeli jednak napiszę 5001 mm, to robotnik będzie się musiał zmieścić w granicach 5001+/-0,5 mm bez żadnych dodatkowych oznaczeń tolerancji. Podobnie jest z oznaczeniami masowymi — wartości typu 40#, 60# czy 15# przelicza się z zaokrągleniem do najbliższych ósemkowych ułamków cala — odpowiednio 1", 1,5" czy 3/8". Dopiero gdy mamy do czynienia z wartościami typu 6,8# czy 5,5# (zwykle występują one w oznaczeniach kształtowników), można bawić się w wyznaczanie grubości w oparciu o ciężar właściwy. Masa stali pancernej wynosi około 7,87 g/cm^2 (policzyłem to sobie ongi dla KC n/A), zaś jeżeli podzielimy masę 40 lbs przez objętość płyty o grubości 1" i wymiarach 1 ft × 1 ft, otrzymany gęstość 7,69 g/cm^2. Oznacza to, że usiłując dokładnie wyznaczyć grubość płyty o "okrągłym" oznaczeniu masowym otrzymamy 0,98 wartości rzeczywistej. Można sprawdzić, że Friedman popełnia wszędzie z grubsza ten sam błąd, pomijając dolne krawędzie płyt burtowych i dno wieży 14", ale te wartości jak mniemam wziął z opisów, a nie danych na rysunku stoczniowym.
Ostatnio zmieniony 2004-08-02, 18:33 przez Teller, łącznie zmieniany 1 raz.
Fear the Lord and Dreadnought
Andrzej J.
Posty: 1094
Rejestracja: 2004-01-06, 02:19
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Andrzej J. »

To na gorąco - odpowiem dł€żej po weekendize
Witaj, super że dołączyłeś, mam nadzieję iż na dłużej.
Jesteś bowiem cennym sojusznikiem w naszych merytorycznych sporach z Nalą.
Energetyka Mexa jest na osobnym topicu "siłownia NM"
Gdzie ja dałem przekrój KGV - chyba cos pomyliłes?
Dzięki za poparcie 13,5"
W Nowaku jest siłownia przerysowana z Eversa Kriegschiffbau, a Evers wziął z prasy okrętowej
W Sternie nic mądrego rysunkowego o siłowni.
Silniki elektryczne są "krótkie".
Wieże CT z Brooklynów naprawdę "wzięte". Dam na FOW cytat z U.S. Cruisers
Andrzej J.
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2937
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Obu Dyskutantom, Tellerowi i Andrzejowi J, należą się słowa uznania za merytoryczną dyskusję.
Ja nie dysponuję żadnymi informacjami, które w tak drobiazgowy sposób przedstawiają temat i dlatego postanowiłem „ściągnąć” owe wpisy i zachować je, jako swego rodzaju podręcznik.
Bardzo dużo dowiedziałem się po przeczytaniu i mam nadzieję, że na tym nie koniec.
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

Andrzej J. pisze:...Wieże CT z Brooklynów naprawdę "wzięte". Dam na FOW cytat z U.S. Cruisers
Andrzej J.
str. 183 roz.7 The Broolklyn Class
"The original conning towers were fitted to reconstructed battle ships of the Maryland and California classes, and new ones were fabricated."

Wszystkie Brooklyny był modernizowane w 1942-43. Wymiana nadbudówek miał na celu obniżenie środka ciężkości i polepszenie kątów ostrzału dla nowo instalowanej artylerii plot.

Jak się dobrze przyjrzeć fotkom to one faktycznie znacznie się różnił.
Gringo

Post autor: Gringo »

Teller pisze:34. s.46 South Dakota kosztowała dwa razy więcej niż Richelieu. Konkrety?

N-34 Teller coś kiedyś o tym wspominał na moim forum i nawet podawał ceny (?) Chodziło o koszty materiałowe (większość konstrukcji ze stali STS w przypadku South Dakoty, a to było bardzo drogie) itp. Poszukam czegoś na ten temat, bo warto by napisać w którejś kolejnej monografii o tym.

AJ Byłbym wdzięczny. Może Go się zapytasz? Ale koszt okrętu to coś znacznie więcej niż koszty materiałowe.

T-34: To był dosyć ogólny argument typu "jakiś tam Vanguard czy Richelieu", bardziej konkretne dane miałem wobec Vanguarda. Poza tym chodziło mi o koszt jednej tony wyporności, a nie całego okrętu. Pewnego razu, gdy Nala jak zwykle zachwycał się Iową, stwierdziłem że nie jest sztuką zbudować doskonały okręt, gdy ma się na niego wystarczające fundusze. Cytowałem z pamięci dane z artykułu niejakiego Andrzeja M. Jaskuły o pancerniku Vanguard (opublikowanego gościnnie na łamach Wojskowego Przeglądu Technicznego i Logistycznego około 1990 roku) w którym stało, że okręt kosztował około 9 mln Ł, nie licząc wież i armat 15". Założyłem (biorąc pod uwagę koszt jednostek typu Queen Elizabeth) że wieże i armaty kosztowałyby koło miliona Ł, co łącznie dawało plus minus 10 mln Ł. Kurs funta przed wojną wahał się gdzieś w granicach 4 – 5 $ za Ł, co daje 40 – 50 mln $ za okręt o wyporności zbliżonej do Iowy, która kosztowała 110 – 125 mln $ za sztukę. South Dakoty były o ile pamiętam po około 80 mln $ za jednostkę (North Carolina — 76 885 750 $).
Ceny materiałów nie są tu decydujące — w USA wyższe były koszty robocizny, poza tym amerykańskie okręty miały znacznie droższe wyposażenie. Zwłaszcza przeliczniki artyleryjskie były bajońsko drogie i zetknąłem się z twierdzeniami iż jedynie US Navy mogła sobie pozwolić na dwa bliźniacze pokoje nakresowe na dziobie i rufie.
W przypadku Richelieu mogę podać planowane koszty budowy — 1,227 mld F za Richelieu i około 1,4 mld F za Jeana Barta, ale niestety nie mam przedwojennego przelicznika franka do dolara. Dysponuję paroma przelicznikami powojennymi, ale relacje kursów przed i po wojnie wyglądały tak, że Strasbourg który przed wojną kosztował 700 mln F, poszedł na sprzedaż jako wyszabrowany przez Włochów złom za 460 mln F; dolar stał wtedy po około 380 F. Jeżeli inflacja franka do tego czasu była dziesięciokrotna (czyli koszt rozkradzionego wraku wynosiłby około 7 % ceny nowej jednostki — to już bardziej rozsądny stosunek), to Richelieu kosztowałby około 45 mln $, przy przeliczniku 38 przedwojennych franków za przedwojennego dolara. Jeżeli ktoś ma dokładniejsze dane tych przeliczników, bardzo się ucieszę.
No to mogę szanownemu Tellerowi uciechę zrobić. W swoim czasie bawiłem się porównywaniem kosztów i "cen" okrętów wojennych. Na ten temat nawet opublikowałem mój pierwszy post na pra-pra-starym FOW (jakieś trzy lata temu). Dopiero poniewczasie doszedłem do wniosku, że porównywanie cen różnych okrętów, budowanych dla różnych marynarek w różnych krajach i w różnych okresach czasu jest zabawą o raczej wątpliwym sensie (delikatnie mówiąc).
Jak by jednak nie było, zebrałem o tym problemie nawet sporo danych, zestawiając w swoim czasie istną tabelę cen.

Według niej Richelieu kosztował w roku 1935 ok. 1,3 mld franków. Kurs wymienny z roku 1935 wynosił ok. 15,15 FRF za US$, także okręt ten wychodził cenowo na jakieś 81 mln dolarów, przynajmniej w kalkulacji planowej.

W latach 1933-36 FRF był jako tako stabilny w stosunku do dolara, wahając się w granicach (zaledwie) od 19 do 15 za 1 US$. Dopiero w roku 1937 kurs wymiany waluty francuskiej zaczął wyraźnie spadać, osiągając swoje "dno" z oczywistych przyczyn w roku 1940 przy wartości 48 FRF za 1 US$.

Jeżeli uwzględnić, że znaczne części wyposażenia Richelieu instalowano dopiero w latach 1939-40, to w sumie można by ocenić koszt budowy okrętu na jakieś 55 do 60 mln dolarów, zakładając że budżet nie został przekroczony...
Awatar użytkownika
nicpon
Super Kierownik ;-)
Posty: 834
Rejestracja: 2004-01-04, 11:01
Kontakt:

Post autor: nicpon »

witamy kolege Tellera w naszych skromnych, wirtualnych progach!

jak zwykle napisane ciekawie, tresciwie i dobrym tellerowskim stylu

mysle
ze dla wielu
interesujacy material do przemyslen...

ja na goraco
tylko chcialbym sprostowac ten fragment
a po drugie nawet przy uwzględnieniu wzrostu wysokości metacentrycznej, z punktu widzenia odporności pokładu na pociski bardziej opłacało się dodać 0,75" na pokładzie głównym niż 1,25" na pokładzie dolnym
dodanie wiecej ciezaru (opancerzenia) na pokladzie glownym (wyzej) zamiast dolnym (nizej)
skutkuje oczywiscie
zmniejszeniem (a nie wzrostem) wysokosci metacentrycznej
Ostatnio zmieniony 2004-08-01, 16:13 przez nicpon, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
CIA
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-18, 12:46
Lokalizacja: Gdansk

Post autor: CIA »

W kwastii drobnego wyjaśnienia - to chyba o moje przekroje KGV Tellerowi chodziło. Zamieściłem je, aby pokazać Smokowi, gdzie pancerz był wychylony, a gdzie nie... Przekroje zeskanowalem z książki Tarranta "King George V calss battleships".
Awatar użytkownika
nicpon
Super Kierownik ;-)
Posty: 834
Rejestracja: 2004-01-04, 11:01
Kontakt:

Post autor: nicpon »

(...)

52. Torpedy i ekwiwalenty. Jezeli rozpatrujemy sile niszczaca glowicy bojowej, nie mozemy patrzec tylko i wylacznie pod katem poziomu wytwarzanej energii przy eksplozji. Rownie istotna jest zasada dzialania stosowanego materialu wybuchowego. Np. Torpex powoduje implozje, wypaczajac elementy konstrukcyjne na zewnatrz. Mieszanina Heksogenu, Aluminium i TNA (przynajmniej wspolczesna) dziala z kolei na zasadzie "doglebnej eksplozji". Upraszczajac, wytworzony w wyniku eksplozji podwodny babel kieruje swoja energie jak najglebiej do wnetrza. Konwencjonalne TNT dziala na zasadzie "naglej eksplozji" i nie ma jakis tam specjalnie wyszukanych wlasciwosci, choc dziury robi tegie, oj tegie...
Wdl. N. Friedmana (US Battleships str. 415) sprawa wygladala nastepujaco:
The Japanese torpedoes were little more powerful than the standard charge which the ships had been designed to resist, 400 pounds of TNT. At the time of the attack (na Pearl Harbor przyp. Nala), the latest Japanese torpedo (shiki 91 ro 2 przyp. Nala) had a charge of 450 pounds (bez uwzglednienia % ekwiwalentu sily niszczacej Heksogenu na TNA przyp. Nala). Both the Nevada and California sucessfully resisted these charges; their inner torpedo bulkheads were not penetrated. Na tej podstawie mozna policzyc np. ekwiwalent odpornosci TDS na eksplozje torped co tez zrobilem. Oczywiscie jest to zupelna teoria, choc czesciowo poparta praktyka jak widac w przypadku chocby Pearl. Stosujac podobne kryteria mozna WYDEDUKOWAC % wiekszy sily niszczacej danej mieszaniny wzgledem TNT w oparciu o roznice materialu wybuchowego i ich zasady dzialania. Ufff... Jak wiec widac, sprawa jest bardzo skomplikowana i trudno przedstawic tak starannie i szeroko kazde omawiane zagadnienie. Mozna wiec albo zaufac autorowi, albo tez wywalic informacje na smietnik - decyzja zalezy od czytelnika.
odniose sie teraz do tego wyjasnienia Nali

choc mysle
ze slowo wyjasnienie jest tu zastosowane troche na wyrost
bo powyzszy tekst nie odpowiada na podstawowe pytania
tylko rodzi tych pytan jakby wiecej... jeszcze

jedyne co z tego zrozumialem
to ze Nala do swoich liczb (dotyczacych japonskich torped uzytych w Pearl Harbor)
ktore zaprezentowal w II tomie Big Five
doszedl metoda... DEDUKCJI :hmmm:

jezeli przyjmiemy
ze owa DEDUKCJA to metoda rozumowania polegająca na wyprowadzaniu logicznych wniosków z faktów (twierdzeń, przesłanek) prawdziwych
to
musimy zastanowic sie od jakich przeslanek prawdziwych
wyszedl autor w swej metodzie rozumowania
tak
ze
owa metoda doprowadzila go do konstatacji
o sile wybuchu japonskich torped (zastosowanych w Pearl Harbor)
bedacej ekwiwalentem wybuchu 320kg (lub wiecej) czystego TNT?

czytelnikow swojej ksiazki
autor odsyla pod internetowy adres www.warships1.com
gdzie powinny znajdowac sie owe przeslanki
ktore przywiodly autora (dzieki zastosowaniu dedukcji) do owych 320kg TNT

niestety
jakiez bylo moje rozczarowanie
gdy udalem sie pod wyzej wymieniony adres i tam okazalo sie
ze:
a) japonskie torpedy (shiki 91 ro 2) mialy glowice o zawartosci 205 a nie 215 kilogramow
(jak twierdzi autor) mieszanki wybuchowej

malo tego!!!
b) owa mieszanka miala podobno moc wybuchu o 7% wieksza niz czysty TNT!

gdybysmy uznali
ze na stronie warships1 sa prawdziwe dane
to powinnismy (metoda dedukcji) uznac
ze moc wybuchu ww torped rowna sie 205kg + 7%
czyli jakies 220kg czystego TNT

brakuje nam zatem az 100kg
co na to autor?!

autor wyjania te rozbieznosc nastepujacym cytatem w obcym jezyku:
The Japanese torpedoes were little more powerful than the standard charge which the ships had been designed to resist, 400 pounds of TNT. At the time of the attack (na Pearl Harbor przyp. Nala), the latest Japanese torpedo (shiki 91 ro 2 przyp. Nala) had a charge of 450 pounds (bez uwzglednienia % ekwiwalentu sily niszczacej Heksogenu na TNA przyp. Nala). Both the Nevada and California sucessfully resisted these charges; their inner torpedo bulkheads were not penetrated

z przetlumaczenia tego cytatu wynika ni mniej ni wiecej:
1) amerykanskie pancerniki, ktore sa przedmoitem naszych rozwazan
byly zaprojektowane tak, zeby wytrzymac wybuch 400 funtowej glowicy TNT
400 funtow = ok. 181,5kg
2) japonskie torpedy (o ktorych mowa) byly nie wiele bardziej potezne (little more powerful) od owych 400 funtow TNT
3) zawartosc mieszanki wybuchowej japonskich torped to 450 funtow
450 pounds to wlasnie niecale 205 kilogramow
4) zarowno Nevada jak i California sprostaly tym torpedom - ich wewnetrzna grodz torpedowa nie zostala spenetrowana

jedyne co mozna wydedukowac
przy pomocy powyzszych przeslanek
to
ze amerykanskie pancerniki
byly bardziej odporne na uderzenia torped niz zakladano w projekcie
czyli byly odporne na torpede o mocy wiekszej niz 220kg TNT (205 + 7%)

wprawdzie
320 to wiecej niz 220 kilogramow
ale
rodzi sie pytanie: dlaczego autor przyjal akurat 320kg?
a nie, na przyklad 250 albo 280...
malo tego - dlaczego nie 350 albo 400, 500kg!!!

przeciez
wszystkie te liczby
wydaja sie byc
przy przy uzyciu ww przeslanek
i zastosowaniu nalowej metody dedukcji wartosciami prawidlowymi

tak? :shock:
Awatar użytkownika
nicpon
Super Kierownik ;-)
Posty: 834
Rejestracja: 2004-01-04, 11:01
Kontakt:

Post autor: nicpon »

malo tego
nawet jezeli zaufamy intuicji autora
i uznamy, ze odpornosc TDS ww pancernikow to ponad 320 kg czystego TNT
to
w dalszym ciagu pozostaje pytanie
na jakiej podstawie autor twierdzi
ze japonskie torpedy mialy glowice o mocy wlasnie 320 kg TNT
a nie np 220 albo 250 albo 300?
Awatar użytkownika
Grzechu
Posty: 1645
Rejestracja: 2004-06-29, 16:05
Lokalizacja: Kwidzyn (Powiśle)

Post autor: Grzechu »

Andrzej i Teller...
Przy Was człowiek czuje się malutki i taki niedoskonały... By nie powiedzieć - ułomny :shock:
Republika marzeń...
Awatar użytkownika
jareksk
Posty: 1678
Rejestracja: 2004-01-14, 18:59
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: jareksk »

Tu więcej jest takich. Jesli chcę się poczuć malutki to wchodze na forum :shock:
ODPOWIEDZ