Re: Nowości wydawnicze: OKRĘTY (w tym numery specjalne)
: 2012-03-01, 12:22
Nie, no aż tak to nie.Sławek pisze:za wiele osób mnie naraz napadło.
Warship Discussion Board
https://www.fow.pl/forum/
Nie, no aż tak to nie.Sławek pisze:za wiele osób mnie naraz napadło.
No jak nie, jak tak?! :DDDde Villars pisze: Wszystko się zgadza - tak jak pisałem tylko Niemcy uzywali (czy usiłowali używać) pancenrików do zwalczania żeglugi. Nuikt inny tego nie praktykował, więc nie można twierdzić że przerywanie linii komunikacyjnych jest głownym zadaniem pancernika. Może być zadaniem ubocznym, w specyficznej sytuacji, ale na pewno nie głównym.
Oczywiście, uzasadnienie dla istnienia pancernika jest - tym jest wrogi pancernik i tego nie kwestionowałem.
W 95% tak. Niestety zapomniałem dać znacznik i dziwnie wyszło.Halsey pisze: Ale byś se towarzystwo dobrał. Fereby jako źródło? Szczególnie w zestawieniu z autorami podanymi przeze mnie? Dobre sobie, niezły żart. Bo oczywiscie żartujesz? Tak?
Wiem, o co ci chodziło.Halsey pisze: Nie Sławku. Może nie wyczułeś, że sugerowałem, byś podał źródła. W publikacjach wymienionych przeze mnie autorów głucho na temat twojej (Czy zgadłem? Twojej?) tezy. Żaden z nich nie boleje nad brakiem amerykańskich pancerników pod Midway. Ich milczenie w tej kwestii jest wielce wymowne. Natomiast wyraźnie daje się dostrzec zrozumienie dla decyzji Nimitza.
Dlatego jeszcze w tym samym akapicie stoi cyt.: Były zaledwie dwa przypadki, gdy w morze wyszły japońskie pancerniki z nadzieją na realną walkę - Pierwsza Bitwa na Morzu Filipińskim oraz Leyte.Halsey pisze: Nigdzie pancerników nie było w bezpośredniej osłonie lotniskowców - były to ZAWSZE krążowniki liniowe typu Kongo. Stwierdziłem, że to nieprawda.
Jedyny sukces w blokowaniu dużych niemieckich okrętów to dość przypadkowe zatopienie Bismarcka. Tak Niemców skutecznie brytyjskie pancerniki przyblokowały, że Ci musieli w lutym 1942 r. przeprowadzić trzy duże jednostki przez Kanał La Manche.Wielka Brytania m.in. dzięki pancernikom już na starcie IIWŚ przyblokowała Niemcy.
Pomimo iż Niemcom udało się potem zająć niemal całą Europę i Norwegię, bez panowania na morzu (czyt. neutralizacji pancerników i krążowników) nie było łatwo z zaopatrzeniem drogą morską...
To samo z Włochami, tyle że na M. Śródziemnym to pancernik nadal był najważniejszą jednostką (choć nie żadnym tam "królem bitwy")
Oczywiście, to są fakty bezsporne.Tadeusz Klimczyk pisze:Jedyny sukces w blokowaniu dużych niemieckich okrętów to dość przypadkowe zatopienie Bismarcka. Tak Niemców skutecznie brytyjskie pancerniki przyblokowały, że Ci musieli w lutym 1942 r. przeprowadzić trzy duże jednostki przez Kanał La Manche.Wielka Brytania m.in. dzięki pancernikom już na starcie IIWŚ przyblokowała Niemcy.
Pomimo iż Niemcom udało się potem zająć niemal całą Europę i Norwegię, bez panowania na morzu (czyt. neutralizacji pancerników i krążowników) nie było łatwo z zaopatrzeniem drogą morską...
To samo z Włochami, tyle że na M. Śródziemnym to pancernik nadal był najważniejszą jednostką (choć nie żadnym tam "królem bitwy")
Mówienie o zaopatrzeniu droga morską w przypadku Niemiec to nieporozumienie. Państwo to należało do mocarstw kontynentalnych, w niewielkim stopniu uzależnionych od jakichkolwiek dostaw morskich.
Żaden okręt nie przejawia inicjatywy. Inicjatywę może przejawiać d-ca, wódz itd. Pojedynek 1:1 był jeden, a właściwie nawet 1:2... i skończył się, jak skończyłjogi balboa pisze:Przykładów na utratę inicjatywy jest aż nadto, to praktycznie każde jedno starcie w którym udział brały pancerniki i lotniskowce w tym w zasadzie pojedynków 1:1.
Prawie nieporozumienie, ale prawie robi wielką różnicę.Tadeusz Klimczyk pisze:Jedyny sukces w blokowaniu dużych niemieckich okrętów to dość przypadkowe zatopienie Bismarcka. Tak Niemców skutecznie brytyjskie pancerniki przyblokowały, że Ci musieli w lutym 1942 r. przeprowadzić trzy duże jednostki przez Kanał La Manche.Wielka Brytania m.in. dzięki pancernikom już na starcie IIWŚ przyblokowała Niemcy.
Pomimo iż Niemcom udało się potem zająć niemal całą Europę i Norwegię, bez panowania na morzu (czyt. neutralizacji pancerników i krążowników) nie było łatwo z zaopatrzeniem drogą morską...
To samo z Włochami, tyle że na M. Śródziemnym to pancernik nadal był najważniejszą jednostką (choć nie żadnym tam "królem bitwy")
Mówienie o zaopatrzeniu droga morską w przypadku Niemiec to nieporozumienie. Państwo to należało do mocarstw kontynentalnych, w niewielkim stopniu uzależnionych od jakichkolwiek dostaw morskich.
"Argument" o budowaniu był już poruszany, został też wyjaśniony w moim artykule w Przeglądzie Morskim.Colonel pisze:Od 65 lat nie zbudowano zadnego pancernika, 20 lat temu dwa ostatnie odeszły ze służby ale era pancerników ciagle trwa.
Od mniej wiecej 70 lat rząd, parlament i armia Stanów Zjednoczonych to zaślepienie idioci, działający na szkodę państwa.
Ehhh Sławku...
Rolą pancerników pod Guadalcanal (i tylko w momencie jak zabrakło lotniskowców) nigdy nie było "cięcie linii komunikacyjnych". Ich rolą było znieszczenie jednostek floty przeciwnika. Dopiero wtedy można sobie było ciąć do woli co się chciało. Najpierw bitwa i wywalczenie panowania w rejonie, potem linie zaopatrzeniowe.Sławek pisze:A jaka była rola amerykańskich dużych okrętów, w tym w kluczowym momencie także pancerników, choćby pod Guadalcanalem?
One nie były tam po to, by topić flotę japońską, ale ciąć linie komunikacyjne.
Nie dopuścić, do dostarczenia posiłków tudzież zaopatrzenia na Guadalcanal (lub tego, w połączeniu z bombardowaniem z morza Henderson Field).
Załatwienie grupy bombardującej (krążowniki liniowe) oraz obicie jej osłony pozwoliło później wybić transportowce, które nie miały już eskorty.
To oczywiście tylko taki przykład.
Inne bitwy także miały podłoże działania na liniach komunikacyjnych.
Złośliwie można by w tym momencie napisać, lotniskowców szybko może zabraknąć, bo jedna bomba czasem starczy, a co by wtedy było bez pancerników, ale póki co nie o tym...MiKo pisze: Rolą pancerników pod Guadalcanal (i tylko w momencie jak zabrakło lotniskowców) nigdy nie było "cięcie linii komunikacyjnych". Ich rolą było znieszczenie jednostek floty przeciwnika. Dopiero wtedy można sobie było ciąć do woli co się chciało. Najpierw bitwa i wywalczenie panowania w rejonie, potem linie zaopatrzeniowe.
Oho, znowu sie zaczyna . A pancerniki, ile zatopiły lotniskowców, bez samolotów, z połową paliwa, z nadbudówka na lewej burcie i trzema kominami i pomalowanych w różowe kropki ?ALF pisze:Ile pancerników zatopiły lotniskowce na pełnym morzu? Wyłącznie słabo uzbrojone w broń przeciwlotniczą japońskie w warunkach przygniatającej przewagi.
Pojedynek 1:1 zdarzył się co najmniej trzykrotnie: Bismarck vs Ark Royal; Bismarck vs Victorious; Tirpitz vs Victorious (chyba - no nie pamiętam i nie chce mi się sprawdzać)Pojedynek 1:1 był jeden, a właściwie nawet 1:2... i skończył się, jak skończył
Inicjatywa na ten przykład objawiła się w przypadku walki Bismarcka z brytyjskimi lotniskowcami, oraz np. Jamato z amerykańskimi lotniskowcami lub też zespołu Kurity z Halseyem, tym że załogi pancerników mogły jedynie zaciskać pięści i zgrzytać zębami z bezsilności, gdyż będąc pod ogniem nie mieli cienia szansy na kontrę i jedyne co mogli to bronić pozycji.Inicjatywa?
A cóż to za twór?
A przy jakiej prędkości? No bo ja na przykład wiem że przy prędkości 27 węzłów niemiecki pancernik Bismarck górował zasięgiem nad każdym pancernikiem alianckim (może za wyjątkiem francuskich) ... a zwłaszcza nad tymi które miały niższą prędkość max, np. typem North Carolina, które to okręty prędkość 27 węzłów osiągały z trudemtudzież zasięg po 15 000-17 000 Mm
Jak by być złośliwym to można powiedzieć, że i pancernik od jednej torpedy może pójść na dno. Z tym, że zarówno tę bombę, czy torpedę trzeba wysłać z lotniskowca, a nie pancernika.Sławek pisze:Złośliwie można by w tym momencie napisać, lotniskowców szybko może zabraknąć, bo jedna bomba czasem starczy, a co by wtedy było bez pancerników, ale póki co nie o tym...
Rolą BB pod Guadalcanalem było zabezpieczenie oddziałów lądowych przed dostawą sprzętu/posiłków dla przeciwnika oraz ochroną przed bombardowaniem z morza.
Metoda realizacji tego celu była typowym podziałem obowiązków, a bitwa morska jedynie wypadkową.
Bo skoro lotnictwo było takie świetne, to samo mogło to zrobić, po co pancerniki?
Nie było przypadków do zatopienia Hooda (ale to ciężko nazwać "blokadą" ), potem w RN można się było już tylko modlić.Maciej3 pisze: Co było przypadkowego w zniszczeniu Bismarcka?
Lotniskowiec bez samolotów tudzież z bombą w pokładzie startowym też traci inicjatywę?jogi balboa pisze: nicjatywa na ten przykład objawiła się w przypadku walki Bismarcka z brytyjskimi lotniskowcami, oraz np. Jamato z amerykańskimi lotniskowcami lub też zespołu Kurity z Halseyem, tym że załogi pancerników mogły jedynie zaciskać pięści i zgrzytać zębami z bezsilności, gdyż będąc pod ogniem nie mieli cienia szansy na kontrę i jedyne co mogli to bronić pozycji.
Przy prędkości najważniejszej - marszowej.jogi balboa pisze: A przy jakiej prędkości? No bo ja na przykład wiem że przy prędkości 27 węzłów niemiecki pancernik Bismarck górował zasięgiem nad każdym pancernikiem alianckim (może za wyjątkiem francuskich) ... a zwłaszcza nad tymi które miały niższą prędkość max, np. typem North Carolina, które to okręty prędkość 27 węzłów osiągały z trudem