A pancernik mógł ( czego lotniskowiec nie mógł )
walczyć w dowolnych warunkach pogodowych
zniszczyć inny pancernik w pojedynkę
lepiej ostrzeliwać wybrzeże i kasować punkty oporu na nim
mógł wykonać o wiele więcej ataków niż lotniskowiec
Coś pewnie też by się znalazło.
Wniosek – pancernik bardziej uniwersalny.
Tak naprawdę to lotniskowiec wygrał z dwóch powodów. Pierwszy czysto wojskowy – mógł uderzyć z większej odległości niż pancernik. Pancernik w praktyce z kilkunastu ( niech będzie dwudziestu paru ) kilometrów. Samoloty mogły dolecieć „nieco” dalej.
Drugi czysto ekonomiczny. Pancerników nie da się budować masowo. Ciężkie płyty pancerne czy ciężkie działa produkuje się długo i procesu tego nie można przyśpieszyć. Budowę lotniskowców można ( no może nie współczesnych monstrów, ale coś mniejszego tak ), a samoloty to już masówka.
Większość funkcji pancernika mogą przejąć inne okręty. ( w praktyce wszystkie z wyjątkiem zniszczenia innego pancernika w pojedynkę – taktyczną broń jądrową pomijam ).
Wnioski stają się boleśnie widoczne na świecie. Pancernik jest dobrze przystosowany do „zmasowanych” wojen, „najlepiej” na wyniszczenie, gdzie liczy się brutalna siła. Wtedy ma bardzo duże znaczenie czy okręt ocaleje czy pójdzie na dno.
Obecne konflikty mające bardziej charakter lokalny to inna bajka. Tu pancernik specjalnie potrzebny nie jest. Wszystkie jego funkcje mogą przejąć inne rodzaje uzbrojenia.
W sumie trudno powiedzieć, czy przegrał z rozwojem techniki czy sytuacja polityczną na świecie ( nie chodzi mi o spiski antypancernikowe tylko zwyczajną ewolucję polityczną i wojskową, inne rodzaje konfliktów itd. ).
W końcu jak jedyna funkcją pancernika której nie mogło przejąć nic innego było niszczenie innych pancerników, a po II wojnie świat podzielił się na dwie części z której jedna pancerników nie miała, to druga część po co miała swoje budować?
A CCCP starało się swoje stworzyć. Nawet w latach 50-tych. Ale im nie wyszło.
I jako „przeciwwagę” dla H44 można podać jedną z koncepcji Liona z bodaj 45 roku. Wiele nie wiem na jego temat, ale dojechał do jakiś 100 tys ton ( H44 122 tys ), pancerz pokładowy dojechał do 305 mm ( jedna płyta – były jeszcze inne konstrukcyjne ). A uzbrojenie pozostało nadal na poziomie Liona z 39 roku. No dobra – nowsze działa 406 o większej szybkostrzelności, ale bez przesady.
Tak – rozwój techniki, polityka i koszty wykończyły pancenrik
Warto też pomyśleć o wyścigu miecz/tarcza
Na dzień dzisiejszy „miecz” wygrywa i to znacznie. W związku z czym jak „tarcza” będzie mało skuteczna to się z niej zrezygnuje.
Kto wie co będzie za kilkadziesiąt lat?
W końcu jakiś czas temu ludzie nie nosili zbroi ( bo jej nie było ). Potem chodzili opancerzeni niemal cali, a jakoś jednak można było takiego rycerza załatwić ( choć trzeba było się postarać ) i raczej nikt nie mówił, że ten pancerz jest bez sensu. Potem siła uzbrojenia tak wzrosła, że poza hełmem niczego nie noszono bo nie miało to sensu. Teraz znów nosi się jakieś kamizelki kuloodporne i inne takie. Znów - nie cały człowiek pokryty pancerzem, ale jakaś część tak.
Czy widać analogię?