Jak najbardziej.Adam pisze:I szkoda, że nikt przed spaleniem nie zrobił "otwartych drzwi", by ew. zainteresowani mogli sobie wyszperać co ich interesuje (mam na myśli dokumentację jawną, a nie np. sprawozdania finansowe).
Ale - znów to są moje podejrzenia - dokumentacja techniczna (bo o taką tutaj przede wszystkim chodzi) stanowiła prawdopodobnie część masy majątkowej po stoczni. Jeżeli ta dokumentacja nie została zabezpieczona ani sprzedana, to tok myślenia urzędnika jest prosty:
1. zniszczyć, bo JA nie widzę komu to mogłoby być potrzebne (czyli brak wyobraźni),
2. zniszczyć, bo może wpaść w "niepowołane" ręce i tajemniczy "ktoś" może to wykorzystać w niecnych celach (czyli strach przed odpowiedzialnością). Dawniej ktosiem był wredny imperialista, a teraz może się nim okazać agent Tomek. Lepiej zniszczyć.
Niestety, myślenie odwrotne jest zbyt trudne. Muszę tutaj pochwalić bibliotekę PLO. Podczas likwidacji tej instytucji jej kierownik odmówił wywiezienia jej na makulaturę (a ponoć była taka groźba) i puścił pocztą pantoflową, że można te książki odkupić za grosze, co też się stało.
Ale tak było w bibliotece. W dziale technicznym - już nie.
Mnie bardziej interesowałyby dokumenty związane z kontraktowaniem statków (tych na pewno bym nie dostał, no bo przecież tajemnica handlowa ...) oraz notatki z procesu projektowania - ale nie wiem, czy sama stocznia je archiwizowała.