Zdarza sie. Kto mi zrobi mapke Baltyku?fdt pisze:To wyżej to ja. Wylogowało mnie...
A dziennika dzialan na Orle nie bylo, bo caly papiór oposzedl na plany krazownika...
Szkoda, że nikt jeszcze nie podjął tego wątku. Będę więc kontynuował dywagacje. Zastanawialiśmy sie tu, na ile Kłoczkowski znał/mógł znać przepisy o internowaniu i neutralności... a w szczególności stosowne przepisy estońskie. Padly tu nawet słowa o tym, że mógł je znac lepiej niż sam twierdził i że jego celem było "spokojne internowanie" i "że miał juz dość"... Założeniem takich podejrzeń było to, że K. wiedział, że wchodząc do Tallina tak jak on to zrobił spowoduje internowanie okrętu. Popatrzmy tu więc na sekwencję zdarzeń. Po rozmowach z oficerami estońskimi pada zapewnienie, że okręt będzie mógł wyjść i że dca jest potrzebny na lądzie do załatwienia formalności. Kłoczkowski schodzi z Mokrskim. Najpierw udają się do "sztabu" czy innego dowództwa portu tallińskiego gdzie rozmawiają z Dowódcą Floty Estonii i polskim attache wojskowym - płk Szczekowskim. Po rozmowie K. jest badany przez lekarza, a potem por. Mokrski wraca na stojący na redzie okręt i mówi, że attache polecił/obiecał im, że 24 h po wyjściu Thalatty, czyli następnego dnia będą mogli wyjść z Tallina. Czy cos takiego mogłoby sie zdarzyc gdyby polski attachat mial pełną wiedzę o estońskich przepisach? Moim zdaniem nie. Gdyby tak było, to w trakcie spotkania Szczekowski powinien powiedzieć w obecności K. i Mokrskiego, "Panowie, weszliście pod kiepskimi powodami i zaraz zostaniecie internowani"... Czy wtedy por. Mokrski wróciłby na okręt i opowiadał o wyjściu nastepnego dnia? Jeżeli więc nasza placowka dyplomatyczna tam na miejscu nie zareagowała w ten sposób, rodzi sie pytanie dlaczego? Najprostsza odpowiedź która sie tu nasuwa to, że.... nie wiedzieli.... nie znali tych przepisów albo, że ich nie rozumieli... To więc jakim cudem, Kłoczkowski, miałby mieć większą wiedzę w tej materii od lokalnego przedstawicielstwa dyplomatycznego RP? Jeżeli miejscowi polscy dyplomaci nie znali lub nie rozumieli jakie znaczenie mają przepisy ustawy z 1938 roku, to jakim cudem ta wiedza miała się znaleźć w DF i konsekwentnie niżej na szczeblu dowódców OP? Jakim cudem Kłoczkowski miałby wiedzieć więcej od Szczekowskiego?I tenże sam Pierzchlewski mówi o powrocie Mokrskiego z lądu gdzie pojechał z Kłoczkowskim (i tu m.zd. wybór kompana nie był przypadkowy, K. wiedzial o narzeczonej por. Mokrskiego)... Str 13 PR z 16.06.1941."Słyszałem o ustnym rozkazie dcy dla kapitana Grudzińskiego, że przez radio miało być nadane umówione zdanie, poczem Orzeł miał podejść i zabrać dcę na pokład".
Por. Mokrski wrócił około 5-6 rano. Po powrocie mówił, że dostaniemy prowiant, wodę i wyjdziemy następnego dnia z portu, w 24 godziny po wyjściu z portu niemieckiego ropowca. Wiadomości tych miał mu udzielić attache polski w Tallinie. Por. Mokrski mówil pozatem, że był lekarz który zbadał dcę odesłał go do szpitala.
Na pewno na dzisiejszych polskich okrętach są dokumenty, druki i informatory, jak należy zachowywać się w razie szukania schronienia w neutralnym porcie...Grom pisze:Otóż Kłoczkowski zeznał (i tu nie ma powodu by nie wierzyć), że o reagulacjach dotyczących wchodzenia do portów neutralnych wiedział tyle co ze szkoły.
Wniosek:
Na okręcie nie było odpowiednich dokumentów, które mogły posłużyć za przewodnik i informację.
No to albo Kłoczkowski przewidział możliwość internowania - i dlatego Tallin. Albo nie przewidział.Grom pisze:Idąc dalej wybór Tallina jest także oczywisty. Zwykła szansa ucieczki w razie kłopotów była o tyle większa o ile MW Estonii była słaba.
Nie pamiętam juz kto, ale ktos tu wspominał o tym, że 2 IX 1939 Estończycy przedstawili noty dyplomatyczne przedstawicielstwom Polski i Niemiec. To nawet jak nasi dyplomaci nie śledzili estońskiego ustawodawstwa, to mieli chyba 11 dni na zapoznanie się choćby z treścią noty...Witam!
fdt, jeśli attache wTallinie nie wiedział o estońskich zasadach nautralności , to albo tych zasad nie było, alboi nie było państwa estońskiego.
Napisałem to całkowicie poważnie - obowiazkiem rządu jest zawiadomienie o takich rzeczach przedstawicieli dyplomatycznych.
W jakim sensie nie działali wspólnie? Grali w jednej drużynie. Polecenia, które jak twierdzi K. , zostawił na okręcie zdają się świadczyć, że K. zalezało... Wg mnie kilka wczesniejszych zdarzeń też o tym świadczy.Ale nie zauważasz, że Kłoczkowski i attache nie działali wspólnie.
Szczekopwskiemu zależało na wyjściu Orła z Tallina - nie wiadamo, czy zależało Kłoczkowskiemu?
Jest jeszcze kwestia, o ktorej wizycie tego ana mowa. Kiedy ona się odbyła..... itd. A tego póki co nie idzie zweryfikować w oparciu o ten artykuł co go nie mamy.Jak dla mnie to walizka z trzema kompletami ubrań jest "wszystkimi bagażami kapitana OP".
A dla Was?
Mam tu też swoją małą teorię roboczą... ale za wcześnie tu o niej mówić, bo to na razie domysły. Z radością powitałbym tu w tej dyskusji kogoś kto potrafiłby napisać coś więcej o sprawie związania się Kłoczkowskiego z grupą prosowiecką w czasie jego pobytu w Rosji."Willa rozkoszy" - skoro przeżył Katyń, to pewne, że był w tej, czy innej...
Pewne, że rozmawiał z NKWD - tak jak każdy.
Wiemy, że dostał "dwójkarza" na okręt.
Wiemy (?), że próbował dogadać sie z bolszewikami w 1940/41.
Wiemy, że rozmawiał z NKWD.
Czy to tylko zbieg okoliczności?
fdt pisze:W jakim sensie nie działali wspólnie? Grali w jednej drużynie. Polecenia, które jak twierdzi K. , zostawił na okręcie zdają się świadczyć, że K. zalezało... Wg mnie kilka wczesniejszych zdarzeń też o tym świadczy.Ale nie zauważasz, że Kłoczkowski i attache nie działali wspólnie.
Szczekopwskiemu zależało na wyjściu Orła z Tallina - nie wiadamo, czy zależało Kłoczkowskiemu?
Rzeczywiście. Można interpretować to na dwa sposoby... z tym, że alternatywa która nam wychodzi to nie zdrajca i tchórz vs bohater a raczej człowiek vs demoniczny intrygant+superznawca prawa miedzynarodowego publicznego.Mogło być tak, że działali wspólnie:
Wg Szczekowskiego wszystko było OK - okręt miał uszkodzenia - jest to zgodne z konwencją, ergo wyjdzie bez problemu za 24 h. Załatwia wszelkie formalności. Wszystko się zgadza...
Wg Kłoczkowskiego wszystko było OK - okręt miał uszkodzenia - jest to zgodne z konwencją, ergo wyjdzie bez problemu za 24 h. Idzie się zbadać. Wszystko się zgadza...
Ale równie dobrze ich działania mogły wynikać z odmiennych pobudek.:
Wg Szczekowskiego wszystko było OK - okręt miał uszkodzenia - jest to zgodne z konwencją, ergo wyjdzie bez problemu za 24 h. Wszystko się zgadza... Skąd miał wiedzieć że Kłoczkowski jest kłamcą?!
Wg Kłoczkowskiego wszystko jest OK - okręt (nawet nie mając uszkodzeń) jest w Tallinie, walizka na brzegu, on sam w klinice, Szczekowski zrobiony w balona...
I niestety: Twoja interpretacja faktów nie tłumaczy nam jednoznacznie motywów.
Twoja interpetacja jest prawdziwa zarówna dla wersji: "Kłocz bohater", ale również dla wersji wprost przeciwnej.
Nie chodzi o informowanie jak się poddawać, a o tłumaczenia przepisów prawa międzynarodowego dotyczącego wchodzenia do portów neutralnych. Jeśli takie dokumenty znajdują się na okrętach obecnie to bardzo słusznie, ale wtedy ich na Orle nie było więc nie należy wymagać od niego wiedzy w tej materii. Od tego są dyplomaci i attache, który winien był znać lokalne prawo i przepisy.Na pewno na dzisiejszych polskich okrętach są dokumenty, druki i informatory, jak należy zachowywać się w razie szukania schronienia w neutralnym porcie...
Takich informacji (jak się poddać, jak się wycofać, jak uciec - raczej sie oficerom nie podaje).
To dość sugestywne. Wiemy też, że po wszystkim pływał w USA na statkach po Atlantyku i to nie były weekendowe wypady. Wiemy to ? Może chcąc się wyrwać, a nie skończyć w lesie z kulką w tyle głowy, próbował krakać tak jak reszta wron, przynajmniej przez jakiś czas dopóki sytuacja się nie wyjaśni ? Koniec końcem i tak wyjechał do UK i na własne życzenie stanął przed sądem. Przecież miał alternatywę i mógł zostać, a potem wrócić z LWP czyż nie ?"Willa rozkoszy" - skoro przeżył Katyń, to pewne, że był w tej, czy innej...
Pewne, że rozmawiał z NKWD - tak jak każdy.
Wiemy, że dostał "dwójkarza" na okręt.
Wiemy (?), że próbował dogadać sie z bolszewikami w 1940/41.
Wiemy, że rozmawiał z NKWD.
Czy to tylko zbieg okoliczności?
Uważam, że ewentualność internowania okrętu brał pod uwagę jako najczarniejszy rozwój wypadków i dlatego ustalił sygnały by mógł wrócić, a okręt zwyczajnie zbiegnie. Tallin wybrał ze względów wymienianych wcześniej. Starasz się przechodzić na skróty by znaleźć potwierdzenie chęci zdrady, ucieczki i Bóg wie czego jeszcze.No to albo Kłoczkowski przewidział możliwość internowania - i dlatego Tallin. Albo nie przewidział.
To dość sugestywne. Wiemy też, że po wszystkim pływał w USA na statkach po Atlantyku i to nie były weekendowe wypady. Wiemy to ? Może chcąc się wyrwać, a nie skończyć w lesie z kulką w tyle głowy, próbował krakać tak jak reszta wron, przynajmniej przez jakiś czas dopóki sytuacja się nie wyjaśni ? Koniec końcem i tak wyjechał do UK i na własne życzenie stanął przed sądem. Przecież miał alternatywę i mógł zostać, a potem wrócić z LWP czyż nie ? [/quote]"Willa rozkoszy" - skoro przeżył Katyń, to pewne, że był w tej, czy innej...
Pewne, że rozmawiał z NKWD - tak jak każdy.
Wiemy, że dostał "dwójkarza" na okręt.
Wiemy (?), że próbował dogadać sie z bolszewikami w 1940/41.
Wiemy, że rozmawiał z NKWD.
Czy to tylko zbieg okoliczności?
Pisząc o alternatywie byłem świadomy tego, że o powstaniu LWP jeszcze nikt nie myślał, a co alternatywy to się nie zgodzę. Mógł podpisać świstek tak jak podpisał i prysnąć z Estonii np. do Szwecji czy Finlandii. Jednakż poświadczył słowem oficerskim i dotrzymał tego. Oczekując dalszego przebiegu wypadków. Mógł się wcale nie starać o przedostanie do UK. Wiedział, że czeka go sąd.Leszek pisze:A co do alternatywy - nie, Kłoczkowski nie miał jej.
Jego postępowanie w tej kwestii świadczy raczej o wysokim poczuciu danego słowa oficerskiego. Mógł, a nie zwiał. Czy jest może jakikolwiek psycholog wśród nas, który potrafiłby nakreślić osobowość Kłoczkowskiego. To by nam wiele wyjaśniło. Moja "Gabrychowa" jest psychologiem więc może jej udałoby się to zrobić. Co reszta Panów na to ? Myślę, że profil psychologiczny sporo by nam pomógł w wyjaśnieniu jego postępowania.Anonymous pisze:Jednak trzeba uwzględnić ówczesną atmosferę w Estonii - zimą "wiali" stamtąd, najczęściej do Finlandii, zawodowi żołnierze estońscy, a władze patrzyły na to przez palce. Nie traktowano tych ucieczek jako złamania przysięgi. Moim zdaniem K. mógł liczyć na półoficjalną pomoc w wyjeździe. Estończycy byli trzeźwi, wiedzieli, że las się pali.
M. Błuś
Zachowanie w Tallinie - niezależnie od sposobu interpretacji - nie daje usprawiedliwienia Kłoczkowskiemu...fdt pisze:Rzeczywiście. Można interpretować to na dwa sposoby... z tym, że alternatywa która nam wychodzi to nie zdrajca i tchórz vs bohater a raczej człowiek vs demoniczny intrygant+superznawca prawa miedzynarodowego publicznego.
Wiemy, że był to wybór specyficzny - inni kapitanowie wybierali Szwecję: także ze względów nawigacyjnych!crolick pisze:Kłoczkowski wybór Talinna argumentował 3 czynnikami:
1. Port nie był w głębi lądu
2. Głęboka reda
3. Polska placówka dyplomatyczna
Estończycy - w kontaktach z Polakami - nie poługiwali się rosyjskim. [zedytowane]fdt pisze:Ponadto (ale to juz mój domysł) nie bez znaczenia było to, że był pewien, że w Tallinie dogada się osobiście po rosyjsku... w Szwecji byłby zdany na Piaseckiego a z jakichs przyczyn wolał nie byc zdany na niego...
Nie staram się znaleźć potwierdzenia chęci zdrady, ucieczki i czego tam jeszcze, ale chciałbym wiedzieć jakie motywy nim kierowały.Grom pisze:Uważam, że ewentualność internowania okrętu brał pod uwagę jako najczarniejszy rozwój wypadków i dlatego ustalił sygnały by mógł wrócić, a okręt zwyczajnie zbiegnie. Tallin wybrał ze względów wymienianych wcześniej. Starasz się przechodzić na skróty by znaleźć potwierdzenie chęci zdrady, ucieczki i Bóg wie czego jeszcze.Ksenofont pisze:No to albo Kłoczkowski przewidział możliwość internowania - i dlatego Tallin. Albo nie przewidział.Grom pisze:Idąc dalej wybór Tallina jest także oczywisty. Zwykła szansa ucieczki w razie kłopotów była o tyle większa o ile MW Estonii była słaba.