Zulu Gula pisze:
Przestał strzelać z większego dystansu i zaczął używać niszczycieli, bo te prawie nie wzięly udziału w walce, a w sam raz wystarczyłyby do pokonania Amerykanów.
Przestał się bać zasłon dymnych.
Wg Ciebie walka polega wyłacznie na unikaniu torped?
Nie powiedziałem, że głupio gadasz tylko starałem się dojść do jakiś konkretów.
Niszczyciele - zgoda. To był jakiś tam błąd.
Czy zaprzestanie ostrzału z dużego dystansu mogło coś pomóc w przyśpieszeniu destrukcji amerykańskich lotniskowców? IMHO bynajmniej
Kiedy Kurita "bał" się zasłony dymnej ?
Oczywiście że nie na unikaniu. Ale chciałem zwrócić uwagę że to nie było takie proste - kursa na lotniskowce i pełna para.
Właśnie jajo polegało na tym, że tak trzeba było zrobić - szybko się zbliżyć do lotniskowców i je zniszczyć.
Gdzie tam był czas na wielką filozofię - Kurita zresztą ostro poszedł w strone Amerykanów, tylko popełnił błąd, ścigając ich po kursie, a nie idąc maksymalnie na zbliżenie.
no cóż, teoretycznie może miał rację - duże okręty ostrzeliwały z dużego dystansu - tylko, że powinien spuścić ze smyczy krążowniki i niszczyciele. Te powinny szybko zbliżyć się do Amerykanów.
Zulu Gula pisze:
Właśnie jajo polegało na tym, że tak trzeba było zrobić - szybko się zbliżyć do lotniskowców i je zniszczyć.
Gdzie tam był czas na wielką filozofię - Kurita zresztą ostro poszedł w strone Amerykanów, tylko popełnił błąd, ścigając ich po kursie, a nie idąc maksymalnie na zbliżenie.
Z tego co pamiętam to pancerniki miały raczej wolną rękę i każdy szedł na zbliżenie. Sek w tym że były pod ciągłym ostrzałem samolotów. Musiały unikać bomb i torped. W krytycznym momencie Yamato szedł kursem na oddalenie z dwoma torpedami bięgnącymi wzdłuż obu burt.
Kumano poszedł na zbliżenie i zarobił rybke... od Jonstona
MiKo pisze:
Z tego co pamiętam to pancerniki miały raczej wolną rękę i każdy szedł na zbliżenie. Sek w tym że były pod ciągłym ostrzałem samolotów. Musiały unikać bomb i torped. W krytycznym momencie Yamato szedł kursem na oddalenie z dwoma torpedami bięgnącymi wzdłuż obu burt.
Kumano poszedł na zbliżenie i zarobił rybke... od Jonstona
Bo był bałagan. Gdyby Kurita dobrze ustawił okręty w szykach na pewno inaczej by to wyglądało.
sebian pisze:trochę tak, ale gdyby dłużej potrwało... rzucaliby kartoflami
albo poprawka z Lissy hehe
Biorąc pod uwagę zużycie amunicji, tak faktycznie by było.
Re Miko
To się zgadza, choć nie wiem, czy te ataki lotnicze to tak cały czas.
Faktem jednak jest, że Kurita mimo wszystko był za ostrożny i na pewno nie wykorzystał niszczycieli, a te powinny sobie same poradzić.
A drugim faktem, że podobno (tak pisze Flisowski) Yamato zaczął strzelać z dystansu 35 tys. jardów, a np. Haruna zbliżyła się do amerykańskich niszczycieli niemiłosiernie bardzo.
sebian pisze:
Bo był bałagan. Gdyby Kurita dobrze ustawił okręty w szykach na pewno inaczej by to wyglądało.
Bałagan był. Ale jakby sobie Kurita zaczął ustawiać szyk, formację to wtedy dopiero by na nim suchej nitki nie zostawiono że zamiast atakowac to się bawił w ustawianie.
sebian pisze:
Bo był bałagan. Gdyby Kurita dobrze ustawił okręty w szykach na pewno inaczej by to wyglądało.
Bałagan był. Ale jakby sobie Kurita zaczął ustawiać szyk, formację to wtedy dopiero by na nim suchej nitki nie zostawiono że zamiast atakowac to się bawił w ustawianie.
Ale może na tym lepiej by wyszedł, nie gubiąc swoich lekkich jednostek i mając jednak jakikolwiek element rozpoznania.
MiKo pisze:
Bałagan był. Ale jakby sobie Kurita zaczął ustawiać szyk, formację to wtedy dopiero by na nim suchej nitki nie zostawiono że zamiast atakowac to się bawił w ustawianie.
No dobra, ale przecież to nie goniła zbieranina, tylko przecież były dywizjony (czy jak je tam sobie zwali). Przecież Kurita szedł walczyć i powinien przewidzieć że trafi na jakieś amerykańskie okręty. Sądzę, że mógł to w miarę szybko rozplanować i pokierować konkretne grupy.
MiKo pisze:No nie wiem czy to taka oczywista implikacja :
skoro usiłowali trafiac z takiej odległości, znaczy, że było to mozliwe
to zę ktoś chce coś zrobić i próbuje nie znaczy automatycznie że to potrafi
Ja nie implikuję, że potrafili, tylko że to się dawało zrobić.
To dwie różne rzeczy.
japończyc nie tyklko tam próbowali strzelać z takich dystansów - na Morzu Jawajskim grzmocili z Haguro i Nachi do Doormana na odległość ok. 25 tys. jardów.
Ale jak mówię, to są moje uwagi a propos dyskusji na innym forum.
Ostatnio zmieniony 2004-03-22, 23:35 przez Zulu Gula, łącznie zmieniany 1 raz.
MiKo pisze:
Bałagan był. Ale jakby sobie Kurita zaczął ustawiać szyk, formację to wtedy dopiero by na nim suchej nitki nie zostawiono że zamiast atakowac to się bawił w ustawianie.
No dobra, ale przecież to nie goniła zbieranina, tylko przecież były dywizjony (czy jak je tam sobie zwali). Przecież Kurita szedł walczyć i powinien przewidzieć że trafi na jakieś amerykańskie okręty. Sądzę, że mógł to w miarę szybko rozplanować i pokierować konkretne grupy.
Mówiąc pokrótce powinien nad tą swoją hałastrą troszkę zapanować.