Re: Koniec ery pancerników
: 2011-11-23, 16:03
Dokłanie o proporcje. Czyli pancerniki zbierają baty na Pacyfiku, Indyjskim, Atlantyku i połowie Północnego, a dają czadu za kręgiem polrnym 
A muszą? Kto tam się będzie pchał i przeciw komu? A w czasie Zimnej Wojny to było morze wewnętrzne NATO z jednej strony , z drugiej gdyby tam mieli operować Rosjanie (poza OP) to w fazie kiedy mieliby dostęp do lotnisk pozwalających na pełną swobodę operacyjną nad wodą.Maciej3 pisze:Mogą.A na Morzu Północnym lotniskowce nie mogą operować?
Chodzi o proporcje pomiędzy dniami kiedy są bardzo skuteczne ( dobra pogoda ) tak sobie skuteczne ( taka sobie pogoda ) i w ogóle nie skuteczne ( nie bardzo da się latać )
Na Morzu Północnym zdecydowanie mniej było dni ładnie pogodnych
Myślałem i myślałem. Minęło kilka godzin i nic nie wymyśliłem.Miałeś Poloneza w wersji limitowanej, potem dostałeś Jaguara, który kosztował tyle samo co ten Polonez, po wojnie oddałeś Poloneza na złom i miałeś w nosie czy sąsiedzi mieli czy nie takie Polonezy.
Od biedy mogę się z tym zgodzić, choć nie zawsze uda się niedopuścić do czegoś czego nawet możesz się spodziewać.No bo jak by myśleli, to by niedopuścili. Tak to zrozumiałem Twój wywód. Każdy przed wojną wiedział co to jest lotniskowiec. Tylko go nie doceniał. A PH udowodniło, że lotniskowiec może być śmiertelnie niebezpieczną bronią. I od tego czasu świat już nigdy nie był taki sam. Skończyła się pewna era...
Trochę więcej.Dokłanie o proporcje. Czyli pancerniki zbierają baty na Pacyfiku, Indyjskim, Atlantyku i połowie Północnego, a dają czadu za kręgiem polrnym
Otóż to.A muszą? Kto tam się będzie pchał i przeciw komu? A w czasie Zimnej Wojny to było morze wewnętrzne NATO z jednej strony , z drugiej gdyby tam mieli operować Rosjanie (poza OP) to w fazie kiedy mieliby dostęp do lotnisk pozwalających na pełną swobodę operacyjną nad wodą.
Przystoi, przystoi.Nacisków tu akurata nie było, dla Sztabu Gen IJN było jasne, że walka BB [typ Kongo przesunięto z tej klasyfikacji w latach 30-ych] z okrętami innych klas nie przystoi.
Oczywiście, że nie. Pancernik nie został zastąpiony lotniskowcem. Można powiedzieć, że lotniskowiec kontynuował karierę, a pancerniki z braku przeciwnika, odstawiono do rezerwy.Colonel pisze:Oczywiscie, że nie !Maciej3 pisze: Moja teza, że pancernik nie został zastąpiony lotniskowcem ( w każdym razie nie wprost ) broni się czy nie?
Akurat PH niczego nie udowodniło, poza głupotą Amerykanów lub premedytacją (jeżeli brać na poważnie podejrzenia).MiKo pisze:PH udowodniło
Żaden pancernik aliancki nie został zatopiony przez lotnictwo pokładowe ani na Morzu Północnym, ani na Atlantyku, ani na Oceanie Arktycznym, ani Morzu Śródziemnym, ani Bałtyku, ani Oceanie Indyjskim, ani Spokojnym (baza to nie morze czy ocean).MiKo pisze:Dokłanie o proporcje. Czyli pancerniki zbierają baty na Pacyfiku, Indyjskim, Atlantyku i połowie Północnego, a dają czadu za kręgiem polrnym
Na to dostaniesz odpowiedź, że nie były "primary target" i tylko dlatego ocalały. I oczywiście nie będzie to przykład głupkowaty ani głupkowaty argument.Żaden pancernik aliancki nie został zatopiony przez lotnictwo pokładowe ani na Morzu Północnym, ani na Atlantyku, ani na Oceanie Arktycznym, ani Morzu Śródziemnym, ani Bałtyku, ani Oceanie Indyjskim, ani Spokojnym (baza to nie morze czy ocean).
Oczywiście, że to głupkowaty przykład. Bo wprowadza specyficzne warunki - przeważnie na korzyść własnej tezy. W ten sposób ja mogę powiedzieć, że w WWII żaden pancernik nie został zatopiony przez inny pancernik (bo przez kingstony, bo to był krążownik liniowy, bo pomagały krążowniki, bo w bazie, bo pomagały niszczyciele itd.).Maciej3 pisze:Na to dostaniesz odpowiedź, że nie były "primary target" i tylko dlatego ocalały. I oczywiście nie będzie to przykład głupkowaty ani głupkowaty argument.Żaden pancernik aliancki nie został zatopiony przez lotnictwo pokładowe ani na Morzu Północnym, ani na Atlantyku, ani na Oceanie Arktycznym, ani Morzu Śródziemnym, ani Bałtyku, ani Oceanie Indyjskim, ani Spokojnym (baza to nie morze czy ocean).
Głupkowate są tylko te odwrotne
Za to na dno poszły te nie alianckie.Żaden pancernik aliancki nie został zatopiony przez lotnictwo pokładowe ani na Morzu Północnym, ani na Atlantyku, ani na Oceanie Arktycznym, ani Morzu Śródziemnym, ani Bałtyku, ani Oceanie Indyjskim, ani Spokojnym (baza to nie morze czy ocean).
Bo też po prawdzie, Żaden pancernik nie został zatopiony przez pancernik ani na Morzu Północnym, ani na Atlantyku, ani na Oceanie Arktycznym, ani Morzu Śródziemnym, ani Bałtyku, ani Oceanie Indyjskim, ani Spokojnym (baza to nie morze czy ocean).MiKo pisze:Oczywiście, że to głupkowaty przykład. Bo wprowadza specyficzne warunki - przeważnie na korzyść własnej tezy. W ten sposób ja mogę powiedzieć, że w WWII żaden pancernik nie został zatopiony przez inny pancernik (bo przez kingstony, bo to był krążownik liniowy, bo pomagały krążowniki, bo w bazie, bo pomagały niszczyciele itd.).Maciej3 pisze:Na to dostaniesz odpowiedź, że nie były "primary target" i tylko dlatego ocalały. I oczywiście nie będzie to przykład głupkowaty ani głupkowaty argument.Żaden pancernik aliancki nie został zatopiony przez lotnictwo pokładowe ani na Morzu Północnym, ani na Atlantyku, ani na Oceanie Arktycznym, ani Morzu Śródziemnym, ani Bałtyku, ani Oceanie Indyjskim, ani Spokojnym (baza to nie morze czy ocean).
Głupkowate są tylko te odwrotne
Taka dyskusja nie zaprowadzi nigdzie - stąd nazywam takie argumenty "głupkowatymi" - zarówno z jednej, jak i z drugiej strony.
Dlatego ja staram się operować na ogólnym poziomie teoretycznym. Nie ja wyciągnąłem z worka Mers. Ale jak nie staje argumentów teortycznych to się wyciąga jakieś niepodważalne "fakty". Oczywiście najpierw trzeba je otoczyć wygodnymi dla siebie warunkimi typu - musi być "aliancki" (bo jak nie aliancki to już nie pancernik), no i musi być na pełnym morzu (bo w bazie pancernik przestaje być pancernikiem).Maciej3 pisze:Bo widzisz Aflie – to jest tak.
Jak się podaje przykład Mers – to liczy się tylko i wyłącznie suchy fakt, że po pancernikach poprawiły samoloty. Uzasadnienie dlaczego pancerniki wstrzymały ogień nie ma znaczenia. Liczy się tylko i wyłącznie fakt ( któremu zaprzeczyć nie można ), że samolot zrobił poprawkę.
Inne podejście jest głupkowate bo zaciemnia obraz sytuacji ewentualnie rozwadnia problem.
Natomiast jak się podaje niezaprzeczalny fakt, że żaden pancernik aliancki nie zatoną na pełnym morzu od ataków lotnictwa pokładowego przez całą wojnę, to suchy fakt któremu nie można zaprzeczyć, nie ma znaczenia. Liczy się tylko uzasadnienie, że pancerniki nie były „primary target”
Inne podejście jest głupkowate, bo nie bierze pod uwagę realnych powodów takiej a nie innej sytuacji, a więc przekłamuje historię.
To chyba oczywiste, nieprawdaż?
Ja to generalnie mówię o okresie 1939-1945 - wtedy nie było pocisków balistycznych.Maciej3 pisze:Na odpowiednim poziomie ogólności to teraz liczą się tylko pociski balistyczne.
Bo one mogą zniszczyć ( teoretycznie ) wszystko a nic ( no może prawie nic ) nie jest w stanie im odpowiedzieć.
Więc mamy ( teoretycznie ) szanse 100% do 0%
Wniosek - cała reszta wojsk nie ma sensu.
A pancernik w bazie to taki sam okręt jak każdy inny.
A „nie liczy się” dlatego, że ma zwykle pootwierane drzwi, zmniejszoną załogę itp.
Kiedyś trzeba odpocząć.
W efekcie byle g. jest groźne jak zabezpieczenie bazy się nie sprawdzi.
Wspomniane xcrafty w tej sytuacji są śmiertelnym zagrożeniem. Na pełnym morzu nie specjalnie.
Pancerniki nie alianckie to też pancerniki. Tyle że miały ( generalnie ) o wiele słabsze działka plot i o wiele słabszą eskortę. Oraz jak już tonęły to przeciwnik miał ogromną przewagę.
To wpływa na szanse w starciu.
Chodzi o to i tylko o to.
Macieju , po raz kolejny piszę że to że przeciwnik ma dzidy nie oznacza że ja wyrzucę karabiny. Skoro pancernik jest wg ciebie lepszy niż lotniskowiec, w ogóle najlepszy a mam we flocie lotniskowce i pancerniki to pozbywam się lotniskowców nie pancerników. Buduję pancerniki a nie lotniskowce. Proste. Skoro Rosjanie nie budują pancerników (a pancerniki są najlepsze) to ja je buduję i nie oglądam się na nic, mogę zrezygnować z tych przereklamowanych lotniskowców czyż nie?Maciej3 pisze: Otóż to.
Jakoś tak wyszło po II wojnie, że akweny „pro pancernikowe” stały się „morzami wewnętrznymi” NATO. To podpada pod „układ polityczny”. Oj słowo „układ” jest nieco niebezpieczne z powodu pewnej dwuznaczności. Może lepiej napisać „konfiguracja polityczna”?
Do tego jeszcze strona przeciwna pancerników nie miała. Zresztą okrętów można było sobie radzić krążownikami czy niszczycielami. A jakby przeciwnik lotniskowce zbudował to miałby dokładnie te same problemy co my, a więc jak my nie latamy to oni też i mamy pełną symetrię. No może prawie pełną ( jak Essex kontra Illustrious ) ale akurat Anglicy to mieli dużą wprawę w lataniu w złej pogodzie, więc tego nie musieli się zbytnio obawiać. A to podpada pod „brak przeciwnika”
W roku 1946 jeszcze nie było do końca jasne jak bardzo UK przestanie się liczyć na świecie, oraz nie było jasne czy ZSRR nie zbuduje sobie nowych pancerników. Wiadomo było, że Rosjanie do budowy się szykują, coś tam planują a nawet momentami coś tam zaczynali na pochylniach klecić.
Ostatecznie nic z tego nie wyszło.
W takim układzie budowa nowych pancerników miała dość ograniczony sens.
Do ostrzału wybrzeża jakby co można zbudować monitory. Tańsze, a dzięki mniejszemu zanurzeniu mogą podejść bliżej brzegu.