Zacznijmy może od tego, że cały szum jest przysłowiową burzą w szklance wody

Taki rodzaj ucieczki do przodu i nic więcej. W kontekście "redukcji" których zasięgu nikt się w aż takiej skali nie spodziewał łapie się co popadnie aby pozyskać alternatywną wizję i może na rzecz jakoś oddziaływać.
Co do procedur to istotnie rosyjskie procedury - kompletnie u nas nie znane i spłycone jako sprowadzające się do "motywowania" naganem (co kompletnie zaburza ich faktyczną postać) są widzialnym dowodem, że nawet w głuchej dziczy "da się" wybudować atomówkę może i nie tak wymuskaną jak amierykańska ale z całą pewnością mogącą tejże napędzić zupełnie realnego stracha (tak swoją drogą gdyby Amerykańce też stosowali nasze metody to by se pobudowali...). Tak, że te procedury mimo, że realizowane może w 30% jednak działają a w każdym razie są o wiele skuteczniejsze niż rodzime rozwiązania gdzie wszystko opiera się na totalnym spontanie i swoistym oświeceniu ducha...

Starłem się kiedyś na tym tle publicznie z samym DT, który z zasady podważa wszelkie procedury a gdy pokazałem mu, że to jednak działa i nawet jego "przyboczni" w tym zgrabnie funkcjonują to się tylko nadąsał

Ot republika ustosunkowanych dzieci
Prawdziwy problem u nas to właśnie ten spontan i oczekiwanie, że nastąpi "przełom", "megasukces" wszystko będzie szybko, tanio i w rewelacyjny sposób się "samo" poukłada a akurat proces budowy okrętu wojennego to coś co stanowi zupełne przeciwieństwo takiego sposobu myślenia. To min. dlatego prawie nic na tym polu nie wychodzi. W wydanej za stalinowskich czasów książeczce - mające z zasady wykpić wszystko co przedwojenne pokazano jednak - niestety prawdziwy - sposób myślenia taki ala /slachcic w temacie dlaczego niepodjęto u nas poważniejszych badań nad silnikiem rakietowym. Sprowadzało się to do tego, że wyłożony przez jaśnie pana kapitał w skromnej nad podziw kwocie miał dać wyniki w postaci działającego prototypu już na pierwszej próbie a rzecz od razu miała rokować szanse na eksportowy hit...
Gdybym tego nie widział na żywo w jak najbardziej współczesnych czasach pomyślałbym, że propaganda - niestety taki sposób myślenia u nas istnieje, jest starannie kultywowany i pielęgnowany jako wartość sama w sobie. I dlatego min. są takie problemy ze zrozumieniem najprostszych rzeczy...
Zaś z projektem Oskara jest jeden bardzo poważny problem - to projekt pasjonata, który z ogromnym entuzjazmem podszedł do tematu i wykonał kawał roboty, którą:
Po pierwsze winny jednak wykonać chyba stosowne komórki wiadomej struktury,
Po drugie mało kto był i jest w stanie przedstawić projekt jakiejś alternatywy czy rozwiązania konkurencyjnego - być może mu sie nie chce ale fakt jet faktem...
Wszystko co powyżej niestety sprowadza się do tego, że rację ma komandor Dyskant twierdząc, że MW jest dla naszej mentalności czymś sztucznym i w pewien sposób nienaturalnym - niestety.
Ps. taką też obcą naszej kuturze zasadą, w której akurat mnie wychowano jest i to, że można i należy uczyć się od obcych jeżeli ich rozwiązania stoją od naszych na wyższym poziomie - to dla miłośników rzucania zarzutów o pro coś tam...