Re: Za kilka lat Polska będzie bezbronna na morzu?
: 2017-03-26, 14:15
Kolega Maciej chyba bardzo dobrze w krótkim nic nie mówiącym zdanku powyżej pokazał jak i dlaczego jest u nas problem - każdy się boi zająć jakieś stanowisko woląc uciekać w nic nie mówiące banały czy "śliskie" popierające wszystkie opcje komunały. Tymczasem my tutaj akurat w większym czy mniejszym stopniu znamy temat więc może moglibyśmy sobie darować taką ściężkę?
Z opcją australijską jest taki podstawowy problem, że za wszystko trzeba będzie zapłacić z własnej kieski - a więc?
Ktoś wciąż chętny? Tym bardziej, że rozważania co ona naprawdę nam daje wcale nie wymagają lat dialogów technicznych czy posiedzeń specjalistycznych komisji choć taka chętka pewnie się pojawi i nawet będzie atrakcyjna (wizyty in Australian Navy). Darujmy sobie te szkolenie kadr - było nie było są one szkolone na starych okrętach i na starych systemach - gdy przejdą na nowe i tak trzeba będzie je szkolić od zera
Może miast szkolić je na sprzęcie, którego tak naprawdę strach byłoby użyć warto byłoby kupić pakiety szkoleniowe na sprzęcie nowym? Tym którzy uważają, że taka opcja jest niedostepna oświadczam, że nic z tych rzeczy... Idźmy dalej - padło powyżej określenie, że pozyskanie OHP da nam większe zdolności plot i być może pozwoli na ich zapewnienie na pewnym średnim poziomie. Ładna i budująca teza i nawet częściowo prawdziwa - problem jednak w tym, że nawet stare OHP w teorii już nam takową zdolność dają a to jaka ona jest naprawdę to chyba nie trzeba wyjaśniać. Póki co przez wiele lat nie uczyniono prawie nic aby jakoś z tej zdolności skorzystać - co pozwala sądzić, że zmieni się to w przypadku nowych okrętów? Do tego dochodzi tez znany tu wszystkim problem specyfiki potencjalnego przeciwnika sprawiający, że okręty klasy OHP nawet w zmodyfikowanym i uzbrojonym na full wariancie są po prostu nieadekwatne do możliwego zagrożenia bo też na takie nie były wcale projektowane. To, że zwiększają nasz potencjał to akurat prawda - problem w tym, że zwiększają w stopniu, z którego niewiele wynika...
Wszyscy tu chyba zdają sobie sprawę, że prawdziwa nasza potrzeba to okręty o bardzo silnej obronie plot/przeciwrakietowej z rozbudowanymi możliwościami ZOP daleko wykraczajace poza to co oferował i Gawron i OOW. W tym sensie koncepcja Oskara choć bardzo ciekawa moim zdaniem była nieadekwatna do tej potrzeby bo jej zdolności obrony plot i zop były jakby skrojone na zupełnie innego lub nie tak blisko położonego przeciwnika (za dużo funkcji w jednym kadłubie a to ma swoje konsekwencje). Nasz problem to min, fakt, że pozwalamy politykom tak "maciejować" (bez urazy
) i wciskać nam różne poronione koncepcje odsuwające jedynie w czasie wszelkie wybory ale... jakoś nie przeszkadzające im fruwać po świecie i pobierać dodatki za "deliberowanie i bicie się z myślami" na tematy min. morskie
- ten stary numer jest jedną z głównych przyczyn trudności, gdzie rzeczy oczywiste muszą być latami definiowane i analizowane...
Wspomniane powyżej liczenie na cud czy pomstowanie na rząd, którego mało co obchodzi temat MW ma taką swoją specyfikę, że ten sam problem istniał też w II RP - tam też mało kto jarzył co potrzebne do czego za ile - znaleźli się jednak ludzie non stop prowadzący "akcje uświadamiające" i czekający na okazję kiedy można do decydentów z tematem podejść. Obawiam się, że ta stara strategia zeszła niestety na psy...
Z opcją australijską jest taki podstawowy problem, że za wszystko trzeba będzie zapłacić z własnej kieski - a więc?

Wszyscy tu chyba zdają sobie sprawę, że prawdziwa nasza potrzeba to okręty o bardzo silnej obronie plot/przeciwrakietowej z rozbudowanymi możliwościami ZOP daleko wykraczajace poza to co oferował i Gawron i OOW. W tym sensie koncepcja Oskara choć bardzo ciekawa moim zdaniem była nieadekwatna do tej potrzeby bo jej zdolności obrony plot i zop były jakby skrojone na zupełnie innego lub nie tak blisko położonego przeciwnika (za dużo funkcji w jednym kadłubie a to ma swoje konsekwencje). Nasz problem to min, fakt, że pozwalamy politykom tak "maciejować" (bez urazy

Wspomniane powyżej liczenie na cud czy pomstowanie na rząd, którego mało co obchodzi temat MW ma taką swoją specyfikę, że ten sam problem istniał też w II RP - tam też mało kto jarzył co potrzebne do czego za ile - znaleźli się jednak ludzie non stop prowadzący "akcje uświadamiające" i czekający na okazję kiedy można do decydentów z tematem podejść. Obawiam się, że ta stara strategia zeszła niestety na psy...