Strona 25 z 31

Re: Koniec ery pancerników

: 2011-11-20, 23:01
autor: MiKo
Maciej3 pisze:Niejako przy okazji jest klasą okrętu która najlepiej ze wszystkich znosi ataki lotnictwa.
Torpedowego? Hornet dostał 16 torped, a był trzy razy mniejszy od Yamato ! ;)

Re: Koniec ery pancerników

: 2011-11-21, 07:53
autor: Maciej3
Kuritę bolała głowa? - to prawda, ale czy takie ważne? Spieszył się do domu na ulubiony serial? Żona dzwoniła, że obiad stygnie?
Nie mamusia.

A na serio. Warunkiem sukcesu ( zniszczenie transportowców ) był brak eskorty.
Eskorta była.
Pykali w nią ileś czasu, zużyli sporo ( większość? ) amunicji przeciwokrętowej i torped.
Eskorta jakoś nie zatonęła. W tle był widoczny kolejny zespół.
Dalsze znęcanie się nad eskortą musiało zaowocować tym, że zaraz nie będzie czym strzelać do okrętów. A transportowce daleko. I gdzieś tam się kręci to co zniszczyło Nishimurę.
Jakby nawet to wszystko skasować, to transportowce trzeba będzie taranować.
Czyli szansy na zrealizowanie”primary target” nie ma.
A nasze pancerniki bez amunicji to nawet niszczyciele przeciwnika potopią a dużo ich było.

Samolotów w tym równaniu brak.

Uważasz, żę to przez samoloty Kurita nie miał szans?
OK.
W takim układzie likwiduję loty. Kurita nie traci tych trzech krążowników. Może topi cały taffy które spotkał ( a może nie, na szybkość zbliżania się do przeciwnika i bałagan w zespole to te samoloty miały niewielki wpływ a na pewno nie decydujący ).
Po tym fakcie nie ma już amunicji przeciwokrętowej.
Idzie dalej?
Wątpię.

A teraz sytuacja druga.
Wycofujemy te okręty na boki i robimy Kuricie korytarz do transportowców tak żeby po drodze nie bylo żadnego okręt.
Atakujemy samolotami z zespołów które są z boku i tyłu, ale poza zasięgiem dział.
Kurita traciteswoje 3 krążowniki, ale okrętów na drodze do transportowców nie ma.

I co wycofuje się?

Jak dla mnie brak szans z powodu samolotów ( w podtekście wyłącznie,czy głównie ) to taka sama prawda jak dżentelmenizm i uprzejmość brytoli.
MiKo pisze:
Maciej3 pisze:Niejako przy okazji jest klasą okrętu która najlepiej ze wszystkich znosi ataki lotnictwa.
Torpedowego? Hornet dostał 16 torped, a był trzy razy mniejszy od Yamato ! ;)
A Yahagi tyle samo co Yamato i co?
A shoho to pewnie więcej.

Re: Koniec ery pancerników

: 2011-11-21, 09:03
autor: MiKo
Maciej3 pisze:Pykali w nią ileś czasu, zużyli sporo ( większość? ) amunicji przeciwokrętowej i torped.
A skąd ci to z kolei przyszło do głowy ?!? Przeciwlotniczej to tak.

Kurita stracił cztery krążowniki - musisz zmienić to "niezłe streszczenie" na jakieś lepsze ;)
A Yahagi tyle samo co Yamato i co?
A shoho to pewnie więcej.
No tylko tyle, że torpedom zbytnio nie przeszkadza, czy to pancernik, czy lotniskowiec.

Re: Koniec ery pancerników

: 2011-11-21, 10:51
autor: Maciej3
A skąd ci to z kolei przyszło do głowy ?!? Przeciwlotniczej to tak.
Obydwu.
W tym przypadku wystrzelanie 20 czy 30% amunicji to już końcówka
Zatopiono raptem jedną puszkę. Było jeszcze kilka. W tle następny zespół. Zakładając tą samą skuteczność ile zostanie na transportowce?
Kurita stracił cztery krążowniki - musisz zmienić to "niezłe streszczenie" na jakieś lepsze ;)
Z pamięci.
Chokai, Suzuya, Chikuma.
Ale cóż jak się krytykuje swoje własne streszczenie.....
Chyba, że doliczamy uszkodzone.
I nawet jakby stracił 5, albo 2 to co to zmienia?
No tylko tyle, że torpedom zbytnio nie przeszkadza, czy to pancernik, czy lotniskowiec.
Owszem, ale jak torpedy uderzają w tonący wrak, to nieco nabijają statystykę.

Re: Koniec ery pancerników

: 2011-11-21, 11:37
autor: Colonel
I tak era pancerników już minęła, a era lotniskowców przeminie w ciągu najbliższych 20 - 40 lat.

Re: Koniec ery pancerników

: 2011-11-21, 12:13
autor: Adam
Oj chyba nie tak szybko. Wprowadzanie demokracji w różnych krajach, osobliwe tych zasobnych w surowce naturalne, jeszcze długo będzie wymagało wsparcie lotniczego jakie mogą zapewnić tylko lotniskowce.
Amerykanie ciągle je budują, wprowadzając do produkcji nowy typ, Anglicy budują swoje, Francuzi myślą o czymś "do pary" dla de Gaulle, Chińczycy uczą się budować i pewnie parę sztuk zbudują, Rosjanie też nie chcą poprzestać na Kuzniecowie, Indie też rozwijają takie siły. Do tego nie tracą na popularności mniejsze jednostki, czego przykładem Włosi czy też coraz bardziej "lotniskowcowate" japońskie "niszczyciele", o ewoluujących w tym kierunku desantowcach nie mówiąc - przykładem amerykańska America, hiszpańskie i australijskie "desantowce" i francusko - rosyjski sukces Mistrali.

Re: Koniec ery pancerników

: 2011-11-21, 13:24
autor: Kossakowski

Ja też mówię o czasach współczesnych. Więc Rosjanie i Chińczycy powinni budować pancerniki? Rosjanie to nie wiem, ale Chińczycy budują... lotniskowiec :D. Choć podobno pancernik, tańszy, lepszy i uniwersalniejszy - może chińskie społeczeństwo chciało lotniskowca, a nie pancernika. Aha wiem nie potrafią budować pancernika. To może US Navy powinna zacząć budować pancernik - co by mógł zatopić ten chiński lotniskowiec w razie co.
Rosjanie to nawet zbudowali coś pancerniki-podobnego, Kirov to przecież takie Ohne Panzer Quatsch :-D Za wesoło to jego załoga by nie miała jakby coś trafiło tą jego "wystawę sklepowa"
Natomiast Chińczycy to GADAJĄ, że budują lotniskowiec, zresztą kiedy on powstanie

Re: Koniec ery pancerników

: 2011-11-21, 16:34
autor: ALF
Maciej3 pisze:
Kurita stracił cztery krążowniki - musisz zmienić to "niezłe streszczenie" na jakieś lepsze ;)
Z pamięci.
Chokai, Suzuya, Chikuma.
Ale cóż jak się krytykuje swoje własne streszczenie.....
Chyba, że doliczamy uszkodzone.
I nawet jakby stracił 5, albo 2 to co to zmienia?
Poza tym, Chikuma dobita przez Nowaki, a Kumano oberwał od Johnstona, bombki trochę narozrabiały, ale do bazy dopłynął.

Re: Koniec ery pancerników

: 2011-11-21, 18:57
autor: MiKo
Maciej3 pisze: Obydwu.
W tym przypadku wystrzelanie 20 czy 30% amunicji to już końcówka
Coraz ciekawiej. To znaczy, że jak zostaje 70% amunicji to już trzeba wiać do bazy? To Oldendorf chyba powinien popełnić harakirii w Surigao:D
Zatopiono raptem jedną puszkę. Było jeszcze kilka. W tle następny zespół. Zakładając tą samą skuteczność ile zostanie na transportowce?
Coś tu logika kuleje. Pytanie brzmiało czy "ataki samolotów były główną przyczyną odwrotu Kurity". Jak nie ma ataków z powietrza to nie ma uników, nie ma uszkodzeń, nie ma straconych okrętów, nie ma zwiększania dystansu itd. - to wszystko ma wpływ na celność.
Czyli jak by nie było ataków z powietrza celność byłaby lepsza. Czyli Kurita przeszedł by obok Taffy III, smarknął ze średniej i popłynął dalej.
Z pamięci.
Chokai, Suzuya, Chikuma.
Ale cóż jak się krytykuje swoje własne streszczenie.....
Chyba, że doliczamy uszkodzone.
I nawet jakby stracił 5, albo 2 to co to zmienia?
Nie wiem czy dobrze odbieram, ale ja nie pisałem o Samar. Może gdzieś przyczynkowo, pobieżnie, przy innej historii.
A czy wyrażenie "Kurita stracił" - koniecznie musi oznaczać zatopienie? Nie, nie doliczmy uszkodzonych (bo zostałyby chyba tylko niszczyciele). Ciągle mówimy o straconych - o uszczerbku siły bojowej zespołu Kurity podczas bitwy. O tych okrętach, które już się nie liczyły w bitwie, w momencie podejmowania decyzji o odwrocie.
Pewnie nie wiele zmienia, ale zawsze ;)
Owszem, ale jak torpedy uderzają w tonący wrak, to nieco nabijają statystykę.
Ale nabijają każdemu typowi, nie wyłączając pancerników.

Re: Koniec ery pancerników

: 2011-11-21, 19:25
autor: jogi balboa
ALF pisze:
Maciej3 pisze:
Kurita stracił cztery krążowniki - musisz zmienić to "niezłe streszczenie" na jakieś lepsze ;)
Z pamięci.
Chokai, Suzuya, Chikuma.
Ale cóż jak się krytykuje swoje własne streszczenie.....
Chyba, że doliczamy uszkodzone.
I nawet jakby stracił 5, albo 2 to co to zmienia?
Poza tym, Chikuma dobita przez Nowaki, a Kumano oberwał od Johnstona, bombki trochę narozrabiały, ale do bazy dopłynął.
Wątek jak widzę kwitnie w najlepsze. :D

No i proszę. Tak o to nie drobnica, a ciężkie opancerzone okręty, mówmy o nich Full Panzer Quatsch…
Jak to szło?... a tak ”ginęły jeden po drugim”. :cojest:

Re: Koniec ery pancerników

: 2011-11-21, 21:08
autor: Maciej3
Coraz ciekawiej. To znaczy, że jak zostaje 70% amunicji to już trzeba wiać do bazy? To Oldendorf chyba powinien popełnić harakirii w Surigao:D
Jak się ma w perspektywie spotkanie ze sporo silniejszym przeciwnikiem to tak.
A Olendorf właśnie trochę się bał, że mu amunicji zbraknie ( choć przychodził przeciwnik 3x słabszy od niego ) i rozbił wszystko by amunicję oszczędzać.
Z doskonałym skutkiem zresztą.
Kurita lokalną przewagę miał. Ale globalnej nie i doskonale sobie z tego zdawał sprawę.
Olendorf wiedział, że ma tyły chronione przez Halseya ( jaka była rzeczywistość to inna sprawa )
Do tego był wyższy cel – chronić transportowce. To też nieco zmienia priorytety.
Nie wiem czy dobrze odbieram, ale ja nie pisałem o Samar. Może gdzieś przyczynkowo, pobieżnie, przy innej historii.
To w takim układzie, skoro mówimy o utracie przez Kuritę 4 krążowników.
Coraz ciekawiej.
oraz
Cały świat się dziwi...
A więc
No dobrze, może nie miałeś okazji jeszcze czegoś czytać o Leyte więc opowiem ci jak było.
Kurita spotkał sobie okręty podwodne. Wtedy stracił 2 krążowniki zatopione + jeden uszkodzony wycofany.
Potem sobie szedł dalej, coś tam do niego strzelało i zatopiło Musahi, więc zawrócił. Jak się Tokio dowiedziało, co on tam wyrabia to mu kazało jednak iść i walczyć. Więc poszedł na te transportowce. W międzyczasie Halsey grzecznie zrobił to o co go Japończycy poprosili, więc Kurita spotkał na swojej drodze tylko lotniskowce eskortowe z niszczycielami.
Wtedy podczas stukania do nich stracił
3 krążowniki zatopione ( od samolotów, pomińmy co tam kogo dobijało, przecież dobijali nie dla przyjemności ) oraz 1 ciężko uszkodzony ( od niszczyciela )
W kontekście 4 krążowników od samolotów to tak coś nie teges. Niezależnie jakby się nie liczyło.
Ale nie bądźmy aptekarzami, pies trącał jeden krążownik w te czy tamte.
Na samym końcu nie bardzo mógł iść dalej ( to znaczy mógł, tyle że z marną szansą na jakiś sensowny sukces ) bo mu pocisków i torped brakowało.


Na tym w sumie kończę, bo to nudne.
Zaznaczę tylko, że warto zrzucić z oczu klapki z napisem „pancernik” wtedy opancerzone działa floty nie zasłaniają.
A jak się zrzuci z jednego oka klapkę z napisem „samolot” a z drugiego z napisem „lotniskowiec”, to pole widzenia robi się jeszcze szersze.

Re: Koniec ery pancerników

: 2011-11-21, 21:55
autor: MiKo
Maciej3 pisze: Jak się ma w perspektywie spotkanie ze sporo silniejszym przeciwnikiem to tak.
A Olendorf właśnie trochę się bał, że mu amunicji zbraknie ( choć przychodził przeciwnik 3x słabszy od niego ) i rozbił wszystko by amunicję oszczędzać.
Z doskonałym skutkiem zresztą.
Kurita lokalną przewagę miał. Ale globalnej nie i doskonale sobie z tego zdawał sprawę.
Olendorf wiedział, że ma tyły chronione przez Halseya ( jaka była rzeczywistość to inna sprawa )
Do tego był wyższy cel – chronić transportowce. To też nieco zmienia priorytety.
Kurita w perspektywie miał spotkanie z transportowcami. Tak zakładał plan. Oldendorf (zamienianie sylab to też moja plaga ;)) trochę się bał, miał ze 20% amunicji, ale nie uciekał. Kurita miał 70% nie bał się, ale uciekł. Kurita też miał wyższy cel - atakować transportowce.
"Brak amunicji" Kurity to chyba za bardzo naciągany powodów odwrotu Kurity. Przypominam szukamy głównych.
Kurita spotkał sobie okręty podwodne. Wtedy stracił 2 krążowniki zatopione + jeden uszkodzony wycofany.
Potem sobie szedł dalej, coś tam do niego strzelało i zatopiło Musahi, więc zawrócił. Jak się Tokio dowiedziało, co on tam wyrabia to mu kazało jednak iść i walczyć. Więc poszedł na te transportowce.
Znowu pogubiłeś stracone krążowniki :nonono:

W międzyczasie Halsey grzecznie zrobił to o co go Japończycy poprosili, więc Kurita spotkał na swojej drodze tylko lotniskowce eskortowe z niszczycielami. Wtedy podczas stukania do nich stracił 3 krążowniki zatopione ( od samolotów, pomińmy co tam kogo dobijało, przecież dobijali nie dla przyjemności ) oraz 1 ciężko uszkodzony ( od niszczyciela ). W kontekście 4 krążowników od samolotów to tak coś nie teges. Niezależnie jakby się nie liczyło.
Eeee... a gdzie ja napisałem, że Kuricie pod Samar amerykańskie samoloty zatopiły 4 krążowniki?
Na samym końcu nie bardzo mógł iść dalej ( to znaczy mógł, tyle że z marną szansą na jakiś sensowny sukces ) bo mu pocisków i torped brakowało.
Nie, nie brakowaoło mu amunicji ani torped. Amunicji brakowało Oldendorfowi. 70 to nie 20. Ja zdaję sobie sprawę, że można pewne rzeczy relatywizować, ale tutaj raczej to nie przejdzie. Rozumiem, że więcej "głównych powodów" przerwania akcji przez Kuritę nie ma?
Na tym w sumie kończę, bo to nudne.
Zaznaczę tylko, że warto zrzucić z oczu klapki z napisem „pancernik” wtedy opancerzone działa floty nie zasłaniają.
A jak się zrzuci z jednego oka klapkę z napisem „samolot” a z drugiego z napisem „lotniskowiec”, to pole widzenia robi się jeszcze szersze.
Bardzej przydałaby się świadomość, że nie zawsze można obronić najbardziej absurdalną tezę, poprzez długie i namiętne rozmydlanie tematu ;)

Re: Koniec ery pancerników

: 2011-11-21, 22:39
autor: Maciej3
W sumie miałem milczeć, ale co tam.
Oldendorf (zamienianie sylab to też moja plaga ;)) trochę się bał, miał ze 20% amunicji, ale nie uciekał.
Miał przewagę ze 3:1 i raczej niewielkie szanse na to że sytuacja się odwróci. Miał ogromną szansę na obronienie transportowców przed przeciwnikiem. Co zresztą zrobił.
Kurita miał 70% nie bał się, ale uciekł. Kurita też miał wyższy cel - atakować transportowce.
Nie wiem czy akurat miał 70% amunicji, nie sprawdzałem tego. Tak palnąłem na pałę. Tłucze mi się po głowie, że krążowniki miały duuużo mniej. Stanów pancernikowych nie widziałem, wiec oceniam na czuja sądząc z czasu i intensywności akcji. Może miał 80 a może 60.
Najważniejsze, że okazało się, że nie ma szans na dojście do transportowców w stanie pozwalającym na zaszkodenie im. Przy czym mało istotne staje się czy nie mógł zaszkodzić dlatego, że nie ma czym strzelać, bo się wypsztykał na puszki, czy dlatego, że mu okręty potopili.
Tyle, że wycofał się nieco za wcześnie. Dobicie tego taffy nie stanowiło problemu. Czyżby odezwała się litość dla amerykańskich marynarzy?
"Brak amunicji" Kurity to chyba za bardzo naciągany powodów odwrotu Kurity. Przypominam szukamy głównych.
jak przeczytałem teraz mój post, to faktycznie wyszło niezgrabnie.
Nie nie był to jedyny powód.
Jednego pewnie się nie znajdzie.
Jeśli już to stawiam na brak możliwości dojścia do transportowców i poważnego zaszkodzenia im.
Ale samoloty były tylko jednym z czynników który to dojście uniemożliwiał, a nie jedynym, a swierdzenie "Kurita nie miał szans, bo go atakowały samoloty" jest wprowadzające w błąd.
Kuria nie miał szans, bo Amerykanie mieli dużo wszystkiego, jest prawdziwe. Nawet jak to "dużo" było o kilka godzin marszu dalej.
Zabierz okręty ( nawet te małe ) z drogi Kurity i atakuj tylko samolotami, być może dojdzie i coś tam poniszczy.
Zabierz samoloty i zostaw same okręty, być może dojdzie i coś tam poniszczy.
Znowu pogubiłeś stracone krążowniki :nonono:
Które konkretnie. Owszem pouszkadzane to były chyba wszystkie. A o którym konkretnie straconym zapomniałem? Tylko bez Mogami proszę. To nie Kurita
Eeee... a gdzie ja napisałem, że Kuricie pod Samar amerykańskie samoloty zatopiły 4 krążowniki?
Chyba nigdzie.
Ale było, o tym, że Kurita nie miał szans bo atakowały go samoloty ( jak rozumiem innych powodów wycofania nie było ), była mowa o Samar a nie całym Leyte, było ze stracił 4 krązowniki ( ja pisałem o trzech zatopionych przez samoloty i zostałem poprawiony na 4 ), stąd wysnułem wniosek, że mowa o czwórce dziabniętej przez samoloty pod Samar.
Może czegoś nie zrozumiałem.
Zdarza się.
Bardzej przydałaby się świadomość, że nie zawsze można obronić najbardziej absurdalną tezę, poprzez długie i namiętne rozmydlanie tematu
Owszem. I taką absurdalnością jest twierdzenie, że to lotniskowce czy samoloty spowodowały kres ery pancerników i żadne zaklinanie rzeczywistości tego nie zmieni.
Ogólny rozwój techniki, polityczny ( nie spisek antypanernikowy tylko inny porządek świata ), inny sposób prowadzenia wojen itd itp.
Każdy z tych czynników jest ważny. Jeden bardziej, drugi mniej. Bez któregokolwiek ( no może prawie każdego ) pancerniki nadal by pływały.
Może to nico komplikuje sprawę, ale skrajne uproszczenie ( zamieniamy pancernik na lotniskowiec i mamy wszystko piekne fajne i jasne ) jest conajwyżej półprawdą. A każda półprawda jest całym kłamstwem.


I tak jeszcze jedno.
Kuantan, Perl, Tarent, Yamato, Roma to wszystko nie są głupie przykłady, bo pokazują, że w sprzyjających okolicznościach samolot może zatopić pancernik.
Scharnhorst to jest głupi przykład bo pokazuje, że w niesprzyjających okolicznościach samolot nie może zatopić pancernika ( czy czegokolwiek innego ).
Też przywykłem.

Re: Koniec ery pancerników

: 2011-11-22, 11:01
autor: EMP74
A może ktoś po WWII lub pod jej koniec zaczął się zastanawiać jak rozwinie się lotnictwo a jak obrona plot? I wyszło mu że do uzbrojenia wchodzą samoloty odrzutowe, wyposażone w bomby/rakiety kierowane które pozwalają na atak spoza zasięgu artylerii plot. Rakiety AA były w powijakach i nie było pewne co z nich wyjdzie. Tak więc jedynym skutecznym środkiem obrony okrętów przed atakiem z powietrza były samoloty a więc konieczne były lotniskowce. A skoro mamy lotniskowiec z myśliwcami to dlaczego nie zabrać na pokład samolotów bombowych? Tak więc pancernik stał się zbędny bo jego artyleria AA przeciw samolotowi odrzutowemu atakującemu z pułapu kilkunastu kilometrów i odległości kilku/kilkudziesięciu była tak skuteczna jak ta na niszczycielu czy korwecie - wcale.
Po jakimś czasie pojawiły się pierwsze rakiety AA i okręt mógł się bronić skutecznie przed nowoczesnymi samolotami (lepiej lub gorzej ale jednak mógł). I tutaj pancerz był atutem bo pozwalał przetrwać więcej trafień ale kiedy pojawiła się broń jądrowa udoskonalona na tyle że głowica stała się poręczna żaden pancerz nie był w stanie obronić okrętu. Żaden więc nie było sensu go dźwigać. Ponadto okazało się że wielkie działa są nieporęczne. Dlaczego? Duże działa muszą być blisko celu. Dowieźć je tam można tylko pod osłoną samolotów a przecież samoloty mogły zrobić to samo co wielkie działa w dodatku z większej odległości i szybciej. Więc po co ciągać ze sobą tą wielką i ciężką artylerię?
Jednocześnie bardzo rozwinęły się okręty podwodne - okazało się że warto je rozwijać ponieważ są trudne do wykrycia a można je uzbroić w broń bardzo potężną - rakiety i torpedy z głowicami jądrowymi. Więc to one stały się głównym zagrożeniem i celem dla floty. I znów okazało się że z OP bardzo dobrze radzi sobie lotnictwo a pancerniki wcale.
A dziś? Cele przed jakimi stoją flot państw które stać na pancerniki lepiej realizują lotniskowce, OP czy krążowniki rakietowe/niszczyciele/fregaty. W dodatku taniej (taniej bo do zrealizowania zadań jakie może wykonać jeden lotniskowiec potrzeba kilku pancerników) . A działa elektromagnetyczne ? No cóż mamy rok 2011, 2012 już puka do nas a jakieś nowe informacje o projekcie wskazujące na realne postępy pochodzą z 2007 roku. Dlaczego ? Bo postępów nie ma , byłyby gdyby władować w projekt ogromną kasę (dlatego pojawiają się w internecie artykuły sponsorowane o tym jak to już już zaraz ) . Ale realnych efektów nie ma i długie lata nie będzie.

Re: Koniec ery pancerników

: 2011-11-22, 12:26
autor: clavdivs
EMP74
Bardzo dobrze napisane :)

W wcześniejszym poście napisałem, dlaczego flota skupiona wokól lotniskowca, ma przewagę nad okrętami nawodnymi.
Nawet jeśli pancernik przyszłości będzie miał możliwość współpracy z AWACS-em, to w rejonie przewagi lotnictwa wroga loty wszelkich pojazdów bedą mocno utrudnione jeśli wogóle możliwe. Bardzo duży zasię uzbrojenia, będzie skrępowany brakiem efektywnych środków obserwacji i monitoringu pola walki.
System satelitarny ma nadal swoje ograniczenia.

Porównanie bytu pancernika do bytu czołgu, też jest nie trafiona. Obecnie żadne panstwo nie wprowadza nowych człgów. Poza tym nic lepszego jeszcze nie wymyśłono od czołgu.
Wojna w iraku przeszacowała duża odporność M1 Abrams, łatwo znależć w internecie wypalone wraki. Wizja lekkiej, bardzo mobilnej jednostki staje się bardziej atrakcyjna. Prace nad lekka armatą kal 105 mm zostały zakończone sukcesem, może zostać z powodzeniem wykorzystana w lżejszym pojeżdzie. Wojska obecnie coraz częściej stawiają na mobilność, rozpoznanie, siła ognia.

Dzisiejsze okręty wojenne budowane z "klocków".Modernizacja polega na wyjęcia segmentu i wstawieniu nowego. Taka technika sprzyja długowieczności okrętu i sukcesywnie może być modernizowany bez wybujałych kosztów.
Wprowadzenie nowego opancerzenia bardzo mocno podniesie koszty, jeśli wogóle kadłub taki będzie możliwy do budowy w technice segmentowej, także utrudni wszelkie przebudowy.

Spora iłość rakiet w wyrzutniach pionowego startu( obecnie sytem ten nie ma sobie równych) i umieszczony w pobliżu armat dużego kalibru ( komory amunicyjne) mocno utudnia przeżywalność okrętu pod względem "nieszczęśliwego trafienia"- o ile pamiętam to ten problem był gwożdziem do trumny nad przyszłym BBN. :)

Wieża oraz lufy mocno nie sprzyjają technologi stealth.

Działa elektromagnetyczne jeśli powstana będą batem na pancerz, 7000 m/s nic nie wytrzyma.
Dzisiejsze jednosti też mają spore zdolności przetrwania. Przykład nieszczyciela USS Cole,500 kg tnt na klatę nie powstydził by się nawet ciężki krążownik .

Jak widać przyszłość pancernych kolosów nie rysuję się różowo, a lotniskowce?

USS NImiz jest starszy ode mnie o 5 lat i nadal nie widać żeby ktoś chciał go odsyłać na żyletki, czy stawiać jako obiekt muzealny.
Przypominam że długowieczne Iowy większość swojego żywota spędziły w rezerwie.

Chociaż jest nadzieja...... galaktyczne pancerniki :D

Re: Koniec ery pancerników

: 2011-11-22, 14:27
autor: Kossakowski
A może ktoś po WWII lub pod jej koniec zaczął się zastanawiać jak rozwinie się lotnictwo a jak obrona plot? I wyszło mu że do uzbrojenia wchodzą samoloty odrzutowe, wyposażone w bomby/rakiety kierowane które pozwalają na atak spoza zasięgu artylerii plot. Rakiety AA były w powijakach i nie było pewne co z nich wyjdzie. Tak więc jedynym skutecznym środkiem obrony okrętów przed atakiem z powietrza były samoloty a więc konieczne były lotniskowce. A skoro mamy lotniskowiec z myśliwcami to dlaczego nie zabrać na pokład samolotów bombowych? Tak więc pancernik stał się zbędny bo jego artyleria AA przeciw samolotowi odrzutowemu atakującemu z pułapu kilkunastu kilometrów i odległości kilku/kilkudziesięciu była tak skuteczna jak ta na niszczycielu czy korwecie - wcale.
Oczywista prawda, przed DWŚ nikt nie doceniał samolotów, więc cała tą ochronę przed nimi traktowano po macoszemu. Pozwoliło to brylować lotniskowcom w tym okresie, bo dopiero uczono się zwalczać zagrożenie lotnicze. Pod koniec wojny wreszcie dano radę trochę nadgonić i takie SoDaki i NoCary potrafiły się ładnie odgryzać falom samolotów. Rakiety plot znowu przeważyły nieco szalę i obecnie dopóki nie wyeliminuje się zagrożenia z ich strony ataki lotnicze są mocno kłopotliwe.
Ponadto okazało się że wielkie działa są nieporęczne. Dlaczego? Duże działa muszą być blisko celu. Dowieźć je tam można tylko pod osłoną samolotów a przecież samoloty mogły zrobić to samo co wielkie działa w dodatku z większej odległości i szybciej. Więc po co ciągać ze sobą tą wielką i ciężką artylerię?
Dzisiejsze działa mogłyby razić na duże odległości co już ustaliliśmy. Samoloty dalej, ale jeżeli koniecznie chcemy strzelać na ekstremalne dystanse to mamy przecież rakiety. Większe i więcej niż na fregacie/krążowniku, a więc pancernik ma tutaj swoją niszę.
Jednocześnie bardzo rozwinęły się okręty podwodne - okazało się że warto je rozwijać ponieważ są trudne do wykrycia a można je uzbroić w broń bardzo potężną - rakiety i torpedy z głowicami jądrowymi. Więc to one stały się głównym zagrożeniem i celem dla floty. I znów okazało się że z OP bardzo dobrze radzi sobie lotnictwo a pancerniki wcale.
Mimo, że tak sobie dobrze radzi to lotniskowcowa grupa uderzeniowa chroniona jest przez własne OP, oraz okręty ZOP. Mimo to czasem jakiś Gotland robi zdjęcia peryskopem jak to stoi niewykryty idealnie na pozycji do wystrzelenia torped :wink: Pancernik oczywiście miałby mniej śmigłowców ZOP (powiedzmy nie 6 co na Nimitzu tylko 2/3) i nie miałby samolotów ZOP (no tutaj większy ból), z drugiej strony jest odporniejszy na bezpośrednie trafienie. Przy czym i tak najbardziej liczy się tutaj praca eskorty by nie dopuścić wrogiego OP do zbliżenia.
OP dziś królem oceanów i tyle :P
A dziś? Cele przed jakimi stoją flot państw które stać na pancerniki lepiej realizują lotniskowce, OP czy krążowniki rakietowe/niszczyciele/fregaty. W dodatku taniej (taniej bo do zrealizowania zadań jakie może wykonać jeden lotniskowiec potrzeba kilku pancerników) .
Dlatego nie ma obecnie pancerników, jest jedna super flota USA, której nic nie zagraża. Szansa, że nawet najlichsza korweta zostanie uszkodzona są nader mizerne, więc po co pancerz. Pewnie Chińczycy chcieliby mieć takiego super-Kirowa do walki z lotniskowcami, ale oni technologiczne to dalej lata 70 jeżeli chodzi o MW. Rosjanie nie mają pieniędzy, żeby utrzymać w jakimś sensownym stanie to co mają, a co dopiero budować nowe okręty. Ah sorry kupili Mistrale, chyba sami nie wiedzą po co.

Spora iłość rakiet w wyrzutniach pionowego startu( obecnie sytem ten nie ma sobie równych) i umieszczony w pobliżu armat dużego kalibru ( komory amunicyjne) mocno utudnia przeżywalność okrętu pod względem "nieszczęśliwego trafienia"- o ile pamiętam to ten problem był gwożdziem do trumny nad przyszłym BBN. :)
Jeżeli jest to z gruntu niemożliwe to faktycznie koncepcja pancernika nie ma sensu. Powtarzam, że dla mnie taki okręt miałby swoje ważne miejsce na polu walki jeżeli można ochronić komory amunicyjne oraz siłownię przed większością środków rażenia. Dziś opancerza się MBT, które w od przodu są odporne w zasadzie na wszystko co może je trafić. Okręt to oczywiście wielokrotnie bardziej skomplikowana konstrukcja, ale skoro da się z czołgiem to pewnie da się i z okrętem. Przy czym USA w obecnej sytuacji i tak ten okręt nie byłby potrzebny nawet jakby był niezatapialny.
Dzisiejsze jednosti też mają spore zdolności przetrwania. Przykład nieszczyciela USS Cole,500 kg tnt na klatę nie powstydził by się nawet ciężki krążownik .
W takim razie jak wytrzymały byłby okręt od początku stworzony do przyjmowania na klatę ciężkich ciosów?
USS NImiz jest starszy ode mnie o 5 lat i nadal nie widać żeby ktoś chciał go odsyłać na żyletki, czy stawiać jako obiekt muzealny.
Przypominam że długowieczne Iowy większość swojego żywota spędziły w rezerwie.
Dobrze dają sobie radę w obecnych konfliktach kolonialnych.
Dlaczego ? Bo postępów nie ma , byłyby gdyby władować w projekt ogromną kasę (dlatego pojawiają się w internecie artykuły sponsorowane o tym jak to już już zaraz ) . Ale realnych efektów nie ma i długie lata nie będzie.
Jak pocięto program Zumwalta to działo straciło rację bytu. Zwyczajnie nie ma platformy, która miałoby je przewozić.