Nie ma się co denerwować na rzeczy bez znaczenia. Gadulstwo godzinami to o tym to o owym to nasza narodowa specyfika od co najmniej kilkuset lat więc po prostu nie czytać bo niczego tak naprawdę się nie traci

Na temat rodzimych pomysłów i koncepcji oraz nigdy nie zrealizowanych reform armii czy floty możnaby wydać z kilkadziesiąt tomów każdy po kilkaset stron

- no taki urok naszych "dyskusji" przeplatanych totalnym "spontanem" zupełnie przypadkowych decyzji.
Wbrew pozorom nie ma się czym martwić tak naprawdę. Śmiglaki w tym roku jakieś pewnie kupią, NDR z czasem pewnie przejmie rolę baterii obrony wybrzeża w pełnym zakresie pokrycia wybrzeża. Coś tam na misje także wyklepią czy nawet kupią.
Na realizację planów budowy floty adekwatnej do możliwych zagrożeń przecież i tak nie ma i nie będzie kasy więc czym tu się denerwować? Że decyzje odwlekają z roku na rok? Przecież wszyscy tu wiemy, że jeżeli nawet są pieniądze to mała szansa aby poszły akurat na flotę - no chyba, że ktoś przedstawi "miażdżące argumenty", że "musimy" je mieć. Ale ja takiego kogoś przyznam nie znam i obawiam się, że opinie p. Dury w niczym nie przybliżą nas do realizacji jakiegokolwiek programu morskiego.
Ewentualny zakup fregat z Australii sensu zbyt wielkiego nie ma no chyba na zasadzie totalnej zapchajdziury dla ratowania etatów. Sęk w tym, że i tak taniej będzie i jest "udawać", że mamy okręty niż ponosić wielopoziomowe nakłady na zakup czegoś nowszego. To zresztą nie tylko kwestia kasy ale i mentalności czy w zasadzie strachu przed nowym. Kluczowym "wydarzeniem roku" będzie tak naprawdę decyzja o "łodziach podwodnych" - jeżeli jej w tym roku nie będzie będziemy mieć widzialny znak, że "nowa ekipa" tak naprawdę po staremu prowadzi sprawy floty i, że "będzie lepiej" jak się koniunktura polepszy co niekoniecznie musi mieć w naszym kraju kiedykolwiek miejsce...

Swoją drogą to nam się "udało" być pasjonatami techniki morskiej w kraju mającym tak dziwaczne spojrzenie akurat na ten temat?
Pozdrawiam