Bardzo dobry odcinek, choć chyba raczej w większym stopniu poświęcony rebelii 1893-1894 niż samemu pancernikowi. Ale to dobrze (przynajmniej według mnie).
Co do innych uwag, to nie jestem w tej chwili pewny, czy działo dynamitowe na Nitheroy miało kaliber 15 cali - wydaje mi się, że było nieco mniejsze (ale musiałbym to sprawdzić). Byłbym też ostrożniejszy z tymi represjami wobec rebeliantów, bo były, ale mieściły się w "ówczesnych standardach".
I nie porównywałbym zakupów okrętów przez Brazylię podczas tej rebelii i przez USA lub Japonię przed wojnami z Hiszpanią i Rosją. Brazylijczycy, tak jak było to powiedziane, kupowali wszystko co się dało, z sensem i bez sensu. Amerykanie dość okazyjnie parę wartościowych okrętów (m.in. dwa krążowniki budowane dla Brazylii) i trochę "barachła", ale tylko do zadań pomocniczych (z pełną premedytacją). Japończycy zaś dwa krążowniki pancerne o dużej wartości bojowej i dla nich bardzo przydatne (głównie dlatego, że nie udało im się kupić od Chile dwóch budowanych dla nich pancerników, które chcieli kupić Rosjanie, a ostatecznie kupili Brytyjczycy by Chilijczycy nie sprzedali ich Rosjanom, którzy dawali więcej - Japończycy byli już wtedy sojusznikami W. Brytanii). Tak nawiasem - to też arcyciekawy temat (prawie materiał na film sensacyjny lub coś w tym rodzaju)
Można by przewrotnie zapytać a który kraj w Ameryce Południowej w tamtym czasie nie był "zamordystyczny" i z pełnią swobód obywatelskich.
Nie było takowych, ale Paragwaj był nawet na tle innych tamtejszych krajów specyficzny. Miał cechy państwa totalitarnego, choć ów totalitaryzm był w dużym stopniu akceptowany przez obywateli (rządy sprawowane były w miarę rozsądnie). Zniesienie niewolnictwa nie jest tu, według mnie, jakąś istotną miarą. Tym bardziej, że w Paragwaju niewolnictwo nie odgrywało aż tak dużej roli ekonomicznej, w Brazylii zaś jak najbardziej.
Co do Solano Lopeza... wiem, że obecnie robi za bohatera narodowego. Ale na tle swych poprzedników wypada zdecydowanie negatywnie. Facet wplątał swój kraj w wojnę, choć nie była ona nie do uniknięcia. Miał ewidentnie rozdęte ego i brak zdolności (choć uważał się za wielkiego wodza). Dla Paragwaju był, według mnie, przekleństwem. Wielokrotnie wykazywał swą małość, nie był też człekiem odważnym (choć zginął dzielnie), ludzkim życiem szafował jednak łatwo (i głupio, biorąc pod uwagę to, że zasoby ludzkie Paragwaju były mocno ograniczone w stosunku do nieprzyjaciół). Generalnie, mam o nim jak najgorsze zdanie.
O pani Lynch się nie wypowiadam, gdyż za mało o niej wiem. Brazylijczycy rzecz jasna mogli o niej pisać niezbyt pochlebne rzeczy, ale np. w przypadku Lopeza swą opinię nie opieram na podstawie tego co o nim inni pisali tylko na podstawie tego co wiem z wielu źródeł i jak oceniam jego decyzje. Co do pani Lynch, to w niektórych opiniach można spotkać się ze zdaniem, że nie miała na niego dobrego wpływu, ale to nie jest do końca takie pewne - nie chcę tu spekulować. Przy czym nawet gdybym ją oceniał, to nie ze względu na to jak się prowadziła, tylko do jakiego stopnia miała wpływ na zachowanie Lopeza
Ale tak to bywa z postaciami historycznymi, że oceniane są bardzo różnie. Szczególnie takie, na temat których powstaje legenda (zazwyczaj już po ich śmierci). A z legendą polemizować trudno...
Odnoszę wrażenie, że Paragwajczycy potrzebowali jakiegoś herosa i padło na Lopeza (z różnych powodów). Moim zdaniem, wybrali fatalnie.