Witam,
jogi balboa pisze:
niestety miałem z tym w życiu do czynienia, niestety bo nie cierpię statystyki. chciałem jedynie powiedzieć że istnieje pewna niewielka szansa na to że na powiedzmy 50 strzałów nie uzyskamy żadnego trafienia, podobnie jak istnieje niewielka szansa że trafi się prosto w magazyn pierwszym strzałem.
I nigdzie tego nie kwestionowałem, że taka szansa istniej. Tyle tylko, że tak bardzo odbiega, od wartości oczekiwanych, że kiedy odbiega in plus możemy rezultat spokojnie nazwać fuksem, kiedy in minus pechem.
niestety historia pokazuje że "małoprocentowe" trafienia dosyć często miały miejsce. PoW dostał akurat w pomost bojowy, Hood w magazyn, Bismarck po kolei we wszystkie dalmierze, DoY od scharnhorsta bodajże w maszt - taki wielki okręt a im się w maszt trafiło. czy to wszystko można nazywać fartem lub niefartem?
Tu znowu kłania się statystyka - wyliczyłeś już kilka dodatkowych miejsc, których zsumowana powierzchnia celu jest zdecydowanie większa niż powierzchnia magazynu. Dodaj jeszcze do tego te miesca, których nie wymieniłeś, a w które wspomniane okręty zostały trafione w starciach o których piszesz (np. pocisk, który dość nieszkodliwie trafił Hood'a, wspominany pocisk, który trafił PoW poniżej linii wodnej - a trafienie było tak nieszkodliwe, że odkryto je dopiero w doku, trafienia w łodzie, kominy, w kotłownie, w dziób), a okaże się, że trafione elementy (obszary?) okrętu zajmują całkiem znaczącą część powierzchni celu. Co do zaś trafienia w maszt DoY - takie to i trafienie - taki wielki okręt, a najbliższy pocisk nie trafił bliżej niże na odległość masztu
[quest]
ja jestem jednak za "statystyką", brzmi bardziej profesjonalnie i mniej emocjonalnie przede wszystkim.
[/quest]
Jak chcesz. Wobec tego istniała nadzieja matematyczna, że trafiający w Hood'a pocisk nie wleci do magazynu. To jest opisanie "farta" zgodnie z teorią prawdopodobieństwa.
no ten pojedynek, konkretnie pomiędzy tymi dwoma okrętami był całkiem uczciwy

, obydwa okręty wymieniły się trafieniami poniżej belta e rejon generatorów, jeden dostał w łudź i stracił katapultę drugi w komin i stracił łodzie, jeden w zbiorniki paliwa drugi w mostek (trafień PE nie liczę bo to były pchełki, chociaż jedna ponoć mogła zatopić księciunia)
niestety w walce z Hoodem B wykorzystał cały limit szczęśliwych trafień (wartości oczekiwanych) i zgodnie ze statystką nie starczyło ich na ostatnią walkę

, równowaga w przyrodzie musi być co nie?
Tak, jeżeli liczymy trafienia tylko pomiędzy PoW i B. to rozkład "nieszczęść" jest dość wyrównany. Jednak dalej, z 6 trafień uzyskanych w jednym starciu nie należy oczekiwać jednego trafienia w magazyn. To zresztą tłumaczy, dlaczego zatonięcia w wyniku trafienia w magazyn były dość rzadkie (pomijam tu kwestię Bitwy Jutlandzkiej - jak się zapewnia taką piękną ścieżkę prochową, że prawie każde trafienie w wieże staje się praktycznie trafieniem w magazyn, to efektywna powierzchnia celu którym jest "magazyn" dramatycznie rośnie, a efekty było widać) - okręty przeważnie wcześniej zamieniały się w tonący wrak, niż pocisk wleciał do magazynu.
to czyste domniemania chociaż poparte poszlakami, ale to tylko poszlaki. o to mi chodzi.
Jest coś takiego jak brzytwa Okhama. Nie należy mnożyć bytów. Jeżeli daja sie pokazać, korzystając z tabelek, które tak kwestionujesz, jaką drogą pocisk mógł dotrzeć do celu, to nie ma sensu tworzyć jakichś nieziemskich teorii. Zresztą Jurens, z powodów które sam wymieniłeś, czyli braku dowodów, nie udziela jednoznacznej odpowiedzi, a tylko podaje kilka najbardziej prawdopodobnych możliwości.
chm... ciekawe, a ten pocisk co go wyjęli z PoW to miał czepiec? no i ciekawe jak powtarzalny to byłby wynik.
Dulin pisze, że pocisk był w dobrym stanie, ale nie mial czepca balistycznego (zdziwiłbym się, gdyby miał). Z czego wnoszę, że czepiec ppanc. był, choć wprost nie jest to napisane. Odpowiedź na drugie pytanie brzmi "nie wiem". I nie wiem czy ktokolwiek wie. Ale uważaj, wielbiciele B. przywiązują dużą wagę do tego, że czepce ppanc. z niemieckich pocisków odpadały niechętnie.
o 18 sekundach czytałem, Skwiot pisze że w tym czasie zawierało się: dosłanie pocisku z ładunkiem do lufy, oddanie strzału i wyrzucenie łuski poza wierzę, z tym że pisze to w punkcie pod tytułem działo. dalej w punkcie wieża działowa jest charakterystyka lawety i pisze że szybkostrzelność wynosiła 1 strzał co 26 sekund dla kąta +4 stopnie. trudno wysnuć jednoznaczny wniosek jednak ostrożność każe przyjąć tą drugą wartość jako wiarygodną, dalej autor pisze że hydraulika odpowiedzialna za mechanizmy wieży miała kłopoty z liniowością pracy, wynikającą ze spadków ciśnienia płynu.
Fakt, nie jest to zbyt jednoznaczne. W opisie pierwszego cyklu nie widzę przedmuchania lufy (czyżby całkiem z niego zrezygnowano?), a reszta to w zasadzie kompletny cykl.
no i tu powstaje pytanie czy system ten był do kitu? jeśli tak to czy to oznacza że amerykański też był do kitu bo na SD wszystko padło pod Guandacanal (czy jak to się pisze?)? a brytyjski na pancernikach typu KGV? oczywiście w przypadku Niemców i Brytyjczyków można zwalać to na choroby wieku dziecięcego, tylko też należałoby wiedzieć w jakim stopniu dotyczą one konkretnego problemu.
No właśnie. Różne rzeczy przestawały działać w różnych momentach. Nie wiem tylko, dlaczego przygód SD nie zwalić na choroby wieku dziecięcego? Automatyczna przełącznica, która pozbawiła okręt energii elektrycznej też była rozwiązaniem nowym - fakt, działania załogi pomogły skomplikować problem, ale z kogo niby składała się załoga - z samych weteranów? Nie wiem, czy są jakieś przyczyny by uważać, że powinna być lepiej wyszkolona niż załoga PoW, czy B.
zostało to już wcześniej opisane a nie chciałem powielać czyichś wypowiedzi. tu też trzeba by znać dokładne czasy odpalenia każdej półsalwy. przyjąłem że mogli odpalić dwópociskową a parę sekund po niej kolejną dwópociskową, teraz musieli poczekać na miejsca upadku.
Nie za bardzo. Brytyjczycy uważali, że salwa musi mieć przynajmniej 3 pociski, żeby było co obserwować. Niemcy mogliby oczywiście uważać inaczej, tylko, że przy dwóch pociskach faktycznie nie bardzo jest co zaobserwować (lub dokładniej i mniejsza salwa, tym bardziej przypadkowe wnioski z obserwacji).
Oczywiście procedura mogła niebyć zgodna ze zdrowym rozsądkiem, tylko, że istnieje zapis wydarzeń z Rodney'a, przytaczany przez Mullenheim-Rechberga i nic tam nie wspominają o salwach w odstępie kilku sekund.
zaoszczędzi się kilka pocisków których w nadmiarze przecież nie było.
Zaoszczędzić w jakim celu? By zabrać je ze sobą na dno?
no i jaka była szansa na trafienia przy uzyskaniu nakrycia strzelając 4 działami zamiast 8,
To jest akurat dość łatwo policzyć znając położenie MPI salwy względem celu, jej rozrzut, wielkość i orientację celu. A po dokładnych obliczeniach okaże się, że, dwa razy większa liczba pocisków w tak samo położonej salwie oznacza dwa razy większą szansę trafienia. Oczywiście salwa 8-mio działowa może mieć nieco większy rozrzut, więc, po uwzględnieniu tego czynnika może być nieco mniej niż podwojenie skuteczności.
Pozdrawiam
Hubert