Nie wiem kto rzekomo stwierdzić miałby, że okręt ten nie pasuje do planów rozwoju MW, ale:
1. czy same plany rozwoju MW do czego pasują?
2. nie słyszałem o jakichkolwiek zrealizowanych planach (za swojego życia widziałem ich już kilka);
3. taki okręt można odsprzedać praktycznie tylko ze stratą, a na budowę nowych najzwyczajniej nie widzę szans;
4. w czym MEKO A-100 jest gorszy od SIGMA, czy jakichkolwiek innego typoszeregu dostępnego na rynku?
Może nie siedzę w temacie, ale Janusz Walczak chyba tak, a skwitował to określeniem totalnej bzdury.
Gdyby faktycznie w kuluarach ktoś poruszył temat sprzedaży Ślązaka to symbolicznie oznacza tylko jedno: F-16 + MJR jako jedyny komponent "morski".
Jakkolwiek MW ma małe znaczenie na tle innych rodzajów SZ RP to aż tak dalece idących decyzji się nie podziewam.
Prędzej będzie to wyglądać tak:
- Ślązak jako korweta bankietowa (wbrew pozorom proszę tego nie traktować jako pejoratyw);
- 3 Kormorany;
- 1 okręt rozpoznawczy
- 1 okręt ratowniczy (od biedy można mu też dodać funkcję szkolną)
... i na tym koniec, bo nie jestem pewien jaki los czeka lotnictwo SAR, gdy zabraknie lotnictwa ZOP latającego na takim samy typie śmigłowców. Najprawdopodobniej przejdzie to w ręce cywilne. Nie wiem jak z hydrografią, ale jak się "odmundurowywać" to już na całego, wiec też można się wszystkiego spodziewać. Bataliony saperów, o ile nie da się zastąpić agencją ochrony z Biedronki

to do wojsk lądowych.
Na to Drodzy Panowie realnie trzeba się nastawiać.
Przez ponad dwie dekady nie zbudowaliśmy żadnego okrętu (jeden gruntownie przebudowano - X-men)
To co napisałem powyżej oznacza 6 nowych okrętów (z których 2 już są bardzo mocno zaawansowane - jeden nawet w latach

)! Jeśli ktoś liczy, że zbudujemy coś więcej to powodzenia.
Już wielokrotnie pisałem, że jeśli faktycznie chcemy mieć jakąś MW to może warto nastawić się na jakiś rozsądny demobil.
... ale przed wszystkim trzeba zacząć od określenia co chcemy osiągnąć w ramach bezpieczeństwa morskiego państwa, bo odnoszę nieodparte wrażenie że działania na tym polu są całkowicie pozbawione synergii. Ja też rozumiem, że dogadać się pomiędzy kilkoma polskimi ministerstwami to tak jakby wepchnąć syzyfowy kamień, ale nadzieja - choć matką głupich - to umiera ostatnia.