No cóż, do UE przystępowaliśmy dobrowolnie a chciał, nie chciał Zieloną Głupotę musimy wprowadzać.

A kto tak powiedział? W ostateczności możemy z UE wystąpić.
Jeśli jej zadanie jest pomachanie wyborcom przed oczami, że "jestem w prawie" robić to co robię to a ona swoje znaczenie polityczne.
W takiej roli ma takie samo znaczenie jak przysłowiowa "wina Tuska". Nie jest potrzebna - można powiedzieć cokolwiek. Do "zwykłych" ludzi może to nawet trafić lepiej i być dla nich bardziej przekonywujące niż jakieś prawnicze opinie, których zazwyczaj i tak nie rozumieją. I podejście mają do nich podobne jak Ty.
Co do jednomyślności w PiS - wskaż gdzie tak pisałem? Natomiast wielokrotnie piszę, że frakcje w partiach to rzecz naturalna. Szczególnie w tych, zarządzanych autorytarnie. A tam gdzie są frakcje, nie może być jednomyślności. Więc mijasz się z prawdą. Nigdy, w żadnym ugrupowaniu, jednomyślności nie znajdziesz.
Ty twierdzisz, że Dudek to PiSowiec który koniunkturalnie zmienił front.
Zastanawiam się, czy czasem gdzieś pomiędzy napisaniem prze mnie jakiegoś postu a przeczytaniem go przez Ciebie, ktoś czegoś nie zmienia?
1. Dudek to zwolennik PiS. Lub pisząc oględniej, szeroko rozumianej "zjednoczonej prawicy". Więc jest "pisowcem". Cały czas.
2. Dudek nie zmienił poglądów ani politycznych sympatii. Napisałem chyba wyraźnie, że jak sądzę, gdy przyjdzie co do czego, to zagłosuje "jak trzeba". Co najwyżej cieszyć się nie będzie. Natomiast zmienił zdanie o tyle, że przeszedł, w mojej opinii, na pozycje symetrystyczne. Co nie przeszkadza być nadal zwolennikiem PiS (Zjednoczonej Prawicy już nie ma). A stał się bardziej symetrystą zapewne dlatego, że w obliczu oczywistych wpadek PiS nie jest w stanie być jego bezkrytycznym, czy może raczej mało krytycznym bezwarunkowym zwolennikiem. Przy czym, jak sądzę, dla niego problem jest ten, iż być może zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że jego wizja państwa, którą jak sądził wprowadza w życie PiS, to nieporozumienie. A metody rządzenia PiS, to jeszcze większe nieporozumienie. Co by świadczyło (gdyby to była prawda), że facet jest mocno naiwny (najdelikatniej mówiąc) że dopiero teraz coś zaczyna do niego docierać. Przy czym by było jasne, wcale nie jestem tego pewny (że zaczyna docierać, bo że to jest nieporozumienie, to jestem pewny).
Przysięgły POwiec (o Tobie piszę)...
Wybacz, ale odnoszę wrażenie, że to Ty i osoby tobie podobne postrzegają to co się dzieje w Polsce jako "konflikt plemienny".
1. Wiele razy wspominałem, że politycznie byłem/jestem "żonaty" dwa razy - pierwszy raz z miłości z UD/UW, ale zostałem "wdowcem". Drugi raz z rozsądku z PO - do teraz, cały czas. Nie jestem "przysięgłym" platformersem. Jestem nim z rozsądku. Gdyż nie ma lepszego ugrupowania, które by reprezentowało moje poglądy i w którym ja mógłbym funkcjonować by te poglądy realizować (nawet w tym najmniejszym, lokalnym wymiarze - lubię być podmiotem a nie przedmiotem polityki). Moja przynależność do PO to kwestia zimnej kalkulacji.
2. Nie uważam PO za ugrupowanie idealne. Nie mogę zresztą, jako dawny działacz UW tak uważać - byłem na zjeździe w 2000 roku i głosowałem na Geremka, przeciw Tuskowi. Za Tuskiem nie przepadam, choć przyznaję, że w 2000 roku miał wiele racji a je się częściowo myliłem. "Wiele" i "częściowo", bo to o co poszło wtedy to kwestia populizmu. Tusk uważał, że nowe ugrupowanie musi być bardziej populistyczne (nie nazywał tego tak wprost) bo inaczej nie uzyska szerokiego poparcia - i tu miał rację. Ale też w tym czasie z populizmem grubo przesadzał - tu ja miałem rację (w PO jeszcze z 2005 roku nie byłoby dla mnie miejsca). Wszystko zmieniło się po przegranych wyborach - Tusk zrozumiał, że na populizm z PiS nie wygra. Oni zawsze będą mieli mniej skrupułów. I trochę się ucywilizował. Co nie znaczy że całkiem. Ale takie jest życie - ma rację o tyle, że ludzie są jacy są i jeżeli politycy się do tego nie dostosują, to przestaną funkcjonować w polityce. Jak UW. To dla mnie trudne, ale skoro jestem w "obiegu" szóstą kadencję (nikomu nie kadząc, a raczej przeciwnie) to jakoś mi się chyba udaje z tym radzić. Choć zaczyna to być coraz trudniejsze i obecna kadencja zapewne będzie moją ostatnią (acz bardziej z powodu wieku i planów niż z tego, że mam dość).
Dlaczego Gregski nie jesteś w stanie zrozumieć, że ktoś działa w jakimś ugrupowaniu mając świadomość jego wad, gdyż nic lepszego nie ma dookoła? Zawsze powtarzam, że w polityce są priorytety - są rzeczy ważniejsze i mniej ważne. Tak patrząc, PO jest najlepszą z opcji - dla mnie. A skoro już do PO należę, dlaczego oczekujesz ode mnie symetryzmu? Albo dziwisz się (a raczej czynisz mi zarzut!), że bronię PO przed nieuzasadnioną krytyką? Lub bronię swe poglądy? Przecież to absurdalne!
Stąd się bierze mit owej "plemiennej wojny". A rzecz dotyczy TYLKO (choć nie jest to nic mało znaczącego!) tego, że PiS chce zmienić ustrój. I sprowadzić Polskę na manowce zaprzepaszczając nasze osiągnięcia po 1989 roku. A ja wolę być obywatelem a nie poddanym. I żyć w takim kraju w jakim żyję a nie w takim w jakim żyć chciałby Kaczyński. I uwierz mi, dużo jestem w stanie zrobić by tak było.