Parshall a Guadalcanal 15/11

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

Halsey pisze:
Fereby pisze:
Halsey pisze: I o czym tu więcej dyskutować?
Publikując cytowaną opinię na temat Franka, czy Lundgrena (oraz mnóstwa współczesnych historyków) i ogłaszając wyższość wiekowego Morisona nad ich pracami, Fereby publicznie poderżnął sobie gardło w kolejnej dyskusji (podobnie, jak wcześniej zrobił to w wątku o Nevadzie).
Taka prosta, oczywista kwestia - Morison miał nad Frankiem i Lundgrenem jedną, nieuczciwą przewagę. Otóż w chwili, gdy zabrał się za zbieranie materiałów do swego dzieła, miał dostęp nie tylko do dokumentów obecnie znajdujących się w archiwach, ale również wersji roboczych, protokołów rozbieżności, zdań odrębnych, etc - rzeczy które wkrótce potem posłano na makulaturę (z powodu braku miejsca i funduszy - w każdym razie oficjalnie). Wysocy rangą oficerowie US Navy udostępnili mu rownież własne domowe archiwa - to co się tam znajdowało, często oficjalnie już nie istniało i potem zostało zniszczone. Sporo rzeczy nie zawartych w raportach powiedzieli mu również - nieoficjalnie - świadkowie wydarzeń.

Jak już mamy się w to bawić, to Halsey wyznaje pogląd, że praca historyka "A", jest lepsza od pracy historyka "B", ponieważ książka "A" została opublikowana kilka lat później. Niestety, jak określa, który z historyków złożył wcześniej swój rękopis u wydawcy, już nie pisze. Jeśli robi to na podstawie daty wydania książki, to publicznie poderżnął sobie gardło, ponieważ moment wydania książki, w znacznie większym stopniu zależy od marketingu oraz strategii rynkowej wydawnictwa, niż daty dostarczenia rękopisu przez autora! Istotniejsze znaczenie mają też zapisy kontraktu zawartego między wydawcą, a autorem.
Fereby majaczy.
Pierwsze wydanie tomu Morisona o Guadalcanalu ukazało się w 1949 r. Zaś Guadalcanal Franka - w roku 1990. W 1949 Frank miał... 2 lata (Morisona zaś zaczął czytać w wieku lat 10). Te z górą cztery dekady dzielące dzieła Morisona i Franka to co najmniej epoka w historiografii II wojny światowej.
Chodziło o poniższy fragment autorstwa Halseya: "Aczkolwiek wg O'Hary Gwin otworzył ogień do okrętów Kimury w ślad za Prestonem, który uczynił to o 00.27/23.27. Jednak znakomicie udokumentowana analiza Lundgrena jest młodsza o kilka lat od opracowania O'Hary.". Mógłbyś więc nam jakoś uzasadnić swój pogląd że Frank jest Lundgrenem, a Morison O'Harą? Reasumując ktoś tu majaczy - ty.

W czasach Morisona, obecny system wydawniczy, w którym książka (również książka historyczna) jest przede wszystkim towarem, w rezultacie czego o czasie i kolejności wydawania książek autora z którym wydawnictwo zawarło kontrakt, decydują głównie spece od marketingu, był jeszcze w powijakach.

[cut]
Przyjmując punkt widzenia Fereby'ego o wyższości Morisona nad nowszymi opracowaniami, powinniśmy np. włożyć między bajki opowieści historyków o MAGIC, m.in. o wpływie łamania szyfrów japońskiej Marynarki na bitwy na Morzu Koralowym i pod Midway, a także na kampanię o Guadalcanal.
W pełni się zgadzam - większość tych opowieści można włozyć między bajki. Radziłbym jednak sprawdzić, kiedy dokładnie przed bitwą pod Midway złamano moduł kodujący daty - to jest już w Nimitzu Pottera z lat 70. W rzeczywistości kryptolodzy znacznie wyolbrzymili swój udział w tej operacji, przeciwko czemu Nimitz nie oponował, ponieważ pasowało mu to do jego koncepcji historii US Navy, jako wielkiego, wspólnego dzieła, do którego każdy dołożył jakąś cegiełkę.
Albowiem Morison o tym nie wspomina (chyba, że półgębkiem :wink: ). Morison pominął milczeniem nawet to, w jaki sposób Amerykanie zdobyli informacje, dzięki którym zestrzelili samolot Yamamoto.
Morison o tym wiedział, natomiast nie napisał - stosowane podczas II wojny światowej metody łamania szyfrów japońskich były wkrótce po jej zakończeniu wykorzystywane do łamania szyfrów sowieckich.
Fereby strzelił sobie w stopę, gdyż jeżeli kiedyś poruszy w jakiejś dyskusji temat łamania japońskich szyfrów, ryzykuje, iż przeczyta w odpowiedzi: przecież nie pisze o tym Morison, twoja wyrocznia... :czytaj:
I nie tylko wtedy.
A ja mu odpiszę, że nakreślony przez Morisona obraz wydarzeń, nie akcentujący kwestii złamania szyfru Cesarskiej Marynarki, jest jakby prawdziwszy, niż późniejsze - znacznie przeceniające wpływ "codebreakers". Zresztą, chyba jedyną osobą, która traktuje tu to co jakiś autor napisał w sposób zbliżony do religijnej wyroczni, to akurat jesteś ty - wystarczy przeczytać twoje kuriozalne wynurzenia w temacie "pijany klecha obraża ojców kościoła".
PS:
Żeby nikt nie miał wątpliwości - nie uważam dzieł Morisona za bezwartościowe. To dobre książki. Ale to, co w nich wyczytamy, lepiej konfrontować z nowszymi publikacjami.
Tak samo, to co wyczytamy w nowszych publikacjach należy skonfrontować ze starszymi. Np. w stareńkim Flisowskim można znaleźć relację, która wyklucza teorię Lundgrena o ostrzelaniu Prestona przez Washingtona.

Fereby
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6454
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Post autor: Peperon »

Halsey pisze:"Morrison" to mam nadzieję literówka...
Oczywiście to niedopatrzenie w druku :oops: :oops:
W ramach poprawy podaję poprawną pisownię: Samuel Eliot Morison.

Mea culpa.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

Halsey pisze: A wyjaśnienie dręczącego go problemu jest proste i właściwie zawiera je już raport Washingtona, na którego podstawie rzecz opisuje i Lundgren. Tak, jak widać na reprodukowanym przez mnie wcześniej szkicu z Franka oraz dokładniejszych szkicach w artykule Lundgrena, Zespół Bombardowania znajdował się blisko Savo i echa jego okrętów zlewały się na radarze Washingtona z echem wyspy.
Owszem, tego rodzaju wyjaśnienie jest proste, ale niestety wyssane przez kogoś z małego palca - przy tym kącie i odleglości od wyspy Savo niemożliwe byłoby zlanie się okrętów zespołu bombardowania Kondo, z wyspą Savo. Wprost przeciwnie - brzegi Guadalcanalu i Savo stworzyłyby raczej rodzaj naturalnego wzmacniacza, odbijając część fal radaru w kierunku zespołu Kondo. Co gorsza, wyspy w tym miejscu były porośnięte gęstym lasem, co w znacznym stopniu wytłumiało odbicia wtórne.

Po prostu tak się składa, że wszystkie dokładne szkice, są w istocie wariacjami szkicu Morisona, który celowo zmienił proporcje rysunku, by zwiększyć czytelność tego co działo się między Guadalcanalem i Savo.

Pozycja okrętów Kondo jest znana z dokładnością do kilku mil - tkwienie w miejscu które mu przypisałeś, byłoby mało sensowne z taktycznego punktu widzenia, a z nawigacyjnego już kompletnie bezsensowne.
Moment wykrycia okrętów Kondo o 23.35/00.35 jest też w raporcie opisany dość plastycznie – oto oficer radiolokacyjny pancernika stwierdził nagle, że część Savo oderwała się od niej i podzieliła na mniejsze echa...
Problem w tym, że pozycja okrętu względem Savo była wtedy kompletnie inna, co kompletnie zmieniało kierunek potencjalnych odbić wtórnych.
A jeszcze jedna rzecz, to spadek osiągów amerykańskich radarów (nawet o 50%) z powodu rozstrajania ich przez wstrząsy od wystrzałów własnych dział - pisze o tym Frank.
Szkopuł w tym, że to nie miało akurat znaczenia dla zasięgu detekcji.
Do tego mogło dojść jeszcze, ze strony operatorów, zjawisko psychologiczne zwane po angielsku target fixation - ale na to już papierów nie mam. Kołacze mi wprawdzie pod czaszką pewien fragment z Hammela, ale musiałbym go odnaleźć, a ksiażki w tej chwili pod ręką nie mam. Jak znajdę, a okaże się to rzeczywiście na temat - wrzucę.

I jeszcze pozwolę sobie przypomnieć własny komentarz do pierwotnej tezy naszego Kolegi - tak na wypadek, gdyby zaczęło się ściemnianie, że Savo w jakimś przecież momencie rozdzielała Lee i Kondo, i to właśnie miał na myśli, ale pechowo nie został zrozumiany. :wink:
Widzę że próbujesz ściemniać, ale pechowo dla ciebie świetnie pamiętam co pisałem - konsekwentnie twierdzę, że zespoły były rozdzielone przez Savo i z punktu widzenia artylerzystów Kondo okręty Lee wychodziły za tejże wyspy.

Halsey pisze:
Fereby pisze:A fakty są takie, że pozycja zespołu pancerników Lee była na bieżąco nanoszona na stoły nakresowe jednostek zespołu bombardowania Kondo wkrótce po 23:17 - gdy oba zespoły rozdzielała wyspa Savo.
:-D Obejrzyjcie sobie pozycje tych "obu zespołów rozdzielonych wyspą Savo wkrótce po 23.17" (na podstawie skanu z Franka):

Obrazek
Zdajesz sobie sprawę, że nawet ta tragicznie niedokładna mapka, przeczy twojej teorii o zlewaniu się zespołu Kondo z wyspą Savo? Brzeg - wedle szkicu - jest w tym miejscu równoległy do przebiegu wiązki fal radiolokatora łączących oba zespoły! Tak więc siły Kondo zostałyby wykryte przed Sendai, ktory za to winien się zlać z Savo o 23:17.

W rzeczywistości jednak główne siły Kondo znajdowały się za Savo i było to celowe posunięcie japońskiego admirała.

Fereby
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

Halsey pisze:
Peperon pisze:
Halsey pisze: Nawiasem mówiąc, u Morisona można poczytać o trafieniu Takao przez amerykańskie pancerniki, co jest kompletnym nieporozumieniem, gdyż ten krążownik nie został trafiony ani razu.
Prawdę powiedziałeś, ale gdy Morrison pisał swoje dzieło to wiele japońskich raportów było jeszcze nieznanych. Pojawiały się przez wiele lat po wojnie.
Właściwie, to nie tylko raportów i nie tylko japońskich. Np. wg Jamesa F. Dunnigana i Alberta A. Nofiego, autorów wartościowego kompendium Wojna na Pacyfiku. Encyklopedia, Morison pisał swoją historię nie posiadając dostępu do materiałów wywiadu (co rzeczywiście widać).
[cut]
Oficjalnie nie miał do nich dostępu, ponieważ nie miał certyfikatu - natomiast mieli je Nimitz, King, Spruance, etc. W rezultacie więc miał dostęp zarówno do materiałów oficjalnych, jak tych które oficjalnie posłano już na makulaturę. Problem z Morisonem nie polega na tym, że nie miał dostępu do materiałów, tyle że jako patriota i oficer postanowił stworzyć obraz wojny na miarę zapotrzebowania Kinga, Nimitza i innych, nie chcących nowych Maclayów, co oznaczało iż jesli jakieś fakty temu obrazowi przeczą, to tym gorzej dla faktów.

Fereby
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Fereby pisze:
Przyjmując punkt widzenia Fereby'ego o wyższości Morisona nad nowszymi opracowaniami, powinniśmy np. włożyć między bajki opowieści historyków o MAGIC, m.in. o wpływie łamania szyfrów japońskiej Marynarki na bitwy na Morzu Koralowym i pod Midway, a także na kampanię o Guadalcanal.
W pełni się zgadzam - większość tych opowieści można włozyć między bajki. Radziłbym jednak sprawdzić, kiedy dokładnie przed bitwą pod Midway złamano moduł kodujący daty - to jest już w Nimitzu Pottera z lat 70. W rzeczywistości kryptolodzy znacznie wyolbrzymili swój udział w tej operacji, przeciwko czemu Nimitz nie oponował, ponieważ pasowało mu to do jego koncepcji historii US Navy, jako wielkiego, wspólnego dzieła, do którego każdy dołożył jakąś cegiełkę.
Że co proszę??? :o Większość tych opowieści można włożyć między bajki??? :zdziwko:
Fereby znów spróbował błysnąć - tym razem wiedzą (bardzo powierzchowną) w temacie MAGIC - i jak to z nim zwykle bywa, znowu wykopyrtnął się aż miło. :spoko:
Odnośnie Midway - oto obszerny fragment książki Łamacze kodów, której autorem jest David Kahn, guru historii kryptologii o światowej renomie:
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek

(Mimo wszystko jest u Kahna trochę nieścisłości - szukając dokładnego obrazu japońskich planów najlepiej sięgnąć po Shattered Sword.)
Do you fear death?
Do you fear that dark abyss?
All your deeds laid bare,
all your sins punished?
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

Halsey pisze:
Fereby pisze:
Przyjmując punkt widzenia Fereby'ego o wyższości Morisona nad nowszymi opracowaniami, powinniśmy np. włożyć między bajki opowieści historyków o MAGIC, m.in. o wpływie łamania szyfrów japońskiej Marynarki na bitwy na Morzu Koralowym i pod Midway, a także na kampanię o Guadalcanal.
W pełni się zgadzam - większość tych opowieści można włozyć między bajki. Radziłbym jednak sprawdzić, kiedy dokładnie przed bitwą pod Midway złamano moduł kodujący daty - to jest już w Nimitzu Pottera z lat 70. W rzeczywistości kryptolodzy znacznie wyolbrzymili swój udział w tej operacji, przeciwko czemu Nimitz nie oponował, ponieważ pasowało mu to do jego koncepcji historii US Navy, jako wielkiego, wspólnego dzieła, do którego każdy dołożył jakąś cegiełkę.
Że co proszę??? :o Większość tych opowieści można włożyć między bajki??? :zdziwko:
Fereby znów spróbował błysnąć - tym razem wiedzą (bardzo powierzchowną) w temacie MAGIC - i jak to z nim zwykle bywa, znowu wykopyrtnął się aż miło. :spoko:
Posłałeś ten pean na cześć kryptologów-supermenów, bez których zwycięstwo pod Midway byłoby omalże nieosiągalnym cudem, abym miał z tego ubaw, czy w jakimś innym celu? :diabel:

Nieścisłości to mało powiedziane - większość z tego to zwyczajne bajdy (np. szczegółowe rozkazy dowódcy japońskich okrętów otrzymali w zapieczętowanych kopertach - więc kryptolodzy nie znali ich wtedy; ale oczywista przypisali sobie tę wiedzę, doskonale wiedząc, iż jest to niesprawdzalne). Tak na początek, mógłbyś przypomnieć z "Nimitza", ile grup kodowych MAGIC było w stanie odczytać na ogólną liczbę 30-50 tysięcy?

Powtórze, jak to się stało, że Nimitz doskonale wiedział, gdzie i kiedy Japończycy uderzą, zanim jeszcze złamano moduł kodujący daty, co nastąpiło tuż przed bitwą? Żenadę p.t. otucha Nimitza, winienem pozostawić bez komentarza, ale ktoś mógł nie słyszeć o tych głupotach, więc jednak to zrobię - na tym własnie polega wyolbrzymianie swoich zasług przez kryptologów. Sposobu, w jaki sztab doszedł do poprawnej daty, nie podaje się (podobnie zresztą, iż ustalił ją z dużym prawdopodobieństwem miesiące wcześniej), co więcej kontrastuje się niepewne ustalenia sztabu, z rzekomo stuprocentowo godnymi zaufania, kryptologów. Tak bynajmniej nie było.

Mógłbyś jakoś uzasadnić tezę, że Nimitz bez zastrzeżeń wierzył kryptologom - przebijającą z posłanych przez ciebie fragmentów - mimo poważnego ryzyka, że Japończycy odkryli fakt złamania szyfrów (w ich ręce wpadło przedtem parę osób, które wiedziały o sukcesach kryptologów) i prowadzą grę wywiadowczą, fabrykując pewną część kluczowych szyfrogramów na jego użytek?

Napiszę rzecz oczywistą - Nimitz dokładnie wiedział co i kiedy zrobi Yamamoto, ponieważ:
a) Sam wielokrotnie atakował i bronił Midway przed absolwentami NROTC, a Yamamotę znał osobiście, więc świetnie wiedział jakie wyglądają jego koncepcje.
b) Japończycy musieli pojawić się pod Midway w ściśle określonym dniu - desant musiał odbyć się przy ściśle określonej kombinacji czasu kulminacji przypływu i fazy księżyca.
c) Japończycy musieli podjąć próbę ataku, po zakończeniu pory zimowych sztormów na północnym Pacyfiku i im wcześniej, tym lepiej (dłuższe dni ułatwiały rozbudowę bazy i utrudniały Amerykanom skuteczną kontrakcję).

W rezultacie Nimitz przewidział datę japońskiego ataku jeszcze zanim kryptolodzy złamali moduł kodujący daty, a jego plan stoczenia bitwy w okolicach Midway, został sformułowany tak elastycznie, że nawet gdyby kryptolodzy się mylili, nie miałoby to specjalnego znaczenia.

Fereby
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6454
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Post autor: Peperon »

No.... troszkę upsło się Wam z Guadalcanalu :D

A tak na marginesie. To czy przypadkiem nie Spruance dowodził na miejscu ? I jeszcze, czy przypadkiem nie zapomnieliście o wpływie niejakiego Browninga na całą bitwę ?
Ale w sumie fajną dysputę prowadzicie... :glupek2:
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
MiKo
Admin FOW
Posty: 4041
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

Fereby pisze:Napiszę rzecz oczywistą - Nimitz dokładnie wiedział co i kiedy zrobi Yamamoto, ponieważ:
a) Sam wielokrotnie atakował i bronił Midway przed absolwentami NROTC, a Yamamotę znał osobiście, więc świetnie wiedział jakie wyglądają jego koncepcje.
b) Japończycy musieli pojawić się pod Midway w ściśle określonym dniu - desant musiał odbyć się przy ściśle określonej kombinacji czasu kulminacji przypływu i fazy księżyca.
c) Japończycy musieli podjąć próbę ataku, po zakończeniu pory zimowych sztormów na północnym Pacyfiku i im wcześniej, tym lepiej (dłuższe dni ułatwiały rozbudowę bazy i utrudniały Amerykanom skuteczną kontrakcję).

W rezultacie Nimitz przewidział datę japońskiego ataku jeszcze zanim kryptolodzy złamali moduł kodujący daty, a jego plan stoczenia bitwy w okolicach Midway, został sformułowany tak elastycznie, że nawet gdyby kryptolodzy się mylili, nie miałoby to specjalnego znaczenia.

Fereby
Myślę, że do w/w punktów, które pozwoliły Nimitzowi przepowiedzieć datę ataku, z całą stanowczością należałoby dodać jeszcze majową migrację burzyków - ptaków z rodziny petreli, przemieszczających się z Nowej Zelandii w kierunku północnego Pacyfiku.
Kto trochę się interesuje bitwami na Pacyfiku wie, że one mogą mieć spory wpływ na wyniki starć, ba, nawet całych kampanii !!!
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Fereby pisze: Posłałeś ten pean na cześć kryptologów-supermenów, bez których zwycięstwo pod Midway byłoby omalże nieosiągalnym cudem, abym miał z tego ubaw, czy w jakimś innym celu? :diabel:
Nie wiadomo dlaczego Fereby’emu wydaje się, że jakąkolwiek reprodukcję z literatury tematu zamieszczam z myślą o nim. Dawno temu już napisałem, że nie uważam go za poważnego dyskutanta. A reprodukowane materiały przeznaczone są dla poważnych ludzi ciekawych solidnej wiedzy. Taką też zawierają książki Kahna, niezależnie od zdania Fereby’ego na ich temat. A że po Lundstromie, Franku, Prange’u, Parshallu i Tullym odciął się od kolejnego autorytetu, czyli Kahna - cóż, można tylko wzruszyć ramionami.
Peperon pisze:To czy przypadkiem nie Spruance dowodził na miejscu ?
Nie. A przynajmniej nie od razu. Do czasu zbombardowania Yorktowna dowodził Fletcher.
MiKo pisze:
Fereby pisze:Napiszę rzecz oczywistą - Nimitz dokładnie wiedział co i kiedy zrobi Yamamoto, ponieważ:
a) Sam wielokrotnie atakował i bronił Midway przed absolwentami NROTC, a Yamamotę znał osobiście, więc świetnie wiedział jakie wyglądają jego koncepcje.
b) Japończycy musieli pojawić się pod Midway w ściśle określonym dniu - desant musiał odbyć się przy ściśle określonej kombinacji czasu kulminacji przypływu i fazy księżyca.
c) Japończycy musieli podjąć próbę ataku, po zakończeniu pory zimowych sztormów na północnym Pacyfiku i im wcześniej, tym lepiej (dłuższe dni ułatwiały rozbudowę bazy i utrudniały Amerykanom skuteczną kontrakcję).

W rezultacie Nimitz przewidział datę japońskiego ataku jeszcze zanim kryptolodzy złamali moduł kodujący daty, a jego plan stoczenia bitwy w okolicach Midway, został sformułowany tak elastycznie, że nawet gdyby kryptolodzy się mylili, nie miałoby to specjalnego znaczenia.

Fereby
Myślę, że do w/w punktów, które pozwoliły Nimitzowi przepowiedzieć datę ataku, z całą stanowczością należałoby dodać jeszcze majową migrację burzyków - ptaków z rodziny petreli, przemieszczających się z Nowej Zelandii w kierunku północnego Pacyfiku.
Kto trochę się interesuje bitwami na Pacyfiku wie, że one mogą mieć spory wpływ na wyniki starć, ba, nawet całych kampanii !!!
Co gorsza, to nie wszystko. :wink:
Którejś kwietniowej nocy 1942 r. nad Midway pojawił się na niebie tajemniczy, monstrualnych rozmiarów znak ognisty, który pewien służący na atolu Nisei z przerażeniem odczytał jako japońskojęzyczny napis TOTSUGEKI. Podobno człowiek ów doznał nerwowego wstrząsu i od tego momentu całkowicie porzucił picie alkoholu. Nikt nie brał jednak poważnie jego nalegań na osobiste spotkanie z dowódcą Floty Pacyfiku. Dziwnym zbiegiem okoliczności Nimitz, tknięty trudnym do racjonalnego wytłumaczenia impulsem, i tak przybył na Midway w pierwszych dniach maja. W murach aresztu Piechoty Morskiej jego niezwykły pensjonariusz i Nimitz odbyli długą rozmowę w cztery oczy. Nimitz nigdy nie wyjawił jej treści, z obawy przed wybuchem kolejnej afery w stylu Schley-Sampson.
Co więcej, już załogi amerykańskich samolotów pokładowych, bombardujących w pierwszych miesiącach 1942 roku Marcus, Wake i atole Wysp Marshalla, zaobserwowały na powierzchni atakowanych wysp zagadkowe, wielosetmetrowej długości obiekty w kształcie strzał. Analiza wykonanych wówczas zdjęć wykazała, iż strzały te, z wielkim nakładem sił i środków wyryte w gruncie, wskazują w kierunku... Midway.
Nie koniec i na tym. Podobne strzały, skierowane dokładnie na Midway, odkryto w Meksyku oraz peruwiańskich Andach. Amerykański wywiad natychmiast powiązał to z meksykańskimi wojażami Yamamoto w latach 20. oraz działalnością południowoamerykańskiej agentury państw Osi... :puknij:

Literatura: prof. Siegfried von Psych, Unknown Pacific War. Unnatural Causes or Paranoid Psychosis? :wink:
Do you fear death?
Do you fear that dark abyss?
All your deeds laid bare,
all your sins punished?
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

Halsey pisze:
Fereby pisze: Posłałeś ten pean na cześć kryptologów-supermenów, bez których zwycięstwo pod Midway byłoby omalże nieosiągalnym cudem, abym miał z tego ubaw, czy w jakimś innym celu? :diabel:
Nie wiadomo dlaczego Fereby’emu wydaje się, że jakąkolwiek reprodukcję z literatury tematu zamieszczam z myślą o nim. Dawno temu już napisałem, że nie uważam go za poważnego dyskutanta. A reprodukowane materiały przeznaczone są dla poważnych ludzi ciekawych solidnej wiedzy. Taką też zawierają książki Kahna, niezależnie od zdania Fereby’ego na ich temat. A że po Lundstromie, Franku, Prange’u, Parshallu i Tullym odciął się od kolejnego autorytetu, czyli Kahna - cóż, można tylko wzruszyć ramionami.
To co posłałeś, to mniej więcej po dwa fakty na krzyż na stronę - reszta to (parafrazując Halseya), melanż powszechnie znanych faktów i własnych wymysłów Kahna.

Świetnie to widać choćby po tym co Kahn wypisuje o odszyfrowaniu grup kodowych służących zapisaniu daty. Otóż tak się składa, że Japończycy mogą zapisiwać datę i godzinę na różne sposoby, nadto mogą się przy tym posługiwać jednym bądź różnymi alfabetami - w rezultacie więc, każdy kto zna się choć trochę na japońskim wie nie tylko, iż ta część kodu musiała zawierać znaki różnych alfabetów (łacznie z łacińskim) i jest nawet w stanie te alfabety wymienić, a więc więcej niż podaje Kahn!

A jak to było naprawdę? Nimitz, Layton i Draemel na podstawie wspomnianych już przesłanek ustalili precyzyjny terminarz japońskiej operacji, które przekazano Wrightowi. Dysponując tak dobrym materiałem porównawczym, Wrightowi znacznie łatwiej poszło z łamaniem szyfru zabezpieczającego datę i czas! Była to także przyczyna dla której Wright nie miał całkowitej pewności, co do poprawności znalezionego rozwiązania - jesli dostarczona mu prognoza nie była ścisła, to co ustalił również nie do końca mogło się pokrywać z rzeczywistością. Pisania nazbyt wiele o tego rodzaju rzeczach Kahn (i inni fani kryptologów-supermenów) starają się unikać, ponieważ obnażyliby w ten sposób rzeczywiste miejsce w szeregu podwładnych Rocheforta.

To co napisał Kahn tonie w błędach i zawiera całą masę domysłów oraz własnych wymysłów - Fletcher twierdzi, iż podczas spotkania w sztabie CinCPac 27 maja, Nimitz wyglądał na kompletnie wyczerpanego. Jak rozumiem kłamie, aby umniejszyć zasługę Rocheforta w dziedzinie dodania Nimitzowi otuchy, natomiast Kahn, którego tam nie było, wie w jakim nastroju Nimitz wtedy był. Niepewność i zmęczenie Nimitza dostrzeżone przez Fletchera łatwo zrozumieć, jeśli rozumieć rzecz oczywistą - Nimitz nie mógł mieć całkowitej pewności co do prawdziwości doniesień wywiadu i musiał jakoś wyeliminować związane z tym ryzyko.

To samo można powiedzieć o bardziej pasujących do taniej beletrystyki kawałkach jak to Wright i Rochefort sobie gawędzili. Wright był zaspany i zmęczony, więc puszczanie mu żartobliwych wstawek mijało się z celem, bo odpowiedzią byłby najpewniej atak ziewania. Podobnie uczestnicy narady z 24 maja, kiedy kryptolodzy poinformowali ich o złamaniu modułu kodującego daty, pamiętają iż Rochefort (który spóźnił się na naradę) wyglądał na zmęczonego i niewyspanego - czy ktoś w takim stanie, byłby w stanie prowadzić taką rozmowę, jaką opisuje Kahn?

Fereby
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

MiKo pisze:
Fereby pisze:Napiszę rzecz oczywistą - Nimitz dokładnie wiedział co i kiedy zrobi Yamamoto, ponieważ:
a) Sam wielokrotnie atakował i bronił Midway przed absolwentami NROTC, a Yamamotę znał osobiście, więc świetnie wiedział jakie wyglądają jego koncepcje.
b) Japończycy musieli pojawić się pod Midway w ściśle określonym dniu - desant musiał odbyć się przy ściśle określonej kombinacji czasu kulminacji przypływu i fazy księżyca.
c) Japończycy musieli podjąć próbę ataku, po zakończeniu pory zimowych sztormów na północnym Pacyfiku i im wcześniej, tym lepiej (dłuższe dni ułatwiały rozbudowę bazy i utrudniały Amerykanom skuteczną kontrakcję).

W rezultacie Nimitz przewidział datę japońskiego ataku jeszcze zanim kryptolodzy złamali moduł kodujący daty, a jego plan stoczenia bitwy w okolicach Midway, został sformułowany tak elastycznie, że nawet gdyby kryptolodzy się mylili, nie miałoby to specjalnego znaczenia.
Myślę, że do w/w punktów, które pozwoliły Nimitzowi przepowiedzieć datę ataku, z całą stanowczością należałoby dodać jeszcze majową migrację burzyków - ptaków z rodziny petreli, przemieszczających się z Nowej Zelandii w kierunku północnego Pacyfiku.
Kto trochę się interesuje bitwami na Pacyfiku wie, że one mogą mieć spory wpływ na wyniki starć, ba, nawet całych kampanii !!!
Ufanie migracji ptaków byłoby znacznie mniejszym ryzykiem, niż zaufanie bez zastrzeżeń kryptologom - ci byli w stanie odczytać jedynie 15% szyfrogramów i to bynajmniej nie z całkowita pewnością (w języku japońskim znaczenie słowa w znacznie większym stopniu zależy od kontekstu i sposobu zapisu, niż w angielskim - więc nawet odcyfrowanie przypuszczalnej treści zdania, wcale nie oznaczało że jego sens jest w pełni znany). Pozostałe 85% starali się uzupełnić analitycy wywiadu i sztabowcy w oparciu o inne źródła informacji, co także nie było procesem pozbawionym ryzyka.

W rezultacie, jak to zauważa Potter: Przedstawienie planu Yamamoto, zamiast przekonać niedowiarków w sztabie CinCPac, tylko pogłębiło ich podejrzenia. [...] Czy depesze mogą być sfałszowane, obliczone na wprowadzenie Amerykanów w błąd? Tak ściśle tajne informacje nie są zazwyczaj przesyłane drogą radiową, nawet z wykorzystaniem najpewniejszych szyfrów, tak aby cały świat mógł je nagrywać, badać, a może nawet złamać i odczytać. Potter dodaje następnie, iż Nimitz przekonywał owych niedowiarków, iz Japończycy są najpewniej do tego zmuszeni brakiem czasu. I tu właśnie leży przyczyna dostrzeżonego przez Fletchera wyczerpania Nimitza - wyjaśnienie które przedstawił sztabowi nie miało bynajmniej kruchych podstaw, nie miało w ogóle żadnych podstaw i Nimitz najpewniej sam w nie nie wierzył.

Jeśli odrzucimy arcynaiwną teorię, że Yamamoto wpadł na pomysł ataku na Midway tuż po nalocie Dolitlle'a na japońskie miasta, a założymy iż zaplanował generalną bitwę lotniskowców w okolicach Midway jeszcze przed wojną, po czym konsekwentnie dążył do tej bitwy od nalotu na Pearl Harbor, a Nimitz przejrzał ten plan już na początku wojny, cała kwestia zaczyna wyglądać znacznie sensowniej. Otóż Yamamoto pragnąc wyeliminować amerykańskie lotniskowce, musiał jakoś je ściągnąć w okolice Midway w czasie, gdy będzie tam operować jego flota. Japończycy nie mieli zbytnich szans utrzymania bazy na Midway, toteż sam desant wcale nie musiał doprowadzić do konfrontacji lotniskowców. Jeszcze gorsze byłoby, gdyby Amerykanie nie zdołali odczytać japońskich zamiarów ataku na Midway, a po jego przeprowadzeniu postanowiliby przyjąć taktykę walki na wyczerpanie, zmuszając przeciwnika do ciągłej walki o bazę, której ten nie byłby w stanie, ani w pełni wykorzystać, ani na dłuższą metę obronić. Dlatego Yamamoto postanowił pomóc US Navy w wykryciu koncentracji Floty Cesarskiej i uświadomić jej, że może wkrótce próbować wysadzić desant na Midway, choć prawdopodobny jest również atak na inne cele (okolice Morza Koralowego i Alaski), co zmusiłoby US Navy do podziału sił, w rezultacie czego ich całość nie mogłaby się pojawić na polu bitwy równocześnie.

Prawdopodobnie temu miała służyć niezwykle intensywna aktywność radiostacji okrętów Floty Cesarskiej w okresie poprzedzającym operację MI. Niewykluczone także, iż Yamamoto celowo polecił opóźnić wprowadzenie planowanej zmiany w tablicach grup losowych, aby Amerykanie zdołali co nieco odczytać z JN25 - przedłużanie czasu pracy szyfrantów na tych samych wtórnikach szyfru zasadniczego oraz grup losowych, zwiększało prawdopodobieństwo że te same grupy znaków zostaną zaszyfrowane w ten sam sposób. Oczywista jednorazowe odczytanie fragmentów zaszyfrowanych depesz, mogłoby ułatwić Amerykanom późniejsze próby ponownego złamania szyfru, ale po utracie większości lotniskowców w walnej bitwie, ich możliwości wykorzystania pozyskiwanych w ten sposób informacji byłyby niewielkie.

Nimitz najpewniej od dłuższego czasu doskonale wiedział, iż Yamamoto pragnie stoczyć z nim walną bitwę w pobliżu Midway i być może Japończycy prowadzą z nim grę wywiadowczą, tak by wpadł w pułapkę i został zmuszony do stoczenia bitwy na ich warunkach. Nie mógł więc być pewien, że to co dostarcza mu wywiad, nie jest częściowo zmanipulowane przez wywiad japoński i w ocenie wiarygodności omalże każdej informacji był zdany wyłącznie na siebie - stąd jego wyczerpanie. W rezultacie powyższego musiał tak zaplanować bitwę, by wyeliminować wszelkie ryzyko w tym względzie. Dlatego zespoły Fletchera i Spruance'a zostały umieszczone na wschód, a nie zachód od Midway, to Japończycy mieli wykonać pierwszy ruch i potem oberwać z kontry. Była to jedyna taktyka, która dawało duże prawdobieństwo wygranej zarówno dla pełnej poprawności doniesień wywiadu, jak i gdyby okazało się inaczej.

Reasumując - informacje uzyskane przez łamaczy kodów miały pewne znaczenie dla dowództwa Floty Pacyfiku, jako dodatkowe źródło informacji, pozwalające zweryfikować ustalenia analityków oraz dane uzyskane z innych źródeł, ale ludzie Rocheforta byli jedynie małym trybikiem maszynie wywiadu; z kolei wywiad nie był jedynym i wyłącznym ojcem zwycięstwa pod Midway - choć Nimitz w Great Sea War uznał Midway właśnie za zwycięstwo wywiadu (nie zaś kryptologów).

Fereby
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Fereby pisze:mniej więcej po dwa fakty na krzyż na stronę - reszta to (parafrazując Halseya), melanż powszechnie znanych faktów i własnych wymysłów Kahna.
(...)
Świetnie to widać choćby po tym co Kahn wypisuje
(...)
Pisania nazbyt wiele o tego rodzaju rzeczach Kahn (i inni fani kryptologów-supermenów) starają się unikać
(...)
To co napisał Kahn tonie w błędach i zawiera całą masę domysłów oraz własnych wymysłów
(...)
To samo można powiedzieć o bardziej pasujących do taniej beletrystyki kawałkach jak to Wright i Rochefort sobie gawędzili.
W sumie nie trzeba już tu powtarzać, że Fereby tylko się ośmiesza, próbując podważać autorytet historyka kryptologii tej miary co Kahn. Poziom agresji, jaki wykazuje Fereby wobec powszechnie szanowanych autorów, bardzo przy okazji daje do myślenia. Podobnie jak selektywność tej agresji - za każdym razem jej obiektem stają się autorzy, których zdanie jest dla Fereby'ego niewygodne.

Proszę przy okazji zwrócić uwagę, jakich to słów w kółko używa ktoś, kto podjął próbę wmówienia, iż to co napisał Kahn zawiera całą masę domysłów oraz własnych wymysłów:
Fereby pisze:najpewniej... założymy... byłoby... prawdopodobnie... niewykluczone... mogłoby...
... Czyli mamy tu do czynienia dokładnie z tym, co Fereby bezpodstawnie zarzuca Kahnowi. A to tylko niewielka próbka, na podstawie zaledwie jednej wypowiedzi Fereby'ego.

Poniżej dwa linki do kolejnych porcji rzetelnej wiedzy na temat znaczenia MAGIC dla amerykańskiej strategii pod Midway, tym razem z Hyperwar:

http://www.ibiblio.org/hyperwar/PTO/Mag ... html#cn106

http://www.ibiblio.org/hyperwar/PTO/Mag ... idway.html
Do you fear death?
Do you fear that dark abyss?
All your deeds laid bare,
all your sins punished?
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Padło tu niedawno stwierdzenie, iż admirał Nimitz
Fereby pisze:Yamamotę znał osobiście
Czy ktoś z Kolegów zetknął się gdzieś wcześniej z taką informacją?
Do you fear death?
Do you fear that dark abyss?
All your deeds laid bare,
all your sins punished?
domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Post autor: domek »

To znaczy to pewnie dawno obalono ale z tego co pamietam to zasluga kryptologow bylo wskazanie co bedzie celem ataku :roll: To znaczy wskazali jaka wyspa :)

pozdrawiam
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6454
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Post autor: Peperon »

Halsey pisze:
Peperon pisze:To czy przypadkiem nie Spruance dowodził na miejscu ?
Nie. A przynajmniej nie od razu. Do czasu zbombardowania Yorktowna dowodził Fletcher.
Ale jak Fletcher mógł dowodzić, skoro Spruance wcześniej był pod Midway i dowodził osobnym zespołem. Owszem z racji starszeństwa nominalnie był przełożonym Spruance'a, ale faktycznie ten działał niezależnie. Nawet uderzenie powietrzne na Japończyków, Spruance wykonał pod wpływem sugestii Milesa Browninga-szefa sztabu Halseya. ;) Więc kim Fletcher faktycznie dowodził ?
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Peperon pisze:
Halsey pisze:
Peperon pisze:To czy przypadkiem nie Spruance dowodził na miejscu ?
Nie. A przynajmniej nie od razu. Do czasu zbombardowania Yorktowna dowodził Fletcher.
Ale jak Fletcher mógł dowodzić, skoro Spruance wcześniej był pod Midway i dowodził osobnym zespołem. Owszem z racji starszeństwa nominalnie był przełożonym Spruance'a, ale faktycznie ten działał niezależnie. Nawet uderzenie powietrzne na Japończyków, Spruance wykonał pod wpływem sugestii Milesa Browninga-szefa sztabu Halseya. ;) Więc kim Fletcher faktycznie dowodził ?
Nimitz do Kinga, 29 maja 1942:
Fletcher with Task Force 17 will leave on the forenoon of May 30 to join Spruance and to take charge of the two task forces which contains three carriers.
Fletcher do Spruance'a, 4 czerwca 1942, godz. 06.07:
Proceed southwesterly and attack enemy carriers as soon as definitely located. I will follow as soon as planes recovered.
Spruance (USS Enterprise) do Fletchera (USS Astoria), 4 czerwca 1942, godz. 16.00* - i odpowiedź Fletchera na ten sygnał:
-Hornet about twenty** miles east of me. Have you any instructions for further operations?
-Negative. Will conform to your movements.
* Być może o kilka minut później.
** Wg innego źródła - "thirty".

(Na podstawie How They Won the War in the Pacific Edwina Hoyta i Black Shoe Carrier Admiral Johna Lundstroma.)
Do you fear death?
Do you fear that dark abyss?
All your deeds laid bare,
all your sins punished?
ODPOWIEDZ