: 2005-12-03, 14:42
Historia pokazała że nie do końca trzeba czekać na rozkazy z góry, nic by się nie stało jak okręty wyszły by z portu na pierwsze oznaki wojny, w 1914 roku dowódca rosyjskiej Floty Bałtyckiej nie czekał na rozkaz od cara, tylko jak sytuacja wskazywała na wybuch wojny kazał postawić miny w Zatoce Fińskiej.Marek T pisze:Z pewnością zarówno Mohuczy, jak i Majewski domyślali się, że wojna sie rozpoczęła (tym bardziej, że wojna "wisiała w powietrzu", o czym piszą wszyscy świadkowie tamtych dni) - dlatego kazali okrętom wyjść w morze, aby ewentualne naloty nie zaskoczyły ich w porcie i aby były na miejscu gdy wojna zostanie potwierdzona rozkazem z góry. Tyle każdy z nich mógł zrobić samodzielnie. Ale obaj byli związani rozkazami i strukturą i nie mogli samozielnie wydać rozkazu "Worek".
Myślę, że jako prawnik doskonale znasz róznice między de facto i de iure. Nie mówiąc o osobistej interpretacji.
Mohuczy musiał czekać na sygnałz Dowództwa Floty, które z kolei musiało dostać sygnał od Szefa KMW, który musiał dostać synał od Ministra Spraw Wojskowych (wg. pokojowej organizacji; wg wojennej DF podlegał bezpośrednio Naczelnemu Wodzowi - tak w Rzepniewskim).
Bardzo prosimy panów w mundurach o komentarz.