: 2010-02-14, 21:43
Uff dużo ciekawych odpowiedzi, więc
1) pisanie o ludziach morza a nie o okrętach - pomysł znakomity zważywszy na to, że pare ciekawych osób by się znalazło. Ponownie odwołam się do branży lotniczej gdzie opisywane są życiorysy zmarłych osób zasłużonych dla awiacji. Ostatnio spotkałem się z artykułem o okręcie w którym nie ma nawet jednego nazwiska. Widocznie bezpilotowy okręt wojenny.
2) shipspotterzy - oj żeby nie było takiej sytuacji jak z ich lotniczymi odpowiednikami. Na początku zajmowali się fotografią, ale w pewnym momencie nie starczyło im to i pozakładali czasopisma internetowe i stali się "dziennikarzami". A gdy załapią się do papierowego czasopisma ooooo to nie ma zmiłuj 3 cześciowa monografia i wymienianie kiedy murzyńska linia lotnicza kupiła ten samolot i jaki miał reg. Oby shipspotterzy nie skończyli jako "eksperci".
3) szkoła, marynistyka i młodzież - cieżki temat. Młodzież czasami nie ma elementarnej wiedzy, dominuje wikipedia. Sam zadałem kiedyś pracę domową zakazując korzystania z internetu. I odpowiedź "A skąd mamy to wiedzieć???". Dlatego nie dziwi, że brak zainteresowania sprawami wojskowości i historii (nie myślę tu o ASG ponieważ dzieciaki naprawdę tym się "jarają"). Podręczniki i podstawy programowe wołają o pomstę do nieba.
Osobiście uważam, że na UG powinna być specjalizacja marynistyczna. Ale wiem, że prędzej bogaty przejdzie przez ucho igielne...
4) Brak imprez morskich. Od czasu do czasu możliwość zwiedzania stoczni, i raz na kilka lat okręt wojenny dla ludu. Teraz posucha
Na moje zainteresowanie się tematyką historyczno-wojskową złożyły się następujące czynniki
- rodzinne, z cyklu a co to jest??? a dlaczego tak było itd
- szkolne, wystarczy dobry pedagog a już ma się chęci do poszerzania wiedzy
- medialne, w TVP wiele lat temu było specjalne pasmo programów EDUKACYJNYCH. No i wiadomo Wołoszański
- imprezowe, Dni Morza, zwiedzania okrętów itp
- no i wiadomo książki, gazety codzienne (tak nawet tam były ciekawe artykuły)
1) pisanie o ludziach morza a nie o okrętach - pomysł znakomity zważywszy na to, że pare ciekawych osób by się znalazło. Ponownie odwołam się do branży lotniczej gdzie opisywane są życiorysy zmarłych osób zasłużonych dla awiacji. Ostatnio spotkałem się z artykułem o okręcie w którym nie ma nawet jednego nazwiska. Widocznie bezpilotowy okręt wojenny.
2) shipspotterzy - oj żeby nie było takiej sytuacji jak z ich lotniczymi odpowiednikami. Na początku zajmowali się fotografią, ale w pewnym momencie nie starczyło im to i pozakładali czasopisma internetowe i stali się "dziennikarzami". A gdy załapią się do papierowego czasopisma ooooo to nie ma zmiłuj 3 cześciowa monografia i wymienianie kiedy murzyńska linia lotnicza kupiła ten samolot i jaki miał reg. Oby shipspotterzy nie skończyli jako "eksperci".
3) szkoła, marynistyka i młodzież - cieżki temat. Młodzież czasami nie ma elementarnej wiedzy, dominuje wikipedia. Sam zadałem kiedyś pracę domową zakazując korzystania z internetu. I odpowiedź "A skąd mamy to wiedzieć???". Dlatego nie dziwi, że brak zainteresowania sprawami wojskowości i historii (nie myślę tu o ASG ponieważ dzieciaki naprawdę tym się "jarają"). Podręczniki i podstawy programowe wołają o pomstę do nieba.
Osobiście uważam, że na UG powinna być specjalizacja marynistyczna. Ale wiem, że prędzej bogaty przejdzie przez ucho igielne...
4) Brak imprez morskich. Od czasu do czasu możliwość zwiedzania stoczni, i raz na kilka lat okręt wojenny dla ludu. Teraz posucha
Na moje zainteresowanie się tematyką historyczno-wojskową złożyły się następujące czynniki
- rodzinne, z cyklu a co to jest??? a dlaczego tak było itd
- szkolne, wystarczy dobry pedagog a już ma się chęci do poszerzania wiedzy
- medialne, w TVP wiele lat temu było specjalne pasmo programów EDUKACYJNYCH. No i wiadomo Wołoszański
- imprezowe, Dni Morza, zwiedzania okrętów itp
- no i wiadomo książki, gazety codzienne (tak nawet tam były ciekawe artykuły)