Hmmm... Przyglądając się powyższej dyskusji i w trakcie niej rzuconym wielu wizjom światów równoległych, które są rezultatem pytania "co by było gdyby", zastnawiam się jak za kilkadziesiąt lat nasi potomkowie będą komentowali to co się dzieje z naszą MW obecnie... Np.
1. Co by było gdyby wybudowano pierwszego Gawrona w stoczni niemieckiej (jak sugerowali niemcy)?
2. Co by było gdyby nie zaprzestano finansowania programu Gawron w 2002 roku?
3. Co by było gdyby nie zaprzestano finansowania programu Gawron w 2008 roku?
4. Co by było gdyby wprowadzono Narodowy Program BUdowy Okrętów?
etc., etc.
Reasumując, to tylko nieliczne pytania związane z "problemami/szansami" naszej MW za naszego pokolenia, a właściwie 10-lecia. Niestety przerażająca większość szans przed jakimi stanęli nasi polityczni decydenci została dokumentnie, czasem kuriozalnie wręcz spieprzona! Aż boję się mysleć jak będą nas oceniać przyszłe pokolenia, którym będzie leżał los MW RP, bo to co odwalamy/ na tle tego jak postępowano w II RP to kompletna porażka...
ALF pisze:Nie znam cen...ile kosztowałyby te POW? Ile kosztuje jeden kuter torpedowy? Jedna wieża 305mm? Jedna armata 40mm?
Jeden ścigacz torpedowy kosztował około 1 mln zł, bateria dwudziałowa 305 mm miała kosztować około 10 mln zł, jedna armata plot 40 mm 115 000 zł. Ile miały kosztować POW to nie wiem, ale przypuszczam, że dużo większe koszty wiązałyby się z jego utrzymaniem w służbie czynnej przez kilkanaście lat...
Dla porównania jeden 2 okręty podwodne typu "Orzeł" kosztowały 20,9 mln zł, "Gryf" około 13 mln zł, 2 kontrtorpedowce typu "Grom" 27,4 mln zł, 4 trałowce typu "Jaskółka" 5,8 mln zł.
karol pisze:Otóż to, mógł być HMS Terror, to i POW mogły być może mniej skuteczne, ale mogły być.
Terror nie mógł bo nikt (może prócz nas) nie brał tego na poważnie. Po za tym Świrski prosił o monitory typu Marshal Soult, podczas gdy jeden z nich był rozbrojony, a drugi stał w Surabai (czyli cokolwiek bardzo daleko jak na monitor). To dobitnie świadczy o poziomie "doinformowania" szefa KMW.
Osobiście uważam, że pomysł był lekko poroniony i powstał tylko jako koło ratunkowe (tak jak i jako koło ratunkowe chciano pozyskać wieżę z L'Ocean).
karol pisze:Acha i jeszcze jedno, torpedowce i różne magazyny pływające pochowane na Małym Morzu nie zostały ani zdmuchnięte, ani nawet trafione, jak to wcześniej pisałem, toż to fakt niepodważalny nawet przez kwerendy mondrych głów z uczelni
Niepoważalne fakty mają to do siebie, że bardzo łatwo je podważyć. Różne srakopchaje poukrywane wzdłuż brzegów półwyspu nie były priorytetowymi (czy nawet drugorzędnymi) celami ataków lotnictwa niemieckiego. Czy słusznie? Może nie do końca, bo krypy minowe trzeba było posłać na dno pierwszego dnia wojny. Niestety, liczba samolotów była jakby nieco ograniczona i wybrano inne priorytety (np. zbomardowanie nieistotnego MDLot).
Osobiście uważam, że skuteczne zamaskowanie monitora o wyporności blisko 7000 ton i o długości takiej jak ORP Gryf, było nierealne w polskich warunkach brzegowych.
karol pisze:...zasadniczo bitwa na redzie Helu została wygrana przez zespół De Waldena, bo jedynie ORP Mewa odniósł poważniejsze uszkodzenia w początkowej fazie nalotu, gdy metoda obrony zespołowej jeszcze nie była zastosowana.
Bitwa powietrzno-morska koło Helu została bezdyskusyjnie i całkowicie przegrana przez stronę polską. Nie jest istotne czy trafiono jeden czy wszystkie okręty. Istotne jest to, że strona niemiecka osiągnęła w działaniach jeden z punktów decydujących, a strona polska utraciła możliwość osiągnięcia jednego z punktów decydujących. Nie istotne czy było to następstwem realnych uszkodzeń, czy czynnika psychologicznego. Liczy się efekt.
Torpedowce-hulki bombardowano, ale stały na kotwicach, więc się ruszały (to tylko mój sarkazm) i ich nie trafiono, to do punktu dwa.
Proponowane nam POW poniemieckie miały około 100 metrów i były okrętami niewielkimi w sumie, a myśląc realnie, to od 1920 roku można było mieć dla nich co najmniej trzy punkty rozśrodkowania i maskowania z odpowiednim wstrzelaniem w dowolne punkty wybrzeża polsko-gdańskiego, to do pkt 1.
Naciągane jest twierdzenie o wygranej niemieckiej w bitwie koło Helu z tej prostej przyczyny, że Łomidze nie miał żadnej instrukcji, ani rozkazu wyrzucenia min nieuzbrojonych do wachy, a lekkie uszkodzenie steru nie pozbawiało okrętu możliwości nawigacji, tego nie zaprzeczysz. Niemcy nic nie wygrali, w tej bitwie, przegrało ją polskie dowództwo na własne życzenie. A efektu i tak nie osiągnięto dla strony przeciwnej, bo miny OP i minowców znalazły się tam gdzie trzeba i bez Gryfa, tyle na razie do punktu trzy.
karol pisze:Torpedowce-hulki bombardowano, ale stały na kotwicach, więc się ruszały (to tylko mój sarkazm) i ich nie trafiono, to do punktu dwa.
Ponieważ nie zagłębiałem się w temat to czy byłbyś uprzejmy przytoczyć kiedy i jakimi siłami bombardowano ex-torpedowce?
karol pisze:...a myśląc realnie, to od 1920 roku można było mieć dla nich co najmniej trzy punkty rozśrodkowania i maskowania z odpowiednim wstrzelaniem w dowolne punkty wybrzeża polsko-gdańskiego, to do pkt 1.
Trochę znam te strony. Czy mógłbyś wskazać o jakich lokalizacjach piszesz?
karol pisze:Naciągane jest twierdzenie o wygranej niemieckiej w bitwie koło Helu z tej prostej przyczyny...(bla, bla, bla - ciach)
Nie na temat i bez argumentów. Polacy przegrali, Niemcy wygrali. Ile i jakich zasług było po każdej stronie to nie ma znaczenia dla powyższego stwierdzenia.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Z przykrością stwierdzam, że należy zamknąć ten wątek, gdyż jego Autor jest zastraszająco odporny na wiedzę oraz fakty ogólnie dostępne i znane jak również na wyjaśnienia innych userów FOW, zaś dyskusje jaką próbuje prowadzić aby każdego przekonać do wyssanych z własnego palca teorii opiera na nacięganych przez siebie faktach oraz błędnych ich interpretacjach czym zbliża się bardzo blisko do zachowania osób określanych w t.zw. polskim internecie dziećmi neo.
Idąc również za dobrym przykładem innych userów Forum, informuję, że Autor niniejszego wątku ląduje na mojej prywatnej liście ignorowanych postowiczów.
Za dzień, za dwa, za noc, za trzy choć nie dziś...
Za noc, za dzień doczekasz się, wstanie świt...
ALF pisze:Nie znam cen...ile kosztowałyby te POW? Ile kosztuje jeden kuter torpedowy? Jedna wieża 305mm? Jedna armata 40mm?
Jeden ścigacz torpedowy kosztował około 1 mln zł, bateria dwudziałowa 305 mm miała kosztować około 10 mln zł, jedna armata plot 40 mm 115 000 zł. Ile miały kosztować POW to nie wiem, ale przypuszczam, że dużo większe koszty wiązałyby się z jego utrzymaniem w służbie czynnej przez kilkanaście lat...
Dla porównania jeden 2 okręty podwodne typu "Orzeł" kosztowały 20,9 mln zł, "Gryf" około 13 mln zł, 2 kontrtorpedowce typu "Grom" 27,4 mln zł, 4 trałowce typu "Jaskółka" 5,8 mln zł.
Można przyjąć, że 2 POW kosztowałyby ok 36mln, a za to można by poszaleć: 10 kutrówx1mln=10mln, 2 baterie 305x10mln=20mln, 12 baterii 40mmx460000zł=5,52mln...hmmm...
ALF pisze:Można przyjąć, że 2 POW kosztowałyby ok 36mln, a za to można by poszaleć: 10 kutrówx1mln=10mln, 2 baterie 305x10mln=20mln, 12 baterii 40mmx460000zł=5,52mln...hmmm...
Cena POW - z kosmosu. Wychodzi, że 1 POW = 1 ktt. Ktoś wie ile kosztowały fińskie pieszczoszki?
Cena baterii 305 mm (2 x II) to okolo 8 mln zł, cena jednego zestawu 40 mm to około 680 tys zł.
I gdzie zamierzasz upchać te 12 baterii 40 mm? Ustawisz je w piramidkę?!
Podczas gdy Kłapouchy wszystkim się zadręcza,
Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje,
a Sowa wygłasza wyrocznie - Puchatek po prostu jest...
Masz Gdynię, Hel, Oksywie...jest gdzie stawiać...na samym Helu jest wystarczające miejsce na 4-5 baterii.
Cena z księżyca...pytałem o nią, ale nie dostałem odpowiedzi...
Czy ktoś może dysponuje mapą Zatoki Gdańskiej w przyzwoitej skali?
Tak, żeby rysunek miał wymiary chociaż 800 x 600.
Można się wówczas pokusić o narysowanie zasięgu ciężkich dział z Helu o kalibrze 280-305mm. Tych po 1WŚ było najwięcej, jak mi się wydaje.
Moim zdaniem, POW i inne większe okręty nie wchodziły w rachubę.
Nawet "Gryf" i niszczyciele były pomyłką. Mały akwen zatoki i brak odpowiednich baz powodował, że flota była wystawiona na ataki lotnicze i było tylko kwestią czasu, kiedy wszystko pójdzie na dno.
Tylko małe okręty miały szanse przetrwać jak najdłużej. Zresztą doświadczenia Września pokazały, jak to wyglądało.
UWAGA! Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).
A skąd ta cena skoro z programu rozbudowy wynikało, że to miało być 10,5 mln zł?
a co do ceny POW to niedawno w MSiO było o Glattonie i tam były podane ceny, ile mieli Norwedzy za te POW zapłacić i ile Admiralicja zapłaciła za przebudowę ich na monitory...
RyszardL pisze:... Tylko małe okręty miały szanse przetrwać jak najdłużej. Zresztą doświadczenia Września pokazały, jak to wyglądało.
W realiach września 1939 roku okręty - małe i duże - mogły przetrwać tak długo, jak im pozwolili Niemcy. Właśnie doświadczenia września pokazały, jak to wyglądało. Duże okręty Niemcy zrąbali na początku działań, a małe (trałowce) zostawili, bo nie stanowiły poważnego zagrożenia. Jak im zaczęły za bardzo dokuczać (głównie poprzez ostrzał wojsk lądowych), to zrobili jeden nalot i po sprawie.
Wszelkie gdybanie o flotylli kutrów albo o innych okrętach nie ma sensu gdyż nie było silnego parasola powietrznego. Ewentualne posiadanie dywizjonów artylerii plot to za mało.
Marek T pisze:...a małe (trałowce) zostawili, bo nie stanowiły poważnego zagrożenia. Jak im zaczęły za bardzo dokuczać (głównie poprzez ostrzał wojsk lądowych), to zrobili jeden nalot i po sprawie.
O ile pamiętam to dość podobnie wyglądała sprawa z ocalałymi hydroplanami. Jak tylko Lublin pokazał się nad Gdańskiem to od razu wysiekli to co zosatało na półwyspie.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Marmik nie chce mi się szukać danych źródłowych, bo to ma być dyskusja przyjaciół, a nie oszołomów. Nie jestem niedouczonym magistrem historii tylko shiploverem, czytałem o nalocie na torpedowiec zakotwiczony w Zatoce Puckiej i tyle.
Jeśli chodzi o miejsca zamaskowania potencjalnych POW, to rozmyślałem nad czymś ciekawym w okolicy Kępy Oksywskiej, może też na akwenie kotwiczenia szaland, lichtug czy czego tam, gdzie były magazyny amunicji i chyba nie tylko oraz wykorzystaniem dualizmu portowego Helu do manewru i maskowania na wzór rosyjski, podobnie jak akwenów portowych portu gdyńskiego. Może za dużo wymagam, ale Wicher zmieniający pozycje po każdym nalocie znalazłby się na pewno później na liście wraków, ile później, tego nie da się dowieść, bo zrezygnowano z tego elementu już 2 września.
Patrzę na sprawę pod kątem rozprawy nad dowódcą Czerwonej Ukrainy, którego oskarżono o poniechanie manewru i doprowadzenie do zagłady krążownika. Oczywiście powiesz, że analogie nie istnieją, bo Sewastopol to ho ho, ale w Polsce nawet tego nie spróbowano, nie możesz temu zaprzeczyć. Marku to też uwaga pod Twoim adresem, bo jednak siła niemieckiego lotnictwa ciutek jest przereklamowana, bo przyjęliśmy Ich punkt widzenia o wielkiej sile tegoż już w 1939 roku, a spójrz na nieśmiertelnego Sleipnera, nie przyjął tego do wiadomości i walczył z całych sił maskując się jak Stirlitz gałązkami, ale swoje zrobił!
Nie lubię wyspecjalizowanego szukania pasujących elementów układanki i patrzę przez pryzmat różnych doświadczeń, a te przemawiają przeciwko polskiemu sposobowi walki we wrześniu także w takim zakresie.
Wszystko to prawda. Trałowce też miały ciężkie dni, ale zniszczenia powstały w porcie, a nie na morzu. Przydałyby się dywizjony artylerii plot, jeżeli lotnictwa nie było. Wiadomo, że ówczesne finanse państwa nie pozwalały na odpowiednie zbrojenia, ale jakąś flotę jednak trzeba było mieć do diaska. Małe okręty, ciężkie działa w kazamatach, uzupełnione mniejszymi kalibrami, pola minowe i jakoś tam można czekać na pomoc "sojuszników".
Zastanawiam się też, czy planowano użycie zapór balonowych i zasłon dymnych. Środki bierne, ale pomocne.
PS: Zelint mapę już mam, spróbuję popracować nad zasięgiem. Wpierw pozbieram potrzebne informacje, ale już teraz jestem ciekaw, czy udałoby się trzymać port gdański w szachu.
UWAGA! Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).