Strona 3 z 5
: 2008-09-17, 10:34
autor: Krzysztof Gerlach
Wiertarki umożliwiające wiercenie przewodów w lufach dział znane były od XVI wieku. Początkowo napędzano je od wielkich kieratów poruszanych przez ludzi lub konie, czasem od kół wodnych. Oczywiście w czasach „Monitora” moc zapewniały już maszyny parowe, a napęd przenoszono za pomocą przekładni pasowych i linowych. Jeśli Pan chce, mogę Panu zeskanować i przesłać zdjęcie z hali obróbki ciężkich armat u Armstronga, ze zbliżonego okresu (trochę późniejszego), gdzie widać zarówno takie obrabiarki, jak lufy i systemy przeniesienia napędu. Samej maszyny parowej nie mogę się tam dopatrzyć – napęd przenoszono na wielkie odległości od silnika centralnego, nie było indywidualnych „maszynek parowych” przy każdej obrabiarce.
Krzysztof Gerlach
: 2008-09-17, 11:27
autor: RyszardL
Panie Krzysztofie, chciałbym mieć takie zdjęcie, jeżeli można.
Miałbym jakieś pojęcie o "hali fabrycznej" z tamtego okresu
Mój adres mailowy
polon@iinet.net.au
Z góry dziękuję
Ryszard
: 2008-09-17, 11:40
autor: Krzysztof Gerlach
Dobrze, zaraz się tym zajmę.
Przy okazji dołączę skan dwóch zdjęć z konkurencyjnej fabryki Whitwortha - na jednym jest hala gwintowania luf (gdzie znakomicie widać pasy transmisyjne do napędu każdej z obrabiarek), a na drugim wyjątek potwierdzający regułę - frezarka do planowania płyt pancernych z indywidualnym napędem w postaci uroczego, miniaturowego silniczka parowego.
Krzysztof Gerlach
: 2008-09-17, 12:23
autor: RyszardL
Krzysztof Gerlach pisze:Dobrze, zaraz się tym zajmę.
Przy okazji dołączę skan dwóch zdjęć z konkurencyjnej fabryki Whitwortha - na jednym jest hala gwintowania luf (gdzie znakomicie widać pasy transmisyjne do napędu każdej z obrabiarek), a na drugim wyjątek potwierdzający regułę - frezarka do planowania płyt pancernych z indywidualnym napędem w postaci uroczego, miniaturowego silniczka parowego.
Krzysztof Gerlach
Bardzo, ale to bardzo Panu dziękuję.
.. i serdecznie pozdrawiam
Ryszard
: 2008-09-17, 17:40
autor: dessire_62
Można prosić ,będę zobowiązany .
dessire@onet.eu
Pozdrawiam .Krzysiek.
: 2008-09-17, 17:49
autor: Nowak Krzysztof
Także byłbym wdzięczny za przesłanie
nowakkr_xl@wp.pl
Pozdrowienia, Krzysztof Nowak.
: 2008-09-17, 19:57
autor: Krzysztof Gerlach
Wysłałem.
A przynajmniej tak twierdzi moja poczta.
Pozdrawiam,
Krzysztof G.
: 2008-09-17, 21:26
autor: dessire_62
Doszło.
Dziękuję. Krzysiek.
: 2008-09-18, 10:34
autor: TOŁDI
I ja też bym prosił......w tym miejsu można się uśmiechnąć :
kici.kici1@wp.pl
: 2008-09-18, 12:48
autor: Bukowa
Jeśli można to ja również serdecznie proszę:
pbrs@interia.pl
Pozdrawiam
Robert
: 2008-09-18, 18:55
autor: dessire_62
Witam .
Nad takimi zdjęciami i w takiej jakości, można siedzieć i godzinę .Podziw budzi pomysłowość i zaradność ówczesnych inżynierów .Dla mnie numer jeden to SS Great Eastern z 1858 roku ,zdjęcie Isambarda Brunela na tle łańcucha kotwicznego -cudo. Smiało można zaliczyć ten statek do ówczesnych cudów świata.
Dwa pytania do Pana Krzysztofa :
- pierwsze zdjęcie : na słupach podtrzymujących halę są lustra ?
-kiedy dalszy ciąg historii artylerii okrętowej ???
W książce "Panzerschiffe um 1900" jest zdjęcie tej samej hali Armstronga w Elswick z działami 305 mm ,w trochę innym ujęciu no i podłej jakości .

: 2008-09-18, 20:19
autor: Krzysztof Gerlach
Na oba pytania jednakowo trudno mi odpowiedzieć.
1. Nie sądzę, aby to były szklane zwierciadła, raczej podejrzewam coś w rodzaju metalowych luster (jak w reflektorach) do odbijania światła, czyli fragment systemu rozjaśniania hali. Jednak to tylko luźne przypuszczenie, nie poparte żadnymi dowodami.
2. Mój cykl o rozwoju artylerii okrętowej w XVIII i XIX wieku dotarł do fazy o niespotykanej we wcześniejszych okresach złożoności. Opowiadanie o samych lufach jest bez sensu. O ile w dobie żaglowców istotna była lufa, prosta laweta, kilka typów pocisków, niewiele odmian tego samego w gruncie rzeczy prochu i lont czy zamek skałkowy, to w czasach, do których doszedłem, pojawiła się niezwykła różnorodność w każdym z tych elementów; a do tego dochodzą przyrządy celownicze, dalmierze, zamki jako zamknięcie lufy, gwinty, systemy podawania amunicji, mechaniczne systemy ładowania, artyleria szybkostrzelna itd. Pomijanie któregokolwiek z aspektów fałszuje całość obrazu. Tymczasem vox populi jest taki, że czytelnicy nie chcą czytać długich artykułów, a redakcja ich drukować. Przy tak ogromnej ilości ważnych rzeczy, zmieszczenie się w ramach poprzednich odcinków (albo jeszcze ich skrócenie) zmusiłoby mnie do dzielenia teraz opowiadania na okresy 5-letnie lub jeszcze krótsze, a wtedy gubi się spojrzenie na całość ewolucji i sens.
Nie zachwyca mnie również, że dla ostatniej ćwiartki XIX wieku coraz trudniej mówić o artylerii okrętowej bez wskazywania konkretnego okrętu. Działo, poprzez wieżę, stało się tak integralną częścią jednostki, że czasy, kiedy odlewano po kilkaset armat w hucie, przywożono i wstawiano na niemalże dowolny okręt ich potrzebujący, minęły. A ja nie mam ochoty zajmować się całymi pancernikami.
Jeśli więc pojawi się kiedyś jeszcze moja kontynuacja tego cyklu, to i tak obejmie tylko dekadę równoległego używania – z powodzeniem – ciężkich, gwintowanych dział odprzodowych i odtylcowych. No, może też całkiem pierwotny, obfitujący w różne koncepcje zamków, okres panowania artylerii odtylcowej. W gruncie rzeczy zręby tego pierwszego mam dawno gotowe, ale nie jestem w stanie napisać tego tak, by zadowolić redakcję i siebie równocześnie. Może więc nigdy.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
: 2008-09-20, 15:37
autor: RyszardL
Panie Krzysztofie,
Wielka szkoda, że nie będzie Pan już pisał o artylerii.
Stąd moje pytanie, czy może ma Pan dotychczasowe opracowania, że tak powiem, w jednym kawałku. Żeby nie trzeba było przewracać wszystkich numerów w MSiO.
: 2008-09-20, 16:37
autor: Marek S.
Panie Krzysztofie a wydanie tego w takiej postaci jak opublikował Pan "Bitwa pod Lissą 1811".
: 2008-09-20, 18:34
autor: Krzysztof Gerlach
Tzn. niezupełnie jest tak, że NA PEWNO nie będę już pisał o artylerii. Stwierdziłem jedynie, że MOŻE. Na razie po prostu nie umiem znaleźć formuły, aby było jednocześnie lekko, łatwo, przyjemnie i krótko, a zarazem miało sens z mojego punktu widzenia, tzn. wykazywało się ujęciem kompleksowym i większą zawartością ważnych treści niż w typowych czytankach na ten temat. Ci, którzy przeglądali wszystkie odcinki, zwrócili może uwagę, że z powodu pojawiania się coraz większej liczby ważnych obszarów, każdy kolejny obejmował coraz mniejszy okres czasu. Trudno, abym opowiadał historię artylerii po jednym roku rozwoju na artykuł.
Pomysł wydania tego w formie „Lissy 1811” jest jak najbardziej słuszny technicznie, ale niesie dwie pułapki. Po pierwsze, nie skuszę się już drugi raz na taki system dystrybucji i sprzedaży, ponieważ w sumie musiałem do tamtej „edycji” dołożyć sporo własnych pieniędzy oraz straciłem masę bezcennego czasu i zdrowia w kolejkach na poczcie. Po drugie, sensownie byłoby właśnie ująć wszystko od pierwszego artykułu, a nie nagle strzelać z okolic ogona (zwłaszcza, że to nieprzystojne okolice). Problem polega jednak na tym – i tu odpowiedź również odnośnie zabrania już wydanych w jednym kawałku – że odcinki opublikowane należą (przynajmniej w moim rozumieniu prawa) bardziej do MSiO niż do mnie. Przedstawiciele Redakcji wspominali kilkakrotnie o ewentualności wydania ich w formie osobnego zeszytu (jak o niektórych okrętach), lecz na razie chyba do tego nie dojrzano. W grę wchodzą też na pewno rozważania o możliwej wielkości zbytu. Czego byście Panowie nie psioczyli na Yamato, zeszyt o nim i tak kupi minimum kilkaset osób, a zeszyt o rozwoju artylerii okrętowej w XVIII i XIX wieku – pewno ze dwadzieścia. I bardzo proszę nie zakładać żadnej ankiety na ten temat, ponieważ będzie dokładnie jak z „Lissą” – połowa z deklarujących chęć zakupu w sondażach wstępnych nie miała najmniejszego zamiaru wydać pieniędzy, kiedy już było na co. Poza tym, jak powiedziałem, teraz to już byłby nie mój problem, lecz wydawcy. Ale – pożyjemy, zobaczymy.
Pozdrawiam zainteresowanych, Krzysztof Gerlach
: 2008-09-21, 12:04
autor: dessire_62
Czyli jak to mawiał poeta[czy ktoś inny] "nigdy nie mów nigdy ".Ciekawie napisana książka na pewno znajdzie nabywców ,a biblioteczka MSiO będzie chyba kontynuowana ,tylko żeby jako numer spec.a nie osobna publikacja [ciężko kupić ].
Na koniec steam hammer ,czyli "auto na parę "

,z takiego kawałka metalu powstawały potem lufy ?
i jeszcze
http://en.wikipedia.org/wiki/Image:Marteau-pilon.jpg