Być może warto też wrócić na chwilę do innego artykułu czyli Hochseeflotte - wielka mistyfikacja? Tadeusza Klimczyka. Bardzo czekałem na ten artykuł gdy dowiedziałem się, że ma być ale po dokładnej lekturze muszę przyznać, że nie jest to coś do czego przywykliśmy w wykonaniu tegoż autora. Można zrozumieć postawioną tezę i chęć jej udowodnienia, można z przyjemnością poczytać o szczególikach dotyczących dzisiejszego Kanału Kilońskiego czy warunków hydrograficznych Wilhemshaven ale obawiam się, że udowodnienie tezy, że pancerniki jako takie były Rzeszy niemieckiej po prostu niepotrzebne wypadło bardzo ale to bardzo blado.
Artykuł - niestety - jest czymś co Niemcy zwykli nazywać warszawską sztuką pocieszania czyli próbą skupienia się na pewnych szczegółach z niezwykle konsekwentnym pomijaniem innych wcale nie mniej jeżeli nie bardziej istotnych a to wszystko aby bardziej było "pod tezę"

I tak przede wszystkim brak jest w artykule kontekstu gospodarczego owej pancernikowej inwestycji co jest o tyle ciekawe, że akurat w początkowym stadium "przestawienia zwrotnicy" właśnie na pancerniki także polscy parlamentarzyści odgrywali w nim istotną jeżeli nie wręcz decydującą rolę

A skoro tak to może warto byłoby przybliżyć rzecz nie od strony wielkich idei tylko prozaicznych faktów, które autorowi bardzo wiele powiedziałyby na temat granicy pomiędzy rodzimą fascynacją ideami a prozą życia gospodarczego Niemiec. W ogóle artykuł przesadnie epatuje czymś co możnaby określić jako "polski punkt widzenia" czyli próbą patrzenia na tematykę nie od strony ówczesnych niemieckich realiów tylko swoistego i dziwacznego przedstawienia tematu widzianego właśnie z perspektywy tego jak to my byśmy mogli patrzeć na takie rozwiązania. Owszem patrząc w ten sposób to i jeden z najciekawszych w historii okresów w budowie koncepcji rosyjskiej floty będzie się jawił jak to autor ujął floty jako "zgniłej" czy co i rusz wychodzić będą zupełne niestety braki zrozumienia realiów funkcjonowania państwa pruskiego w zestawieniu z innymi państwami tworzącymi Rzeszę - co niestety widać w stawianych podtezach. Wypadałoby wyjaśnić, że Cesarstwo po prostu funkcjonowało wobec zasad zupełnie odmiennych niż np. II RP, która stawiając na unifikację i centralizację widziała w tym jakichś cel ale nie znaczy, że działo mniej efektywnie - raczej wręcz przeciwnie

Do tego wypada dodać, że koncepcja budowy floty i to właśnie floty oceanicznej była jednym z istotnych elementów propagandowych cesarstwa. Chyba patrząc na podobne "pomysły" II RP winniśmy to rozumieć ale chyba jednak nie - podobnie zresztą jak działo się to u polskich poddanych Wilhelma II nie rozumiejących zupełnie tematu i kpiących sobie np. z admirała z Gopła... Podobnie jak "uwagi" o Wilhelmie II - z całym szacunkiem można podać o wiele bardziej krwiste - co nie znaczy, że będą one w istotny sposób oddawać rzeczywisty wpływ na wydarzenia. Jak to ujął Ludendorff - "po prostu ignorować JKM" - jak dowiodła praktyka można było z królem Prus postępować w miarę skutecznie...
Osobiscie sądzę, że zabrakło w artykule prostej tezy, że flota powstała bo były warunki (gospodarczo-inwestycyjne) ku temu aby powstała właśnie w zwiększonej postaci a potem to już jej rozwój odbywał się w ogromnej mierze siła prawie niemożliwego do zatrzymania rozpędu. Autor niemal się nie zająknął na temat bardzo żywej w latach np. 1911-12 w Niemczech debaty w kwestii tego czy ówczesny wyścig zbrojeń nie jest po prostu mega aferą gospodarczą firm, które dopracowawszy mechanizmy "przejęcia kontroli" nad politykami de facto wymuszają rozwój sił zbrojnych w wygodnych dla siebie kierunkach. Gdyby autor sięgnął choćby do słynnego artykułu K. Liebknechta w kwestii choćby dział okrętowych Kruppa... Ale nie sięgnął - w zamian częstując nas ciekawostkami na temat niemieckich żądań i strategii na płaszczyźnie politycznej. A skoro temat został tak ujęty to pozostaje pytanie dlaczego nie pokazano innych niemieckich żądań, które o wiele jaśniej pokazałyby dlaczego flotę trzymano do końca w rezerwie. Jest to o tyle ciekawe, że te niemieckie pomysły jakkolwiek byśmy o nich źle myśleli zostały w pewnej mierze wprowadzone w życie choćby w postaci Pokoju Brzeskiego - czegoś co jest chyba najbardziej jaskrawym przykładem tego jak łagodnie potraktowano Niemcy w ramach traktatu wersalskiego

Wbrew temu co nam się wydaje Niemcy mieli szansę wygrać tę wojnę i nie zmieni tego wiara w hurrausa
Pominięcie też koncepcji niemieckich w kwestii tego do czego używać właśnie drednotów i tego, że jak się szybko okazało za bardzo się do tego nie nadają także jest poważnym brakiem artykułu. Co prawda bardzo szybko możnaby postawić tezę, że podobne ograniczenia dotyczyły także innych ale... to już chyba znowu przeniosłoby nas na płaszczyznę ciekawych acz mniej politycznych rozważań na ile w ogóle na pancernikowe przyspiesznie miały wpływ de facto stricte handlowe spod szyldu imć Zacharova pomysły czy wręcz techniki sprzedaży produktu
Reasumując - artykuł nie tylko nie wyczerpuje tematu ale można powiedzieć, że jest bardziej luźną wariacją okołotematyczną niż rzetelną analizą ciekawego tematu, która - jak wypada mieć nadzieję znajdzie swoją kontynuację w przyszłości poszerzona min. o zarysowane powyżej wątki...