peceed pisze: ↑2022-02-07, 13:36Czym to się różni od otwierania włazu w okręcie który jest... lekko pochylony w wyniku drobnego "przecieku"? Albo pogody sztormowej? Marynarka nie miała problemów z włazami działającymi w pozycji nawet poziomej.
Tym, że przechył w wyniku sztormowej pogody jest stanem dynamicznym i możesz sobie otworzyć właz w korzystnym dla Ciebie momencie. A przeciek nie jest stanem typowym dla okrętu i wtedy eksploatacja włazu nie jest eksploatacją typową. Typowa (czy jak kto woli codzienna) eksploatacja musi pozwalać na otwieranie takich włazów jedną ręką. Tak się składa, że miałem okazję takich rzeczy doświadczyć w praktyce. Wystarczy jeden rzut oka by zrozumieć. Czasami obraz znaczy więcej niż tysiąc słów, ale akurat... po prostu nie pomyślałem, że takie zdjęcie by się przydało.
Marynarka nie miała problemów z włazami właśnie dlatego, że te włazy spełniają szereg ściśle określonych wymagań.
peceed pisze: ↑2022-02-07, 13:36Wewnątrz współczesnych okrętów nie będą wybuchać pociski 76 mm, nie te czasy.
peceed pisze: ↑2022-02-07, 13:36Najprawdopodobniej większość tych norm nie ma sensu z punktu widzenia stosunku koszt/efekt. Tylko że gdy wszystkie elementy są mocno przepłacane, pojawia się efekt kuli śnieżnej: skoro systemy uzbrojenia są astronomicznie drogie, to nie oszczędza się na skorupie. I odwrotnie.
To że Tobie się tak wydaje to akurat nie ma żadnego znaczenia w kwestii tworzenia wymagań dla wyposażenia współczesnych okrętów. Nie polemizuję, to zwykłe stwierdzenie faktu. Wszystko jest ściśle określone i opisane odpowiednimi dokumentami. Nie zwierają one konkretnych scenariuszy tylko proste założenie do czego nie można dopuścić (bez znaczenia czy "specjalnie" czy "przez błąd", czy... przez sytuację szczególną w czasie kryzysu, a nie wojny). Zamawiający wybiera który standard ma spełnić jego wyposażanie. Prawie nigdy nie jest to standard cywilny (a trzeba pamiętać, że tam też nie ma wszystkiego na pałę). Oczywiście każdy może uważać, że to bez sensu.
Wielokrotnie na forum pojawiały się wpisy oddające zdziwienie, że dla wojska coś jest droższe. Jest i bardzo ogólnie wyjaśniam dlaczego. Jeśli przyjmujemy, że okręt mimo wszystko ma służyć do realizacji specyficznych działań w warunkach bojowych (czego oczywiście może nie doświadczyć przez całą służbę), a nie na parady i pokazowe ćwiczenia to musi być do tego przygotowany. Czy się to komuś podoba czy nie. Nie wynika to wyłącznie z tego że chciwe koncerny zbrojeniowe chcą wydoić nabywców. Pewnie w jakiejś części już się przyzwyczaiły do tego i występują straszne patologie (ot choćby plastikowe kompasy dla WOTu

), ale gdyby realnie można było x razy obniżyć koszty budowy skomplikowanego sprzętu to konkurencja przejmowałaby rynek na pniu. Wyraźnie widać, że gdy ktoś próbuje doić na duża kasę to obrywa po łapach vide NDR z RBSami-15, który zwyczajnie szybko odpadł przez znacznie zawyżoną ofertę. Przy przetargach nadal cena odgrywa kluczową rolę.